O MotorStormie zrobiło się głośno na długo przed pojawieniem się PlayStation 3. A nawet na długo przed pierwszymi zdjęciami z gry. Wszystkiemu winien sławny już film promocyjny, który zaszokował świat.

…zupełnie inaczej, niż w okolicach mojego zamieszkania. Na Ursynowie w Warszawie kręcili Alternatywy 4, ale to nie jest przyczyna do dumy. Koterski nakręcił tu Nic Śmiesznego i Dzień Świra – znowu, wątpliwa to nobilitacja z racji na treść tych filmów (podpowiadam: paląca krytyka wszystkiego). Fani motoryzacji raczej nie znajdą tu spełnienia, albowiem na ulicach rządzą tuningowane maluchy, trzydziestoletnie BMW i inne paskudztwa. Trudno też się gdziekolwiek rozpędzić, bo światła ustawiono co 12 metrów. Egzotyka? Jest Las Kabacki, gdzie ponoć odprawiali jeszcze niedawno czarne msze, no i rozbił się w nim samolot. Widoki? Pustynia z betonu.

Pragnę w ten sposób li tylko podkreślić, że perspektywa szaleństwa za kółkiem jednego z ponad stu egzotycznych wozów sportowych w wirtualnym raju była dla mnie niezmiernie atrakcyjna. Gdy pierwszy raz usłyszałem o idei Test Drive Unlimited, spociły mi się ręce, gdy grałem w demo, trafiał mnie szlag, bo miało ograniczenie czasowe. Gra w pełną wersję była jak wniebowstąpienie. Albo pięć piw. Coś takiego.

Moja rzeczywistość

Spokojnie – zderzenie „na czółko” nie oznacza żadnych konsekwencji

W Test Drive Unlimited dostałem do dyspozycji całą wyspę Oahu; każdą autostradę, ulicę, uliczkę i polną drogę, wszystkie plaże, każdy szczyt, domy, sklepy, lotniska, porty, tory wyścigowe – wszystko. Aby mi się nie nudziło, poza komputerowymi samochodami na wyspie szaleją również kierowcy z całego świata, połączeni przez Xbox Live. Ponieważ kilka tysięcy kierowców w niezniszczalnych McLarenach z pewnością oznaczało by chaos na skalę biblijną, twórcy zastosowali sprytne filtry, dzięki którym w dowolnej chwili widać zaledwie kilku z nich.

W ogóle sama idea jest fantastyczna, zaś dla Test Drive’owych dziadów w moim stylu to po prostu spełnienie marzeń. Ciągle mam w pamięci trzecią odsłonę serii z początku lat dziewięćdziesiątych, która dawała swobodę jazdy niespotykaną na ówczesne i późniejsze czasy. Dlaczego z tego pomysłu zrezygnowano nie wiem, ale ktoś poszedł po rozum do głowy, dzięki czemu TDU jest bezpośrednim rozwinięciem tamtej idei, tyle tylko, że w oprawie na miarę 2006 roku.

Moja osobowość

Zacząłem od wybrania swojej postaci spośród kilku osób stojących w kolejce do samolotu. Po przylocie na miejsce wypożyczyłem samochód i pojechałem do agencji nieruchomości, gdzie zainwestowałem w dość tani apartamencik w centrum Honolulu. Dalej tylko wycieczka do salonu… hmm… no niech będzie, Alfa Romeo, i w drogę. Musiałem się szybko odkuć, co na Oahu nie jest trudne.

Takie widoki to normalka w TDU

Na dobry początek można ścigać się z komputerem w kilku różnych trybach – klasycznego wyścigu, jazdy na czas czy biciu rekordów prędkości. Poza tym można wozić modelki, autostopowiczów, paczki lub odprowadzać samochody do wypożyczalni. Wszystkie te zdania mają na celu zaznajomienie graczy z wyspą i wygenerowanie kapitału początkowego, dzięki któremu będzie można zagrać w sieci. Zupełnie jak na dobrej imprezie – ze słabym wozem nie ma się co pojawiać.

Misje internetowe to w sumie to samo, tyle tylko, że z udziałem żywych kierowców. Każdy gracz może również stworzyć własne misje specjalne i wyznaczyć za nie nagrodę, którą dostanie ten, kto najlepiej poradzi sobie z jej wykonaniem. Można też zawsze złapać kogoś do wyścigu jeden na jeden – wystarczy pomrugać światłami, wybrać trasę i wygrać. Poziom trudności jest jednak w tej sytuacji zabójczy; odnoszę wrażenie, że inni gracze spędzają w TDU co najmniej kilka godzin dziennie. Taki „casual” jak ja jest bez szans.

Dla Test Drive’owych dziadów w moim stylu to po prostu spełnienie marzeń

W grze trzeba trochę pojeździć i pozwiedzać świat, żeby dostać dostęp do wszystkiego. Niby widać całą mapę, ale żeby móc wziąć udział w danym wyścigu lub misji trzeba udać się do danej lokacji osobiście, co w ekstremalnych przypadkach może zająć dobre pół godziny. Widoki są jednak piękne, to też sama jazda to czysta przyjemność. Wystraczy zresztą zerknąć na screeny.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

9 KOMENTARZE

  1. Szczerze mówiąc nie do końca przypadła mi do gustu ta recenzja. Większość tekstu poświęcono zachwyta nad wyspą i jazdą po niej. A nie wiele tam konkretów. Jest co nieco o mechanice gry i tyle. Troche bardziej konkretne rzeczy znalazły sie dopiero w ostatnim akapicie. Dowiedziałem sie na przykałd że motory są słąbe. Ale nie dowiedziałem sie dlaczego. Nie wiem też nic o modelu jazdy. I takich rzeczy mi zabrakło.

  2. oby TDU wyszedl na PC jak najszybcieja co do recenzi. . . Panie autorze, gral Pan w finalna wer czy tylko byl na relacji prasowej; czasami z relecji E3(hlipp) mozna dowiedziec sie wiecej konkretow

  3. Dlaczego motorki są słabe? Mi np. bardzo fajnie się jeździ Kawasaki ZX10R. Miła odmiana od czterech kółek. Ciąć gierka mi się nie tnie. Chyba, że nie zauważyłem.

  4. kolejna gra gdzie samochody sa tylko tematem gry a sama jazda nie ma nic wspolnego z prowadzeniem sportowego samochodu 🙁 szkoda bo moglo byc rewelacyjnie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here