To był zombiak

Warszawska firma starym zwyczajem robi oczywiście wszystko co może, byśmy nie mogli się skupić na radości towarzyszącej graniu, czy to z powodu błędów, niedoróbek czy też przez nie do końca przemyślane decyzje. Jedną z tych ostatnich jest wprowadzenie do gry interesującego patentu. Strzelając, musimy brać pod uwagę odległość do celu, siłę wiatru czy tętno naszego żołnierza. Wszystko to ma (teoretycznie) wpływ na naszą celność. Piszę teoretycznie ponieważ możemy używać umiejętności koncentracji, która sprawia, że w zasadzie każdy strzał jest celny. Oczywistym jest więc, że w trakcie zabawy będziemy jej nadużywali i prędko zapomnimy chociażby o wietrzyku. To niestety dopiero początek tego, co trzeba napisać o wadach Sniper: Ghost Warrior.

Spis treści

Jeden trup

Pierwsze błędy zobaczymy już w trakcie treningu kiedy to naszego ukrytego wojaka szukają kandydaci na snajperów. Leżąc w krzakach podziwiałem jak jeden z nich dochodzi do niewidzialnej ściany i uparcie próbuje dalej iść. Przez dobrą minutę obserwowałem poruszające się nogi, stojącego w miejscu żołnierza. Tych niewidocznych ścian i przeszkód nie do pokonania jest zresztą w grze mnóstwo.

Niczego nie poczujesz…

W innej misji poruszałem się po terenie wroga słuchając wskazówek obserwatora. Musi on być niezbyt rozgarnięty, bo w pewnej chwili powiedział, że mogę wyjść z kryjówki. Zrobiłem jak kazał i wpadłem prosto na patrol wroga. Kiedy indziej pogratulował mi udanego strzału kiedy zabiłem wroga za pomocą noża. Broń biała w ogóle w grze jest czymś cudownym. Nożami możemy rzucać z niesamowitej odległości, i niezależnie od tego w którą część ciała przeciwnika trafimy, zawsze go zabijemy. Nawet karabin snajperski nie jest tak skuteczny w dziele City.

To jednak jeszcze nic. Często zdarza się, że progu drzwi czy pierwszego stopnia schodów nie da się pokonać kiedy się czołgamy lub poruszamy w kuckach. Trzeba najpierw wstać, pójść krok do przodu, by znów móc się położyć czy kucnąć. Komu wciąż mało, tego na pewno ucieszy wieść, że gra potrafi zaliczyć punkt kontrolny w chwili gdy umieramy lub wróg podnosi alarm, przez co misja kończy się niepowodzeniem. Wgrać możemy oczywiście tylko ten nieudany punkt kontrolny lub rozpocząć misję od początku.

A jeśli już o takich zadaniach mowa, to można przy nich osiwieć. Sniper cierpi niestety na syndrom „Far Cry 2”. Przypadłość ta może sprawić, że przegryziemy kontroler na pół. Już tłumaczę dlaczego. Przez większość czasu, skradając się, nie widzimy praktycznie niczego. Widok zasłania nam trawa, krzaki czy inne zielone paskudztwa. Tymczasem przeciwnicy nie tylko widzą nas z każdej odległości, ale i potrafią nas rozstrzelać w dowolnej chwili.

Zobaczymy to już w pierwszej misji kiedy to atakujemy grupę mniej więcej dziesięciu wrogów. Zanim złożymy się do strzału, jesteśmy już szybko stygnącym trupem (oczywiście na najwyższym poziomie trudności). Nawet jeśli uda nam się strzelić, to okazuje się, że bez korzystania z koncentracji pudłujemy. Przeciwnicy nie mają takich problemów. Ich kałachy są diablo celne z każdej odległości. Pięćset metrów, siedemset – nie ma to żadnego znaczenia. Nie ma również znaczenia to, że strzelają nie odwracając broni w naszym kierunku, a i tak nas trafiają. Żeby było ciekawiej, kiedy nie korzystają z super wzroku pozwalającego im „prześwietlać” roślinność i nasz kamuflaż, to potrafią nie reagować na takie drobiazgi jak mordowanie ich kolegów. Właśnie wymordowałeś pięciu chłopa, a szósty na to patrzy. Najwyraźniej w fikcyjnym kraju jest na tyle gorąco, że nie warto przejmować się takimi drobiazgami.

O tym jak cholernie ciężko jest przejść misje, w których nie możemy zostać wykryci nawet nie wspominam. W zasadzie nie da się wyczuć kiedy ktoś nas zauważy, a kiedy nie. Zrozumieć też się nie da. Można tylko płakać z powodu tego, że te i inne wady z potencjalnie świetnej gry uczyniły praktycznie niegrywalny tytuł.

Chromowany silnik

Z nimi nie masz szans

Mieszane uczucia wzbudza również oprawa recenzowanego dzieła. Z jednej strony mamy całkiem duże (choć obudowane niewidzialnymi ścianami) i naprawdę przyjemne lokacje. Przyjrzeć możemy się też nieźle wyglądającej wodzie czy ładnie bryzgającej krwi. Z drugiej mamy kiepskie modele postaci, dużo pustych budynków, wybuchy, którym brakuje mocy i okropne tekstury. Oglądaliście tę produkcję na promujących ją fotkach? Radzę o nich zapomnieć. W rzeczywistości nie wygląda ona tak rewelacyjnie, choć najwyraźniej City zatrudnia ludzi znających się na „fotoszopie”.

Lepiej jest w temacie oprawy audio. Delikatna, spokojna muzyka została dobrze dopasowana do misji, w których poruszamy się niczym cień. Nieźle wypadają też aktorzy użyczający głosu poszczególnym postaciom czy odgłos padającego deszczu i huk towarzyszący strzelaniu z karabinu snajperskiego. Tu za bardzo nie ma na co narzekać. Szkoda tylko, że takie zdania niezmiernie rzadko pojawiają się w tej recenzji.

Postrzelasz?

Czy warto więc inwestować w Sniper: Ghost Warrior? Jeśli po prostu nie jesteś w stanie przetrwać bez produkcji, w której wcielisz się w strzelca wyborowego, to nowe dzieło City Interactive może ci się spodobać. Plusem tej produkcji jest też jej cena. Konsolowa (Xbox 360) wersja kosztuje „tylko” sto złotych. Zanim jednak udasz się do sklepu, powinieneś się zastanowić czy za takie pieniądze warto przebijać się nie tylko przez kolejne grupy wrogów, ale i przez mnóstwo błędów zawartych w tym tytule.

Recenzowany produkt pokazuje, że przy odrobinie chęci, inwestowaniu w testy, City może stworzyć naprawdę przyzwoitą grę. Sniper niestety nią nie jest i dlatego otrzymuje taką, a nie inną ocenę. Po cichu liczę jednak na to, że przy następnym „strzale” warszawska firma pokaże na co ją stać.

Co takiego jest w „zawodzie” snajpera, że praktycznie wszyscy się nim zachwycamy? Ciężko udzielić mi jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Dzięki rodzimej firmie City Interactive możemy jednak wcielić się w żołnierza, którego motto brzmi – jeden strzał, jeden zabity.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

7 KOMENTARZE

  1. Fajnie, że recenzja tak szybko. W sumie to pierwsza recenzja Ghost Warrior, jaką czytałem. Zapowiadało się w sumie fajnie, ale widać, że błędy mocno przyćmiły potencjał. Jak tak to czytam, mam wrażenie, że parę dziesiątych do oceny dodała polskość produkcji i cena ; ). I mam pytanie takie – grze jest bliżej do takiej zręcznościowej snajperko-strzelanki (np ten element koncentracji) czy może gra ma jakieś predyspozycje do bycia swego rodzaju symulatorem?

  2. Przydałyby się newsy z cyklu „Premiera”, albo „Od dzisiaj w sklepach” (czy już jakkolwiek, byle ten sam sens), bo ja naprawdę nie jestem na bieżąco z datami wydania gier. . . Myślę, że byłoby to fajne widzieć np. „Premiera – Sniper: Ghost Warrior” i po krótce przypomnieć produkcję, dać jakiś filmik a’la gameplay, czy trailer i nawet podać ceny z różnych sklepów, porównywarek, serwisów aukcyjnych. . . Założę się, że skorzystałaby z tego większa ilość użytkowników. Co do recenzji: szkoda, że tyle bugów, Polska pod względem produkcji gier mogła się porządnie wykazać (poza Wiedźminem), a tu niestety.

  3. I mam pytanie takie – grze jest bliżej do takiej zręcznościowej snajperko-strzelanki (np ten element koncentracji) czy może gra ma jakieś predyspozycje do bycia swego rodzaju symulatorem?

    Raczej to pierwsze. Tryb koncentracji sprowadza się do wciśnięcia bodajże analoga. Rolę spottera też opisałem. Nie ukrywam jednak, że chętnie zagrałbym w „symulator” snajpera.

  4. No cóż nie wystarczy zapędzić stada grafików do roboty i stać nad nimi z batem by powstał dobry produkt. Raczej City powinno zatrudnić ludzi z wizją i znajomością tematu, koniecznie z doświadczeniem w designie, bo inaczej zawsze będą wychodziły przeciętniaki. Słabo!

  5. Fajnie, że rodzima produkcja, ale gra jest słaba. Nie dał jej tyle punktów. Jak zobaczyłem syndrom farcry jak to ładnie określił katmay to mnie krew zalała. . . Od razu uninstall i wystawiłem swoją kopie na allegro. Na szczęście szybko poszła.

  6. Trochę smutno. Liczyłem na ten tytuł. O mały włos zresztą nie kupiłem kopii dla siebie. Chciałem w końcu zobaczyć grę tego typu i nie ukrywam, że gęba mi się ucieszyła widząc opakowanie Snajpera w Empiku. Cóż, może jeszcze będzie mi dane zagrać w coś tego pokroju, unikając jednocześnie błędów wymienionych przez katmaya. . .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here