Ucho…odcięte brzytwą

Atmosferę recenzowanej produkcji buduje też doskonałe udźwiękowienie. W trakcie walki towarzyszą nam szybkie, elektroniczne utwory. Poszczególne kawałki zostały bardzo umiejętnie zmiksowane i łączą chociażby wschodnie śpiewy z szaleńczym, pulsującym rytmem. Kiedy zaś nie strzelamy ciągle jest z nami atmosferyczna muzyka tła. Dźwięki prześlizgują się wokół nas, opływają nasze ciała sprawiając, że narasta w nas uczucie niepokoju. Osoby zakochane w dobrej oprawie audio, są ostatnio rozpieszczane przez twórców gier. W tej materii FEAR 2 zdecydowanie nie zawodzi i zasługuje na szkolną szóstkę.

Honorowy dawca

Dosłownie o pół oceny słabiej wypadły efekty towarzyszące strzałom, sianej przez nas destrukcji. Odrobinę zawiodłem się na ich niewielkiej różnorodności. Odniosłem też wrażenie, że część z nich została żywcem skopiowana z pierwszego Strachu. Jest to jednak zrozumiałe, gdyż część arsenału udostępnianego nam w trakcie zabawy, znamy z poprzedniej części gry. Nie potrafię jednak zrozumieć czemu karabin szturmowy brzmiał dla mnie wybornie, a strzelbie strasznie brakowało „dźwiękowej mocy”. Dobrze więc, że tak lubiane przeze mnie odgłosy pracy maszynerii, syk pary i inne industrialne dźwięki stoją tu na wysokim poziomie potęgując i tak rewelacyjny klimat Project Origin.

Popatrz!

Nie mogę także narzekać na grafikę. Moim zdaniem uległa ona znacznej poprawie w stosunku do pierwszego Strachu. Doskonale wypadła zabawa oświetleniem. W grze wykorzystywana jest też o wiele bogatsza paleta barw niż w jej poprzedniczce. Do tego oczywiście dochodzą znacznie ciekawsze lokacje. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że autorzy Fallout 3 powinni się uczyć od studia Monolith jak tworzyć miasta zrujnowane w wyniku eksplozji niewielkiego ładunku nuklearnego. Gdyby zniszczona metropolia nie była zbiorem dość wąskich korytarzy, ograniczonych niewidzialnymi ścianami, to byłaby bajka. Irytującym drobiazgiem jest też brak większej swobody jeśli chodzi o niszczenie otoczenia. W trakcie wymiany ognia tłuką się szyby, rozpryskuje się tynk, kruszą się ściany. Pobojowiska po przejściu „ołowianego tsunami” wyglądają jednak dość podobnie do siebie. Szybko nauczymy się rozróżniać co można zniszczyć, a które elementy otoczenia są zdaniem autorów FEAR 2 niezniszczalne.

Mecha nikt nie pokona

Bardzo wiele o nowym dziele studia Monolith mówi przywiązanie do detali. Objawia się ono chociażby w przypadku kropel wody osadzających się na naszych goglach. Bardzo dobrze wyglądają zastosowane w grze filtry, rozwiewający się na wietrze dym czy kapitalny kamuflaż termooptyczny asasynów, których poznaliśmy w oryginalnym FEAR. Odniosłem też wrażenie, że gra jest bardzo przyzwoicie zoptymalizowana. Choć komputer testowy, na którym ją przechodziłem jest mocny, to pozytywnie zaskoczyły mnie domyślne ustawienia graficzne jakie wybrała recenzowana pozycja i stała, duża liczba FPSów.

Gwóźdź (programu)

Podejrzewam, że wielu z was nie zgodzi się z krytyką drugiego, równie ważnego co horror, elementu recenzowanej produkcji. Chodzi naturalnie o walkę. Nie dość, że jest jej jakby mniej, to jeszcze nie zrobiła ona na mnie takiego wrażenia jak w pierwszej części gry. Przeciwnicy kombinują, starają się wybrać najlepsze rozwiązanie, taktykę, umożliwiającą im odesłanie nas do piachu. Co z tego jednak kiedy przechodząc ten tytuł na normalnym poziomie trudności zginąłem dwa razy. Za pierwszym pomyliłem klawisze i rzuciłem sobie pod nogi granat. Za drugim dało o sobie znać zmęczenie. Podejrzewam, że każdy, kto skończył w życiu przynajmniej kilka shooterów, bez żadnych problemów poradzi sobie z Project Origin. Oczywiście duża w tym zasługa dobrze znanego „bullet-time” – elementu gry, którego po prostu nie mogło w niej zabraknąć. Po spowolnieniu upływu czasu, walka bardziej przypomina odbieranie smoczka niemowlakowi, niż poważne starcia z maszynami do zabijania. Polecam więc już na starcie wybrać najwyższy dostępny poziom trudności, a jeśli jesteś masochistą albo chcesz się długo bawić, to w ogóle zrezygnuj z używania „dopalacza”.

Nienajlepiej wypada też różnorodność wrogów. Strzelać możemy do dwóch rodzajów mechów i dosłownie kilku typów sklonowanych wojaków i żołnierzy z krwi i kości. Nie zabraknie także koszmarnych eksperymentów Armachamu, które z tej menażerii prezentują się najlepiej. W tym temacie ciężko jednak mówić o rewelacji. Przyczepić muszę się także do udostępnionej nam broni. Choć tym razem możemy już nieść cztery rodzaje śmiercionośnego sprzętu, to niestety nie ma za bardzo w czym wybierać. Nowością jest automatyczna strzelba, karabin snajperski i miotacz ognia, którego nie użyłem ani razu. Oprócz nich natkniemy się na dosłownie kilka innych pukawek. Są to laser, „kołkownica”, półautomat czy broń energetyczna do której prawie nigdzie nie ma amunicji. Dobrze więc, że oddano nam chociaż trochę więcej wybuchowych zabawek. Rzucać możemy granatami zapalającymi, odłamkowymi, „elektrycznymi” i minami, wybuchającymi kiedy przejdzie koło nich przeciwnik. Mimo wszystko jak na porządną strzelankę arsenał jest dość skromny.

Nadchodzi Alma

Trochę na siłę próbowano także urozmaicić walkę wypromowany przez Gears of War systemem krycia się. W trakcie zabawy możemy wywracać różne przedmioty i korzystać z osłony jaką nam zapewniają. Pytanie tylko po co to robić skoro szybszym i lepszym rozwiązaniem jest odstrzelenie wrogów albo chowanie się za dowolną ścianą? Wróg jeśli damy mu szansę będzie oczywiście korzystał z nowych możliwości, ale zazwyczaj nic to mu nie daje. Inną czekającą na nas atrakcją są tzw. „quick time events”. Nie raz będziemy musieli w szaleńczym tempie uderzać w prawy klawisz myszki, by zrzucić z siebie jakiegoś potwora, czy wygrać walkę z przeciwnikiem, któremu pozwoliliśmy zbyt blisko podejść.

W sieci

Oczywiście w FEAR 2 nie zabrakło trybu multiplayer. Jego główną zaletą jest w moich oczach to, że przedłuży żywotność gry cierpiącej z powodu szalenie krótkiej przygody dla samotnego żołnierza. I tu niestety czeka na nas niemiła niespodzianka. Do naszej dyspozycji oddano jedynie dziewięć map. Jeśli wam to nie przeszkadza to wiedzcie, że poszaleć możemy w kilku trybach takich jak dobrze znany Deathmatch i Team Deathmatch. Sprawdzimy także Failsafe, Control, Blitz i Armored Front. Wśród wymienionych przed chwilą „ukryto” Capture the Flag czy podkładanie/rozbrajanie bomby, które też powinny być dobrze znane fanom sieciowego strzelania. Ciekawą nowością jest za to Armored Front, w którym kontrolujemy „mechy” poznane w przygodzie dla pojedynczego gracza. Niestety nawet biorąc pod uwagę, że głównym daniem w Project Origin jest przygoda single player, tryb multi powinien być trochę bardziej rozbudowany.

(…)FEAR 2 jest lepszy od swojego starszego rodzeństwa

Więcej? Bardzo proszę

Jak zawsze odrobinę ponarzekałem nawet na drobne niedociągnięcia recenzowanej produkcji. Mimo to uważam, że jej jedyną bardzo poważną wadą jest bardzo krótka „kampania” dla pojedynczego gracza. Jeśli chodzi o pozostałe elementy FEAR 2 jest lepszy od swojego starszego rodzeństwa. Przede wszystkim polecam go więc wielbicielom dobrych shooterów, fanom horroru i tym, którzy znają i lubią jego poprzednią odsłonę. Powinni mu się jednak przyjrzeć wszyscy wielbiciele elektronicznej rozrywki lubiący dobrze zrealizowane gry. Ode mnie Project Origin otrzymuje bardzo wysoką ocenę 8,9. Mam nadzieję, że dzieło studia Monolith jest jaskółką, zwiastującą nadejście roku pełnego równie wybornych produkcji.


Polecamy dla graczy > komputer PC NTT Game.

Konfiguracja:

  • Procesor Intel Core™2 Extreme QX9650 (4 rdzenie x 3.0 Ghz)
  • Karta graficzna 2 x RADEON HD3870 512MB GDDR4 256bit
  • Pamięć operacyjna: 4GB DDR3 1333Mhz OCZ
  • Dysk twardy 320GB 16mb cache
  • Obudowa ATRIX 9001 + 700W Xilence

Zobacz więcej komputerów z serii NTT Game. Kliknij tutaj.


Lubię kiedy gry sprawiają, że nerwowo rozglądam się po zaciemnionym pokoju, wypatrując nierealnego zagrożenia, które jakimś cudem mogło wyskoczyć z przechodzonej właśnie produkcji. Liczyłem więc na to, że zeszłoroczny Dead Space sprawi, iż całe ciało zaprawionego w bojach recenzenta pokryje się gęsią skórką. Niestety, produkcja Electronic Arts choć była bardzo dobra, nie potrafiła zmusić mnie do częstego podskakiwania w fotelu. Te drobne braki może nadrobić F.E.A.R. 2 Project Origin, który strach ma już w nazwie. Dziś postaram się odpowiedzieć na pytanie czy dzieło studia Monolith to porządny horror, krwawy shooter, a może po części to i to.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

22 KOMENTARZE

  1. Baardzo duzy punkt dla pana recenzenta za napisanie prawdy o dlugosci tej gry!(której ciezko bylo sie doszukac gdzie idziej) Teraz wiem,ze mamy do czynienia z kolejna:(. . . niestety flash gierka,na pare godzin. . . smutne.

  2. F. E. A. R. numer jeden bardzo mi przypadł do gustu. Klimatem przyciągał a jednocześnie sprawiał, że po jakiejś godzinie chciało się schować pod biurko :PW F. E. A. R. 2 (no ile można z tymi kropkami. . . toż to prawie jak Stalker. . . ) być może zagram, na razie przerabiam inny tytuł. Choć wielka szkoda, że przewidywany czas na przejście gry jest tak krótki. Hehe, zrobię wszystko co się da, żeby grać jak najdłużej 😉

  3. to mi się podoba, recenzja naprawdę gorąca, jeszcze przed premierą gry. Oby więcej takich! Dzięki przeczytaniu jej już wiem że szybko w FEAR 2 nie zagram. Zrobiłem nawet preorder, ale po rozważeniu za i przeciw, a w szczególności długości rozgrywki, dałem sobie spokój. To z pewnością porządna gra, ale może poczekac, tym bardziej że mam jeszcze w co grac.

  4. @5 jak CDP przeczyta Twój komentarz to będzie to ostatnia przedpremierowa recenzja wydawanych przez nich gier 😉

  5. A ja na odwrót dopiero teraz wiem, że kupię. Nie podobał mi się pierwszy Fear ani dodatki. Dwójka powinna przypaść mi do gustu. worldisyours przyzwyczajaj się do tego. Tyle teraz gry trwać będą. Singielek w kilka godzin i ciao!

    • worldisyours przyzwyczajaj się do tego. Tyle teraz gry trwać będą. Singielek w kilka godzin i ciao!

      cóż, dałem za wygraną i przyzwyczaiłem się już jakiś czas temu do tego. . . i jak pustka wokół to chwytam FPSik na parę wieczorów. Ale w obliczu faktu że kilka gier (również całkiem „świeżych”) zbiera kurz z mojej półki, to nie jest w tej chwili must-have. Dlatego popieram działalnośc wypożyczalni gier. Dla mnie to przydatne szczególnie gdy na horyzoncie jest bardzo porządna produkcja nie grzesząca niestety długością.

  6. Na demie bałem się grać a co dopiero w full version ;D

    Ja już się boję jak ty chodzisz sam w nocy po osiedlu ^^ Grając w demko zupełnie zapomniałem o S. T. R. A. C. H. U ;)Gratuluję niezłej recki, samej gry na razie nie kupię, bo czasu nie ma, choć czas gry to jak dla mnie ważny czynnik w ocenie gry (i mamy pełną cenę), więc jak dla mnie z 8. 1

  7. „Liberate tute me Ex Infernis, (bo tak się to chyba pisze) – Film z zawartym w nim powyższym sloganem jest jedną z najlepszych i najbardziej pomysłowych produkcji kina SF jakie kiedykolwiek powstały. Tylko co niby ma on wspólnego z FEAR2? Wydaje mi się to nieco naciągane.

    • „Liberate tute me Ex Infernis, (bo tak się to chyba pisze) – Film z zawartym w nim powyższym sloganem jest jedną z najlepszych i najbardziej pomysłowych produkcji kina SF jakie kiedykolwiek powstały. Tylko co niby ma on wspólnego z FEAR2? Wydaje mi się to nieco naciągane.

      Mowa o event horizon rozumiem? Recenzja ok, a gra. . . hmm ja nie jestem zwolennikiem wielkich dreszczy ect, ale. . . chyba się skuszę:D

  8. coś się urywa, z hukiem spada z nieba, wybucha albo „zupełnie przypadkowo” próbuje nas zmiażdżyć. Niby nic nowego, ale w Project Origin takie przerywniki zrealizowano z głową. Sprawiają one, że po prostu stajemy w miejscu i podziwiamy kunszt, wyczucie autorów gry.

    No ja w takiej chwili bym sp. . . inkalał jak najdalej ;)Ostatnio wróciłem do Max Payne 2 i 2 razy z rzędu dałem się jaką belą przywalić przez takie podziwianie. Nie polecam.

  9. Też czekałem z niecierpliwością na FEAR 2. Jednak to, co widzimy w demie niewiele ma wspólnego ze znanym nam FEAR. Najbardziej brak mi sztucznej inteligencji wrogów, tak charakterystycznej dla pierwszej części FEAR – no ale wiadomo, padem nie trafisz przeciwnika, który będzie starał się schować przed twoimi kulami. A to właśnie potyczki – niektóre z przyjemnością powtarzałem wielokrotnie (dzięki quicksavom, których w dwójce już nie ma) sprawiały mi w FEAR największą przyjemność. Brakuje mi też możliwości wychylania się zza zasłony i nie bawią mnie te mechy psujące klimat zagrożenia. Ale i tak zagram bo nie ma ostatnio zbyt dużego wyboru FPSów z dobrym singlem. A nie można ciągle grać w stare hity.

  10. Jeśli gra kosztuje X zł to powinna trwać chociaż X/15 * 1,5h, żeby nie opłacało się kilka razy pójść za te same pieniądze do kina. Już nie mówiąc o cenie gir na konsole. Ja nigdy nie kupie nowej gry na konsole chyba, że zniknie bezsensowna różnica w cenie w porównaniu z PC.

  11. Oto najbardziej oczekiwany przeze mnie moment, FEAR 2 na PC. Data premiery to piątek 13, bardzo klimatyczny dzień, biorąc pod uwagę rodzaj gry. Na temat samem recenzji złego słowa nie mogę powiedzieć. Bardzo mi się spodobała, łatwo się ją czytało, a w dodatku zawierała wiele przydatnych informacji. Sama z siebie zachęca gracza do kupienia FEAR’a 2. Pozdrawiam

  12. ja wysiadam nerwowo. . przeszedlem demo ale gdyby bylo nieco dluzsze to zawal gwarantowany :Oa to ciekawe, bo EH widzialem nie raz – to chyba jednak element interakcji i fakt, ze nie moge sie schowac pod koc (no moge ale wtedy mnie zabija 😉 dodaja F. E. A. R’owi sily

  13. Krótko zwięźle i na temat. . . Gra Fear Project Origin niestety sprzeda się tylko dzięki tytułowi. Dlaczego niestety? Bo większość osób po przejściu tej gry będzie czuło się jakby przeszli dopiero z2 „Intervały” Gra jest krótka. Dynamiczna? Tak ale rozmaitością wrogów nie ma co się pochwalić. Straszne momenty? Może 2 razy dygnąłem gdy Alma stała za mną gdy się odwróciłem. Wielkim plusem jest mech dzięki któremu możemy zrobić ładną rozwałkę na ulicach. Jednak podsumowując F. E. A. R. 2 słynący z tytułowego strachu nagle tego strachu gdzieś zapomniał. Choć części 2 oczekiwaliśmy dosyć długo to grając ma się wrażenie że robiono to nagle na „szybkensa” by tylko kasy natrzaskać do portfela. Niestety gdzieś daleko Monolith zapomniał o tym jaką ta gra zrobiła kiedyś furorę a może bardziej przez co ta gra zrobiła furorę i przez to wypuściła na rynek prostą strzelaninę która oprócz grafiki nie różniła by się niczym od polskiej produkcji. Niestety ale tym razem nie popisali się. Szkoda. Oglądając demo czułem że to będzie gra przy której będę musiał siedzieć na sedesie jednak spokojnie można w nią grać czy za dnia czy w nocy. Ps. szkoła która myślałem że będzie taka straszna stała się maratonem który szybciutko przebiegłem. Duchy które tam występowały zabijałem biegnąc a straszyć to one mogą pierwszaków w tamtejszej szkole. Tyle ode mnie;)

  14. Dooobra, moja kolej. Wlasnie skonczylem drugiego stracha. I jestem wniebowziety! Jedyne, do czego moglbym sie przyczepic to moc lasera (jakos w FEAR:EP byl mocniejszy), oraz wygladu kolkownicy. Jesli chodzi o dlugosc to gra stykla mi na 3 wieczory po kilka godzin. Styknie jak dla mnie. A gra jest tak miodna ze zara zaczne od nowa 😉 Jesli chodzi o rozmaitosc wrogow to tez jakos nie widze tu minusow. A w takim CoD to moze wiecej ich jest? Mamy pancerz, ze dwa, trzy rodzaje zolnierzy repliki, ”malego” robota, wielkiego mecha, duchy, zolnierzy Armachamu no i sama gwiazde gry – wszyscy wiedza o kogo chodzi 🙂 Arsenal moze faktycznie troche maly a polowy sie nie uzywa. Jak dostalem w swoje lapki rakietnice to do konca gry ja targalem ze soba a prawie jej nie uzywalem. Grafika i dzwieki sa wyborne. Gralem oczywiscie dopiero po zmroku ze sluchawkami na uszach (z dzwiekiem surround) i zdarzalo sie ze podskakiwalem na krzesle. A nawet sie spocilem pare razy. Wielki plus za roznorodnosc terenu, zniszczone Auburn jest wrecz sliczne, a podziemne laboratoria przerazajace – takie, jakie powinny byc. Strachu w STRACHU 2 faktycznie wiecej niz w poprzedniku, ale to imo dobrze. I na koniec chcialbym sie wypowiedziec o rzeczy, do ktorej autor recenzji nie przywiazal zbyt duzej wagi – fabula wciaga i powala. Co prawda juz wiemy kim jest Alma i co nia kieruje, ale tworcy ladnie ”wytlumaczyli” zdolnosc bullet-time’u naszego bohatera a takze czemu Alma go sciga. Samo zakonczenie jest mocne, aczkolwiek troche dziwne. No i jest cliffhanger, czyli na bank bedzie dodatek/kolejna czesc. Juz sie nie moge doczekac!

  15. Nie podobało mi się w grze to, że ciągle wędrowaliśmy ciasnymi korytarzami, a całe otoczenie było po prostu mało urozmaicone i szaro-bure.

    I to było piękne w FEAR i tworzyło grozę. Teraz mamy wszystko kolorowe aż do przesady i wg mnie klimat gdzieś wyparował po drodze. Ot taki cukiereczek. Strzelanie do przeciwników nie sprawia już takiej frajdy jak w pierwowzorze. Zgodzę się z autorem, ze przez grę można „przebiec” bez zatrzymywania się. Tylko co w tym fajnego :)Wydaje mi się że gdyby tytuł gry był inny i nie związany z pierwszą częścią gra poszła by w zapomnienie tak szybko jak zajmuje jej przejście. Szkoda bo oczekiwałem czegoś innego a dostałem dokładnie takie coś jak w przypadku Far Cry 2 (prawie jak Far Cry ale prawie robi wielką różnicę 😉

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here