Ekipa ze studia BioWare kontynuuje swoją przygodę z Mass Effect 2, a dzięki ich staraniom możemy spędzić kolejne chwile z Shepardem i jego załogą. Po raz pierwszy musimy jednak zapłacić za nowości z Cerberus Network. Znajdziemy w niej dwa rozszerzenia, których nabycie równoznaczne jest z wydaniem punktów Microsoftu. Kolejne dwa udostępniono za darmo.

Już jakiś czas temu przyglądaliśmy się mikrododatkom do dzieła Kanadyjczyków. Teraz wracamy do świata BioWare, który znów się rozrósł. Czy warto ponownie przenieść się na pokład Normandii? Przekonajcie się sami.

Magiczne chwile

Najlepiej zapowiadającą się nową produkcją z całą pewnością była Kasumi’s Stolen Memory. Pierwszy „duży” płatny mikrododatek, w którym mieliśmy poznać i dołączyć do drużyny ostatnią, dwunastą już postać. Okazała się nią być złodziejka Kasumi Goto, o której plotkowaliśmy na wiele dni przed premierą tego DLC.

Ważącą niecałe osiemset megabajtów produkcję wyceniono na 560 Microsoft Points. Cena nie jest wygórowana, jeśli założymy, że za swoje oszczędności otrzymamy przynajmniej parę godzin rozgrywki. Niestety już teraz mogę powiedzieć, że tak się nie stanie.

Shepard i wielbicielka hip-hopu

Po uruchomieniu Stolen Memory dowiadujemy się, że na Cytadeli czeka na nas nowy towarzysz. Wprowadzenie Kasumi w realia gry wygląda prawie identycznie jak w przypadku Zaeeda, który jest postacią znaną z pierwszego, darmowego mikrododatku. Po wylądowaniu na stacji robimy dosłownie dwa kroki i już zaczyna się rozmowa ze złodziejką. Ta wyjaśnia, że za sowitą opłatą postanowiła dołączyć do zespołu Sheparda. Zanim to jednak zrobi musi wykonać jeszcze jedną misję – dobrze znane z podstawowej wersji Mass Effect 2 zadanie na lojalność.

Polega ono na zakradnięciu się do posiadłości pewnego nieprzyjemnego faceta. Zamknął on w swym skarbcu przedmiot, na którym zależy Kasumi. Stolen Memory zaczyna się ciekawie, inaczej niż większość misji znanych z Mass Effect 2. Nie sięgamy po broń i nie mordujemy wszystkich naokoło. Zamiast tego bawimy się w złodziejaszka myszkującego po posiadłości w trakcie imprezy.

Na naszej drodze stanie kilka zabezpieczeń takich jak czytnik DNA, które będziemy musieli obejść. Pierwsza część zadania nie jest skomplikowana, choć muszę zaznaczyć, że była dla mnie miłą odskocznią od ciągłego strzelania. Trzeba tylko przymknąć oko na to, że w trakcie balu nikt nie zwraca uwagi na to, że kręcimy się w miejscach, w których nie powinien być czy wychodzimy z pomieszczenia, w którym leżą dwa jeszcze ciepłe trupy. Widzący je goście w żaden sposób nie reagują. Nieźli z nich twardziele.

Po odzyskaniu skarbu zaczyna się właściwa, „najdłuższa”, jeśli można tak o niej powiedzieć, część gry. Ten fragment to dobrze już znane przedzieranie się przez kolejne zastępy przeciwników. Uciekając z posiadłości weźmiemy udział w kilku efektownych strzelaninach, by koniec końców strącić z nieba ciężko opancerzoną kanonierkę. Oczywiście wszystko to robimy w towarzystwie Kasumi.

Za 560 Microsoft Points otrzymujemy zadanie, którego ukończenie zajmie nam mniej więcej godzinę. Oprócz samej misji w nasze ręce wpadnie jedno ulepszenie oraz niesamowicie celny i zadający duże obrażenia półautomat. Oczywiście do drużyny dołączy też Kasumi, której specjalną umiejętnością jest możliwość korzystania z granatów błyskowych. Zobaczymy też niedostępną do tej pory część Normandii – drugi pokład widokowy.

Drobiazgi te nie zmieniają jednak mojego zdania na temat dodatku. Choć jest on ładnie zrealizowany (w trakcie zabawy zobaczymy najlepiej prosperującą planetę ludzkości), to zapewne zainteresuje tylko największych fanów gry. Jeśli nie możesz bez niej żyć, to w Stolen Memory znajdziesz króciuteńką dodatkową przygodę. Pozostali wielbiciele elektronicznej rozrywki mogą moim zdaniem skusić się na kupno tego tytułu tylko po to, by skompletować całą drużynę Sheparda. O ile zamierzają przechodzić Mass Effect 2 ponownie (lub pierwszy raz).

Dla reszty nie jest to pozycja, bez której nie można żyć. Jest tu mało treści, które uzasadniałaby rozstanie się z Punktami Microsoftu. Tym bardziej, że kanadyjskie studio pokazało już, że praktycznie to samo można zaoferować za darmo. Osobiście miałem nadzieję, że ten dodatek będzie sporo większy.

Drugim płatnym DLC jest zaś zestaw kostiumów dla trzech postaci z naszej drużyny. Stroje udostępniono Jack, Garrusowi i Thane’owi. Jeśli zamierzasz spędzić jeszcze sporo czasu z dziełem BioWare, to śmiało możesz pomyśleć o nabyciu tego wycenionego na 160 Microsoft Points drobiazgu. Jeśli zaś grę już ukończyłeś, to raczej nie jest to rzecz dla ciebie, chyba że nie masz co robić z wirtualną walutą giganta z Redmond. W takim przypadku możesz się też skusić na dwa zestawy obrazków do karty gracza. Wyceniono je na 80 Microsoft Points każdy.

***
Zobacz też:

Omówienie DLC dla Mass Effect 2, cz. 1

Cerber 102

Trochę już ponarzekałem, ale jest rzecz, za którą BioWare trzeba pochwalić. Jest nią w miarę prężne działanie. Pierwsza część Mass Effect doczekała się tylko dwóch mikrododatków, a tylko w tym tekście opisuję cztery rozszerzenia dla części drugiej. Biorąc pod uwagę fakt, iż te, których jeszcze nie omówiłem są darmowe, otrzymujemy powód do radości.

Pierwsze z bezpłatnych rozszerzeń to Arc Gun – miotająca „piorunami” broń, która idealnie nadaje się do eliminowania grup piechoty. Malutki plik zdecydowanie warto pobrać jeśli zamierzamy ponownie (lub pierwszy raz) ukończyć kampanię zawartą w dziele Kanadyjczyków.

Drugie darmowe DLC jest już większe. Znajdziemy w nim wóz opancerzony Hammerhead, który zastępuje niezbyt lubiany łazik Mako z pierwszej części gry. Pojazd odnajdujemy na planecie wskazanej nam w wiadomości od „Człowieka Iluzji”. Po zabraniu maszyny na pokład wyruszamy na kilka misji mających wyjaśnić co stało się z naukowcami do niedawna pracującymi nad naszym nowym nabytkiem.

Nie chcesz zadzierać z Zabójczą Pięścią

Przejście tych zadań zajmie trochę ponad godzinę – każde z nich to mniej więcej piętnaście minut zabawy. Niestety mikrododatek ten niezbyt mi się spodobał. Poszczególne misje pozwolą nam zwiedzić kilka ładnych planet, ale nie zapewniają dostatecznej ilości rozrywki. Jedna z nich sprowadza się do wykonania kilku skoków Hammerheadem dzięki jego mocnym silnikom. Przelatując z platformy na platformę docieramy do bazy, do której zaglądamy na dwie minuty, by wcisnąć jeden przycisk i z niej uciec. W międzyczasie nie możemy opuszczać pojazdu.

Kolejne zadanie tłumaczy jak używać dopalaczy Hammerheada. Pojazd opancerzony zostaje zrucony na mroźny glob gdzie w odpowiednim czasie musi przejeżdżać pomiędzy kolejnymi punktami na mapie, by nie zamienić w bryłę lodu. Jadać przed siebie i wciskając jeden przycisk na kontrolerze spędzimy przed konsolą około dziesięciu minut. Dopiero w dwóch ostatnich misjach skorzystamy natomiast z uzbrojenia zamontowanego na naszej maszynie. Pierwsze z nich sprowadza się do eliminowania zgrupowań Gethów za pomocą wyrzutni samonaprowadzających się rakiet i zdobywaniu ważnych danych. Ten element dodatku wypadł niestety najsłabiej.

Nasz pojazd, pomimo tego że jest maszyną bojową, wytrzymuje zaledwie kilka trafień z broni przenoszonej przez piechotę. Szybko więc odkrywamy, że do wrogów trzeba strzelać z jak największej odległości. Po przekroczeniu pewnej niewidzialnej linii nie odpowiadają oni ogniem pomimo tego, że zadajemy im obrażenia. Na takich podchodach spędzamy jakieś dwadzieścia dłużących się minut. Po wykonaniu opisanego zadania możemy rozpocząć ostatnią misję. Króciutka wyprawa sprowadza się do zniszczenia paru maszyn i małej przechadzki, która pozwoli nam poznać los naukowców i odzyskać pewną cenną rzecz.

I to już absolutnie wszystko. Firewalker jest więc króciuteńkim i niezbyt „miodnym” rozszerzeniem. Warto je oczywiście pobrać, by zobaczyć co studio BioWare oferuje za darmo. Polecamy je także tym, którzy będą jeszcze przechodzili przygodę zawartą w Mass Effect 2. To DLC pokazuje, że kanadyjskie studio przygotowało sobie grunt pod stworzenie potencjalnie bardzo ciekawego projektu, w którym skorzystamy z Hammerheada. Pierwsze spotkanie z tą maszyną nie jest jednak oryginalne czy wyjątkowo interesujące. Nie będę jednak przesadnie krytykował tego produktu ponieważ nie musimy za niego płacić. Jeśli macie więc wolne miejsce na dysku konsoli i chcecie jeszcze na chwilę włączyć grę, to warto to zrobić już po pobraniu tej pozycji.

Oczywiście Firewalker i Arc Gun nie otrzymują żadnej oceny ponieważ są to darmowe dodatki. Notę wystawiłem jedynie Kasumi’s Stolen Memory.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

4 KOMENTARZE

  1. Ależ żałosne są te dodatki do ME2. Grę mam z drugiej ręki, więc bez sieci cerberusa. Bardzo mi się podobała, przeszedłem wszystkie misje razem z pobocznymi, ale nawet przez myśl mi nie przejdzie żeby kupować te dodatki są kompletnie bez sensu.

  2. Gra mnie zachwyciła kiedy pierwszy raz ją przechodziłem ale podczas drugiego podejścia znudziła mnie niesamowicie. Jest to typowa gra na jeden raz, dlatego nie rozumiem dla kogo są takie DLC, na pewno nie dla fanów którzy ją kupili w dzień premiery. Przez uproszczenia (krótkie questy, pustawe lokacje, brak zarządzania ekwipunkiem jak w innych rpg, prosta walka, nudny rozwój bohatera) wg mnie gra jest zupełnie pozbawiona tzw replayability.

  3. Historia? Nie sądze. . raz poznana nie bawi już tak bardzo po raz kolejny. Wybory już bardziej ale w ME2 inne wybory powodują po prostu nieco inne linie dialogowe, nie mają wielkiego wpływu na dalsze losy (pewnie będą miały w ME3 ale póki co nie ma to dla mnie znaczenia jeśli chodzi o granie po raz kolejny w 2). Replayability może zapewnić ciekawa mechanika rozgrywki (rozwój bohatera, różnorodny ekwipunek) i bogaty świat i urozmaiceni NPC a tego w ME2 wg mnie brakuje. Bo poza fabuła co można takiego robić np w Omedze? Kapitalna lokacja ale nie ma tam prawie interakcji. Ok mogę zamówić drinka (wow) albo zamienić w kółko tą sama kwestię dialogową z Arią. Jedynym naprawdę kapitalnym elementem tej gry jest narracja, efektowne „filmowe” ujęcia i sytuacje. Ale mnie bawiły tylko raz podczas pierwszego przechodzenia. Drugie mnie nudziło i raziło prostotą (np questów- parę pustawych lokacji) czy właśnie uboga mechaniką.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here