Jako osoba o bardzo podstawowym stopniu muzykalności (tj. słyszę że grają), bardzo się z pierwszą częścią męczyłem. Niesamowita frajda z pokonywania kolejnych poziomów oraz chęć spełnienia oczekiwań moich wyznawców sprawiały, że jednak uparcie mierzyłem się z moim upośledzeniem. Gra odwdzięczyła się wieloma godzinami doskonałej zabawy.

Część kolejna jak zwykle budziła obawy. Nietrudno bowiem nawet doskonały tytuł „ulepszyć” na tyle, by przedobrzyć. A przecież pisząc recenzję części pierwszej nie bałem się stwierdzić, że produkcji blisko do ideału.

Spis treści

Pon Pon Pata Pon… 2

Pon pata pon pon

Ku radości mojej (i mnie podobnym) w Patapon 2 wprowadzono poziomy trudności. Jest zatem średni (czyli gramy jak w jedynce), trudni i łatwy. Różnią się one między sobą łatwością wejścia w tzw. fever mode, dzięki któremu Patapony walczą skuteczniej. Na „easy” wystarczy trzy razy trafić w rytm, z kolei do jego utrzymania wystarczy jedno doskonałe trafianie w każdej komendzie (te składają się z czterech dźwięków). Dalej jest trudniej, a prawdziwi maniacy będą musieli trafiać w rytm doskonale za każdym razem. Kluczem do zwycięstwa w każdej potyczce jest bowiem utrzymanie owego szału. Bez niego Patapony nigdy na Kraniec Świata nie dotrą.

Patapon vs Kamepon

Historia w części drugiej to kontynuacja wątku z poprzedniej części. Patapony wyruszyły w podróż morską, ale zostały zaatakowane przez krakena. Lądują na nieznanym terytorium i napotykają wroga w postaci Kameponów (pojawią się również starzy przeciwnicy, choć tym razem jako sprzymierzeńcy). Schemat jest więc podobny. Prowadzimy naszych dzielnych małych i wojowniczych podwładnych ku chwale, niszcząc kolejne obozy Kameponów, co pewien czas mierząc się z bossami bądź wielkimi fortecami.

Całość wygląda więc swojsko, jednak do rozgrywki wprowadzono kilka niewielkich zmian, które znacząco wpływają na grywalność. Po pierwsze, do naszej armii dołączył bohater. Jest to postać dysponująca specjalnymi umiejętnościami w zależności od klasy Patapona. Te z kolei również uległy zmianie; do łuczników, włóczników i wojownika oraz kawalerii dodano magików (Mahapon), jeźdźców na latających bestiach (Toripon) a także dziwaczne ale bardzo ofensywne Robopony. Sam fakt ich istnienia nie wpływa na rozgrywkę jednak tak mocno jak zmiana sposobu ewolucji naszych podwładnych. Teraz nie trzeba biedaków zabijać i powoływać do życia nowych. Patapony awansujemy pojedynczo w drzewie życia, które pokazano na sposób drzewka awansu.

Poznaj cztery słowa i ruszaj na wojnę

Możemy więc rozwijać Patapony ewoluując w stronę specjalistów od obrażeń, zwiększonej odporności, ataków specjalnych bądź takich, które zadają straszliwe obrażenia krytyczne. Opcji jest całe mnóstwo i choć nie udało mi się sprawdzić wszystkich, podawana jest liczba ok. 50. W dodatku po ”wyhodowaniu” wymarzonego wojownika, możemy go jeszcze rozwijać przez awans na kolejne poziomy w ramach specjalności, a także dawać mu lepsze wyposażenie. Jest faktycznie, więcej i lepiej.

Już nie tak retro

Patapony stały się dzięki większemu zróżnicowaniu klas bardziej kolorowe i nieco odmienne wyglądem. Armie składają się więc z wojowników małych i dużych, włochatych i rogatych, a na dodatek w wielu kolorach. I wygląda to świetnie.

Sama grafika nie uległa zmianie, ale tła wydają się bardziej urozmaicone. Dodano też sporo nowych bestii (w tym przerażającego-obleśnego demona, mamuta) i nowe fortece. Przeciwnicy wsparci armią demonów i Kameponów stanowią spore wyzwanie. Jeśli już o oprawie mowa to nie można oczywiście pominąć tej dźwiękowej. Pod tym względem (trudno żeby było inaczej) jest doskonale.

Patapony śpiewają, robiąc przy tym groźne miny i wygłupiając się. Ich głosiki bywają spokojne, przestraszone lub też bardzo wkurzone (cedzona przez zęby komenda ataku pon pon pata pon jest „urocza”!). Melodie na mapkach różnią się, czasem ułatwiając, czasem przeszkadzając w wystukaniu rytmu, zawsze są jednak klimatyczne i przede wszystkim nie nużą nawet przy kilkukrotnym podejściu.

Świetnie też rozwiązano sprawę polowań. Miejsc, gdzie zdobywamy mięso jest teraz mniej, ale znajdziemy tam więcej różnorodnych zwierzaków, co jest jednoznaczne ze zdobywaniem bardziej różnorodnych łupów.

Grafika potrafi oczarować

Zamiast miejsc na łowy, mamy m.in. miejsca treningowe (wyzwanie polegające np. na przejściu jak najdłuższego odcinka drogi, usianej przeszkodami w określonym czasie, bądź pokonaniu gadających dział). Znany z części pierwszej stwór Dagonga z którym walczyliśmy na kilku różnych mapkach pozostał, ale jest też cała masa innych, np. pająki (żeby było ciekawie to niewidzialne też), czy wspomniany już mamut. Znów: więcej i lepiej!

Oooooo pon pon!

Wiele radości sprawiają też mini gierki. Jest ich w sumie siedem i zostały bardziej urozmaicone. Przykładowo podlewanie roślinki polega teraz na wystukiwaniu rytmu zgodnie z tym, co pokazuje się na ekranie, nie zaś odgrywaniu melodii z pamięci. Części z nich jednak nie zmieniono, co jednak nie przeszkadza, a jedynie przywołuje miłe wspomnienia.

Nowością jest za to jest Hero Mode, który najlepiej sprawdza się w multi. Wchodząc do jaskini gracz przenosi się do świata bohaterów i wspólnie ze znajomymi (do 4 graczy) może zmierzyć się z potworami (ale nie tylko, do pokonania są wszystkie wyzwania z trybu single, w tym forty). Różnica polega na tym, że zamiast całej armii prowadzimy tylko czterech bohaterów. Sukces można odnieść jedynie wybijając perfekcyjnie rytm, co z kolei sprawia, że bohaterowie korzystają ze specjalnych umiejętności. Można też walczyć samemu, ale frajda nie jest już tak wielka (choć nadal grywalność tego trybu jest duża i przejście każdego stwora daje sporo satysfakcji oraz wspaniałe artefakty). Samo odgrywanie końcowej melodii dzięki której zdobyć można jaja Toriponów oraz maski dające bohaterom nowe umiejętności w 4 osoby daje olbrzymią satysfakcję, ale wymaga umiejętności od każdego gracza. Nie chciałbym być w skórze tego, który zawaliłby koncert tej wojskowej orkiestry.

Bez chwili wahania!

Tak jak i cała gra

Można narzekać, że w zasadzie wiele nie zmieniono i jest to podrasowana jedynka. Trudno mi to uznać za wadę. Patapony były świetne, tutaj dostaliśmy sporo nowych rzeczy: komendy, mini gry, cuda, nowe rodzaje podwładnych i system ewolucji, więcej bosów i trybów gry. Absolutnie nie zgadzam się z tezą, że gra jest wtórna w stosunku do części pierwszej. Zakrawa to na totalne czepialstwo. O ile ciężko mi było sobie po jedynce wyobrazić co można faktycznie usprawnić, to teraz z pełnym przekonaniem stwierdzam, że jedynka była… bardzo uboga i mało urozmaicona. Ku niezadowoleniu malkontentów stawiam więc 10.

Patapon 2 to pozycja, którą trzeba mieć. Jest odpowiednio łatwa (albo trudna), kolorowa, zabawna i wciągająca. Spokojnie zapewnia kilkanaście godzin zabawy – i pod tym względem zawstydzić może niejeden głośny pecetowy tytuł. Wydaje się, że jedyną wadą jest fakt, iż w Patapony nie da się pograć w autobusie czy pociągu. Wymagają one zbyt dużego skupienia się na rozgrywce (a na najwyższym poziomie nawet sporo).

Jeśli zatem masz PSP, biegnij do sklepu po Patapony bo mieć je po prostu musisz. Jeśli konsolki nie masz… jest to doskonały powód żeby ją wreszcie kupić.

Pierwsza część Pataponów zachwycała pod wieloma względami. Doceniona przez graczy i recenzentów słusznie zebrała świetne noty (sami daliśmy jej 9/10). Nikt też nie narzekał na jej sprzedaż. Sukces, ku uciesze wszystkich, dał zaś powody by liczyć na część drugą. Pozostało tylko pytanie: czy lepsze będzie wrogiem dobrego?

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułDlaczego…?
Następny artykułBrytyjczycy znowu ćwiczą

8 KOMENTARZE

  1. ‚Jedynka’ była znakomita, mam nadzieję że ‚dwójka’ dorównuje pierwowzorowi. Mam nadzieję że nie zagram w ‚mission pack’.

  2. Jeżeli miałeś jedynkę, to możesz pomyśleć nad zakupem, jeżeli masz na oku inne pozycje. Szczerze mówiąc lekko się zawiodłem. 10?! (!?!?!?!?!)Chyba autor próbuje wystawić nerwy niektórych użytkowników na próbę- było wiele potencjalnych hitów, a Patapon 2 (chociaż to świetna gra) moim skromnym zdaniem nie aspiruje do tego miana. To sequel, czyli w tym przypadku nowa część z dodatkami. Nie miałbym pretensji, gdyby to była pierwsza część, coś świeżego. A tak wyszedł sprawdzony już produkt z dodatkami, które nie zmienią charakteru rozgrywki, żeby nie odciągać fanów jedynki, ale dodające nowe (nierewolucyjne) opcje, żeby nie było jęków, że to odcinanie kuponów. . . No cóż, autor ma swoje zdanie, ja mam swoje. Dla mnie to jest mocne 9. 6, a dla tych co już poznali jedynkę- solidne 8. 0

  3. O ile ciężko mi było sobie po jedynce wyobrazić co można faktycznie usprawnić, to teraz z pełnym przekonaniem stwierdzam, że jedynka była… bardzo uboga i mało urozmaicona.

    hmmm. . . W sumie, przy pierwszym podejściu, gra wydaje się spora. Ale jak się skonczy. . . no to jest jednak „tylko” 20h z drobnymi. Poza minigrami nie oferuje ten tytuł zbyt duzej różnorodności. Chyba bede musiał 2 nabyć. . . Jedynie załuję, że Patapon nie działa na trochę innych zasadach. Dużo ciekawiej byłoby, gdyby nowy cżłonek plemienia mógł dostać w łape dowoną broń, a dopiero potem się specjalizował. Limit 3 kategorii z jedynki był z deka niewygodny. Aha, ringod, jeśli uznać Patapona 2 za mało świeży, to jak określać takie tytuły jak GoW 2, Halo 3, seria NFS, Ressistance itp? Przejrzałe? Zgniłe? W stanie rozkładu? Bo to są dopiero gry, które korzystają ze schematów będących w branży od 10lat.

  4. Aha, ringod, jeśli uznać Patapona 2 za mało świeży, to jak określać takie tytuły jak GoW 2, Halo 3, seria NFS, Ressistance itp? Przejrzałe? Zgniłe? W stanie rozkładu? Bo to są dopiero gry, które korzystają ze schematów będących w branży od 10lat.

    Nie chodzi mi o samą ideę sequela, ale o ocenę 10. Nie wiem jak Tobie, ale mi ta ocena zawsze kojarzyła się z czymś rewolucyjnym, ponadczasowym, wyjątkowym, jedynym w swoim rodzaju itd. Czy gra, która jest sequelem, czyli przedziera znane już szlaki (w tym wypadku o wiadomym sukcesie finansowym) podpisuje się pod wyżej wymienione cechy? Moim zdaniem nie, dlatego mam żal, że została wystawiona święta 10, że tak to ujmę. To oczywiście nie znaczy, że sequel nie może być grą na 10. Patapon po prostu nie jest grą na 10. Jest to mocne 9, 9+, ale tu się zatrzymajmy. Schematyczność najbardziej zabija w tym tytule moim zdaniem, i przez to oraz wiele innych czynników ta gra jest „tylko” na 9 z kawałkiem.

  5. ja grałem i nie wiem co w tej grze wspaniałego 😛 przyciska się w kolko [] [] [] O lub O O [] O i na tym polega cała rozgrywka. . .

  6. ja grałem i nie wiem co w tej grze wspaniałego 😛 przyciska się w kolko [] [] [] O lub O O [] O i na tym polega cała rozgrywka. . .

    Hehe, no niby tak. Racz jednak zauważyć, że podstawowa wersja „fikołków” z panną też polega jedynie na ruszaniu się w przód i tył, w przód i tył. . . Dalej rozpościera się jednak ocean możliwości:)Proste jest piekne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here