Od premiery Wolfenstein 3d minęło już siedemnaście lat, co w świecie elektronicznej rozrywki jest wiecznością. Mimo to podejrzewam, że nie tylko ja, ale i wielu innych Wikingów wciąż pamięta poszczególne plansze z dzieła id Software czy starcie z opancerzonym Hitlerem. Wydany osiem lat temu Return to Castle Wolfenstein rewolucją być może nie był, ale i ten tytuł dość długo trzymał mnie przed monitorem. Tylko mnie? Wątpię.

Dlaczego więc najnowsza odsłona serii nie jest na ustach graczy, a jeśli już się o nie mówi to zupełnie bez entuzjazmu w głosie? Czyżby w czasach Modern Warfare 2, drugiego Crysisa czy Halo mało kto był już zainteresowany emerytem Wolfem? Czytając niektóre komentarze na naszym forum można dojść do wniosku, że Wolfenstein to nie kontynuacja legendy, która (nie bójmy się tego powiedzieć) w dużym stopniu wpłynęła na rozwój first person shooterów. Nie, Wolfenstein to jakiś tam tytulik, który być może okaże się dobry, ale zanim go kupimy lepiej będzie przeczytać parę recenzji czy podpytać o niego znajomych. Piszecie między innymi, że ma słabą grafikę, że nie będzie klimatyczny, że to nie stary dobry Wolf. Jeden z Wikingów uznał nawet, że ta gra to kicz.

Nie wiem skąd bierze się to narzekanie i krytyka. Osobiście jestem bardzo nakręcony na tę produkcję. Nie przeszkadza mi to, że nie sprawdzimy w niej silnika id Tech 5. Nie boję się też zmian, które mają sprawić, że sięgną po nią osoby nie znające jej poprzednich części. Uważam, że eksperymentować trzeba, a jeśli tylko gra będzie miała fantastyczny klimat, to powinna mnie uszczęśliwić. Przecież nie jest tak, że zabraknie w niej tego, co tak bardzo lubimy. Tajemne moce, okultyzm, akcja, setki nazistów do odstrzelenia i B. J. Blazkowicz z dymiącymi giwerami – twórcy gry nie ruszają jej najważniejszych elementów.

Mimo to panowie z Raven Software chyba już poczuli chłód ze strony fanów elektronicznej rozrywki. Studio chciało zadowolić graczy i próbowało różnych form promocji. Koniec końców moim zdaniem strzeliło sobie jednak samobójczą bramkę. Od premiery Wolfensteina dzieli nas miesiąc, a w materiałach filmowych z gry widzieliśmy już praktycznie wszystko. Pokazywano poszczególne rodzaje broni, wielu przeciwników, a nawet intro gry. Czy tak zachowuje się firma, która jest pewna tego, że jej produkcja odniesie przynajmniej umiarkowany sukces komercyjny? A może wydawca i twórcy nowego Wolfa nie wierzą, że ostał się jeszcze ktoś ze starej gwardii i wolą młodszym graczom wytłumaczyć czym dokładnie jest ten tytuł?

Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. Chętnie dowiem się jednak czy wciąż są z nami weterani, pamiętający czasy, gdy w DOSie pisali „Wolf 3d.exe”. Złapcie za klawiaturę jeśli tu jesteście i powiedzcie czy i dlaczego wypatrujecie Wolfensteina. Młodsi stażem też mogą napisać czy sprawdzili w akcji „oryginał” z roku 1992 i czy w ogóle czekają na najnowszą część tej produkcji.

Na Valhalli już za parę godzin przeczytacie zapowiedź Wolfensteina. Dowiecie się wtedy jakie niespodzianki (a jest ich sporo!) szykuje dla nas Raven Software. W międzyczasie przypomnimy wam też kilka świetnych momentów z historii serii.

Swój dzisiejszy felieton chciałbym natomiast zakończyć małą podróżą w czasie. Czy wiecie, że „wszystko” nie zaczęło się od id Software i Wolfenstein 3d? Jego protoplastą był Castle Wolfenstein z roku 1981. Dzieło autorstwa Muse Software zostało wydane na komputerze Apple II. Po pewnym czasie przeniesiono je też na Atari 400/800, C64 i pecety. Możecie je pobrać z tej strony. Waży 69kb.

Zobacz też: Pokaż to jeszcze raz BJ.

Zobacz też: Czarcia Rzesza – zapowiedź Wolfenstein

[Głosów:0    Średnia:0/5]

10 KOMENTARZE

  1. Co do wolfa z tamtego linka. . . tak, znam go 🙂 Zobaczyłem tą grę w ~98-99 roku, kiedy robiłem porządek ze starymi, dużymi dyskietkami ojca. Część miała zostać wyrzucona, ale z tej selekcji staruszek Wolf wyszedł cało. Jeśli chodzi o nowy tytuł – nie mam pojęcia jaki będzie. Ta gra jeszcze nie wyszła, a reklamom i introm przestałem wierzyć już dawno. Albo będzie miała ‚to coś’ albo nie. Zobaczymy po premierze.

  2. To chyba duch czasu i obecna sytucja na rynku gier nie pozwalaja za bardzo wierzyc, ze nowy Wolf bedzie wybitny. No i nie mozna zapominac, ze choc Wolfenstein 3d nie byl pierwszy to jednak dla ogromnej ilosci graczy (w tym dla mnie 🙂 byl pierwsza gra FPS. W tej chwili jest „nieco inaczej” i FPSow mamy az nadto, dlatego wlasnie nowa gra od Raven jest jedna z wielu i mysle, ze przejdzie bez wiekszego echa. Bede bardzo pozytywnie zaskoczony jezeli sie myle.

  3. Sporo czasu spędziłem przy Wolfie. Za młody jestem na nostalgiczne wspomnienia o Wolfensteinie 3D, ale już RTCW wciągnął mnie bez reszty, nie mówiąc już o najlepszym modzie w historii – Enemy Territory, który skutecznie wykasował z mojego życiorysu wiele długich miesięcy :P. Co mnie ciągnęło do Wolfa? Ciekawe połączenie nazistowskich eksperymentów z doskonałym FPSem. Co mnie odpycha od najnowszej części? Raven wyraźnie przegiął, ładując do gry taką masę science-fiction. Bez problemu przechodziłem do porządku dziennego nad super-żołnierzami i kilkoma pentagramami, ale jakieś portale i inne wymiary, między którymi można się swobodnie przemieszczać to już dla mnie zbyt wiele. Kolejna wskrzeszona seria, którą należało pozostawić w spokoju (patrz Max Payne czy Fallout).

  4. Dlaczego nowy wolf mnie nie rusza? Pomijając nostalgię za dawnymi czasami; gra zapowiada się po prostu słabo. Klimat „zaszczucia” i walki z czymś potężnym i nieznanym, subtelny „three side war” wszystko to zastąpione zostało przez wszechobecne nazicyborgi (WTF?) i głównego bohatera władającego jakąś mistyczną mocą (jeszcze większy wtf). To nie wolf; to jeden z amerykańskich komiksów o superbohaterach których nie cierpię. FPS musi w dzisiejszych czasach coś sobą prezentować; zwykłe spluwy nie wystarczą. Eh; Raven Software tak bardzo się stoczył. . . Kiedyś robili najlepsze FPSy. Heretic, Hexen, Soldier of Fortune, Jedi Knighty. . . Quake 4 pokazał, że stracili „to coś” i nie potrafią już robić dobrych gier. Po prostu nie potrafią. Swoją drogą. Strasznie ciekawi mnie tryb multiplayer. W zapowiedzi napisano, że przypominać ma to co zobaczyliśmy w Enemy Territory. Jeżeli to prawda to będę Raven po nóżkach całował. Swoją drogą – wiadomo coś o trybie m

  5. A mnie dokładnie odwrotnie. Jedyne co mnie naprawdę kręci w nowym Wolfie, to właśnie przegięcia w stronę SF. Nigdy nie byłem specjalnym fanem serii, choć oczywiście pierwszy wolf skutecznie skasował spory kawałek życia. Niestety to co widziałem na filmikach to tylko i wyłącznie maszerska nawalanka, niespecjalnie mnie ciekawiąca. Poczekam na recenzję, komentarze, może uda mi się pożyczyć, ale raczej na pewno nie wydam na nią z mety, ciężko zarobionych dukatów.

  6. Grałem w Wolfensteina 3D kiedy był nowością. Zagrywałem się przy tym dość długo, przechodziłem misje nie raz, Hitlera zabijałem ze 100 razy. Return to castle Wolfenstein było fajne, mroczne, klimatyczne. Ale pomimo wszystko gra nadawała się tylko na 1 przejście. Do aktualnego Wolfa nie podchodze już nic entuzjastycznie, bo wszystkie legendy już dawno umarły. W dzisiejszych czasach firm jakościowych jest naprawdę mało. Poza Blizzardem, to nie wiem kto jeszcze. Nawet Quake 4 nie miał już kompletnie nic ciekawego z legendy, to co niby Wolf może pokazać?

    • Grałem w Wolfensteina 3D kiedy był nowością. Zagrywałem się przy tym dość długo, przechodziłem misje nie raz, Hitlera zabijałem ze 100 razy. Return to castle Wolfenstein było fajne, mroczne, klimatyczne. Ale pomimo wszystko gra nadawała się tylko na 1 przejście. Do aktualnego Wolfa nie podchodze już nic entuzjastycznie, bo wszystkie legendy już dawno umarły. W dzisiejszych czasach firm jakościowych jest naprawdę mało. Poza Blizzardem, to nie wiem kto jeszcze. Nawet Quake 4 nie miał już kompletnie nic ciekawego z legendy, to co niby Wolf może pokazać?

      jest taka firma ktora sie zwie Valve i robi fenomenalne gry 🙂

  7. Blizzard niby robi gry wysokiej jakosci? Obawiam sie, ze to juz nei te czasy. WoW to zalosc. Gra z beznadziejnym swiatem nastawiona na przyciaganie roznego rodzaju no lifeow, ktorzy nei wiedza co ze soba zrobic. Starcraft 2 juz teraz wyglada jak kolejna kolorowa jatka dla mlodocianych. Zupelnie nie przypomina dosc mrocznej pierwszej czesci. Diablo 3 podobnie jak Starcraft idzie w lajtowy klimacik, lacznie z automatycznymi statystykami. Jednym slowem kolejna gra kierowana do malych dzieci. Juz nawet nie wspomne ile to sie wszystko ciagnie w developingu. Nie ma sie wiec co dziwic, ze starsi gracze narzekaja na wiekszosc nowych gier jesli opieraja sie one na prawdziwych legendach, a prezentuja poziom Pokemonow. Teraz musi duzo kolorowego migac, a gra musi byc do przejscia w 4h. No i najlepiej zeby miala multi, bo przeciez wiadomo ze kazdy dzieciak lubi z kolega sobie strzelac w twarz na tym samym levelu po 150 razy. Cos takiego jak mroczna gra w dzisiejszych czasach to wlasnie taki bialy wilk. Cos niespotykanego. Czyzby producenci pampersow podpadli branzy rozrywkowej?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here