Przymierzam i po chwili pomieszczeniem wstrząsa potworny wybuch, w którym giną moi przeciwnicy. Niestety i mnie dostało się całkiem porządnie. Zaczynam przeglądać pomieszczenie. Całe zarzucone jest pudłami, kontenerami, które znów zupełnie przypadkowo ktoś ustawił tak abym mógł dojść do samego rogu sali gdzie koniecznie pod schodami znajduje się nikomu niepotrzebna apteczka. Tuż obok niej znajduję jeszcze kilka paczek amunicji do różnych typów broni. Parę metrów dalej leży kamizelka kuloodporna i karabin. Chwytam wszystko i wsadzam do mojego plecaka-czarnej dziury, w którym niosę już połowę arsenału armii średniej wielkości państwa poczynając od pistoletu na wyrzutni rakietowej kończąc. Szybko opuszczam pomieszczenie i kieruję się korytarzem w kierunku zachodnim. Drogę oświetlam sobie latarką, bo jak zwykle wysiadło światło. Muszę mieć jakiegoś strasznego pecha, bo zawsze wysiada tuż przed moim przybyciem, albo już kiedy wejdę do kompleksu. Dlaczego zawsze kończę w jakiejś twierdzy/fabryce/tajnej bazie/bunkrze? Tego też nie wiem. Widać obcy, którzy ostatnio lądują na Ziemi całymi stadami lubią takie miejsca. Czasem tylko muszą je rezerwować nieco wcześniej, bo już są zajęte przez Wcielenie Zła albo Szalonego Naukowca, względnie Żądnego Władzy Dyktatora Psychopatę. Lepsze to niż jaskinie, w których prawie zawsze czai się smok, troll, albo inny goblin. Tych wypraw wyjątkowo nie lubię, bo zawsze muszę przejść dosłownie kilometry korytarzy żeby w ostatniej komnacie spotkać tego kogo szukam.

No właśnie, szukam – zawsze kogoś muszę szukać. Prawie nigdy on nie przychodzi do mnie. Cóż – life is brutal – taka robota. Szukać i wykańczać. I choćbym nie wiem jak się starał wyperswadować Wielkiemu Złemu Przeciwnikowi rozwiązanie siłowe kończy się na potwornej strzelaninie względnie rzucaniu setek zaklęć lub ostrym rąbaniu toporem. Na szczęście zawsze jakiś mam pod ręką, bo miasta i wsie są wprost zastawione skrzyniami pełnymi artefaktów – od cebuli po Magiczny Topór Zemsty +8. Nie wiedzieć czemu w skrzyniach tych ludzie zostawiają również pieniądze (których w plecaku mam tyle co w niezłym banku – całe szczęście, że silny ze mnie chłop! Takiej krzepy nie powstydziłby się nawet Pudzian)

Ale ja po prostu chyba mam coś w sobie, bo wystarczy, że wejdę tylko do jakiejś knajpy a rzuca się na mnie zgraja ludzi oczekując ode mnie pomocy. Chyba jeszcze nigdy w karczmie nie udało mi się napić, ale prawie zawsze znajdę kogoś kto zgubił członka rodziny, względnie mu go porwano. Niebezpieczny ten świat. Widać dobrze mi z oczu patrzy, bo pomimo że przez knajpę przewija się dziennie pewnie setka osób (albo więcej) zawsze wybierają mnie – choć jestem tam pierwszy raz. Na szczęście zazwyczaj chętnie podejmuje się takich zadań. W końcu co może robić człowiek, który stracił pamięć, potem odkrył, że jego rodzina od dawna skrywała mroczny sekret, a człowiek, którego znaliśmy dotychczas jako wuja okazuje się być naszym ojcem spokrewnionym na dodatek z władcą tej krainy?! Na szczęście kiedy po raz kolejny tracę zupełnie moją tożsamość nauczyłem się już nie wpadać w panikę. W takich sytuacjach okazuje się, że wystarczy tylko znaleźć Zapomniane Ostrze, Pradawną Laskę czy Kamień Zapomnienia i już mamy sposób na pokonanie Wielkiego Złego (który zawsze wcześniej czy później okaże się wmieszany w nasze wydawałoby się prywatne sprawy).

Ale dość rozmyślań. Zbliżałem się już do Najważniejszej Komnaty, w której czekał na mnie kolejny Arcywróg. Potrzeba było tylko odblokować drzwi, bo jak zwykle ktoś je zatrzasnął. Szczęśliwie nieopodal był generator, który odpowiadał za zasilanie wrót. Wysadziłem go celną serią z karabinu i komnata stała przede mną otworem. Tradycyjnie była dość przestronna. Bestia zauważyła mnie błyskawicznie i od razu zaczęła strzelać swoimi naramiennymi karabinami. Towarzyszyła jej przyboczna gwardia, która jak jeden mąż rzuciła się moim kierunku niespecjalnie dbając o osłonę czy finezyjną taktykę. Ich cel był jeden – wyeliminować. Co chwila w moim kierunku wylatywały pociski kierowane. Szczęśliwie wzdłuż ścian znajdowały się liczne filary, które umożliwiały mi krycie się przed wystrzelonymi do mnie rakietami. Rozglądnąłem się jednak nigdzie nie mogłem tego znaleźć. Może na innej ścianie? Kolejna seria wypuszczona w kierunku Arcywroga spłynęła po nim jak po kaczce. Otoczyłem komnatę wzdłuż galerii i zobaczyłem to czego szukałem. Pokaźnej wielkości dźwignia z tabliczką „Nie ruszać. Wyłącza odporność Arcywroga na wszelkie pociski”. Przesunąłem dźwignię. Towarzyszył temu potworny ryk bestii. Wiedziała, że zbliża się jej koniec. Chwilę później było po wszystkim. Przeszukałem truchło znajdując sporo cennych przedmiotów i wyjąłem listę. Następny był Smok z Wichrowych Wzgórz. Obok ktoś dopisał trzęsącą się ręką – Niezniszczalny…

Ech… ciężkie jest życie gracza.

Kojarzycie tą scenę? Tak? Pewnie, że tak! Bo rozgrywaliście ją setki czy może nawet tysiące razy. Wybuchające beczki, walające się po całym świecie skrzynie, szafki pełne amunicji i apteczek, no i oczywiście Ostateczna Walka z Uberbossem – przypomnijcie nam inne schematy spotykane w grach, na widok których robi się nam już mdło i słabo!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

14 KOMENTARZE

  1. Siedzę w pokoju oświetlonym jedynie bladym blaskiem monitora. . . Już późno, jutro trzeba wcześnie wstać. Nagle ekran rożbłyska trochę jaśniej, oczom ukazuje się napis New Game. Nie jest dla mnie niespodzianką znajdujące się pod spodem Continue oraz Options, Credits i Exit. Ech. . . jak z automatu „szczala” w dol i enter. Mym oczom ukazuje się kolorowa plansza, zupełnie nieruchoma. U góry ekranu pojawia sie pierwszy z nich- długi, czterokwadratowy. Raz spacja i na doł go- lezy poziomo. Nastepny-kwadrat, na prawo i na dół go- cały rząd wyparował (yeah. . . ). —-3h—-> Po wyparowaniu x milionów rzędów, wynik wynosi 100 000 001- zasypiam. Obudzony rano szybko wpisuję się na liste najlepszych wynikow- dotychczasowy naj wynosił 100 000 000- rozwaliłem go! (czyli siebie) Dobra. . . czas wstawać, troche szyja boli. . ale warto było! 😀 Kto poznaje?? 🙂

  2. Tetris? To teraz ja. „-Nie! NIE! To nie może być prawda!!!- Jestem twoim ojcem/wujkiem/matką/ciotką/stwórcą. – NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!””Tatuś nie był tym, za kogo go uznajesz. „”On zabił twojego ojca/matkę/babkę/dziadka/rodzinę. „I najczęstszy schemat i motyw jaki mnie dobija „GAME OVER” 🙂

  3. Większość filmów sensacyjnych opiera się o schematy jednak znajdują się w nich pozycje wybitne, tak samo z książkami. Schematyczny Bioshock bawi o wiele lepiej niż schematyczny Doom. Nie schematyczność jest problemem ale sposób jej wykorzystania.

  4. ze tez nikt nie wpadl w rpgach na wprowadzenie jakiegos zwierzaka jucznego. . . w dungeon siegeu chyba byl taki motyw. . . ale nie jestem pewien. a co zla poszukujacego naszego bohatera. . . to w BG na poczatku zlo nas szukalo =D . . . i to byl jego blad (jak zwykle).

  5. niestety też to zauważyłem. Temat wałkowany na wszelkich portalach nie raz, ale jakoś tak w niewielkim odstępie się rzuciło w oczy 😉 inna kwestia ze Bartek wcale na gamecornerze nie musiał siedzieć i czytać. . .

  6. sasquach—-> gamecornera nie czytuję więc wybacz, ale nie wiem co i kiedy publikują. A że się tematy zbiegły w zbliżonym czasie – cóż, przypuszczam, że jakby poszukać to wiele takich przypadków zdarzyć się może. W końcu poruszamy się po pewnym zamkniętym ilościowo i tematycznie polu. Zresztą ja ten temat (czyt. schematy) już jakiś czas temu poruszałem tylko nieco z innej strony i było to pewnie sporo przed publikacją gamecorneravide choćby tu http://www.valhalla.pl/news6614-Mordercze-schematy.htmlZresztą z całym tekstem z GC (właśnie looknąłem) pokrywają się bodajże 2 rzeczy – czyt. apteczki i wybuchające beczki – jednym słowem kanon szablonu, o którym nie sposób nie wspomnieć. Więc odpowiadając na Twoje pytanie – TAK, zbieg okoliczności i nie masz co szukać tutaj drugiego dna. Bez obaw pomysłów na felietony mi nie brakuje, nie muszę podbierać ich innym 🙂 No chyba, że jesteś zwolennikiem teorii spiskowych. . .

  7. Schematy w grach wideo? Najprostsze:- Tylko TY możesz nas uratować!- Tylko SUPERGIWERA może nas uratować! – Nie pamiętam nic ze swojego życia. – Nie pamiętam nic ze swojego życia, w którym byłem agentem FBI. – Zabiłeś mi rodzinę, gnoju. – Zabiłeś mi rodzinę i wrobiłeś w zabójstwo, gnoju. Przy okazji komentarza, pragnę pochwalić. Sam felieton jest naprawdę, naprawdę cholernie dobry. Takie teksty aż chce się czytać po kilka razy, doprawdy świetna robota.

  8. Swietnie napisany tekst, mozna sie niezle posmiac, ale czy to aby na pewno jest powod do smiechu ? Z jednej strony zgodze sie z tym, co ktos napisal wyzej – nie jest problemem schematycznosc, tylko jej wykorzystanie. Z drugiej zas strony, byloby czasem swietnie zobaczyc cos na ekranie, czego wczesniej widziec nie mielismy okazji. Cos nowego, zaskakujacego, prowadzacego do innych rozwiazan. Kiedys kolega widzac jak gram, zwrocil mi uwage, „ale ty jestes domyslny” 😉 „skad wiedziales, ze ma byc tak a nie inaczej” – a poziom przechodzilem poraz pierwszy. Coz, prawde mowiac, ja nie zwracalem na to co robie, uwagi. Po prostu wykonywalem pewne czynnosci machinalnie. Ale po tym co powiedzial moj kolega, to chwile sie zastanowilem. I faktycznie, podswiadomie robilem cos o czym wiedziec wczesniej nie moglem, bo akurat robilem to poraz pierwszy – a przynajmniej tak mi sie wydawalo. W koncu nowa, inna gra. A tymczasem przerabialem pewien scenariusz X raz, tylko w innej grze. Hmm, czy naprawde w dzisiejszych czasach tak trudno jest stworzyc cos nieszablonowego ? czy to po prostu zwykle, ludzkie lenistwo producentow ?

  9. Ale bzdety , bez tych schematów nie było by grania , już widzę tą radość podczas mocowania się ze sprzęgłem w racerze , śmierci od bossa który w pierwszej chwili gry się pojawia i zabija nas jednym strzałem/uderzeniem , albo bezcelowe szwendanie się po mieście bez pieniędzy a mieszkańcy nie rozmawiają z obcymi.

  10. Zauwazmy, ze taki ostatni boss w grze nie ginie na koncu dlatego, ze tworcy maja taki kaprys, ale dlatego, ze jest, jakby to powiedziec, no. . . ostatni 😛 A tak juz na serio – pewne schematy jest na prawde trudno ominac. Jesli, taki wlasnie przykladowy uberboss zginie za trzecim zakretem, bo akurat zrobil ze swojej mrocznej i zlej bazy na koncu swiata w Zadupinie Górnym maly wypad po trzy paczki Laysów, mrożoną Pizzę i kilo pieteruszki, bo jego miniony się zbuntowały i powiedziały, że teraz to on jest pragnienie, to owszem – z cala pewnoscia nie bedzie to typowe i schematyczne. Nie dosc, ze nasz najwiekszy wrog ginie w siódmej minucie gry, za nim jeszcze dowiemy się, że to on jest naszym ojcem lub bratem (nie sugeruję już nawet, żeby z tego zrezygnować. Tożto by było bluźnierstwo. W końcu każdy ma złego członka rodziny usiłując zniszczyć swiat, aye?) to jeszcze w dodatku nie moze sie bronic, bo ma w lapach siatki z zakupami. Tylko co to za najgorszy ze zlych bossow skoro. . . nie ma nawet czasu by go znielubic?Oczywiscie jest to mocno przerysowany przyklad, ale nie oszukujmy sie – z niektorych schematow bardzo ciezko zrezygnowac, gdyz zwykle i tak doprowadzi to do popadniecia w inne schematy, a w najlepszym przypadku gracze nawet nie zauwaza, ze tworcy omineli jakas nudną kliszę. . . 😉

  11. aaa to Ty się księcia z bajki spodziewałeś ?!A tak na serio: bez przesady. Dobry schemat nie jest zły, czyli taki lekko zmodyfikowany od poprzednika. Zresztą grając chyba nikt z nas nie oczekuje prawdziwego życia, ale bajki ! Chcesz pić w karczmie ? Idź do pubu. Chcesz, aby „źli” za Tobą latali ? Podpal monopolowy na osiedlu, albo skrój BeeMke łysemu. Chcesz mały plecak ? Zapraszam na wycieczke po górach. Nie róbmy ze wszystkich gier świata Sims’ów, wystarczy nam już jeden.

Skomentuj Wojciech Borowicz Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here