W tytułowym dziele przenosimy się na planetę BG 386. Korporacja Weyland-Yutani zbudowała na niej jeden ze swoich ośrodków badawczych. Wzniesiono go wokół świętej piramidy Predatorów, którzy na niegościnnym globie walczyli ze swoim odwiecznym wrogiem – Obcymi. W nowym AvP powierzchnia planety stanie się areną zmagań między postaciami wymienionymi w leadzie recenzji.

Takich trzech

W paszczy (szaleństwa)

Studio Rebellion oddaje w ręce graczy trzy kampanie powiązane ze sobą przeplatającymi się fragmentami fabuły. Dzielni Marines przybywają na BG 386 po otrzymaniu prośby o pomoc z korporacyjnej bazy. Jednocześnie dowiadujemy się, że jeden z wielu klonów Weylanda (w tej roli jak zawsze świetny Lance Henriksen) eksperymentował z Obcymi, którzy wydostali się na wolność i wymordowali naukowców zatrudnionych przez megakorporację. Zanim to się stało, firmie udało się jednak wejść na święte ziemie kosmicznych myśliwych. Przy okazji jej pracownicy uruchomili „alarm”, który ściągnął na planetę statek pełen Predatorów.

Tak zaczyna się dość krótka przygoda dla wielbicieli rozgrywek single player. Jej przejście zajmuje około dwóch wieczorów i niestety pozostawi nas z uczuciem dużego niedosytu. Nie chodzi zresztą tylko o samą długość gry, ale również o sposób w jaki przedstawiono kampanię. Studio Rebellion przygotowało jedynie sześć lokacji, które zwiedzimy aż trzy razy pod rząd.

Daj buzi…

Gracze zobaczą między innymi mieszkalną i doświadczalną część bazy Weyland-Yutani, potężną rafinerię, dżunglę otaczającą instalację czy tajemniczą piramidę Predatorów. I choć wykonano je poprawnie, ba miejscami potrafią one nawet oczarować klimatem, to zmuszanie nas do przechodzenia ich kilka razy pod rząd było fatalnym pomysłem. Gdyby chociaż autorzy gry postarali się i poprowadzili nas innymi ścieżkami, gdyby pozwalali każdą z postaci zajrzeć w różne zakątki BG 386, to nie miałbym powodów do narzekania. Niestety po ukończeniu pierwszej w kolejności kampanii, kolejne po prostu nudzą ponieważ widzieliśmy już praktycznie wszystko, co gra miała do zaoferowania w tej materii.

Kolonialnego poznaje się po tym jak kończy

Z początku nic nie zwiastuje nadchodzącego dramatu. Kampania Kolonialnych Marines jest najmocniejszą częścią gry single player. Uczucie bycia zwierzyną, na którą polują szybsi i silniejsi wciąż jest obecne w grze. Wędrując po ciasnych korytarzach bazy czy odwiedzając inne lokacje z niepokojem wsłuchujemy się w pulsujący czujnik ruchu, czekając aż w uszach zadzwoni nam charakterystyczny wysoki ton, świadczący o zbliżaniu się czegoś groźnego. W porównaniu do Predatora i Obcego, Marine jest chłopcem do bicia, który w każdej sekundzie spędzonej na planecie walczy o przetrwanie.

Podejrzewam, że większość z nas przy AvP znów poczuje się tak jakbyśmy wrócili do roku 1999. Siedząc na krawędzi fotela będziemy wypatrywać zagrożenia trzymając palec na spuście wirtualnej broni. I choć momentów kiedy porządnie się wystraszymy w grze w zasadzie nie ma, to Rebellion przygotowało garść tzw. set-pieces (efektownych scen, które muszą się rozegrać tak jak rozpisali je autorzy gry) skutecznie podnoszących poziom adrenaliny w organizmie.

Masz tu coś między zębami kolego

Rozczarowanie spada na nas kiedy zabierzemy się za pozostałe dwie kampanie. O fatalnym błędzie – trzykrotnym przechodzeniu tych samych plansz – już wspominałem. Teraz dodam więc, że przygoda Obcego jest króciutka. Wydawało mi się, że przebiegłem przez nią dosłownie w parę godzin. I choć okres ten mógł być minimalnie dłuższy, to trzeba zaznaczyć, że tą postacią ukończymy jedynie pięć misji (pozostałymi po sześć). Predator cierpi zaś z powodu umieszczenia jego przygód na samym końcu gry single player. Znane lokacje przechodzi się niejako z rozpędu tylko po to, by poznać zakończenie kampanii. W przypadku tytułowych bohaterów nie potrafią one oczarować atmosferą, która w porównaniu do tego, co zaprezentowano w pierwszym zestawie misji, wydaje się być rozmyta i pozbawiona charakteru. Dodać do tej należy też inną wadę. O ile Marine jest zwierzyną walczącą o życie, to Obcy i Predator są maszynami do zabijania. W obu przypadkach nadużywać będziemy ciosu umożliwiającego zabicie dowolnej postaci (poza bossami) po wciśnięciu jednego przycisku na kontrolerze. Powoduje to, że najważniejszy element porządnego shootera – atrakcyjność walk – w zasadzie nie istnieje.

Przeżyj w sieci

Kampanie uzupełniają także inne rodzaje zabawy. Pobawić możemy się między innymi trybem Survivor, w którym samotny wojownik staje naprzeciw coraz liczniejszych grup wrogów. Ten rodzaj zabawy znudzi się nam jednak bardzo szybko ponieważ studio Rebellion przygotowało w nim tylko dwie mapy.

Podgrzewamy atmosferę

Możemy też grać w usłudze Xbox Live. Tu wybór jest już większy. Wypróbować możemy sześ różnych trybów gry. Znajdziemy wśród nich zarówno takie, w których naprzeciw siebie stają konkretne „rasy” (Species Team DeathMatch) jak i te, w których walczą drużyny mieszane (Mixed Species DeathMatch). Dla wielbicieli Predatora przygotowano Predator Hunt, w którym samotny myśliwy poluje na wrogów, a na fanów Obcego czeka Infestation. Jeden potwór zamienia w nim zabitych przeciwników w kolejnych ksenomorfów. Pozostałe dwa tryby to Domination (zabawa w zdobywanie i utrzymywanie flagi) oraz klasyczny Deathmatch. I choć zabawa w sieci zwiększa atrakcyjność recenzowanej produkcji, to osobiście uważam, że podstawą jest w niej słaby tryb single player. Czy warto zatem sięgnąć po AvP myśląc przede wszystkim o zabawie w sieci? Niespecjalnie, ponieważ tu pokona go bardzo mocna konkurencja. Multi jest więc tu dodatkiem, który wypróbujemy (albo i nie), po czym wrócimy do bardziej lubianych produkcji.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

18 KOMENTARZE

  1. Swietna recka!-nic dodac nic ujac. Gram w wersje na Pc-(obecnie kampania predatorem),zabawa jest niezla,najbardziej razi mnie jednak brak inteligencji ze strony przeciwników. . . -reszta przejdzie-ale tak nie powinno byc. . . szkoda,bo potencjal gry ogromny. No ale dzwiek panowie . . . mmmm klasyka!(przenioslem sie w ‚kuli czasu’ do pierwszych avp!)

  2. Recenzje tytułu, łącznie z powyższą, notabene bardzo udaną, skutecznie zniechęciły mnie do jego kupna. A szkoda, gdyż liczyłem na więcej. Nie na „dużo”, ale jednak więcej. Dla mnie AvP to zawsze był przede wszystkim klimat i trzęsące się portki, potem cała reszta.

  3. Dla mnie AvP to zawsze był przede wszystkim klimat i trzęsące się portki

    toć przecież stoi napisane, iż klimat jest, tylko cała reszta kuleje. . . może kolejny avp będzie taki jak sobie tego każdy życzy ;p

    • toć przecież stoi napisane, iż klimat jest, tylko cała reszta kuleje. . .

      A co to za klimat, jeśli przechodzisz to samo 3 razy, a przeciwnicy nie stanowią wyzwania? 🙂

  4. dobre przyjęcie wśród graczy i sprzedaż tego tytułu kolejny raz udowadnia, że recenzje mają nikłe znaczenie. Zresztą jeden z twórców AvP niedawno pisał o tym zjawisku 😀

  5. dobre przyjęcie wśród graczy i sprzedaż tego tytułu kolejny raz udowadnia, że recenzje mają nikłe znaczenie. Zresztą jeden z twórców AvP niedawno pisał o tym zjawisku 😀

    A mimo to wczoraj wieczorem Rebellion poinformowało, że zamyka jeden ze swoich oddziałów, a w drugim zwalnia dwadzieścia osób. I choć może to być związane ze standardowym odchudzaniem devów po ukończeniu prac na daną grą, to może także mieć związek z wynikami sprzedaży gry. Zdaje się, że studio jeszcze nie mówiło o tym, że AvP pokryło się platyną. SEGA zapewne liczyła na coś więcej. . .

  6. Szefostwo infinity Ward też wywalono, a na marginesie to zaczyna być męczące, że wszystko bierzesz do siebie jako zarzuty czy Bóg wie co. Rozmowa z tobą i w ogóle rozmowy na tym serwisie to ostatnio przykrość a nie przyjemność. Za dużo frustracji?

  7. Jakie zarzuty? Przecież normalnie odpowiedziałem na to, co napisałeś. Nie wiem jaka jest sytuacja w Rebellion – przytaczam jedynie informacje, które pojawiły się w sieci ponieważ pasowały do Twojego komentarza. Mam nauczkę, było dodać emotkę co byś wiedział, że z uśmiechem na twarzy to piszę. Szefostwo IW wylano z tego co rozumiem z zupełnie innego powodu nie mającego związku z jakością, odbiorem ich dzieła. Sfrustrowany jesteś chyba niestety Ty (albo przeczulony na swoim punkcie) Zielonykaczuch.

    • Sfrustrowany jesteś chyba niestety Ty (albo przeczulony na swoim punkcie) Zielonykaczuch.

      Biorąc pod uwagę dziecinadę jaką wyprawiacie ostatnio z kasowaniem kont ten fragment brzmi w twoich ustach jak niedorzeczny żart.

  8. Ok, nie będę kontynuował tej rozmowy, by nie być zmuszonym do napisania paru słów o dziecinadzie. Miej swoje zdanie. Niech nawet będzie, że jestem sfrustrowany.

  9. Może to źle zabrzmi, ale powiedziałbym nawet, że nie potrzebnie tytuł wydawali. Szkoda tego zmarnowanego potencjału. Mnie się nowy AVP nie spodobał a nie ukrywam, że jestem zboczonym fanem poprzednich dzieł które wypadły dużo, dużo lepiej. Pomimo dobrej grafiki, oczekiwałem klimatu a tego nie stety zabrakło.

  10. Wczoraj zaczalem zabawe w multi—naprawde mozna fajnie pograc-najlepiej wygladaja ‚wystraszeni’ marines stloczeni w waskich korytarzach na mapach i wlacych z karabinków do wszystkiego co wydawaloby sie poruszyc:)hmm. . . prawie jak oddzial Kapitan Bomby:)No i stealth kill – poezja!

  11. Szczerze mówiąc to gra jest słaba, granicząca z żałosną. Lubiłem poprzednie AvP ale to jest jakaś pomyłka. Klimatu nie ma za grosz, grę przechodzisz jakby to był spacer. Można się wdać w walkę z kilkoma xeno w zwarciu i przeżyć – niezły lol. No i można przeżyć atak facehuggera to już totalne przegięcie. Karabin pulsacyjny jest do niczego, można wywalić połowę magazynka (trafiając) a obcy dalej żyje – pancerny czy jak? No i te okropne konsolowe autosave’y. Pograłem tez predatorem i jest nieco lepiej niż marine ale i tak cienko. Gra jest krótka i ma bezczelne „to be continued. . . ” na końcu. O problemach technicznych z dźwiękiem już nie wspomnę (gra nie potrafi wydać z siebie innego dźwięku niż stereo na 48kHz. . . ). Serio, zamiast kupować ten badziew kupcie Mass Effect 2.

  12. A mi się nie podoba podejście do rasy ludzi 🙂 Zrobili wielki postęp technologiczny, więc powinni być wyposażeni jak komando w crysisie 😀 Mam tu na myśli przede wszystkim tą bajerjancką zbroję 😉 Wiem, że chodzi o klimat, ale te zbroje to są na miarę końca XX wieku a nie odległej przyszłości 😀 To samo w filmie 😀

    • Wiesz. . w 86′ wszyscy jarali się sensorem ruchu, więc gdzie tam do super-nano kombinezonu:)

      Nie mogę się nie zgodzić 😉

    • Wiesz. . w 86′ wszyscy jarali się sensorem ruchu, więc gdzie tam do super-nano kombinezonu:)

      OO i jeszcze miecze świetlne i fazery ze Star Treka!!!

  13. A mi się AVP3 (PC) bardzo spodobało, grafika, muzyka, klimat na wysokim poziomie, faktycznie misje aliena i predatora mogły by być trochę lepiej rozwiązane i poprowadzone ale nadal gra jest obowiązkowa dla fana uniwersum. Na 8/10 spokojnie mógł bym single player ocenić a w przypadku tej gry to i tak dodatek do gry właściwej, MP> świetny zresztą. Co do sytuacji w komentarzach, uwolnilibyście Zielonego kaczucha od jarzma tego serwisu bo od 3 lat jak tu zaglądam wciąż mu mało prowokowania i agresywnych komentarzy (z samego faktu iż ktoś śmiał mieć inne zdanie niż on). Wam i normalnym użytkownikom to nie na rękę więc nagródźcie go wreszcie należycie. Jestem przekonany że tym samym zrobilibyście przysługę i jego osobie, odejście od komputera wpłynęło by mu korzystnie na zdrowie.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here