Jako ogromny fan Assassin’s Creeda, nie mogę się doczekać kontynuacji gry i gdy tylko „dwójka” pojawi się w przedsprzedaży, natychmiast zamierzam ją kupić. Zbieram z internetu każdy strzępek informacji i niczym wygłodniały kiciuś na widok kanarka, wpatruję się w kółko w ten sam trailer, chcąc się dowiedzieć, jakie to cuda tym razem przygotowuje dla nas Ubisoft Montreal. Wiem, wiem, wiele osób twierdzi, że Assassin’s Creed nie do spełnił wszystkich oczekiwań, ale dla mnie jest jedną z gier wszechczasów. Nie wiem dlaczego. Po prostu jest. Nieważne.

Ale tak to już w życiu bywa, że w sequelu producenci chcą coś dodać. Coś, czego na przykład nie zdążyli umieścić w pierwszej części albo po prostu opcję, która będzie dobrze wyglądała w cechach charakterystycznych na pudełku. Teraz Altair (albo jego odpowiednik) będzie pływał! Albo latał! Albo grał na mandolinie! Albo chodził na rękach! Cokolwiek to będzie – bardzo się cieszę. Ale jednocześnie boję się, że dodatkowe opcje wpłyną negatywnie na całość produkcji, a przede wszystkim na mechanikę gry.

Tak, też mnie denerwuje, kiedy główny bohater po dotknięciu wody ginie. Tak, też chętnie zobaczyłbym przepiękne panoramy miasta z lotu ptaka. Tak, chętnie zaczaiłbym się na strażnika w weneckim kanale i wyskoczył z wody na ułamek sekundy przed atakiem. Ale tylko pod warunkiem, że będzie to idealnie wpasowane w płynność rozgrywki, a sterowanie będzie intuicyjne i nieskomplikowane. Za często bowiem w sequelach okazuje się, że nowe, cudowne opcje, tak naprawdę pasują do reszty jak kwiatek do kożucha i nie tylko nie poprawiają jakości rozgrywki, ale wręcz ją niepotrzebnie gmatwają.

Oczywiście, fajnie by było, gdyby Lara Croft w kolejnej odsłonie swoich przygód potrafiła nie tylko skakać, strzelać i się wspinać, ale także jeździć szybkim samochodem, cerować skarpetki i gotować barszcz ukraiński. Ale prawda jest taka, że skoro dotąd najlepiej sprawdzała się w skakaniu, strzelaniu i wspinaniu, to może dodatkowe umiejętności wcale nie są jej potrzebne? Może czas poświęcony na dodanie nowych opcji można by przeznaczyć na doszlifowanie istniejących? Bo gwarantuję, że bardziej ucieszę się z lepszej pracy kamery i płynniejszych animacji, niż z wciśniętego na siłę, niedogotowanego barszczu. Choćby i ukraińskiego.

Ile to razy, nawet w bardzo dobrych grach, widzimy elementy nie do końca pasujące do całości? Jakąś dodatkową broń, której nigdy się nie używa? Jakąś naprędce skleconą mini-gierkę albo poszukiwanie flag na czas? Jeśli główny bohater nie potrafi pływać, to i niech tak zostanie – w końcu nawet superzabójca może mieć jakieś achillesowe pięty. Może bać się wody albo fruwania. Albo cerowania skarpetek. Nie obrażę się na niego. Za to będę naprawdę wściekły, jeśli będzie pływał nieporadnie, fruwał tak, że spadnie mi ilość klatek na sekundę, a zielone skarpetki zaceruje żółtą nitką. Trzeba znać swoje silne i słabe strony.

Na pewno nic nie będzie w stanie zniszczyć mojej miłości do Assassin’s Creeda, zresztą Ubisoft Montreal na pewno to fruwanie, pływanie i naprawę sprzętu gospodarstwa domowego zaimplementuje bardzo dobrze. Ale czasem nie potrzeba dodatkowych opcji. Czasem potrzeba tylko nowej fabuły, lokacji i podszlifowanych animacji. Tak, to trochę zachowawcze myślenie. I nieco wsteczne. Ale w niektórych przypadkach naprawdę mniej znaczy więcej.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

2 KOMENTARZE

  1. A ja myślę, że należy w sequelu dodawać nowe funkcje, które usuwają oczywiste idiotyzmy poprzednika. To, że bohater ginął w zetknięciu z wodą było idiotyzmem. Gdyby chociaż się topił, gdyby było wspomniane gdzieś, że bohater nie umie pływać. Ale nie – nie jest. To trzeba naprawić poprzez np. dodanie umiejętności pływania. Mini-misje też należałoby zmienić, albo choć trochę urozmaicić. Jak się tak głębiej zastanowię to dochodzę do wniosku, że w Assassin’s Creed poprawić i zmienić trzebaby bardzo dużo. W przypadku niektórych gier rzeczywiście dodawanie funkcji na siłę w kolejnych częściach nie jest potrzebne, ale AC zdecydowanie do nich nie należy.

  2. A mi się wydaje, że coraz częściej przy tworzeniu nowej gry producenci zasiadają do stołu i zastanawiają się co by tu można wyciąć, żeby był później jakiś content na marne DLC.

Skomentuj Daniel Kłosiński Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here