O sieciowej grze Red Orchestra słyszeliśmy już od dawna, jednak dopiero teraz trafiła w pudełku do naszych sklepów. Reklamuje się ją jako najbardziej realistyczną strzelaninę o tematyce Drugiej Wojny Światowej, ale czy tak jest faktycznie?

Ford Street Racing, to dziełko mało znanej grupy Razorworks (mają na swoim koncie między innymi Total Immersion Racing z PS2, Xboxa i PC), które zostało wydane w maju 2006 przez Onigames. Tytuł zachęca do siebie niską ceną (19.99 zł) i plasuje się w górnych rejestrach gier budżetowych. Jak na produkcję „marketową” w akcji sprawuje się naprawdę nieźle.

Niektórzy potrafią

Ford Street Racing ma pełną licencję na samochody marki Ford. Wszystkie 18 modeli pojazdów w produkcie Razorworks są odpowiednikami prawdziwych maszyn. Fury wyglądają naprawdę fajnie, więc bez trudu rozpoznacie Mustanga GT, Escorta czy Capri. Maszyn jest sporo – od klasyków po monstra GT. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Frajda z jeżdżenia jest tym większa, że jakimś cudem budżet gry pozwolił na zrobienie całkiem ładnej grafiki. Oczywiście nie jest to poziom topowych racerów, ale bez krzywienia się można patrzeć na monitor, wygrywając kolejne wyścigi. Znalazło się też miejsce na kilka fajnych efektów graficznych, w tym wizualizację uszkodzeń (skromną, bo skromną, ale zawsze), czy refleksy na karoserii.

Zniszczenia nie są tylko estetycznym bajerem. Po kilku wyścigach samochód trzeba będzie zreperować.

Również miejscówki, po których szalałem swoim ulubionym Mustangiem wyglądały bardzo schludnie. Bez fajerwerków, ale porządnie. Trasy są dość zróżnicowane – gra rzucała mnie pomiędzy brudnymi ulicami wielkich metropolii, przez autostrady, aż po amerykańskie wioski. Oczywiście około połowa z 24 przygotowanych torów, to modyfikacje wersji podstawowych, ale nie jest to chyba jakaś kardynalna wada. Najważniejsze, że trasy są zróżnicowane, przemyślane i dobrze zaprojektowane.

To co spodobało mi się w Ford Street Racing najbardziej to model jazdy, należy dodać iż bardzo zręcznościowy. Samochody prowadzi się intuicyjnie, a kolejne odkrywane modele różnią się od siebie na tyle, że gra nie powinna się nudzić, nawet podczas dłuższych sesji. Dziwne, ale system jazdy przypomniał mi ten ze stareńkiego Drivera jeszcze z czasów, kiedy tryumfy święciło pierwsze Playstation.

Charakterystyczne „miękkie” podwozia, podobny sposób wchodzenia w drifty. Wszystko to sprawia, że gra się naprawdę przyjemnie, chociaż głębi na miarę TOCA bym się nie doszukiwał. Przy tym wszystkim Ford Street Racing jest dość wymagający i powinien wystarczyć na dłużej niż kilka godzin zabawy. AI przeciwników potrafi dać w kość, a opanowanie silniejszych maszyn również zabiera trochę czasu.

Największą innowacją w Ford Street Racing są zespołowe wyścigi

Co ciekawe, Razorworks starali się przy tchnąć powiew świeższości w gatunek gier wyścigowych. Nowatorski tryb jeżdżenia zespołowego sprawdza się całkiem nieźle i to właśnie on jest głównym motorem tej gry. Głównie w nim odblokowuje się następne samochody i dostaje kasę na naprawy i zakup kolejnych aut do garażu. Patent polega na tym, że w jednym wyścigu ściga się kilka paroosobowych zespołów. Ostateczny wynik zależy tu od cząstkowych miejsc każdego z kierowców danego teamu – coś w stylu rankingu zespołów w Formule 1.

W trakcie takiego wyścigu można nie tylko przełączać się dowolnie pomiędzy swoimi zawodnikami, ale nawet wydawać im proste komendy. Mogą na przykład blokować samochody przeciwników, podczas gdy my walczymy o pierwsze miejsce. Dodaje to wyścigom pewnego elementu taktycznego.

Ostatnie okrążenie

Czy tylko mi to przypomina Drivera z PSX?

Jak widać nie taki diabeł straszny. FSR pomimo ogólnej prostoty dostarcza przyjemny model jazdy i dość nowatorski system Mistrzostw Zespołowych. Oczywiście ma swoje grzechy – niewidzialne ściany, odradzające się latarnie, czy niestabilny framerate, jednak nawet te niedoróbki nie przeszkodziły mi w pozytywnym odbiorze gry. FSR zdecydowanie jest wart wydania tych 19.99 złotych. A może nawet 20. Każdy mniej wymagający (albo młodszy) fan czterech kółek może spokojnie atakować.

Serce mi zamarło, kiedy redaktor naczelny rzucił na moje biurko budżetowe wyścigi. Kiedy w napędach redakcyjnych konsolek kręcą się na zmianę Forza Motosport i Gran Turismo 4, wizja grania w nisko-budżetowe wyścigi (i to na PC…) nie wyglądała zachęcająco. Zupełnie niesłusznie.

Plusy

– licencjonowane samochody – intuicyjny model jazdy – dobra, jak na standardy budżetówek oprawa

Minusy

– prostota wykonania – znienawidzone niewidzialne ściany wracają

[Głosów:0    Średnia:0/5]

3 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here