Ciężko policzyć ile dodatków do The Sims wydała do tej pory firma Electronic Arts. Ten, który trafił do redakcji wpasował się jednak idealnie w to, co aktualnie dzieje się na dworze. Po drugiej stronie okna pogoda w kratkę. Zdarza się, że jednego dnia jesteśmy w stanie zaobserwować wszystkie cztery tytułowe pory roku. Czemu więc nie mielibyśmy zrobić tego samego na domowych pecetach.

Nowa rajdówka od wrocławskiego Techlandu to gra niejednolita. Z jednej strony niektóre jej elementy popchnięto do absurdalnych poziomów realizmu, z drugiej zaś pozwolono sobie na wiele uproszczeń, które powodują, że trudno uwierzyć w to, co dzieje się na ekranie.

Odgłos giętej blachy o poranku

Autka, którymi szalejmy po trasach to bardzo ładne kopie prawdziwych pojazdów. Każdy składa się z kilku podstawowych podsystemów i kilkudziesięciu części. Co najważniejsze, każda z tych rzeczy może zostać uszkodzona w czasie rajdu, przysparzając bólu głowy mechanikowi, który dysponuje ograniczonym czasem między etapami, jak i działowi księgowości, bo wszystko kosztuje. Co gorsza, samochody bezczelnie zużywają się, w związku z czym zakup nowego kompletu opon i zderzaka po każdym wyścigu to pewnik. Liczne koleiny, hopy i kamulce porozrzucane na trasie oznaczają, że by wygrać poza umiejętnościami trzeba mieć też szczęście. Wbrew pozorom to dobrze – poczucie uczestniczenia w prawdziwym rajdzie wzrasta.

Ale model!

Grafika z pewnością stanowi zaletę, ale idące z nią wymagania są naprawdę spore

Sposób zachowania się pojazdów w Xpandzie nie przypomina za bardzo innych gier. Z pewnością czuć masę wozu, a każdy, kto choć trochę orientuje się w rozkładzie sił działających na pędzący bolid szybko skojarzy, że wiedzę tą można tu wykorzystać. Szczególnie fajne są koleiny, dzięki którym można nie tylko przejechać zgrabnie przez zakręt, ale również przewrócić samochód na dach w czasie poślizgu. Perełką jest fakt, że kierowca jest tu istotnym elementem, a uszkodzenie pojazdu może iść w parze z obrażeniami ciała. Najgorzej, gdy trafimy głową w kierownicę – oczy zachodzą mgiełką i rajd jest zasadniczo skończony. Trudno natomiast wyczuć, jaki wpływ na jazdę ma np. złamanie nogi. Zapewne niewystarczający, skoro się nad tym zastanawiam. Jeżeli nie czujesz w sobie ducha McRae’a, zawsze pozostaje uproszczony model jazdy. Mi osobiście jednak szkoda było na niego czasu, bo tryb symulacji jest wymagający i wciąga. Nie zapominajmy przy tym, że gra chodzi na Chrome Engine, używanym raczej do gier FPS. Brawa za pomysł i umiejętność adaptacji!

I po realiźmie

To nie Golf, to Wolf

Największą bolączką Xpanda jest brak licencji. Szlag człowieka trafia, gdy widzi na ekranie Golfa, a podpis głosi, że to Wolf. Xpand ma też problem z trasami – te są miejscami piękne, ale jest ich raptem kilka. Zastosowano tu stare rozwiązanie z poprzedniej części, polegające na tym, że wszystkie wyścigi np. w Chinach rozgrywane są na tej samej mapie, ale na różnych trasach. Efektem jest dość nachalna powtarzalność niektórych fragmentów wyścigu. Oznacza to również, że w wielu miejscach można dość perwersyjnie oszukiwać, jadąc na skróty. Nie rozumiem również dlaczego nie zdecydowano się na przerobienie systemu menusów – sprawdzały się dobrze w Xpand Rally, ale w sytuacji, gdy doszło kilkadziesiąt nowych elementów, ich obsługa jest męcząca. Naprawa części po wyścigu wymaga ręcznego przeklikania każdego zepsutego elementu, których potrafi być kilkanaście.

Hołek by się nie powstydził

W XRX pojawiają się też intrygujące odcinki na asfalcie

Mimo kilku wad to jednak kawał dobrej gry. Szczególnie grafika momentami zaskakuje. Nam nieodparcie kojarzy się z Xboxem 360, najpewniej nie przypadkowo. Plotki głoszą, że Techland pracuje nad wersją na konsolę Microsoftu. Multum tras i klas pojazdów budzi szacunek, a ilość parametrów do regulacji i tuningu pozwala na zrównanie w tej kwestii Xpanda z doskonałym Gran Turismo. Co prawda w większości przypadków obejdzie się bez grzebania w podzespołach, ale jeżeli chcesz pobić swój czas o setną setnej, wówczas nie obejdzie się bez ingerencji klucza nasadowego i spawarki. Słowem zakończenia warto wspomnieć, że to gra łasa na moc obliczeniową – bez nowej karty graficznej i procesroa powyżej dwóch Ghz nie ma co próbować. Cena 60 złotych jest do przyjęcia, tym bardziej, że wspieramy polską firmę i całkiem dobrą serię. Miejmy nadzieję, że Techland w następnej części Xpandów sięgnie po prawdziwe marki aut.

Kontynuacja niezłego tytułu wyścigowego sprzed kilku lat sprawia nie lada kłopot – to gra dobra i polska, co oczywiście jest ostatnio szczególnie w cenie, ale równocześnie nie jest to pozycja wybitna.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

6 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here