Valhalla.pl i Techland przygotowały konkurs dla pomysłowych osób, które wiedzą jak poradzić sobie w sytuacjach kryzysowych.

Shadowgrounds Survivor to shooter reprezentujący „starą szkołę” w oprawie godnej roku 2007. W grze znajdziesz klimatu horroru S-F, tkwiącego korzeniami w tak kultowych filmach jak Pitch Black i seria Aliens. Duchowy następca Alien Breed to arsenał zabójczych broni, ataki specjalne, możliwość ulepszania każdej z trzech dostępnych postaci i doskonały klimat.

Chcecie przeżyć osobisty „Powrót do przeszłości”? A może nic nie koi waszych nerwów jak setki pocisków wypluwanych z zabójczej broni, zamieniające wrednych kosmitów w kupkę parującej galarety? Szukaliście gry, która przypomni wam „stare dobre czasy”, a jednocześnie zrealizowana będzie w stylu godnym początku XXI w.? Shadowgrounds Survivor jest tą grą. Nie musicie jednak nigdzie wychodzić by mieć go w domu. Na Valhalli możecie wygrać jedną z dwudziestu kopii gry.

Poniżej szczegóły:

Aby wygrać jedną z kopii Shadowgrounds Survivor musicie udowodnić, że poradzicie sobie w kryzysowych sytuacjach. Wysilcie szare komórki i w mniej więcej 1000 znakach opiszcie co zrobicie jeśli naszą planetę zaatakują krwiożercze potwory z kosmosu. Zaczniecie uciekać? A może będziecie bronili swoich domów? Jeśli tak to co będzie waszą bronią?

Aby nie być posądzonym o „kolesiostwo” sami wybierzecie zwycięzców tego konkursu. Zrobicie to poprzez dodawanie plusów osobom, których wpisy najbardziej wam się spodobały. Dwudziestu użytkowników, którzy w dniu rozwiązania konkursu będą ich mieli najwięcej otrzyma od nas kopię Shadowgrounds Survivor. W przypadku, gdy kilka wpisów będzie miało jednakową liczbę punktów o przyznaniu nagrody zadecyduje data pojawienia się komentarza. Wcześniejszy wygrywa.

Zwycięzcy w ramach dodatkowej nagrody otrzymają od nas po 50 punktów V. Nie spieszcie się jednak z podawaniem odpowiedzi. Konkurs trwa do drugiego stycznia. Wtedy też ogłosimy a w zasadzie sami zobaczycie kto wygrał. Przy jego rozwiązaniu pojawi się adres mailowy, na który będziecie musieli wysłać swoje dane. Czekamy na nie przez dwa dni – do północy 4 stycznia. Jeśli do tej godziny nie otrzymamy danych, któregoś z uczestników konkursu, nagroda trafi w ręce kolejnej osoby, której wpis został odpowiednio oceniony.

Piszczie. Wygrywajcie. Pokażcie, że Ziemia może na was liczyć.

W komentarzach prosimy wpisywać jedynie wiadomości bezpośrednio związane z konkursem.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

32 KOMENTARZE

  1. Wigilijny wieczór. Cóż właściwie wigilijna noc. Wróciłem do domu po świątecznej kolacji zakończonej tradycyjną kłótnią. W telewizji właśnie kończy „Kevin sam w domu”. Kolejnej tradycji stało się za dość. Sielankę pięknego wieczoru przerywa pociągły gwizd, rozbrzmiewający bardziej we wnętrzu głowy niż na zewnątrz. Dźwięk kończy się równie nagle jak się pojawił, a razem z nim znika prąd. Wokoło zapada ciemność. „Świetne zakończenie wspaniałego dnia” mówię do siebie, po czym wstaje i podchodzę do okna w kuchni by sprawdzić czy awaria jest tylko u mnie czy na całej ulicy. Jak się okazuje światła brak na całej ulicy, za wyjątkiem jednego miejsca. Na środku pobliskiego skrzyżowania stoi obiekt wielkości domu i świeci jak choinka. Moje rozmyślania nad naturą obiektu przerywa odgłos wybijanej szyby. Dochodzi z pokoju. „Włamywacz?” Sięgam po najbliższą broń jaką mam pod ręką – nóż. Skradam się do pokoju. Słyszę go, a po chwili także widzę chodź nie jest to łatwe. Dziwna niska postać. Trudno jej się przyjrzeć bo dziwnie rozmywa się w oczach. W ręku trzyma coś podłużnego. Karabin? Palcem grzebie w resztach mojej sałatki warzywnej. Podkradam się bliżej. Patrzenie na niego strasznie męczy oczy. -Hej ty! -wołam. Odwraca się i wymierza we mnie przedmiot trzymany w rękach. Jestem szybszy. Uderzam nożem w środek rozmazującej się postaci. Ostrze wbija się. Jego broń wypada z ręki, uderza o podłogę i wypala. Świecący pocisk trafia w moją choinkę i zmienia ją w popiół. Mój przeciwnik upada. Wciąż nie mogę mu się przyjrzeć. Podnoszę jednak jego broń. Trochę podobna do takiej widzianej na filmach, równocześnie absolutnie inna. Ma jednak spust i rękojeść więc chyba wiem jak tego używać. Moje badania dziwnej broni przerywa eksplozja. Odwracam się i widzę przez kuchenne okno fruwające w powietrzu szczątki domu z naprzeciwka. „Co tu się do diabła dzieje?”

  2. Obudził mnie jakiś dziwny sygnał – coś jak brzęczenie świerszcza połączonego z wyciem syreny strażackiej. Rozglądam się – i rozpoznaję, że spałem w piwnicy. Strasznie boli mnie głowa, efekt wczorajszych, suto zakrapianych, moich urodzin. Musiało być ostro – tylko jak się znalazłem w piwnicy??Ten dźwięk nie daje mi spokoju – zaczyna mi działać na nerwy – wydaje się, że dobiega z zewnątrz. Wyglądam przez małe okienko na ulicę – o dziwo ulice są puste. Spoglądam na zegarek – godz. 9. 30 – o tej porze zawsze tutaj były korki. Dziwne. Ten nurtujący, drażniący sygnał ciągle się rozprzestrzenia – chyba będę musiał poszukać zatyczek do uszu, może użyję walkmana. Nagle „przejeżdża” coś po ulicy – można powiedzieć że to coś na kształt olbrzymiego karalucha porusza się w jakimś energetycznym, fioletowym polu przypominającym kształt kurzego jajka. Za nim podąża nieskończona ilość tych dziwnych stworów. Z kuchni dobiega hałas. Może ktoś z domowników przygotowuje śniadanie i wytłumaczy mi co się dzieje. Powoli wchodzę po schodach. Cały się częse – nogi ledwo mnie słuchają – wejście po 10 schodkach zajęło mi prawie pół godziny. Zaglądam przez dziurkę od klucza. W kuchni widzę karalucha, takiego samego jak na ulicy – tylko bez tej świecącej wokól niego fioletowej poświaty pozwalającej unosić się pół metra nad ziemią. Trzyma mojego kota i chyba . . . . . . próbuje go pożreć. Wyskakuje jak opętany z piwnicy, rzucam się na to dziwne stworzenie, przyduszam sobą do kafelek na podłodze i uderzam kilkakrotnie leżącym na ziemi młotkiem do mięsa. Zdejmuję jakiś dziwny pas, który miał na sobie mój pokonany wróg, zakładam go i przez przypadek wciskam wystający z pasa kwadrat. Nagle znajduje się w tym dziwnym polu energetycznym. Dopiero teraz dociera do mnie co mogło się wydarzyć – jak opętany furiat krzyczę:NIKT NIE BĘDZIE POŻERAŁ MOJEGO KOTA !!!! W tym momencie z mojej sypialni dobiega dziwne brzęczenie. Wbiegam tam z trzymanym ciągle mocno w ręce młotkiem. 2 karaluchy strzelają do mnie z jakiś nieziemskich urządzeń. To dziwne pole wokół mnie odbija wszystkie pociski. O dziwo mój młotek do mięsa przenika przez ich fioletowe pola. Następne dwa karaluchy giną. Mamy wojnę!!!

  3. Dokladnie po dwóch latach od rozwodu moich rodziców wyjechałem na wakacje do domu mojego ojca, gdy dotarłem na miejsce, ujrzalem duży przepiękny nowoczesny dom, a przed domem czekał juz mój tata aby mnie powitać, wyraznie bylo widac ze jest zadowolony z mego przyjazdu. Tuz po wejsciu do domu, tajemniczo dziwnie spojrzal na mnie i usmiechając sie powiedzial abym sie przyszykowal do obiadu. Gdy zszedem na dół ujrzałem pieknie zastawiony stół, usiedliśmy wygodnie i zaczeliśmy sporzycie przepysznej strawy. Nagle ojeciec się odezwał – synu, co kolwiek by się działo, nawet coś czego do końca byś nie rozumiał to pamiętaj jedno, zejdz do piwnicy i tam odczekaj kawalek czasu dopóki. . . . . w ten cały dom zaczął sie trzęść, z dworu bylo słychać krzyki ludzi, wybuchy, trzęsienie bylo tak ogromne że uderzylem się o kant rogu stołu. Kiedy otworzylem oczy. . . prawdopodobnie zemdlałem. . . wybuchy i krzyki ucichły, a mój ojciec już nie żył. W pewnym momencie na plecach przeszły mnie przedziwne ciarki, wstałem i z wolna zacząlem sie odwracać, powoli podnioslem glowe i ujrzałem najbrzytszego brzydala jakiego widziałem w życiu, z za pleców wyłaniały mu sie trzy macki, jak u ośmiornicy, które pluły dziwnym płynem naszczęście mnie nie dośięgły. Staliśmy tak przez chwile na przeciw siebie, w jego oczach nie widzialem nic przyjaznego, nagle podłoga podemną się zarwała, chyba przez te plyny i spadlem do piwnicy, „tak jak życzył sobie tego mój tata” nie wiedzialem co robić?, co sie dzieje? usiadlem oparłem się o ściane, a wtedy! na przeciw mnie otworzyło sie tajemne wejście, wszedlem do niego i ujrzałem dziwne bronie, których nie używa prawdopodobnie żadne wojsko, teraz wiem co ojciec chcial mi powiedzieć podczas obiadu. Nie pozostaje mi nic innego jak za pomocą tej broni pomścić ojca i uratować moją rodzine, pytanie tylko. . . skąd wiedzal co się stanie?, a może wlaściwe pytanie powinno brzmieć. . . kim był, mój ojciec?.

  4. Sobota – 3 w nocy. Około 20 minut temu wyszedłem z tawerny już lekko podpity. Zataczając się podążałem do domu najkrótszą drogą, bulwarami nad rzeką płynącą przez centrum mojego miasta. Co jakiś czas potykałem się – udawało mi się jednak w jakiś sposób zachowywać równowagę i nie przewrócić. Dotarłem do domu. Po ostrej, kilkuminutowej walce z zamkiem u drzwi dostałem się do środka. Nagle przez okno ujrzałem czerwony błysk, a następnie unąszącą się nad lasem, nieopodal mego domu krwistą łunę. To co ujrzałem uznałem za zwidy mego nie do końca sprawnego umysłu. Po chwili przez okno sypialni ujrzałem 2 orki prowadzące do lasu około setki ludzi. Szli wolno, równo – wyglądali na zahipnotyzowanych. Nagle usłyszałem trzask wyłamywanych drzwi , do sypialni wtargnął ork – strzelił do mnie z jakiegoś dziwnego urządzenia. Próbując uciec przewróciłem się, dzięki czemu nie zostałem trafiony. Wściekły ork pochylił się nade mną i ponownie wymierzył. Nagle zacząłem się krztusić i kaszleć. Ork nagle padł i leżał jak rażony piorunem. Czyżby mój oddech zabijał najeźdźców?Jakiś impuls kazał mi wejść do lasu i pomóć innym. Zaopatrzyłem się jednak w niezbędną broń – procenty.

  5. Rok 2007. Siedzę sobie spokojnie w pokoju w akademiku, zajmuję się swoim sprawiam. Nagle coś strasznie dziwnego i wręcz niemożliwego zwraca moją uwagę. Przez uchylone okno słyszę… no właśnie nic nie słyszę co jest bardzo dziwne w tym miejscu gdzie pełno ludzi. Podchodzę do okna, prze które widzę centrum miasta. Z nikąd pojawia się przeraźliwy, rozrywający bębenki, piszczący dźwięk, podnoszę głowę i widzę wielką rakietę lecącą w stronę centrum miasta. Czas prawie się zatrzymał, serce staje w miejscu. Odruchowo rzucam się na ziemie…Do wybuchu nie doszło, „rakieta nie wybuchła !!” cieszę się (jeszcze wtedy nie wiedziałem, że nie potrzebnie). W pośpiechu ubieram się, wybiegam na ulice i biegnę w stronę centrum, wiem, że nie powinienem, ale to jest silniejsze ode mnie, może będzie potrzebna pomoc. Im bliżej celu mojej wędrówki, tym bardziej zaczynam być ostrożny. Spotykam kilku kolegów, którzy tak samo jak ja idą w stronę niewypału. W odległości dwóch przecznic od rynku, naszym oczom ukazuje się dziwna postać, jeżeli w ogóle można ją tak nazwać. Jakaś zielona poświata, wzrostu mniej więcej wysokiego człowieka, nogi z 2 parami kolan i ogromne szpony na jednej z rąk. Stajemy jak wryci, nie wierzymy w to co widzimy. Kolega wychyla się za róg i widzi tam człowieka, który czołgając się próbuje umknąć prześladowcy z ogromnymi szponami… niestety jest za późno. . nic nie możemy zrobić. . kolejny człowiek ginie z rąk najeźdźcy. W tym momencie coś w nas pękło, chcemy zemścić się na tym potworze ale nie mamy jak, nie mamy czym. Mniej więcej w tym samy momencie mi i koledze przebiega ta sama myśl przez głowę: STRZELNICA !!! Biegniemy co sił w nogach, do strzelnicy jest jakieś 1000m. Na miejscu okazuje się, że prowadzący strzelnicy jest już na miejscu i przygotowuje broń, i magazynki. Broń nie jest pierwszej jakości ale lepsze to niż nic. Bo wyekwipowaniu się w broń i w skromny zapas amunicji wracamy do centrum miasta żeby pomścić nieznajomego. Trafiamy na obcego prawie w tym samy miejscu, stoi i przygląda się swojemu „dziełu”. Kolega nie wytrzymuje, wychyla się i połowę magazynku pakuje obcemu w głowę pół magazynku. Na szczęście obcy ni ma żadnego pola i pada martwy…. Tak nam się przynajmniej wydawało…. I tak zaczęła się wojna… Ale to dopiero początek…. P. S. Wiem, że trochę więcej ale mnie poniosło 😀

  6. hmmm. . . jakieś 3 lata temu miałem(nie)przyjemność zostać uprowadzonym przez statek kosmitów! wessali mnie kiedy spałem sobie spokojnie w łóżeczku. zaczeli robić na mnie jakieś eksperymenty! jednak popełnili jeden WIEEELKI błąd!W momencie gdy mnie uprowadzali byłem objedzony grochówką a ONI tego nie wiedzieli!Kiedy mordercze gazy zaczęły sie ze mnie ulatniać pod wpływem stresu, biedaki nie wiedziały co sie dzieje i odesłali mnie spowrotem na ziemie szybciej niż mnie porwali :-)Także w sytuacji kryzysowej prosze sie zgłaszać do mnie!!!Ps. maska gazowa mile widziana. . . .

  7. Piątek 13-ego. Ostatni dzień szkoły przed weekendem, ostatnia lekcja. Poczułam się źle i udałam się do toalety. Nie śpieszyło mi się zbytnio na lekcję – wróciłam więc po około 10 minutach. O dziwo w klasie nikogo nie było, podobnie jak i w całej szkole. Uznałam, że lekcje zakończono wcześniej i postanowiłam udać się do domu. Na dolnym holu poczułam dziwny, szczypiący w oczy zapach. Pewnie sprzątaczki znowu użyły do mycia podłogi super płyn. Przy drzwiach zostałam zaatakowana przez dziwnego potwora – głowa wilka z żółtymi, rażącymi oczami. Reszta ciała podobna do człowieka, jednakże ze zdecydowanie dłuższymi łapami zakończonymi długimi, ostrymi szponami. Całą skórę miał pokrytą rybimi łuskami. Jakimś cudem udało mi się uniknąć nadchodzącego ciosu. Potwór wbił się szponami w tablicę ogłoszeniową. Zaczęłam uciekać – jedyne co mi przyszło do głowy, to biec do toalety – tam gdzie widocznie wcześniej nie szukali. W międzyczasie potwór szamotał się z tablicą ogłoszeniową. Po chwili uwolnił się i ruszył w poszukiwaniu swojej przyszłej ofiary. Schowałam się w kanciapie sprzątaczek, tuż obok całej chemi służącej do sprzątania. W ręce wzięłam to co znalazłam tuż obok siebie – jakieś dwa płyny do podług. W tym samym momencie wpadł do mojej kryjówki potwór i zaatakował mnie. W strachu ścisnęłam trzymane w rękach plastikowe butelki. Płyn siknął wprost na najeźdźcę. Potwór zaczął nagle wyć, po chwili zaczęły opadać z niego łuski. Po około minucie przeraźliwego wycia padł martwy. Siedzę już tutaj, tuż obok zwłog obcego od kilku godzin. Cała się trzęsę. Boję się wyść.

  8. Nagle w środku nocy zostałem obudzony przez jakiś dziwny dźwięk. Nie byłto jednak bezlitosny budzik budzący mnie codziennie o 6. 00 i karzącypodążyć do pracy. Za oknem ciemność. Spojrzałem na mój radiobudzik %u2013nie działał, lampka nocna na stoliku nie chciała się zapalić. Nie byłoprądu. K%u2026. . %u2013 przekląłem siarczyście, gdzie mój zegarek %u2013 zawszego ściągałem z ręki idąc spać. Na stoliku go nie było, po omacku szukałemgo wokół łóżka. Jest!!! Włączyłem podświetlenie tarczy %u2013 4. 00. Już miałem się położyć spać kiedy za oknem ujrzałem świecące, maszerująceramię w ramię stwory. Przypominały mi 1 metrowe szczury z czółkami nagłowie znanymi mi wcześniej tylko u ślimaków. Najdziwniejsze było jednakto, że cały czas świeciły %u2013 tak jakby coś rozświetlało je od środka. Czyżby pożarły cały prąd?? Teraz mi przyszło do głowy, że może ten dziwnydźwięk, ten który mnie obudził %u2013 czyżby to był odgłos wybijanych szybw piwnicy??Postanowiłem to sprawdzić. Przez szpary od drzwi prowadzących do piwnicy ujrzałem wydobywające sięświatło %u2013 chyba szczurki grasowały na dole. Nie zastanawiając sięwziąłem pierwszą, większą rzecz leżącą na stoliku, na korytarzu. Był towazon pełen czerwonych róż %u2013 wczorajszy prezent dla mojej żony. Zbiegłem po schodach %u2013 w tym samym momencie zrozumiałem co zrobiłem ichciałem ze wszystkich sił uciekać. Nie mogłem %u2013 stałem jak wryty. Grasujące, świecące szczury już się na mnie rzuciły. Rzuciłem w nie wazonem%u2013 woda z wazonu rozprysła się po całej piwnicy. O dziwo spaliła teżnajeźdźców mojego domu. Wiedziałem już jak ich pokonać.

  9. lato, niedziela wieczór – czasu bynajmniej nie zulu, w sumie to zwykła eurpoejska 18:00 nie ma co kombinowaćgdzieś w spokojnych suberbsach warszawskich, gdzie trawniki sa zielone, a nowa gazeta co dień rano na podjeżdzie (w zasadzie to jest to takie prawie wisteria lane:)), więc tam gdzieś na jednej z posesji na tyłach zwyklego ladnego domku na kredyt, siedzę ja, niedawno obudziłem się i leżakuje sobie w szarym bawełnianym dresie athletic (z kapturem :)) dochodząc do siebie po sobotnio-gorączkowej (bynajmniej nie bezalkoholowej) nocy w stylu disco – srebrna kula, świecący parkiet, afro – raz się żyje. . . tak więc piekielnie zmęczony wegetuję od kilku godzin na sofie wytarganej z salonu i oglądam 3 sezon futuramy, od czasu do czasu odpalając plejkę i utaczając jakąś fikuśną kulkę katamarii, w radiu leci wakacyjna rock-lista przebojów oldschoolowych, a w moim żołądku sukcesywnie znika kolejny kawałek wczorajszej farmerskiej z pizzy hutt, popłukiwany sevenupem z lodem. . . słowem zasłużony Relax, przez duże r! nagle, a może to za dużo powiedziane, bo mniej więcej właśnie o tej porze spodziewałem się telefonu od któregoś z moich czarnych braci, którzy już odżyli po wczorajszej imprezie i szukają kolejnych wrażen na hoodzie, tak więc nagle dzwoni telefon. . . ociężale zssuwam się z kanapy i poirytowany ide poszukać telefonucześć cześć. . . , tak już wstałem. . . leże przed tv jak zawsze. . . no wal. . . ok, aha. . . taa jasne. . . dobra już nie wymyślaj. . . wpadaj to posiedzimy, satelita ma dużo kanałów z nudów nie umrzemy. . . dobra już nie wciskaj kitu, do zobaczenia. . . ——–miałem rację dzwonił Czarny, plótł coś o kosmitach, że wylądowali, że trzeba pojechać zobaczyć, że to żadne jaja itd, po prostu jak zwykle szukał dobrego pretekstu żeby się wbić, ehhh poczciwy Czarny. . . tak więc lekko rozbawiony poszedłem wytargać na taras fotel, z lodówki wyjąłem jeszcze jednego 7up’a i drugą pizzę, drugiego pada, usiadłem i coś mnie tknęło, a jeśli z tymi kosmitami to prawda, jeśli tu przylecą? co wtedy?! już wiem. . . dwie zgrzewki sevenup’a znalazłem w piwnicy, a pizzę zamówiłem przez telefon, [dzwonek do drzwi] o to Czarny! zaraz wypchniemy na taras cały narożnik, muszę jeszcze poszukać eye toy’a, maty i dance dance uk – wszak nie co dzien mogą do ans wpaść KOSMICI!!!FIN

  10. 5. 03 nad ranem wróciłem do domu z pracy wyciągam piwo i chleje. Włączam x-box i gram aż do 10. 43 wyłączam i patrze jakiś spodek leci nad mim domem . Ale myślałem że za dużo wypiłem ale jednak nie spodek podleciał bliżej i był bardziej w kształcie jaja. Dziwne to było ale sam nie wiedziałem co robić. Pobiegłem do piwnicy po shotguna ale co mi to da jeśli nawet trafić po pijaku nie mogłem. Nagle pomyślałem ufo może ostrożniej może oni przybyli w pokoju. Nagle jakiś laser rozcioą moją chajze. Wybiegłem na ulice i zacząłem strzelać nic to nie dało. Statek lądował rozcinał w drobny mak wszystko co sie dało. Wysiadły trzy postacie i odziwo nie zielone ale jakieś duże oceniam 2 razy większe od człowieka i pełno chrost. Miały jakąś dziwną broń jakaś plazma czy może broń jonowa tego nie wiem. schowałem się za drzewem a oni zaczęli biec w moim kierunku. Przypomniał mi się stalkerte odrażające stwory. Miałem tylko nóż i shotguna z 50 strzałami. Schyliłem się i namierzyłem cel. Cel to głowa. Cel pal. Myślałem że nie trafie a jednak trafiłem. Trzeba to zapisać hedshot po pijaku. Zabiłem wszystkie trzy postacie. Podnieta na max’a ale szybko się skończyła jak ze statku wyszły służby specjalne. Lepsza broń i wogóle. Strzelałem i jakimś cudem zabiłem wszystkich. Inwazja skończona. Jednak w każdej chwili mogą wrucić . To było straszne!!!

  11. Znam to uczucie. Znam je bardzo dobrze. Towarzyszy mi co sobotę rano, a oznajmia mi że albo za dużo wypiłem, albo muszę zamoczyć gębę bo sushijapa przemienia się w trampka. Wybieram tą drugą opcję, bo nie lubię sam się przed sobą umoralniać. Powoli podnoszę tyłek z łóżka, przecieram oczy, nie odsłaniam żaluzji bo przez szpary między każdą widzę, że słońce ostro grzeje. Wstaję. Idę do kuchni, biorę butelkę wody niegazowanej i zeruję ją, mimo że ma 1,5 litra. Boli mnie łeb, ale nie będę faszerował się prochami. Chyba zapalę peta. Idę do mojego pokoju gdzie leżą moje spodnie, w których znajdę moje papierosy i moją zapalniczkę. Lubię kiedy wszystko jest moje. Z kieszeni wyłaniają się niebieskie L&M’y i gdyby nie logo nie domyślilibyście się że jest to paczka petów. Teraz zmierzam na balkon, bo nie lubię dymić w domu. Gdy łapię za klamkę od drzwi balkonowych, moja dłoń napotyka na dziwną, kleistą, jasnoniebieską maź. Wygląda jak Domestos, a że wczoraj ostro balowałem, nie dziwi mnie to. Jestem na balkonie, z mocno pogniecionej paczki wyjmuję równie mocno pogniecionego peta. Cholera, ostatni. Nic to, w każdym bądź razie odpalam peta, który zajarał się przy trzecim podejściu. Do trzech razy sztuka. Nie widzę kumpla na balkonie z naprzeciwka. Pewnie zaliczył niezłego „zgona”. Gdy brałem kolejnego macha, poczułem jak lewe płuco znów odmawia mi posłuszeństwa, gdy coś wskoczyło na balkon i złamało mi szluga. Cholera, przecież to ostatnia. Długo nie myśląc, podniosłem kiepa i po eleganckim wyjechaniu w dyńki temu czemuś, zacząłem to coś przypalać. Smród był niemiłosierny bo zaczęły palić się mu włosy. Zaczęło sie to wyrywać, a że jako trenowałem 3 lata judo, wyrwać sie temu nie dałem. Zobaczyłem że otwarte są drzwi balkonowe, wiec długo nie myśląc wpakowałem jego głowę w otwór i energicznie przytrzasnąłem drzwi. Mózg wystrzelił na ścianę robiąc mi na niej gustowną mozaikę, a przy tym jęk był okropny. Sąsiad z góry zaczął drzeć mordę, abym ja nie darł mordy bo ‚ludzie chcą tu spać’. Nie wiem co to było, ale sądzę iż może być to skutek uboczny mojego ciężkiego stanu psychiczno-fizycznego jakim jest KAC. Włączyłem TV, odpaliłem DVD z wczoraja które zostało w czytniku. „Ósmy obcy pasażer Nostromo” Patrze na balkon – brat leży nieprzytomny, ale chyba żyje. Cholera, zapomniałem. W paczce były skręty. Idę do kiosku. . . kupić papierosy.

  12. Niewiem jak wy ale ja jak by zaistniala taka sytuacja z tymi krwiorzerczymi potworami to robie wlama do „huntera”(sklep z bronią) biore M16, shotgana ze 2 berety i rpg na plecy i co i Fight aha i jesczez bym cos wzią dla moich ziomkow chociarz po granacie lol . A niech tylko by tchnely mojego x360 to niech im ziemia lekka bedzie bo wtedy weszla by mi wskazówka na burzacą, co oznacza ze lata wszystko co niejest przykrecone do ziemi czyli np. krwiozercze potwory lol. Moze sie niewysililem sie za bardzo z ta moja wypowiedzia ale co tu wiecej pisac ! Dobra niech juz wam bedzie droga valhallo niemusicie mi dawac tego shadowgrounds ale 2pad do x360 to mi sie nalezy nie 🙂 lol

  13. A Ja? Napiszę specjalnie dla nich odę;-)Drodzy kosmici!niedoścignienijesteście pępkiem światao nieodgadnieni!Za wami szaleją naukowcyi wieszcze,którym ciągle małoi ciągle chcą jeszcze!Dzięki wam świat jest przedziwny i tajemniczyz wami każdy przecież bez wyjątku się liczy!każdy kto was spotka ma maślane oczyby zwiedzić wasz pokład raźnym krokiem kroczyi chce z wami nawiązać współpracę na stówęKosmito, gościu ty jeden jedynybądź jak wiosna zawsze świeżyi bądź jedynym trunkiem, który uzależnia!Zawrzyjmy razem nieziemską koalicjęa wygramy każdą misję na Ziemi i w kosmosie!

    • Polecam wiadomość

      Dosz?a komu? gra ju?? Bo do mnie dochodzi, dochodzi i doj??ie mo?e co?. 😐 Z g?dzi? za odpowied?!

      Do mnie niestety jeszcze też nie dotarła. 🙁

  14. OK. Nie pali mi się tak bardzo do tej gry, bo teraz mam sesje i w ogóle trochę pracy na koniec semestru. . . . ale jakaś informacja na tent temat, ile musimy czekać, kiedy zostaną wysłane to mogła by się ukazać. Rozumie, że w redakcji też Macie wiele pracy, ale przecież to jest tylko jedno no góra dwa zdanie 😀

  15. OOO a miałem napisać, że zapewne dojdą w połowie tygodnia. Poczta Polska spisała się jednak na medal. Przepraszamy za małe opóźnienie. Dawajcie znać czy gry do was doszły.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here