Diagnoza postawiona przez Wojtka, oparta na negatywnych doświadczeniach z księżniczkami, zaginionymi krowami itp. może, acz nie musi być słuszna. Owszem, możemy założyć, że nasz redakcyjny kolega staje się z wiekiem człowiekiem złym, niechętnym do pomocy biednym i uciśnionym, problem jednak w tym, że obserwuję u siebie niemal identyczne zachowanie przypisując je jednak zupełnie czemu innemu.

Diagnoza o przejściu na ciemną stronę mocy byłaby słuszna gdybyś drogi Wojtku nie tylko nie ratował owych księżniczek, ale podkładał ogień pod wieże, w której są uwięzione, gdybyś zamiast ignorować wieśniaka szukającego krowy na jego oczach spopielał ją w ogniu fireballa. To jest prawdziwe ZŁO. Ty jednak (jak się domyślam), podobnie jak ja, nie robisz takich rzeczy. Ba, założę się, że grając w RPGi wciąż jednak wybierasz postaci o dobrym charakterze, a w najgorszym wypadku neutralne. Choć mnie zawsze kusi, nigdy jeszcze nie udało mi się zagrać kimś naprawdę złym. Po prostu nie umiem. Mimo to, grając obecnie w dodatki do NWN 2 zachowuję się podobnie jak Malacar. Komuś płonie dom – a co mnie to obchodzi? Ktoś prosi o przysługę – biorę questa od niechcenia z założeniem, że jeśli przy okazji uda się go rozwiązać to ok, ale nie mam bynajmniej ochoty angażować dodatkowych sił i środków, żeby uratować kolejnego biedaka. Jestem zły? Nie, wciąż podejmując kluczowe dla gry decyzje, opowiadam się po stronie dobra. Prawo, sprawiedliwość, uczciwość wciąż są tym, co kieruje moim postępowaniem. A jednak ignoruję potrzebujących pomocy. Dlaczego?

Wg mnie nie ma to nic wspólnego ze złym charakterem, ale jest to syndrom wieku gracza. Jako ludzie pracujący, posiadający rodziny etc. grom możemy poświęcić zdecydowanie mniej czasu niż kiedyś. Dlatego też, grając w RPGa skupiamy się przede wszystkim na głównym wątku fabularnym. Od pewnego czasu zauważyłem, że side questy, przy których kiedyś spędzałem godziny teraz ograniczam do minimum pchany ciekawością o losy bohatera. I może nawet fajnie byłoby po raz 156532 uratować księżniczkę, znaleźć zagubioną krowę, ugasić pożar czy przynajmniej wynieść z niego uwięzioną szlachciankę, ale najzwyczajniej w świecie – SZKODA MI NA TO CZASU. Bo kiedy obecnie siadam do RPGa robię to ze świadomością, że mogę mu poświęcić góra 2h dziennie i wolałbym, aby te dwie godziny okazały się owocne, żeby odchodząc od komputera mieć świadomość, że coś zrobiłem. Niestety ratowanie wieśniaków, księżniczek i odnajdywanie zaginionego domowego zwierzyńca takiej satysfakcji mi nie daje.

Takie postępowanie wynika również z prostej kalkulacji – skoro mogę grom poświęcić góra 2h dziennie to ukończenie przyzwoicie długiego RPGa zajmie mi ok. miesiąca. Przy założeniu, że każdego dnia będę miał te dwie godziny. A ile jest takich dni kiedy nie mogę na gry znaleźć nawet 15 minut? Ostatnio całkiem sporo. Do tego dochodzi moja ciekawość nowych tytułów, która najzwyczajniej w świecie nie pozwala mi na bawienie się jedną grą przez okrągły miesiąc, bo w tym czasie na moim biurku pojawią się 3-4 nowe pozycje, na które też będę musiał znaleźć czas.

Jedynym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest optymalizacja czasu zabawy i skupienie się na głównym wątku gry, odpuszczenie sobie najczęściej i tak mało oryginalnych side questów i ukończeniu jej w jak najkrótszym czasie. Spytacie pewnie – jaka w tym przyjemność? Wciąż duża, może nie tak wielka jak kiedyś, ale realia dorosłego życia wymagają kompromisów. Przyjęcie takiej taktyki nie przeszkadza mi czasami na dłużej zostać z jakimś tytułem, czego najlepszym przykładem ok. 150h spędzonych nad NWN2 i Maską Zdrajcy.

Dlatego kiedy następnym razem zignorujesz Wojtku wezwanie zrozpaczonego wieśniaka nie szukaj u swojej postaci wyrastających z głowy rogów, ale raczej spójrz na zegar i pomyśl ile czasu zaoszczędziłeś.

A wy jakie macie podejście do RPGów? Ignorujecie side questy skupiając się na wątku głównym czy może niczym straż ogniowa ściągacie kotki z drzew, szukacie krów i zaginionych członków rodziny?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

6 KOMENTARZE

  1. Nigdy nie ignoruję side questów bo to one są solą erpegów. A co do pierwszych akapitów twoich rozważań – gram teraz z F3 jako typowy skurczybyk, który sprawił, że z Megatony został popiół (Oraz Moira ghulica <co za głupota!>), łapię niewinnych ludzi i robię z nich niewolników dla bandy szumowin z Paradise Falls oraz pomagam Royowi rozprawić się z ghullofobami żyjącymi w Tennpenny Tower. I powiem szczerze, że teraz czerpię większą przyjemność z gry w porównaniu z poprzednim podejściem, w którym zyskałem rangę Jezusa Pustkowi. Czy to czyni mnie złym człowiekiem? Nie wiem. Ale wiem, że bycie bezwględnym sku. . . . . jest w tej grze bardziej rajcowne (I bardziej opłacalne). To już kwestia indywidualnego podejścia do przechodzenia gier RPG. W moim przypadku nie ma on nic wspólnego z małą lub dużą ilością czasu jaki mogę poświęcić grze. W końcu to gry single więc nic nie stoi na przeszkodzie by zrobić sejwa i kiedy indziej poświęcić grze tyle czasu ile potrzeba/chcemy.

  2. Kiedy mamy prace i rodzinę narzekamy, że gry są za długie i skomplikowane. Kiedy mieszkamy z rodzicami i uczymy się, pracujemy czy poprostu siedzimy w domu narzekamy, że gry są za krótkie bo przechodzimy je w kilka dni zacinając od 9:00 do 2-3:00 w nocy. Jeszcze dochodzi element „o rany nie mam w co grać” bo ukończyliśmy grę w trybie przyspieszonym na dopalaczu zwanym „goodmode”. Jeśli należycie do tych osób to albo dajci sobie spokój z grami bo już nie jest to to co kiedyś albo znajdźcie sobie nowe hobby. KONIEC narzekana, opamiętać się !Ja też nie mam czasu na gry, ale jak tylko mogę czerpię z tego jak najwięcej bez narzekania. Grzecznie wyłączam komputer i czekam na kolejny raz.

  3. To kim jestem w grze nie determinuje kim jestem w rzeczywistości. Grałem sporo w Carmageddon i jakoś nie mam ochoty rozjeżdżać ludzi w realu. W cRPG-ach często jestem zły. Niestety nie zawsze wiąże się to z przyjemną grą. Pewnie dlatego, że twórcy skupiają się zwykle na questach dla dobrych graczy. Wychodzą z założenia, że większość i tak będzie dobra ;-). Grając w cRPG zawsze staram się wykonać wszystkie możliwe sidequesty. Szczególnie w takim F3, gdzie główny wątek fabularny jest bardzo słaby. . W grach tego typu zawsze bardziej interesuje mnie interakcja ze światem niż jego ratowanie (do tego większość gier się sprowadza).

  4. ja jakoś nie po trafie być zły w F3 nie chce nawet dla zabawy ale questy w nim są takie że chcesz dobrze a wyjdzie całkiem co innego

Skomentuj Paweł Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here