Po świetnym, praktycznie pozbawionym wad Modern Warfare stało się jasne, że Activision nie zamierza osiąść na laurach. Szybko ogłoszono premierę nowego tytułu z serii Call of Duty, a ciężar produkcji spoczął na studiu Treyarch, a nie na Infinity Ward, czego domagali się fani. Była to decyzja kontrowersyjna, podobnie jak ponowne przeniesienie akcji w realia Drugiej Wojny Światowej. Po znakomitej czwartej części poprzeczkę zawieszono bardzo wysoko. Czy piąta część serii jest lepsza od uwielbianej przez graczy „czwórki”?

Tytuł ten został wydany przez Cenegę w serii Superseller. Oznacza to, że możemy go nabyć za „grosze”. Zabieg to ze strony wydawcy dość dziwny bo ani nie jest to gra wyjątkowo stara ani nie jest zupełnie nieznana. Nie będę jednak na to działanie narzekał bo już teraz mogę powiedzieć, że za pięćdziesiąt złotych, ostatnią odsłoną Tęczy Sześć warto się zainteresować.

Miliard w środę

Wielki brat patrzy

Wspomniałem już, że jest to strzelanka. Nie ma tu pomyłki. W Rainbow Six: Vegas znajdziemy jedynie odrobinę szeroko rozumianej taktyki. Jeśli należysz do zatwardziałych fanów starego R6, którzy nie wyobrażają sobie gry bez planowania akcji, dobierania członków zespołu, uzbrajania ich i analizowania popełnionych błędów, to w tym tytule nie znajdziesz nic dla siebie. Jeśli natomiast lubisz dynamiczne, dobrze zrealizowane gry akcji przy których od czasu do czasu ruszysz głową to powinieneś czytać dalej.

Wielu dwuręcznych bandytów

To nie Men in Black

Gra, nie licząc zaledwie dwóch etapów, w całości rozgrywa się w Las Vegas. Miasto zostało sparaliżowane przez terrorystów a twoim zadaniem jest ich unieszkodliwienie. W trakcie kilku misji dowiesz się nieco więcej na temat przyczyny ich ataku i odkryjesz pewien mroczny sekret. Fabuła w tej grze nie jest jednak najważniejsza. Najbardziej będziesz martwił się o siebie i swój dwuosobowy oddział. Jego prowadzenie jest mocną stroną tej pozycji. Interfejs użytkownika jest bardzo intuicyjny i już po kilku minutach gry bez problemu będziesz wydawał polecenia, zmieniał broń i ciskał granatami w skupiska wrogów. Nieco gorzej jest z twoimi towarzyszami, którzy raz mają sokoli wzrok i refleks pantery a raz wbiegają do pomieszczeń „na ślepo” i dają się wyciąć w pień. Po kilku chwilach spędzonych przy grze dowiesz się, czego można się po nich spodziewać. Kombinując z całą pewnością znajdziesz dobry, bezpieczny sposób prowadzenia Tęczy Sześć. Pomoże ci w tym system przywracania energii znany z innych gier. Jeśli będziesz mocno ranny ekran „zaleje” się krwią. Wystarczy wtedy uciec spod ognia i po chwili jesteś już w pełni sprawnym żołnierzem. Pozostałych członków drużyny można leczyć w nieskończoność nawet po postrzałach, które dla ciebie byłyby śmiertelne. Jeśli mimo to będziesz miał problemy, zawsze możesz wybrać niższy z dwóch dostępnych poziomów trudności.

Przeloty śmigłowcem są przyjemne

Średnio jest z przeciwnikami. O ile posiadają oni jakąś szczątkową inteligencję to doświadczony gracz raczej nie będzie miał problemu z ich likwidowaniem. Jedynym problemem w ich przypadku może być tylko duża przewaga liczebna czy zajęcie przez nich dogodnej pozycji strzeleckiej (wielu wrogów strzelających z góry). Wrogom zdarza się jednak nie widzieć nadchodzących antyterrorystów. Zdarza się także, że zupełnie olewają twój oddział i reagują dopiero po przyjęciu śmiertelnej porcji ołowiu. Na szczęście nie jest to na tyle często spotykane zjawisko by mogło zepsuć zabawę. Mimo to po tej serii i po grach Ubisoftu spodziewam się czegoś więcej.

Mały minus należy się programistom również za to, że fizyka od czasu do czasu mocno kuleje choć nie ma to większego wpływu na grę. Idiotyzmem jest natomiast sposób w jaki Vegas przydziela granaty terrorystom. Robi to zupełnie losowo i nie raz zamiast zdjąć cię odłamkowym, przeciwnicy przykryją cię tak bardzo potrzebną zasłoną dymną.

Miliard w sobotę

Pomimo tego, że bieganie po kasynach w normalnych warunkach mogłoby nas znudzić w tej grze nie spotkamy się z tym uczuciem. Zamiast nudy poczujemy coś innego. Coś, co również źle świadczy o tej produkcji. Będzie to złość, agresja. Co jakiś czas spotkamy w Vegas nagłe skoki poziomu trudności. Z reguły zdarza się to pod koniec plansz. Dany układ będziemy powtarzać dziesiątki razy by nagle cudem go przejść albo zniecierpliwieni wyłączymy komputer. Frustrację może wywoływać system zapisu stanu gry, na który nie mamy żadnego wpływu. Postępy dokonane w R6:Vegas gra zapisuje co jakiś czas sama i w niektórych momentach robi to słabo. Punkty rozmieszczone są zbyt rzadko albo zbyt daleko od kolejnego skoku poziomu trudności.

To chyba największy minus tej produkcji. Jeśli jesteś w stanie przymknąć na niego oko to dzieło Ubisoftu będzie się umiało odwdzięczyć. Vegas jest dynamiczną strzelanką, ale strzelanką. Taktycy nie mogą wymagać od niej zbyt wiele. W grze możemy wydawać niewielką liczbę rozkazów, wybierać sposób w jaki wejdziemy do pomieszczenia czy w minimalnym stopniu wpływać na sposób poruszania się po mapach. Wszystko sprowadza się jednak głównie do krycia się, które rozwiązano w znany sposób. Możemy się „przyklejać” do płaskich powierzchni i pod ich osłoną wymieniać ogień z przeciwnikiem. Przemieszczamy się metodą żabich skoków, od kryjówki do kryjówki. Ot i cała taktyka w grze. Same walki zrealizowane są dynamicznie. Otoczenie ulega naporowi serii z karabinów, rozlatuje się. Ostrzeliwane automaty wrzutowe rozpryskują monety a nad głowami świstają nam śmiercionośne kule. Po podkręceniu głośności, krótkie, efektowne strzelaniny sprawiają przyjemność, pchają nas ku napisom końcowym. Należy tu dodać, że zabójczego sprzętu w grze jest dużo. I to jest w zasadzie największa zaleta recenzowanego tytułu – grywalność.

Rozbiłem bank

Dodatkowym atutem w przypadku tej pozycji jest jej grafika. Może wam się zdawać, że odwiedzanie kolejnych kasyn to dość nudne zajęcie. Tu czeka nas niespodzianka. Lokacje są dość różnorodne. Nie strzelamy się jedynie w jaskiniach hazardu a w chwili, gdy już to robimy ich wygląd robi wrażenie. Graficy odpowiedzialni za Vegas dobrze się spisali. Otoczenie jest kolorowe, różnorodne i nie spowoduje, że zaczniemy ziewać. Podobnie jest z oświetleniem i modelami postaci. Widać, że wykupienie licencji na Unreal Engine 3.0 przyniosło oczekiwane rezultaty. Przyjemna jest również muzyka, choć w tej materii po pewnym czasie zaczyna się robić nieco gorzej. Utwory muzyczne, szczególnie w trakcie walki zaczynają się mocno powtarzać tak jak rozkazy dowódcy, czyli nasze. Przydałoby się dodać przynajmniej kilka sposobów ich wykrzykiwania. Przedziwnie brzmią także odgłosy wydawane przez naszą postać, kiedy postrzeli ją nieprzyjaciel. Bardziej pasują mi one do filmów XXX niż do osoby, którą właśnie trafiono z broni palnej.

Cała gra jest spolonizowana. Do jakości tłumaczenia nie mam większych zastrzeżeń choć tu Cenega często zawodzi. Przestrzegam jednak potencjalnych nabywców tej produkcji – słownictwo przypomina tu wymianę zdań między stałymi bywalcami budek z piwem. Jedno przekleństwo goni drugie i czasami będziecie żałować, że zamiast śmiesznych dialogów, których również ukryto w grze sporo, będziecie słyszeć tylko słowa od których uszy więdną.

Powrót w wielkim stylu?

Pomimo kilku drobnych potknięć, Rainbow Six: Vegas to naprawdę dobrze zrealizowany shooter, który przez kilka wieczorów powinien was bawić. Szczególnie teraz, kiedy Cenega obniżyła jego cenę warto zastanowić się nad kupieniem tego tytułu. Za takie pieniądze będzie to jeden z lepszych wyborów dla fanów strzelanek. Również osoby, które czekają na wielkie hity tego roku a mają na zbyciu 50 złotych mogą się zmierzyć z terrorystami. Nie polecam gry jedynie największym fanom serii, którzy oczekują po niej tego, co widzieli w pierwszych odsłonach Rainbow Six. Koniec końców biorąc pod uwagę relację jakość-cena gry wystawiam jej naprawdę mocną ocenę 8,7. Robię to chociażby dlatego, że sam jestem fanem „taktycznych” odsłon Tęczy Sześć a w Vegas grało mi się z przyjemnością.

Kiedy ostatni raz spotykaliśmy się z serią Rainbow Six zdawać się mogło, że nie ma już dla niej ratunku. Z ubóstwianego przez graczy „symulatora” działań jednostki antyterrorystycznej nie zostało praktycznie nic oprócz nazwy. Mieliśmy za to do czynienia ze strzelanką. Bardzo kiepską strzelanką. Czy utrzymujący się w tej samej konwencji Vegas zasługuje na uwagę? Zobaczmy.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. * gunj dope – gra sie jako superseller ponoc pojawila. Warto zrecenzowac dla tych co przegapili w okresie premiery IMO.

    Zgadza się. Takie wydanie zostało zrecenzowane.

  2. R6:Vegas na normalnym poziomie można przejść bardzo szybko. Fakt faktem, że na każdym poziomie spotkamy się z etepem który będziemy powtarzać po kilka razy żeby w końcu dostać się do następnego levelu. Ten nierówny miejscami poziom trudności jest fajtycznie dość irytujący, ale i potrzebny. Inaczej gra bylaby chyba za łatwa. W Vegasa grałem na X360 i po ukończym trybie single player postanowaiłem pobawić się na Xbox live. Polecam każdmeu multiplayera w tej grze, daje więcej satysfakcji niż tryb single.

Skomentuj Anonim Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here