Wspominaliśmy, że w Wielkiej Brytanii tuż po debiucie nowy Wolfenstein radził sobie całkiem nieźle. Niestety za wielką wodą przygody agenta Blazkowicza zostały przyjęte bardzo chłodno. Nietrudno zauważyć, że wydany 25 sierpnia „Wolf” nie znalazł się w miesięcznym notowaniu grupy badawczej NPD. Dlaczego? Ponieważ przez pierwsze pięć dni od premiery najnowszą strzelankę od Raven Software zakupiło 106 tysięcy klientów. Wynik wydaje się przyzwoity, ale wystarczy rozłożyć go na poszczególne platformy – Najlepiej schodziła wersja na Xboksa 360 (59 tys. egzemplarzy). Posiadacze Playstation 3 zakupili 30 tysięcy sztuk, a pecetowcy, którzy powinni „nosić w sercu” miłość do klasycznego tytułu zawiedli na całej linii. Do końca sierpnia tylko 17 tysięcy graczy bawiło się w Wolfensteina na swoich blaszakach.
Najwidoczniej magia tytułu już nie działa na jankeskich graczy.
A mi się podobał, bardzo przyzwoita produkcja.
Odpowiedź do ankiety: Już nie gram w WoflaDla mnie też się podobał, tylko trochę krótki. Ale niestety w dzisiejszych grach to już standard
Jak to jest ze na X360 sa piraty a gry sprzedaja sie lepiej od wer. PS3?
bo xbox jest lepszy
Serio??????????????
Ja właśnie skończyłem Wolfa i muszę przyznać, że z początku jakoś go nie trawiłem, jednak później pomyślałem sobie, że to połączenie Bioshocka z Call of Duty z uproszczeniami (trzymając snaperkę nie trzęsie się ręka!) i nabijanie się z nazistów, którzy faktycznie przeprowadzali eksperymenty na ludziach, przez co mi się bardzo podobało. W ogóle to bardzo klasyczna jest ta gierka: przy sobie nosimy cały arsenał broni, wybijamy przeciwników, na końcu planszy niszczymy Bossa, króciutkie przerywniki filmowe nagrane wcześniej przez twórców, a nie jak teraz wykorzystujące silnik gry, zbieranie Ammo po planszy, liniowość. . . Jedyne co nowe to zbieranie worków z pieniędzmi, dokumentów i ksiąg, oraz auto-healing.
106k to tragedia dla wydawcy i developera. Ale nie dziwię się, mało komu podobały się „magiczne” dodatki w nowym wolfensteine, Raven za to w każdym traileru z ekscytacją je pokazywał. Miałem zamiar kupić, bo liczyłem na porządny multiplayer (Enemy Territory na nowym enginie?) Na szczęście tragiczne recenzje skutecznie przestrzegły mnie przed tą produkcją.