Generalnie wszyscy wielbiciele pecetowych gier powinni odczuwać tę samą wielką radość co my. Nie od dziś wiemy, że logo Games for Windows na pudełku dowolnej gry jest gwarantem jej wysokiej jakości, a zarazem mówi nam, że produkcja ta nie sprawi nam żadnych problemów związanych z posiadaniem złych sterowników czy podzespołów, których akurat jej twórcy mogli nie lubić. Na dodatek Microsoft ogłosił, że udało mu się rozszerzyć współpracę z firmami Nvidia i AMD. Oznacza to, że w najbliższej przyszłości na pewno nie będziemy się złościli na żadną z wymienionych poniżej gier. Życie fana pecetowych gier jest jak zawsze piękne.

Nowe Games for Windows:

• “Battlestations: Midway” (Eidos)
• “Battlestations: Pacific” (Eidos)
• “Borderlands” (2K Games)
• “Call of Duty: World at War” (Activision)
• “Crysis Warhead” (Crytek/EA Partners)
• “Dawn of War 2” (THQ)
• “Devil May Cry 4” (Capcom)
• “Ghostbusters: The Video Game” (Sierra Entertainment)
• “Quantum of Solace” (Activision)
• “LEGO Batman: The Videogame” (Warner Bros. Interactive Entertainment)
• “Madagascar: Escape 2 Africa Video Game” (Activision)
• “Mafia II” (2K Games)
• “Project Origin” (Warner Bros. Interactive Entertainment)
• “Red Faction: Guerilla” (THQ)
• “Saints Row 2” (THQ)
• “Zoo Tycoon 2: Ultimate Collection” (Microsoft Game Studios)

Na zakończenie dodamy jeszcze, że wiceprezes Microsoftowej dywizji LIVE, Software and services, Pan John Schappert wystosował list otwarty do pecetowej braci. Czytamy w nim, że gigant z Redmond przyczynił się do uczynienia z pecetów „największej ‘gamingowej’ platformy sprzętowej na świecie”. Dzięki Microsoft! Zawsze wydawało nam się jednak, że pecety mają się dobrze ponieważ tysiące „wariatów” takich jak my wydają zarobione pieniądze na gry i nowe podzespoły do swoich maszyn. Co my tam jednak wiemy.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. Jeżeli kogoś tak denerwuje to, czy pójdzie, czy nie (bo w końcu czekaliśmy pół roku i nie chcemy 10 fps’ów w porywach) to ja mam wypas rozwiązanie: konsole!

  2. Konsole. Czyli przebrane komputery. A pewnie że tak. Ale generacji poprzedniej. Gdzie nie było możliwośći tworzenia „Patch”-y.

  3. Dzięki Microsoft! Zawsze wydawało nam się jednak, że pecety mają się dobrze ponieważ tysiące „wariatów” takich jak my wydają zarobione pieniądze na gry i nowe podzespoły do swoich maszyn. Co my tam jednak wiemy.

    a mi się zawsze wydawało, że bez „windowsa” ani rusz z graniem na PC, ale może to tylko złudzenie jakieś ;).

  4. Jedno jest pewne – Windows ma DirectX i to bardzo upraszcza sprawę pisania gry. Niby linux ma OpenGL ale jest jeszcze mnóstwo innych problemów z którymi mogą spotkać się devsi. Dopóki nie będzie jednego „core” dla linuxa opisującego model sprzętowy oraz doinstalowanie paczek z bibliotekami nie doczekamy się wysypu gier na te systemy. Ja rozumiem że jest Ubuntu teraz modne ale i ono stanowi tylko jakiś procent userów linuxa. No i teraz napisz grę i co z reszta ludzi z Mandrivii, Suse itp?W sumie szkoda ale z drugiej strony Windows kosztuje 240 zł – to tyle co 3 przeciętne gry.

  5. Jedno jest pewne – Windows ma DirectX i to bardzo upraszcza sprawę pisania gry. Niby linux ma OpenGL

    Ekhem, nie stawiaj DirectX obok OpenGL bo to jak postawienie całego samochodu obok samego silnika. Inaczej mówiąc, nie utożsamiaj DirectX z Direct3D. Jeśli chodzi bowiem o prawidłowe zestawienie, czyli Direct3D kontra OpenGL to kwestia które jest prostsze lub, w jakimkolwiek znaczeniu, lepsze jest otwarta i ilu developerów tyle opinii. Wiele rzeczy łatwiej jest zrobić po jednym, inne pod drugim, a ogólnie bilans wychodzi mniej więcej na zero. Dodatkowo dobrze by było porównywać konkretne wersje bibliotek, szczególnie jeśli chodzi o DirectX, którego numery wersji zmieniają się znacznie częściej niż ma to miejsce w wypadku OGL. Co więc zestawiać z kompletnym pakietem bibliotek „all you need to make a game in one” jakim jest DirectX? Cóż, to już bardziej skomplikowane. Tu bowiem wchodzą konkretne, różne i luźne biblioteki takie jak OpenAL (Open Audio Library) czy SDL (Simple Direct Media). I to jest właśnie główne zastrzeżenie – nie bezpodstawne zresztą – podnoszone jako problem przy developmencie Linuksowych silników. Dlaczego piszę silników a nie gier? Bo gra jest jak Ogry. Ma warstwy. Na samej górze jest mechanika, często pisana w skryptowych językach. Potem mamy ogólnie pojęty silnik, następnie te biblioteki (DirectX lub kombinację wymienionych FOSS’owych odpowiedników), system operacyjny i sprzęt. Inaczej mówiąc, kiedy już jest zrobiony silnik działający na Linuksie (UE, idTech4, być może idTech5, wkrótce Source jeśli serwis Phoronix się nie mylił) to samo zrobienie gry na nim działającej nie jest wielkim problemem, szczególnie dzisiaj, kiedy – poza AI – mechanikę pisze się w zasadzie w UnrealScriptach czy innych Pythonach.

    Ja rozumiem że jest Ubuntu teraz modne ale i ono stanowi tylko jakiś procent userów linuxa. No i teraz napisz grę i co z reszta ludzi z Mandrivii, Suse itp?

    Ano niestety, mnogość dystrybucji to problem, do którego już wielokrotnie się odnosiłem. Również w jednym z felietonów. Jak dla mnie jedynym wyjściem z tej sytuacji jest wyklarowanie się naprawdę jasnego lidera – prawdopodobnie będzie to Ubuntu, choć w sumie czas pokaże.

    W sumie szkoda ale z drugiej strony Windows kosztuje 240 zł – to tyle co 3 przeciętne gry.

    No i bądźmy szczerzy – mało kto za niego tą sumę płaci.

  6. @Coppertop to jasne że DirectX to nie jest odpowiednik OpenGl, nie chciało mi się rozbijać tego na kawałki, generalnie większość (czy aby ?) ludzi wie że to biblioteki odpowiedzialne za komunikację na warstwie API<>sterownik. Sęk w tym że jest to ujednolicone i nikt nie musi odnosić się do rejestrów sprzętowych układu Realtec audio czy RV670 od ATI/AMD. Istotną kwestią jest również wsparcie producentów sprzętu dla sterowników, wiadomo że jak się otworzy kod to spogląda do środka konkurencja od razu i mamy następny problem. Powstają do tego (sterowników) jakieś wynalazki typu Ndis wrapper ale wiadomo że jak przejdzie coś przez takie ustrojstwo to straci część funkcjonalności a na pewno szybkości nie poprawi. Co do oryginalnego oprogramowania to już kwestia osobista, zauważyłem że po 30-tce dopiero przychodzi to „ochłonięcie” i kończy się ściąganie wszystkiego jak leci z netu, wystarczy demo i czytanie recenzji na Valhalli 😉 . A potem wycieczka do sklepu. Kto miałby siłę grać w kilka tytułów miesięcznie?

Skomentuj Dominik B Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here