Nie ma RPG-a bez postaci bohatera. Nie ma postaci bez gracza i nie ma gracza bez bohatera. Wszystkie te elementy są ze sobą nierozerwalnie związane. Dlatego praktycznie każdy cRPG gracz zaczyna od wyboru czy też stworzenia postaci. O ile wybór jest stosunkowo łatwy i mało angażujący, o tyle satysfakcja zdecydowanie mniejsza. Dlatego od zawsze decyduję się na opcję numer 2 – tworzenie postaci.

Element ten wraz z rozwojem gier ulega zmianie. Jest coraz bardziej rozbudowany. Już nie ogranicza się do wyboru płci i rozdania punktów podstawowych współczynników opisujących naszego bohatera. Decydujemy o rasie i klasie postaci, szczegółach wyglądu – kształcie twarzy, jej detalach (rozstaw oczu, kształt ust i nosa etc.). Wybieramy kolor i odcienie skóry, włosów, oczu. Określamy nawet jaką fryzurę ma nosić nasz bohater. Definiujemy jego wiek, charakter i takie szczegóły jak np. bóstwo opiekuńcze czy znak zodiaku. Potem przychodzi czas na wybór podstawowych umiejętności, z którymi zaczniemy grę, a w przypadku postaci posługujących się magią wybierzemy także czary.

Każdy z tych wyborów może zaważyć w przyszłości na ścieżce, którą podąży bohater. Odpowiednio skonstruowana postać może znacznie ułatwić (i uprzyjemnić) rozgrywkę, zaś źle wybrana może ją zupełni popsuć bądź sprawić, że stanie się ona po prostu nudna.

Nie wiem dlaczego, ale ile bym razy nie siadał do tworzenia postaci, pomimo, że w sumie mam swoje ulubione klasy proces ten trwa u mnie bardzo długo. Szczegółowo czytam wszystkie charakterystyki, opisy. Dziesiątki razy zmieniam ustawienia, często anulując wszystko co dotychczas wybrałem. Sam wybór koloru włosów potrafi mnie przyhamować na dobre kilkanaście minut. Co dopiero mówić o tak kluczowych decyzjach jak rasa czy profesja postaci. Tworząc bohatera w podstawce NWN2 dobrą godzinę zastanawiałem się czy stworzyć czarodzieja, czarownika czy czarnoksiężnika A przecież z pozoru między tymi postaciami nie ma aż tak wielkiej różnicy!

Pamiętam z jak olbrzymim przejęciem tworzyłem bohatera w moim chyba pierwszym poważnym cRPG, czyli w pierwszej części Baldur’s Gate. Do tego stopnia, że cały dzień zabrało mi wymyślenie imienia – tak, aby wpisywało się ono w nazewnictwo danej rasy. Sporo czasu zajął mi też wybór odpowiedniego głosu oddającego charakter mojego maga.

Powstaje pytanie – dlaczego tworzenie postaci jest tak kluczowym elementem dla gracza (bo wiem, że nie tylko ja tak podchodzę do tego procesu). Z jednej strony odpowiedź jest banalna – właściwy wybór zdecyduje o późniejszej rozgrywce, czyli przełoży się na łatwość, a przede wszystkim przyjemność gry. Im lepiej skonstruujemy postać tym przyjemniej będzie się nam grało. Ale czy tylko dlatego? Przecież kolor włosów czy odcień skóry nijak nie wpływa na przyjemność gry, a jednak poświęcamy tym decyzjom masę czasu. Myślę, że wynika to z magii tworzenia. Kreując postać bawimy się w małych demiurgów, którzy powołują do życia postać z całym zestawem cech i umiejętności. I choć dzieje się to w świecie wirtualnym wciąż ma to posmak czegoś wyjątkowego. Pewnie zupełnie nieświadomie zaspokajamy swoją potrzebę „zabawy w boga”. Co więcej, w tworzeniu postaci jest faktycznie coś nieuchwytnego, magicznego, co sprawia, że chcemy aby była ona jedyna i niepowtarzalna w swoim rodzaju. Mnogość elementów, które możemy modyfikować ułatwia nam stworzenie unikalnych postaci. Wielu z nas tworzy je na podobieństwo swoich ulubionych bohaterów książek fantasy. Ile razy zrobiłem postać drowa-szermierza , który preferował sejmitary? Sporo… Na szczęście nie nadawałem mu imienia Drizzt. W pierwszej części NWN stworzyłem też postać krasnoluda do złudzenia przypominającego innego bohatera Doliny Lodowego Wichru, a mianowicie Bruenora Battlehammera.

Oczywiście tworzenie postaci podobnych do ulubionych bohaterów to tylko jedna z metod. Ostatnio preferuję bohaterów oryginalnych. Za każdym razem innych. Wielość ścieżek, które możemy wybrać sprawia, że właściwie za każdym razem możemy stworzyć kogoś zupełnie innego od poprzedników. I to jest główną siłą tego narzędzia – różnorodność, która pozwala nam poczuć się jedynymi, którzy grają właśnie taką postacią. Jasne, można wszystko uprościć do klas i powiedzieć, że miliony graczy gra magami, ale czy którykolwiek z nich ma dokładnie taką samą postać jak moja? Czy ma te same czary, przedmioty, taktyki walki? Nie!

I o to właśnie w tym wszystkim chodzi.

A może tworząc postać szukamy w tym wszystkim siebie? Takich jakimi chcielibyśmy być, bohaterskich, walecznych paladynów lub złowieszczych i podstępnych łotrzyków?

Kto wie…

[Głosów:0    Średnia:0/5]

14 KOMENTARZE

  1. Pozwolę sobie lekko się nie zgodzić. 🙂 Znaczy – zgadzam się, że wybór decyduje o przyjemności, jaka będzie płynąć z rozgrywki, za to nie zgodzę się, że na długość cyzelowania postaci ma wpływ jakaś „magia tworzenia”. Przecież tworzę postać, którą potem będę grać. To jest (c)RPG, a ja mam się wczuć! Wiadomo, że będę tak kombinował, że wczuć się było jak najłatwiej i niosło to najwięcej frajdy. Nie ślęczę godziny nad kolorem włosów, bo urzekła mnie fryzjerska magia tworzenia, tylko ślęczę godzinę, bo na te włosy będę potem patrzył przez następne kilkadziesiąt (jeśli nie więcej) godzin gry, a na przykład nie umiem/nie lubię wczuwać się w brunetów. 😉 Dla mnie akt (a co!) tworzenia postaci jest raczej procesem ubierania swojego wyobrażenia bohatera w „strój” gry przy pomocy oferowanych przez nią narzędzi. Dziwi mnie, że na koniec felietonu nie padło pytanie „a wy jakie postacie najczęściej tworzycie?”, aż się prosi. ;)Z dawnych, papierowo-RPGowych czasów mam ogromną słabość do kenderów, więc na pierwszy ogień idą wszelkie halflingi-złodzieje i inne ninja-gnomy. 😉 Jeśli gra jest bardziej zabijacko-napadalska, a mniej wymaga myślenia i gry postacią, od czasów Diablo wybieram „łuczniczkę”, czyli jakiegoś rangera płci pięknej, bo płeć brzydka z łukiem wygląda jak Facet W Rajtuzach. :] Płeć piękna obowiązkowo z białymi/jasnymi włosami i ciemną karnacją, nie wiem, skąd mi się to wzięło. Jeśli gra bazuje na (A)D&D, zdarza mi się brać jakiegoś sorcerera (nie wiem, jak jest po polsku) lub innego „czarującego”, bo zawsze mi się wydawali przepakowani na wyższych poziomach. Zazwyczaj płeć piękna, ale tym razem ruda. :] Na koniec zostają gry nagradzające munchkinizm, najlepiej zarówno w warstwie fabularnej, jak i mechaniki – wtedy obowiązkowo praworządny-dobry paladyn, najlepiej niebieskooki i o mocno zarysowanej szczęce. 😉 Przy braku paladynów jakiś majty łorior albo inny Marine Z Wielkim Działkiem. :]

  2. Ja mam podobnie. Proces tworzenia postaci to jak pierwszy rozdział w grze. Nie skłamię, jeżeli powiem, że w moim przypadku rozdział ten jest niezmiernie długi. Ostatnim przykładem może tu być Mass Effect, gdzie wygląd postaci i parametry tworzyłem ok (proszę sie nie śmiać) trzech godzin, raz po raz kasując kolejny profil, który z jakichś tam przyczyn mi nie leżał. W większości cRPG staram się tworzyć postaci (na razie chodzi mi o wygląd) jak najbardziej szpetne. Tzn. może nie garbatych karłów, ale generalnie wygląd musi być odstraszająco-odrażający, czyli w ruch idą wszelkiego rodzaju blizny, szramy, złamane nosy, kaprawe ślepia, wystające łuku brwiowe itd. Może dlatego, że zazwyczaj autorzy scenariuszy zakładają za nas, iż będziemy szli ścieżką dobra i wtedy taki wygląd jest pewnego rodzaju przeciwwagą. Co do rasy, to jeżeli tylko istnieje taka możliwość to koniecznie krasnolud albo krasnolud, ewentualnie jeszcze może być krasnolud. Z niewiadomych przyczyn mam straszliwą słabość do tych kurdupli. Co do klasy to ofkoz jakiś rabusio-łotrzykowaty-rogue. Tylko i wyłącznie. Moja ulubiona taktyka walki to po łbie zza rogu i chodu. No i oczywiście musi być w przynajmniej jakimś tam stopniu crafterem. Z tego co zauważyłem szpetne, kurduplowate, długobrode postacie, dodatkowo potrafiące wytwarzać rozmaite przedmioty nigdy mnie jeszcze nie zawiodły – rozgrywka ciekawa, zabawna i urozmaicona. Nigdy, ale to przenigdy nie staram się stworzyć postaci choćby po części podobnej do mnie samego. Z sobą samym mam przyjemność przebywać przez większość czasu i stałem się przez to, dla samego siebie nieco oklepany ;]

    • Ostatnim przykładem może tu być Mass Effect, gdzie wygląd postaci i parametry tworzyłem ok (proszę sie nie śmiać) trzech godzin

      Hmm. . . tu nie ma nic do śmiacia. . . mnie postaciowanie zajęło niemal 2h. . . obejrzałem wszystkie możliwe ustawienia w działaniu a potem. . . wybrałem na to wszystko maksymalnie pooraną bliznami twarz, bo z opisu historycznego wynikało, że jestem jedynym ocalałym z jakiejś rzezi i mi nie pasowało być gładkim jak pupa Di Caprio ;-)Swoją drogą jakikolwiek tytuł z postaciowaniem wpada mi w ręce od razu jest maksymalnie eksplorowany pod tym kątem. Mój golfista w TW:PGAT07 wygląda jak ja i styl ubierania sie ma taki jak ja. . . do tego stopnia, że kiedyś podczas meczyku z kumplem z UK usłyszałem „o jak fajnie że popracowałeś nad postacią. Tak się stęskniłem za Twoją mordą ;-)”

  3. Ja może dodam że najładniejszą postać IMHO można było wybrać w Guild Wars. Łuczniczka była tak śliczna i gibka że można było się w nią wpatrywać godzinami. Ostatnio natomiast zacząłem swoją przygodę z WoW, przy tworzeniu postaci Człowieka/kapłanki kliknąłem na „random” i skończyło się tym że wchodząc do Westfall zatrzymał mnie mój szwagier i powiedział: „Stań no na sekundę, muszę ci pyknąć screena bo w życiu tak szpetnej baby nie widziałem” 😉

  4. Ja lubie tworzyc postacie we wszystkich grach, ktore to oferuja, ale raczej nie spedzam nad AZ TYLE czasu. Kilkanascie minut na wybor koloru wlosow? Gimme a break! Czy to az tak wazny element? Osobiscie nie mam zadnego schematu ani planu, wedle ktorego moglbym sobie tworzyc swoje awatary – zwykle ide na zywiol, robiac to, na co mi akurat ochota przyjdzie. Z jednym wyjatkiem – w MMORPG staram sie nie grac magami innymi niz buffujacymi, bo zwykle sa przepakowani ;)Inaczej sprawa ma sie z RPG-ami papierowam, choc tu niestety sam postaci nie tworze, bo mistrzuje. Ale bez przerwy do glowy przychodza mi pomysly na ciekawych bohaterow, ktorymi chetnie sprobowalbym zagrac 😀

  5. no wlasnie – mmorpg. to chyba inna bajka niz zwykle crpgi. . . czemu ? temu ze w zwyklych naszego bohatera bedziemy ogladac TYLKO my a w mmorpgach – wiadomo. totez przeklada sie to na to ze w mmorpgach spedza sie pol dnia na odpicowanie postaci – szczegolnie ze niektore tytuly oferuja w tej materii doslownie dziesiatki suwakow ktorymi mozemy zrobic cuda (pomijam tytuly takie jak lotro gdzie na moje oko chyba cale 16 roznych kombinacji jest ;))w kazdym razie – jak chyba kazdy – znudzila mi sie ‚zwyklosc’. kiedys rajcowal mnie krasnolud wojownik tudziez polelf lucznik – teraz az sie podsmiewam jak widze na ekranie takie polaczenie 😉 teraz gunt to oryginalnosc – halfling (suwak wzrostu obowiazkowo na minimum !) ciezkozbrojny tank – no ba ! gigant czarodziej ? jeszcze lepiej 😉 wlasnie robie sobie alta (a juz nawet nie wazne w jakiej grze) ‚podejrzanego myszoczlowieka’. . . monka. do tego biale futro na calym ciele, smieszne okularki na nosie i mozemy byc pewni ze w tym tlumie ludzkich wojownikow oraz elfich lucznikow nie bedzie 10 naszych sobowtorow 😉

  6. 3 godziny to duzo? Ha, ja wymyslalem imie dla mojego huntera z Hellgate: London 2 dni! ;)Dla mnie proce towrzenia postaci jest tak wazny, ze czasami nie wytrzymuje presji i na stowrzeniu postaci poprzestaje 😀

  7. Mnemic – chyba nie pozostaje tutaj nic, jak przytoczyc popularny cytat z Matrixa – Fate, it seems, is not without a sense of irony. Nie ma to jak w pocie czola tworzyc postac, wymyslajac dla niej imie przez bite dwa dni, by potem zaczac wlasciwa gre, ktora okazuje sie byc niewarta uwagi ;DP. S. Gorzej, jak kiedys dojdzie do tego, ze tendecja spadkowa dlugosci gier sprawi, iz postacie w RPG-ach bedzie sie tworzyc dluzej, niz te RPG-i przechodzic. . .

  8. Frajda, nie frajda. Średnio lubię wtępnie tworzyć postaci. Staram się ograniczyć to do takiego minimum, abym był w miarę usatysfakcjonowany z postaci. Zasadę mam prostą, jeśli to ma być zwykła ludzka postać, to gość podobny do mnie, a panienka do mojej żony. Z innych, nekromanta wstrętny i straszny, magowie na czerwono, różnego rodzaju złoczyńcy, czy łowcy na ciemno zgodnie z profesją. Czysta klasyka, nie zawracam sobie głowe długim wyborem. Po co, skoro i tak większość np. w MMORPG wybiera jak najbardziej pstrokate postaci i przez to coś klasycznego robi się oryginalnym. Jednokolorowa pastać od razu rzuca się w oczy innym graczom, a też o to właśnie chodzi.

  9. Siergiej- There is no spoon 😉 Czesto tworzac postac, sleczac nad statystykami, wygladem itp itd dochodze do wniosku ” Przeciez i tak na koncu gry bede kladl wszystkich pierdnieciem” i wtedy wciskam accept czy tez start i zaczynam grac 😉

  10. bebe—-> a po co zadawać takie pytanie skoro i tak wiem, że odpowiednio zrozumiecie ten tekst jako zachętę do takiej dyskusji? Trochę już was poznałem 😛

  11. Tworzenie postaci. Owszem, mogę poświęcić na to trochę czasu, ale nie wtedy, kiedy gram w coś pierwszy raz, bo w takim razie wolę jak najszybciej przejść do rozgrywki. Dopiero jak trochę obczaję grę, zastanawiam się dłużej nad wszelkimi opcjami przy kreowaniu bohatera. Zresztą i tak najczęściej wychodzi mi podobna postać^^, bez względu na grę. A imię od zawsze to samo wpisuję 😛 no. . . raz zrobiłam wyjątek.

  12. Z rozmyslem wybieram najwyzej profesje , bo to mocno charakteryzuje postac. Nie lubie jak detale charakterystyk przywoluja uczucie zmieszania swoja zawiloscia – wszystkie rpg powinny miec taki system jak SPECIAL z Fallouta i perkami i tyle 😛 Bardzo fajny byl w dwoch grach serii Elders Scroll – Daggerfall i Morrowind psychotest z ciekawymi pytaniami, szkoda ze nikt nie poszedl odwazniej w tym kierunku. A wyglad z edytora zazwyczaj na tyle ‚dopracowany’ by nie byl glupi – i tak o tym czy postac polubie zadecyduja jej czyny i to jak gada, a nie to ze ma fajna grzywke. A stroj na poczatku i tak jest lichy, wiec wszystko jedno, tak czy siak zaczynamy jako kmiot :PChociaz z drugiej strony, jak sobie przypomne Ishar III i wizerunki postaci ktore tam byly. . . Ladny gotowy wizerunek to b. fajna rzecz, ale edytorow nie lubie – zazwyczaj i tak niczego efektownego w nich zrobic nie mozna. Imie to pierwsze slowo ktore mi przjdzie do glowy – gdybym w tym momencie zaczynal gre to bylaby to ladna luczniczka Gerda i mezny Farf’oceel :>

  13. Ja pierwszą postać, tam gdzie mam możliwość tego dokonać, tworzę dość szybko. Jest tak pewnie dlatego, że gdy mam nową grę to chce jak najszybciej zacząć grać. Taka postać z reguły okazuje się kiepska i po dwóch trzech godzinach wracam do ekranu tworzenia postaci. Taki szybki wypad do świata gry daje mi zaspokojenie potrzeby pogrania w nowy tytuł i pozwala się zorientować, które umiejętności i cechy będą pewnie najbardziej przydatne. Samą postać potem więc tworze bardzo praktycznie. Ma być jak najskuteczniejsza w grze. Magowie odpadają. Nigdy nie potrafiłem nimi grać. Najlepiej czuje się w skórze złodzieja. I dobrze by radził sobie w walce. Co do wyglądu – ja trochę daltonista jestem więc w temacie stroju potrzebuje raczej kontrastujących barw by dobrze je widzieć. No ostatecznie po prostu ubieram się na czarno i cool. Co do wyglądu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here