Na mapach poukładane są także kociołki z naparami, które poznajemy na lekcjach z profesorem Snapem. Po odnalezieniu trzech składników, wrzucamy je do gotującej się wody i w ten sposób otrzymujemy miksturę. Rozkoszować się możemy eliksirami dającymi siłę, postarzającymi oraz zmieniającymi postać, a kilkukrotnie wysadzimy dzięki nim drzwi. Jedyne zastrzeżenie mogę tu mieć do tzw. eliksiru wielosokowego w zamku Hogwart. Kociołków z nim jest zdecydowanie za mało i czasami trzeba wrócić się kilka komnat wstecz, by przemienić się w postać X, wykonać jakąś czynność i ponownie przeistoczyć się w innego bohatera. Na szczęście takich miejsc jest mało, więc zanim na dobre zaczną denerwować, ukończymy całą grę.

I ładnie, i śmiesznie

Wizytówką serii był zawsze sytuacyjny, często absurdalny humor, który sprawiał, że dramatyczne na ekranie telewizora sceny stawały się śmieszne na ekranie komputerów. Nie inaczej jest w LEGO Harry Potter, który od pierwszej do ostatniej animacji jest przezabawny. Przykładem niech będzie tutaj pierwsza kategoria czarów, które w teorii miały służyć do pojedynków między magami. Nie do końca tak się stało, bo ciężko jest uwierzyć, by takie zaklęcia jak zamiana w kwiatowego jelenia, powiększanie głowy, ogolenie na łyso czy zamiana włosów w bukiet kwiatów, miały być powszechnie stosowane w potyczkach.

Sama oprawa graficzna niczym nie odbiega od tego, co dotąd widzieliśmy. Traveller’s Tales nie zmienia silnika, bo w żadnym wypadku nie jest to konieczne. W ten sposób gra ma niskie wymagania sprzętowe, a przedstawiony obraz jest bardzo czytelny, przejrzysty i prawie pozbawiony bugów. Jedna, jedyna rzecz, do której muszę się przyczepić to blokowanie się przedmiotów, szczególnie gdy znajdują się w pobliżu czegoś nieruchomego. Nie ma nic bardziej frustrującego niż konieczność rozpoczęcia danej misji od początku, bo np. siekierka utknęła przy metalowej doniczce i pomimo rzucenia czaru, nie ma możliwości przesunięcia jej w żadnym kierunku.

Moja miotła jest większa!

W kwestii udźwiękowienia wystarczy wspomnieć tylko o tym, że ścieżka dźwiękowa została w całości przeniesiona z filmów. Każdy utwór gdzieś już słyszeliśmy, co pozwala fanom przygód młodego czarodzieja poczuć się na swoim miejscu. Sam podkład muzyczny idealnie komponuje się z akcją na ekranie. Idealnie, ponieważ nie gryzie w uszy i nie stara się na siłę przebić przez głośniki komputera. Same klocki LEGO nadal pozbawione są głosów, które zostały zastąpione charakterystycznymi jękami, stęknięciami i „podnosowym” chrumkaniem. I całe szczęście. Wprowadzenie na siłę lektora mogłoby tylko zepsuć klimat.

Gorące krzesła

Możliwe, że w niedalekiej przyszłości (być może przy okazji jesiennej premiery LEGO Star Wars III: The Clone Wars) pojawi się możliwość rozgrywki przez internet, ale do tego czasu musimy się zadowolić zabawą na jednej maszynie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dwóch graczy bawiło się na jednej klawiaturze, lecz w ostatecznym rozrachunku jest to bardzo niewygodne. Znacznie lepiej sprawdza się rozwiązanie, w którym jeden wciska klawisze, a drugi korzysta z pada.

Sam tryb kooperacji pozwala na szybsze i dokładniejsze wykonanie poszczególnych celów, bo nie musimy bazować na SI krzemowych klocków Lego. Denerwować może natomiast jedna rzecz: dynamiczny podział mapy, gdy jeden z bohaterów umknie z zasięgu wzroku drugiego. Dzielenie zawsze odbywa się po przekątnej ekranu, a pierwsze kilka podziałów wygląda dziwnie. Mimo to szybko można się do tego przyzwyczaić.

A gdzie ta indywidualizacja?

Uwaga, plastik atakuje!

Na początku tekstu wspomniałem, że zróżnicowanie postaci zostało wykonane na pół gwizdka. We wszelkich wywiadach, dziennikach developera czy filmikach promocyjnych, twórcy podkreślali, że bohaterowie Hogwartu będą unikatowi. Przykładem zawsze było latanie na miotle w czym najlepszym był Harry Potter, a najsłabsza Hermiona Granger. W zasadzie… to prawie cała indywidualizacja bohaterów, bo w kwestii czarów różnice są praktycznie niewielkie – ot jeden czar mniej na palecie, co i tak zostaje wyrównane po zakupie dorosłego maga. Dodatkowo Harry Potter może skorzystać z peleryny niewidki, Ron wypuścić na wolność szczura Parszywka, a Hermiona potrafi odczytywać hieroglify z tablic i korzystać z cofania czasu. Może czepiam się na siłę, bo w zasadzie większy podział nie może mieć tutaj miejsca, ale jak się szumnie mówi o zróżnicowaniu postaci jako nowince, to gracz spodziewa się czegoś więcej niż tylko przypisania jednej/dwóch umiejętności do trójki głównych bohaterów.

Edytor – a po co on mi?

Na koniec pozostawiłem całkowicie zbędny w tej grze edytor, który po raz pierwszy zadebiutował pół roku temu przy premierze LEGO Indiana Jones 2. Od tamtej pory twórcy tak ciężko pracowali, że nie mieli czasu przejrzeć recenzji dostępnych w sieci i dowiedzieć się, że tworzenie map mija się z celem, jeżeli nie można się nimi podzielić z kolegami. Identycznie jest w Harrym Potterze – wykreowanie swojej mini-kampanii jest proste, intuicyjne, ale można to zrobić tylko dla siebie. Brak możliwości przesłania swojego dzieła do internetu sprawią, że ten element zabawy staje się w zasadzie bezużyteczny.

Koniec magii, początek magii

Podtytuł „Lata 1-4” wyraźnie wskazuje, że lada moment Traveller’s Tales ujawnią LEGO Harry Potter: Lata 5-7, które przedstawi resztę filmowej sagi o młodym czarodzieju. Nie nastąpi to jednak zbyt prędko, bo ostatni filmowy epizod (Insygnia Śmierci) został podzielony na dwie części, których premiera ma nastąpić w listopadzie tego roku i lipcu przyszłego. Do tego czasu na pewno do rąk graczy trafi trzecia część LEGO Star Wars, co ugasi pragnienie „klockowej destrukcji”.

Sam LEGO Harry Potter: Lata 1-4 jest pozycją bardzo dobrą, która trzyma poziom wszystkich poprzednich części. Nadal uważam, że nacieszą się nią tylko i wyłącznie najmłodsi gracze oraz ci, którym cała saga przypadła do gustu. Przeciwnicy duńskich klocków nadal nie znajdą tutaj niczego dla siebie, co raczej nie zmieni się nigdy. W zasadzie gra nie posiada rażących błędów, lecz kilka małych niedoróbek, które od czasu do czasu potrafią napsuć krwi. Hogwart w wersji klocków Lego oceniam na 8/10.

Dokładnie pół roku temu na wszystkie platformy do grania trafił sequel LEGO Indiana Jones. Twórcy z Traveller’s Tales postanowili jednak nie odpoczywać i cały czas dopracowywali kolejny odcinek „klockowej sagi”. Tym razem na warsztat wzięto szkołę magii Hogwart.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

1 KOMENTARZ

  1. Nigdy nie interesowałem się Lego-Grami dopóki grałem tylko na PC – to faktycznie nie ma sensu dla przeciętnego hardcore’owego gracza 🙂 Lego-Gry dostarczają całego wora zabawy dopiero grane przed telewizorem – koniecznie na dwa pady (w moim przypadku ten drugi dzierżony jest przez żonę) – czyli, mówiąc wprost – na konsoli. . . Lego-Gry – koniecznie wyposażone w komplet aczików/trofeów do zdobycia są prawdziwym rajem dla graczy-zbieraczy. . . No chyba, że trafi się trofeum zabugowane, które nie wpada mimo, że powinno. . .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here