Połączenie wydawałoby się niemożliwe. Co ma muzyka do wojny? Ano bardzo dużo. Zacznijmy jednak od początku…

Patapony to małe stworzenia składające się z oka, dwóch nóg, dwóch rąk i ambicji Aleksandra Wielkiego. Dawno temu, dla tych małych stworzonek nie było lądu do którego nie mogłyby dotrzeć, potwora którego nie były w stanie zabić, ani skarbu którego nie mogłyby zdobyć. Czasy świetności jednak minęły. Na szczęście po wielu latach nostalgii za wielkimi podbojami pojawia się Wszechmogący.

Spis treści

Pata pata pata pon – słownik języka patapon: naprzód!

Pata Pata

Patapony to sympatyczne, choć agresywne stworzonka, które nie poradzą sobie bez przewodnika – Wszechmogącego. Sterowanie oddziałami odbywa się przez wystukiwanie w rytm muzyki odpowiednich piosenek. Służą do tego specjalne bębny – które początkowo mamy dwa: pata i pon. Dwie są również melodie – jedna odpowiada za ruch, druga za atak. Mało? Oczywiście. Dużo więcej jednak nie otrzymamy, ale myli się ten kto uzna, że sterowanie w takim wypadku jest banalne. W sumie do dyspozycji są cztery dźwięki, trzy podstawowe rytmy (ruch, obrona, atak) oraz jeden przywołujący cud.

Wystukiwanie odpowiedniego rytmu nie jest trudne (a po każdym nasi dzielni podopieczni muszą zaśpiewać krótką bojową pieśń), ale cała sztuka polega na tym, by doprowadzić patapony do gorączki. W tym celu należy idealnie wydać dziesięć komend z rzędu. Dzięki temu nasze oczka w głowie (tylko i aż tyle) zaczną śpiewać z jeszcze większą energią, co utrudnia złapanie rytmu, a to jest konieczne do utrzymania ekstazy. Bitewna gorączka jest zaś kluczem do zwycięstwa nad większymi przeciwnikami i przeszkodami. Jest to również jedyny sposób by zaintonować pieśni przywołujące cuda.

Dla osób, którym słoń nadepnął na ucho (mnie) gra momentami może być (za) trudna. Poziom trudności wzrasta dość szybko i jeśli jako Wszechmogący nie wyczujemy perfekcyjnie rytmu szybko ugrzęźniemy. Na szczęście Patapon jest grą na tyle sympatyczną i wciągającą, że niepowodzenia nie zniechęcają – wręcz przeciwnie, motywują do dalszej zabawy i prób. W końcu podpisując pakt zobowiązaliśmy się prowadzić swe armie ku chwale.

Pon pon pata pon! – sjp: do ataku!

Patapony to wojownicy dzielni, ale jak każda armia potrzebują dowódcy (tym na polu walki jest marszałek trzymający sztandar) oraz wojowników. Stworki zbroją się zatem w miecze, tarcze, hełmy, łuki czy włócznie – a o uzbrojenie trzeba dbać zdobywając i przydzielając je żołnierzom. Ilość broni jest spora, a kombinacji jeszcze większa wobec faktu, że Patapony również nie są identyczne.

Małe dzielne „oka” przywołujemy w Patapolis – konkretnie w drzewie życia. Ich „jakość” zależy od użytych składników, zaś znalezienie niektórych jest bardzo trudne. O elitarne jednostki należy więc dbać, nie wystawiać ich w pierwszym szeregu i starać się prowadzić ataki z głową. Śmierć oznacza bowiem sporą stratę – choć problemów z powołaniem nowego wojownika mieć nie powinniśmy, to już niektóre surowce są unikalne.

W miasteczku znaleźć można także podopiecznych tańczących wokół ogniska (jeśli tylko zapewnimy im jedzenie) , jest tu również trębacz Pan Pakapon, który dla różnych dziwnych stworzeń może zagrać melodię, za co otrzymujemy nagrody (najczęściej różne składniki), ołtarz (gdzie przechowujemy wszystkie zdobycze, łącznie z bębnami i cudami) oraz obelisk służący za mapę wypraw.

Terenów jest sporo, zaś część będzie trzeba odwiedzić kilka razy. A to w celu zabicia potwora-strażnika (te są coraz silniejsze i pozostawiają ciekawe przedmioty), a to zdobycia jakiegoś artefaktu lub po prostu jedzenia.

Chaka chaka pata pon! – sjp: obrona!

Pata Pon!

Graficznie Patapony jakie są każdy widzi. Styl przypomina nieco LocoRoco, ale z racji tematyki oprawa jest mroczniejsza. Mimo wszystko prowadzone stworki są sympatyczne, a takie detale jak groźne mrużenie oczu w przypadku gdy wróg jest w zasięgu, podskakiwanie i wyrzucanie w powietrze broni w rytm wystukiwanej przez nas muzyki, czynią je jeszcze zabawniejszymi. Ładnie prezentują się też tła i kolejne światy oraz przeciwnicy (od podobnych do pataponów stworków, przez dinozauropodobne bestie, po wielkie okropności jakie trudno mi opisać słowami). Oprawa kojarzy się z serialem animowanym Samuraj Jack i choć nie pokazuje pełni możliwości PSP jest zwyczajnie śliczna.

Śliczna, sympatyczna, innowacyjna – dla Patapon warto kupić PSP!

Specyfika Patapon sprawia, że o muzykę można być spokojnym. Świetne wojenne rytmy, bębny i co najlepsze – przyśpiewki wojowników brzmią bardzo dobrze i klimatycznie. Patapony, intonują w sposób odpowiedni do sytuacji i w przypadku wydania polecenia ataku, śpiewają agresywnie, przez zęby. Z kolei w obronie robią to ściszonymi żałosnymi głosikami (przy tym zasłaniają się tarczami i całe trzęsą).

Melodia ożywia się w przypadku gorączki – nasi wojownicy nie tylko nabierają odwagi (częściej podskakują, głośniej śpiewają), ale również są skuteczniejsi w walce (używają specjalnych ataków: np. wystrzelenie serii trzech strzał). Świetne są też efekty przywoływania cudów – kiedy już wejdziemy w stan gorączki, należy wystukać odpowiedni rytm, a później gdy Patapony zaczną śpiewać specjalną pieśń powtarzać ją za nimi. Całość wygląda i brzmi rewelacyjnie.

Pon pon! pon pon pon!

Pon Pon Pon – rozumiecie?

W przypadku LocoRoco normalne było przechylanie konsolki czy nawet całego ciała (oraz machanie wywalonym na wierzch językiem). Z kolei przy Patapon naturalne jest bujanie głową w rytm i robienie groźnych min. Jakkolwiek wygląda to dziwnie, nie ma nad tym kontroli, a sama gra wciąga tak mocno, że nie przeszkadzają miny zdziwionych obserwatorów.

Jedyną wadą jest wspomniany poziom trudności oraz (choć to już na siłę) fakt, że ciężko gra się nie mając spokoju (w głośnym pomieszczeniu łatwo zgubić rytm). Trudniejsze etapy trzeba przychodzić skoncentrowanym i utrzymywać podopiecznych w gorączce, co stanowi niemałe wyzwanie. Cóż jednak może być bardziej satysfakcjonujące od widoku szczęśliwych, najedzonych po wygranej bitwie Pataponów? Przecież nie gruby LocoRoco

PS miałem ochotę wystawić grze 10 – zasługuje na to, ale biorąc pod uwagę poziom trudności muszę odjąć jedno oczko. Mogłoby być ciut łatwiej. Mimo wszystko – brać w ciemno. Jeśli zaś nie macie jeszcze PSP, to najwyższy czas ją zakupić. Warto!

O LocoRoco słyszeli chyba wszyscy. Napiszę bez wahania, że sympatyczna gierka o małych kuleczkach jest jedną z najciekawszych produkcji ostatnich lat. To właśnie takie tytuły sprawiają, że sięgamy po konsole (a przy okazji sięgają po nią nasze – albo i nie nasze – dziewczyny). Patapon jest zaś produkcją dla prawdziwych mężczyzn. Niech Was nie zmyli „LocoRocowy” styl grafiki! To krwawa strategia. Muzyczna…

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

23 KOMENTARZE

  1. Ha! Jak tylko uslyszalem o Pataponie, wiedzialem, ze cos z tego musi wyjsc 🙂 Polaczenie fenomenalnego LocoRoco (tych samych tworcow z reszta, jesli mnie pamiec nie myli) z Dual Screenowym, jeszcze lepszym Elite Beat Agents po prostu nie moglo sie nie udac. No nie ma bata. Nie moglo.

  2. Wszyscy narzekaja, ze dzisiejszymi czasy powstaja gry coraz to latwiejsze, a tutaj obnizenie oceny o punkt, bo gra za trudna. . .

  3. #2 tak, bo poziom trudności powinien być stopniowany, a Patapon robi się trudny dość nagle, co niektórych (młodszych graczy) może zniechęcić

  4. Zagrałbym gdybym miał PSP, fajny oryginalny pomysł. Wysoki poziom trudności powinien być jak najbardziej na plus, szczególnie w dzisiejszych czasach.

  5. Jak tylko PATAPON demo pojawiło się na PSP Store, ściągnąłem. . i zaczeło się ;)Wciąga to jak. . . szybko przeszedłem całość, potem syn (lat 7) – chyba już ze 20 razy ;), dalej reszta rodzinki. . Widząc datę premiery europejskiej – 20 luty – naiwnie objechałem ostatnio wszystkie sklepy w okolicy (MM, Saturn , Empik) – żeby przynajmniej cene wybadać. . Niestety – Polska to nie Europa :(. . zresztą jak już zobaczę cenę to pewnie mój zapał będzie mniejszy. Tak czy tak – gorąco polecam!

  6. Także ściągnęłem demko. Dosłownie „must-have”. Cieszę się, że szczęscie mnie nie ominie i będę miał okazję zagrać w pełną wesję. Tak ciekawie zaprojektowana gra zasługuje na sukces w postaci ilości sprzedanych gier. Ci panowie mają talent. Teraz proszę jakiś port na konsole stacjinarne, a pieniądze będą się sypać z góry. Oby powstawało więcej takich gier jak ta. Ona przeczy wszystkim stereotypom o monotoniczności gier. Polecam !!

  7. Przyznam się, że gra jest fajna, choć nie polecam grać za długo, bo uszy bolą od ciągle tych samych Pata’ów i Pon’ów 🙂

  8. Dobra gra. . . wlasnie obejrzalem kilka gameplay’ii na youtube ;] Solidna oprawa dzwiekowa poteguje doswiadczenia! dopelnieniem szczescia? Polska premiera.

  9. Na pocieszenie (ironia) dodam, że gra ma kosztować w EU 40€, w US 20$, czyli mamy trzykrotne przebicie

    No to mniej więcej jak ze wszystkim, nie? :>

  10. ale żeby aż takie ? dwukrotne widziałem . . . a teraz jak $ ledwo się trzyma to oni jeszcze zwiększają różnicę . . . :/

  11. Właśnie jestem w trakcie przechodzenia gry. Jest to jedna z najlepszych gier na PSP. Wciąga jak żadna inna, po prostu nie moża się oderwać. Z pewnością wcisnąłbym ją do pierwszej trójki najlepszych gier na PSP. Ta gra spowodowała, że odszedłem od mojego next-gena na jakies kilka dni i cały czas w głowie tylko Pata pata pata pon! Solidny tytuł! Prawie, że bezbłędny!Takie gry jak ta zasługują na wielki sukces. Must-have na naszą kieszonsolkę. Polecam każdemu posiadaczowi PSP i nie tylko!

  12. Musze się pochwalić 😉 na razie Patapon – musi poczekać. . . W ramach chwilowego zaćmienia umysłu kupilismy PS3+2 gry + LCD. . ;)PS3 roolez! pozdrawiam

  13. Też bawię się w Patapony, tylko nie mogę sobie wyobraźić jak mogli nie wprowadzić opcji NewGame+ . . . znacznie zwiększyłoby zabawę . . .

  14. Osobiście polecam PATAPONa, bo jest to jedna z tego typu gier, które są na Nintendo DS, a których brak na PSP. Gra oferuje wiele możliwości, ‚tuning’ Pataponów a przede wszystkim niezłą zabawę.

  15. Osobiście polecam PATAPONa, bo jest to jedna z tego typu gier, które są na Nintendo DS, a których brak na PSP

    A nie na odwrot?

  16. A nie na odwrot?

    Też pomyślałem, że to błąd, ale tak chyba nie jest. . Lipton miał na myśli to, że mnóstwo podobnych gier jest na DSie a nie ma ich na konsoli Sony (tak mi się przynajmniej wydaje).

    • Też pomyślałem, że to błąd, ale tak chyba nie jest. . Lipton miał na myśli to, że mnóstwo podobnych gier jest na DSie a nie ma ich na konsoli Sony (tak mi się przynajmniej wydaje).

      To dobrze Ci sie wydaje 🙂 O to mi chodziło.

Skomentuj Wojciech Borowicz Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here