Producenci filmowi i telewizyjni jeszcze kilka lat temu mieli prostą receptę na sukces. Trzeba wrzucić trochę kasy w film akcji/komedię dla nastolatków/program telewizyjny, odpowiednio to rozreklamować, dorzucić nieco plastikowych emocji i sukces gotowy. Miliony nastolatków i dorosłych na całym świecie, z braku alternatywnej rozrywki, ruszą do kin, potem wypożyczą nasze dzieło na kasecie, zagryzą reklamowanym batonikiem i sfinansują nam odrzutowiec/wakacje na Bahamach/sympatyczny wieczór w prywatnym klubie.

Czy jakieś dwadzieścia lat temu ktoś spodziewał się, że oto z prymitywnego Ponga i jakichśtam śmiesznych automatów w salonie, wyrośnie gigantyczna (bez przesady, naprawdę gigantyczna) branża, która odciągnie dzieci i dorosłych nie tylko od czytania, ale też od telewizji, wałęsania się bez celu po podwórkach, a czasami nawet – lubię tak sobie myśleć – od przestępstw i narkotyków? Ni stąd ni zowąd (w końcu tych 20 lat to wcale nie jest tak dużo) wyrósł nowy, potężny biznes, który oferuje ludziom coś więcej, niż inni.

I niewątpliwie producenci wielkich show telewizyjnych, rysownicy Beavisa i Butt-heada, menadżerowie Ligi Mistrzów oraz filmowcy boją się gier komputerowych. Oczywiście, filmy i rozrywka telewizyjna nigdy nie znikną z powierzchni ziemi, ale duży kawałek finansowego tortu przejmą (i już przejmują) producenci gier. Nie wiem jak wy, ale ja więcej czasu spędzam z dobrymi grami, niż z dobrymi filmami. A co za tym idzie, zapewne więcej batoników, którymi zagryzam swoją ulubioną rozrywkę pochodzi od producentów, reklamujących się w mediach związanych z grami. Czy kto tego chce, czy nie.

Naukowcy biją na alarm, że dzieci nie czytają tylko grają. Oczywiście, ja doceniam zalety dobrej książki, wiem, że ćwiczy ona cierpliwość, wyobraźnię, że przekazują wiele wartościowych treści. Ale jeżeli brać pod uwagę tylko walory rozrywkowe, to nie tylko książki, ale też komiksy, telewizja czy kino, nie dają rady grom. Uwielbiam filmy, kocham książki i oglądam dużo telewizji. Żadna z tych świetnych rozrywek nigdy nie wciągnęła mnie tak, jak dobra gra.

I trudno się dziwić dzieciakom, że wolą telewizję od książek, jeśli ta DLA MNIE jest bardziej atrakcyjna. I już teraz trudno się dziwić dzieciakom, że wolą gry wideo od telewizji i książek, skoro DLA MNIE są one bardziej atrakcyjne. A co dopiero za kilka lat? Ciekawe, czy kiedyś jacyś naukowcy nie uderzą na alarm, że oto gry wideo mają zgubny wpływ na młodzież, gdyż odciągają ją od wartościowej rozrywki, jaką jest telewizja. To chyba zresztą tylko kwestia czasu – kiedy na świecie ogólnodostępne zaczęło być radio, też wszyscy mówili, że to pusta rozrywka, odciągająca ludzi od ważnych rzeczy.

Przedstawiciele innych branż mają zgryz i na pewno będą przeciwdziałali rozwojowi rozrywki interaktywnej. Nasze interesy są sprzeczne. Ale nas nic nie jest w stanie zatrzymać, bo nasza branża to prawdziwy killer. Nikt nie jest w stanie zaproponować czegoś bardziej emocjonującego, wciągającego i relaksującego. I kiedyś to my będziemy decydować o tym, czy hollywoodzcy scenarzyści zasługują na stworzenie fabuły do naszej nowej gry, czy powinni sczeznąć w kalifornijskim słońcu, pisząc scenariusze do seriali, których nikt już nie będzie oglądał. Zemścimy się za niepoważne traktowanie. Już niedługo!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

9 KOMENTARZE

  1. Ja to caly czas powtarzam, Ze TV toto prymitywna forma rozrywki :PJa w ogole nie ogladam televizji nie kreci mnie ona, mam to wszystko w komputerze,Ba ! Mam to wszystko 100000X wiecej i o ktorej chce godzininie ;]Ale i tak nie ma to jak dobry kryminał do łóżka

  2. Gry rządzą – to jasne. Tylko dobra książka może z nimi konkurować. A to dlatego, że odtwarza się ją na najlepszym z możliwych Next-Genów – własnej wyobraźni.

  3. #1 bo pewnie masz konto na polishtrackerze:-)no offence, taki przytyk bardziej do ogółu internautów niż konkretnie do Ciebie#2 Nie lubię porównywać książek do telewizji czy gier. To jak zestawienie teatru i telewizorni – również nie pasuje. Książka ma jednak trochę inną wartość. Z jednej strony od dawna mówię, że nie oglądam telewizji, ale jak jeszcze TV miałem to Discovery czy National Geographic oglądałem, ale gdy ktoś ogólnie pytał „oglądasz TV?”, bez wahania odpowiadałem „nie”.

  4. jako maniakalny gracz przyłapałem sie ostatnio nad tym, że w ubiegłym roku skończyłem więcej książek niż gier. . . ki czort??Wiem . . . to chyba kunszt literacki i umiejętność budowania akcji. . . wiem. . FABUŁA. . . W dobie EA i innych producentów masowych miło siąść w tramwaju/autobusie/metrze i zanurzyć się w czymś co ma sens. Brak mi tego w grach. . . tego pełnego emocji wyczekiwania na to co dalej. . . Zamiast tego mam zastanawianie sie ile tych „łosi” jeszcze czai sie w tej dziurze i ile jeszcze razy będę szedł tak samo wyglądającym korytarzem tylko po to by na końcu powalczyć z bossem i zgarnąć to co jest w skrzynce obok.

  5. imho gry dopiero BĘDĄ rządzić – na razie są gdzieś na tym etapie rozwoju, co film w czasach dzieła „Wyjście robotnic z fabryki w Lyonie”. Jeżeli pojawia się twórcy, który sprawią, że gry będą różnorodne i nieprzewidywalne , przynajmniej tak jak film – gry będą rządzić. Chyba że rozwój utknie w ślepym zaułku (komercji albo łatwizny albo niszowości albo wszystkiego naraz) tak jak telewizja. Moim zdaniem, to czym BĘDĄ gry w przyszłości zależy od tego:1. czy pojawią się prawdziwe indywidualności w tworzeniu gier – przy filmie tez pracuje kilkadziesiąt/kilkaset osób ale potrafimy docenić „rękę mistrza” czy to jest Wajda, Coehnowie, Burton (czy co kto lubi/ceni),2. w co będą chcieli grać gracze – i na co „zagłosują” portfelami. Na badziewie czy na przemyślane, oryginalne produkcje?. Pewnie zaraz będą komentarze, że sprzedają sie tylko Simy i WoW. Ok, ale np. oprócz tego w 3 lata sprzedało sie 280000 egzemplarzy tylko jednej płyt z muzyką Chopina. Dobra, a nawet wyrafinowana muzyka może być biznesem a dobra gra nie? Ciekaw jestem ile byście zapłacili za naprawdę świetną grę; odpowiednik waszego najważniejszego flimu czy książki. Ja jestem gotów zapłacić 200zł

  6. Ksiazke jedna na tydzien-dwa staram sie czytac, no chyba ze naprawde posucha w mediatece (taka wroclawska – a moze nie tylko – dobrze zaopatrzona – miedzy innymi – biblioteka), wtedy czytam wybrane kawalki mojej biblioteczki po raz nty:)Tylko ze ja na ksiazkach zostalem wychowany i dla mnie to juz chyba nalog. . Co maja powiedziec dzieciaki kiedy jedyny kontakt z proza, to w wiekszosci ciezkostrawne lektury podawane na sile. Telewizora nie mam od dawna i miec nie zamierzam:)Filmy ogladam dosc rzadko , jakos nie mam weny zeby siedziec te poltora godziny i nic nie robic. . wszystko podane na tacy, nic tylko chlonac – jakos to medium do mnie nie trafia, choc oczywiscie zdarzaja sie perelki. A tak sie wogole zastanawiam, czy byla kiedys napisana ksiazka na podstawie gry lub vice-versa. . ? Moze taka adaptacja nie okazala by sie totalna klapa?P. s. Generalnie przepraszam za jakis taki chaotyczny post – mam 38 ‚C i pewnie jutro sie stukne co ja w tej malignie ponawypisywalem:)

  7. A tak sie wogole zastanawiam, czy byla kiedys napisana ksiazka na podstawie gry lub vice-versa. . ? Moze taka adaptacja nie okazala by sie totalna klapa?

    Była między innymi książka na podstawie Baldur’s Gata. Utwór ten był po prostu przeniesieniem fabuły gry do książki. Raczej słabizna. Do tego dorzuć książki w świecie Starcrafta i Warcrafta. Wszystko to raczej produkcje dla zatwardziałych fanów. Edit:Obcy – tak zgadza się Bourne się robi. Tyle, że ta adaptacja to będzie bardziej filmu niż książki. A film z książką to za wiele wspólnego nie ma.

  8. Wiecie gdzie zawsze jest problem z „egranizacjami”? Gry są logiczne. Muszą takie być aby potrafiły nas wciągnąć i dawały przewidywalną szansę na ich wygranie czy ukończenie. Dlatego ciężko przenosić filmy i książki na poletko gier komputerowych. Sami pomyślcie, czy ktoś kręci film s-f i zastanawia się nad rodzajami statków kosmicznych, rożnorodnością broni, realizmem walki w przestrzeni kosmicznej? Nawet przedstawiane bitwy w filmach i książkach często nie mają racjonalnych podstaw taktycznych, a są tylko emocjonalnym zapisem. A taki Predator, to w grze mu się wyłączało maskowanie gdy zaczynał strzelać z plasma castera. Dlaczego? Ano trzeba było dać człowiekowi i obcemu jakieś realne szanse w walce z nim. Tego typu przykładów jest więcej. Dlatego cięzko zrobić dobrą grę na podstawie innego medium.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here