Mam pomysł – zapiszmy się wszyscy do PSLu. W końcu praca w branży gier wideo jest tak podobna do pracy na roli! Oto zakończył się najbardziej pracowity okres w całorocznej pracy wydawcy/dystrybutora/sprzedawcy gier i zapadła piękna, głucha cisza. Szał zakupów się skończył, ci, którzy mieli zarobić mogą teraz spokojnie czekać na wyniki sprzedaży, a ci, którzy się spóźnili, mogą co najwyżej płakać w kąciku. Żniwa zakończone.

W studiu deweloperskim cisza. Programiści i graficy zapewne mają zasłużone, „międzyświąteczne” wolne i pewnie już powoli zaczynają otrząsać się ze świątecznego szaleństwa. Dla nich żniwa skończyły się stosunkowo najwcześniej – oczywiście do ostatniej chwili szlifowali jeszcze bugi, dodawali absolutnie konieczne opcje, które właśnie pojawiły się w branży (nowa minimapa, bullet-time, cokolwiek), siedzieli po nocach i klęli na nie kompilujący się kod. Ale deadline już za nimi – wszystkie błędy, których nie udało się wyłapać i tak wytłoczyły się na tysiącach płyt, a gra trafiła na półki. Jeśli nie zdążyli na czas dostarczyć master disku do zleceniodawcy – biada im.

U wydawcy cisza. Poligrafia już dawno wydrukowana, literówki wyłapane (albo i nie), instrukcje krzywo zszyte, a uchwyty w pudełkach wyłamane. Można spokojnie czekać na wyniki – jeśli gdzieś nie dopilnowało się błędów w lokalizacji albo nie zmusiło się dewelopera do wyczyszczenia bugów, to teraz naprawdę nie ma sensu do tego wracać. Ciężarówki z grami pojechały do sklepów, gry zostały kupione i dzieci się cieszą. Prawdopodobnie. Można czekać na kolejne święta. Jeśli coś zawaliliśmy i nie zdążyliśmy dowieźć gier do sklepów na czas to prawdopodobnie nasza firma już nie istnieje. I nic tego nie zmieni.

W salonach z grami wideo – cisza i spokój. Zaspany pracownik działu multimedia opiera się o półki i smutno spogląda na te tytuły, które się nie sprzedały. Nie ma już setek napalonych dzieciaków, które wypytują, czy „ta super gra pójdzie na ich konfiguracji”, nie ma babć, które chciałyby kupić „tę nową rozrywkę wnusiowi”, nie ma tatusiów, którzy ze wstydem kupują grę dla siebie, udając, że to dla synka. Nie ma komu pomagać, nie ma komu doradzać, nie ma komu mówić, że „to IKSBOKS proszę pana, a nie EKSBOKS” – sam kiedyś spotkałem takiego mądralę w jakimś media markecie 😉

Sprzedane, posprzątane, pozamiatane. Teraz czeka nas rok żmudnej pracy – orania, siania, podlewania, doglądania i zastanawiania się, jak to będzie. W listopadzie i na początku grudnia pola znów zazłocą się od kłosów, a my wyruszymy na żniwa – będziemy kosić, zbierać, młócić i oddzielać ziarna od plew. Do tego czasu wiele się nie wydarzy – ot, ujawnione zostaną nowe gry na święta, pokazany zostanie nowy silnik graficzny, a jakiś pomniejszy dystrybutor zechce wykorzystać całoroczną posuchę i wyda jakąś miłą dla oka i ucha perełkę. Wydawane będą symulatory lotu, dziwaczne strategie i rosyjskie eRPeGi.

Niczym rolnicy poza sezonem, będziemy spokojnie czekać w chałupie, ćmiąc powolutku fajkę. Jasne, czasem komuś w międzyczasie spali się stodoła, komuś urodzi się dziecko, albo przyjedzie jakiś chachar zza granicy i będzie chciał kupić naszą działkę pod lasem, żeby postawić tam centrum SPA. Czasem proboszcz z ambony zacznie krzyczeć na tych, którzy spóźniają się do kościoła albo nadużywają gorzały. Jasne, trzeba będzie doglądać pola, sprawdzać czy ptaki nie wydziobują ziaren i czy rzeka nie zalewa naszego poletka. Ale generalnie będzie cisza i spokój – jak to „w ciągu roku”.

A kiedy nadejdzie czas żniw, znowu sobie poużywamy. I znów sprzedamy dziesiątki tysięcy kopii. Tak, jak jeszcze kilka dni temu.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. Wielki plus za ankietę Wojtku, choć obawiam się, że część z naszych czytelników nie wie do czego pijesz, ale starzy wyjadacze na pewno tak 😀 :DJako dumny posiadacz C-64 oczywiście w ankiecie odpowiedziałem NIE 🙂

  2. Niektóre regiony Polski są gęsto zamieszkane przez wyznawców prawosławia, więc tutaj żniwa trwają trochę dłużej, bo do 6-go stycznia. O!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here