Kratos. God of War 3. Te słowa od wielu miesięcy rozpalały nas do czerwoności. Dziś mogę odpowiedzieć na pytanie czy ostatnia część świetnej serii jest zarazem murowanym kandydatem do miana gry roku i tytułem, który w swojej kolekcji po prostu musi mieć każdy posiadacz japońskiego superkomputera. Myślicie, że odpowiedź jest oczywista?

Ja spadam

Jeśli na postawione przed chwilą pytanie odpowiedzieliście twierdząco, to się nie pomyliliście. Już w kilka chwil po rozpoczęciu zabawy będziemy wiedzieli, że mamy do czynienia z wielką (dosłownie i w przenośni) produkcją.Gra rozpoczyna się w momencie, w którym zakończyła się jej poprzednia część. Gaja i inne tytany wspinają się w kierunku Olimpu, niosąc na swych barkach Kratosa, który rzucił wyzwanie pozostałym bogom. Pokonanie ich i osiągnięcie naszego najważniejszego celu nie będzie jednak prostym zadaniem. Przekonujemy się o tym, kiedy porażeni mocą Zeusa, odrywamy się od skalistego ciała tytana i spadamy do Hadesu. Tam dusze zmarłych sięgają po naszego bohatera odzierając go między innymi z żywotności i energii magicznej. Zabieg ten może i nie jest zbyt oryginalny, ale pozwala bez zaburzania rytmu gry osłabić bohatera, co jest w zasadzie koniecznością przy rozpoczynaniu kolejnych części praktycznie każdej growej serii. Cóż, przynajmniej nasz bohater nie ma amnezji.

Zobaczyć i umrzeć

Zanim jednak Kratos spadnie do mrocznej krainy, ludzie ze studia Santa Monica dają nam przedsmak tego, co zobaczymy w dalszej części gry. Tym czymś jest po prostu obłędna oprawa graficzna. Od razu widzimy jak potężne (nie, POTĘŻNE) tytany, krusząc skałę, krok po kroku zbliżają się do „domu bogów”. Pomiędzy kolejnymi częściami pierwszego etapu oglądamy starcia kolosów z bogami i innymi olbrzymimi kreaturami. Nie będzie w tym ani grama przesady, jeśli napiszę, że widoki te zapierają dech w piersiach.

W dalszej części tego dzieła podobnych scen zobaczymy jeszcze wiele. Aby więc za bardzo nie rozpisywać się na temat oprawy graficznej zaznaczę jedynie, że w God of War 3 ujrzymy rozciągające się po horyzont, gigantyczne lokacje, które można obserwować bez końca. Zobaczymy tu cudowne modele postaci, które na długo zostaną nam w głowach. Obrazków takich jak ten kiedy Kratos trzyma pod pachą głowę minotaura, z którego nozdrzy bucha para, powoli zbliżając do niej broń, po prostu nie da się wymazać z pamięci.

Do tego wszystkiego dochodzą rewelacyjne efekty oświetleniowe i po prostu kapitalna animacja. Recenzowany tytuł działa oczywiście z odpowiednią prędkością. Ani razu nie widziałem by liczba wyświetlanych klatek choć minimalnie spadła. W temacie grafiki trzecia część serii rozkłada na łopatki dosłownie wszystko co miałem okazję oglądać w tym roku. To po prostu trzeba zobaczyć. Wielkie słowa uznania należą się tu ludziom ze studia Santa Monica.

Befsztyk

Hulanki po Gai

Oczywiście jak na przygody boga wojny przystało, recenzowana produkcja jest bardzo krwawa i wypełniona scenami, których absolutnie nie można pokazywać najmłodszym wielbicielom elektronicznej rozrywki. Kratos rozbija twarze swych wrogów o ściany, urywa im głowy, rozpruwa brzuchy i wyciąga wnętrzności, katuje ich potężnymi kopniakami czy odcina im nogi. Autorom gry zazdroszczę wyobraźni, a wszystkim jej fanom polecam by mieli pod ręką szmatkę. Na pewno przyda się do ścierania hektolitrów krwi spływającej po ekranie telewizora.

I choć sceny te mają swój urok, to można się tu przyczepić tego, że poszczególne animacje powtarzają się. Opisane już wykańczanie Minotaura czy inne finiszery w przypadku każdej odmiany potworów wyglądają identycznie. W produkcji takiego kalibru powinny one być bardziej różnorodne.

Zaskakującym i całkiem ciekawie wykonanym elementem jest natomiast ukazanie niektórych „wykończeń” z perspektywy pierwszej osoby. Zastanawialiście się kiedyś co widzi istota katowana przez Kratosa? W trzeciej części gry możecie to zobaczyć na własne oczy.

Chóry anielskie

Również w temacie udźwiękowienia gra stoi na najwyższym światowym poziomie. W trakcie zabawy towarzyszy nam chociażby tajemnicza muzyka uzupełniana świetnie brzmiącym kobiecym śpiewem. Kiedy indziej utwory przyspieszają, stają się bardziej ostre, a głębokie męskie głosy w ich tle zagrzewają nas do walki. Tak samo dobre jest udźwiękowienie. Postękujący Kratos, pisk zawiasów w otwieranych skrzyniach czy odgłos pięści uderzającej w miękką tkankę to tylko trzy przykłady dźwięków znakomicie wykonanych i wplecionych w ogólną oprawę audio.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

3 KOMENTARZE

  1. Lubie Cię czytać Krzysiek, mimo rzadkiego komentowania, ale zrób coś z przyspieszeniem wydawania recenzji. Mam na myśli ogólnie Valhalle. Bo powoli zamienia się to w forme blogową zamiast portalu przynoszącego gorący content. A szkoda przecież

  2. powiem tak w ostatnich 3 tygodniach GOW3 przeszedłem. . . 3 razy i cóż jest bosko. Tylko, że w momencie kiedy grę dostałem stwierdziłem, że trzeba przejść tę nową edycję 1&2 więc po jednym dniu miałem trochę po dziurki w nosie Kratosa, ale warto bo włączenie trójki od razu po dwójce naprawdę bezcenne. Linda jako Kratos hmm pierwsze wrażenie negatywne, ale już po chwili jednak się przekonałem. Linda nadaje Kratosowi bardziej ludzki image. W ang. oryginale to po prostu psychopata (swoją drogą angielski głos-oryginał jest podrasowany „elektroniczne”), zresztą Zeus taką obelgą w niego rzuca w dwójce nazywając go per psychol. Generalnie polecam zagrać co najmniej dwa razy raz wersja PL i drugi raz ANG. Sony nie poskąpiło kolejny raz na GOW i można tam usłyszeć miedzy innymi: Clancy’ego Browna, M. C Duncana (Coffey z Zielonej Mili!), Malcolma McDowella, Kevina Sorbo (zgadnijcie komu daje głos 😀 ), ale i tak NIC nie przebije Lindy Hunt w roli narratorki/Gai 0 jak nie kojarzycie nazwisko to po zdjęciu już na 100% – http://www.movieactors. com/freezeframes22/Dune24. jpegNo i jeszcze jedno jak zaczniecie walkę z Posejdonem i zobaczycie w jaki sposób to zrealizowano od strony wizualno-koncepcyjnej to z wrażenia opadają gacie. . . a potem jest jeszcze lepiej. Minusy? Zagadki są banalne. w 1&2 też nie były na jakimś wysokim poziomie, ale w trójce już tak je spłaszczyli, że mogliby je w ogóle sobie miejscami odpuścić.

  3. Chciałbym spotkać pracownika SOE który wymyślił kretyńską zabawę w niby Guitar Hero w GOW3. Zrobiłbym mu to co Kratos z Hermesem.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here