Poza tym znajdziemy w Rapture to, co już doskonale znamy – systemy zabezpieczeń, zdalnie sterowane wieżyczki, boty, różne rodzaje amunicji i tym podobne wynalazki, które ułatwią lub utrudnią nam zabawę.

Zestawienie wszystkich wymienionych przeze mnie wyżej elementów sprawiło, że walka w Bioshock 2 stała się jeszcze bardziej dynamiczna i zróżnicowana niż miało to miejsce w jedynce.

Warto wspomnieć w tym miejscu o specyfice gry na pececie, a mianowicie klawiszologii. Choć oczywiście można ją przeprogramować wedle swoich potrzeb i przyzwyczajeń, trzeba przyznać, że została ona zaprojektowana wyjątkowo przyjaźnie i intuicyjnie dla gracza. Każdy z klawiszy znajduje się tam gdzie powinien i mnie nawet do głowy nie przyszło aby coś modyfikować.

Hackowanie już nie dla hydraulików

W Bioshock 2 poza opisanymi powyżej zmianami odświeżono też system hackowania. Nie uświadczymy już tak przeze mnie lubianego „systemu rur połączonych”. Został on zastąpiony prostszym, bardziej zręcznościowym – tarczą, po której z różną prędkością biega strzałka. Aby włamanie się powiodło musimy zatrzymać ją na zielonym lub niebieskim polu. W tym drugim przypadku nie dość, że uda nam się złamać maszynę to jeszcze otrzymamy bonus. Każda inna opcja poza zieloną i niebieską skończy się dla nas nieprzyjemnie. Pole białe oznacza porażenie prądem, zaś czerwone natychmiastowe włączenie alarmu i ściągnięcie na naszą głowę wyjątkowo natarczywych botów.

Ciekawostką jest też fakt iż teraz możemy hackować nie tylko stojąc przy maszynie, ale także z pewnej odległości strzelając do niej ze specjalnego urządzenia zaprojektowanego do takich właśnie działań. W ten sposób będziemy pokonywać zabezpieczone zamki drzwi czy wyjątkowo niewygodnie umiejscowione kamery lub wieżyczki.

Gromadnie po Rapture

Ważnym elementem drugiej części Bioshocka jest tryb multiplayer. I tutaj należą się pochwały dla twórców. Postarali się oni nawet o odpowiednio klimatyczną obudowę wizualną i fabularną tego typu rozgrywki. Zamiast suchego menu znajdziemy apartament gdzie określimy podstawowe parametry naszej postaci – zestaw broni, ubiór i tym podobne rzeczy. Kiedy już to ustalimy udamy się do batysfery, która przeniesie nas bezpośrednio do rozgrywki. Ta oferuje kilka podstawowych trybów od typowego deathmatchu, przez jego drużynową formę, walki o kontrolę nad obszarem po swoistą formę capture the flag (tu oczywiście będziemy walczyć o Siostrzyczkę).

Wraz ze zdobywanym doświadczeniem odblokujemy bardziej zaawansowane typy broni czy plazmidów zwiększając szansę na swój sukces. Skutecznym mobilizatorem do gry jest system prób (w formie typowych achievementów – np. „zabij 30 przeciwników korzystając z podpalenia”).

Zobacz też: Recenzja Bioshock 2 (Xbox 360)

Każda zaliczona próba to bonusowa ilość ADAMa na nasze konto, czyli szybsza możliwość awansu na wyższy poziom.

Muszę przyznać, że choć z natury jestem zwierzęciem singleplayerowym, w trybie multi czułem się wyjątkowo dobrze. Inteligentnie zaprojektowane mapy oraz prosta i niezwykle dynamiczna rozgrywka tylko zachęcały do zabawy. Mieszanka plazmidów i broni palnej sprawdza się wyśmienicie. Jakby tego było mało dorzucono jeszcze możliwość okresowego wcielenia się w Tatuśka co daje oczywiście potężny bonus do żywotności zawodnikowi który znalazł strój tego giganta. Tym, którzy mieli mniej szczęścia pozostaje możliwość zakładania pułapek i przejmowania wieżyczek strażniczych.

Efekt? Prostymi metodami udało się osiągnąć wyjątkowo sprawnie funkcjonujący system dostarczający graczom w trakcie zabawy naprawdę sporo frajdy.

Ponownie do Rapture?

Wiertełko zawsze przydatne

Zdecydowanie tak! Choć wizualnie Bioshock 2 niewiele różni się od swojego poprzednika, wciąż potrafi czarować. Dodatkową zaletą takiego obrotu sprawy są umiarkowane (jak na dzisiejsze czasy) wymagania gry, jak i fakt, że działa ona całkiem przyzwoicie nawet na sprzęcie, który nie przypomina reaktora atomowego.

Szkoda wprawdzie, że Cenega (polski wydawca gry) nie zdecydowała się choćby na kinową wersję tłumaczenia i gra ukazała się na naszym rynku po angielsku. Zawęzi to potencjalną grupę graczy, którzy będą mogli w pełni cieszyć się klimatem upadłego Rapture.

Dodatkowym utrudnieniem czy może raczej uciążliwością jest fakt iż gra została zintegrowana z systemem Games for Windows. Tym samym, aby pograć w trybie multi będziemy musieli posiadać konto Live. Oczywiście zarejestrowane na USA lub Wielką Brytanię gdyż jak wszyscy doskonale wiemy w kraju nad Wisłą Microsoft ma wszystkich graczy w … głębokim poważaniu.

Reasumując i odpowiadając na zadane we wstępie pytanie – Bioshock 2 to świetna propozycja niemal dla każdego fana elektronicznej rozrywki. Oczywiście nie pozbawiona drobnych wad, ale żadna z nich nie przeszkadza w doskonałej zabawie jaką oferuje ta pozycja. Czy jest lepszy niż pierwowzór? Na pewno – wprowadzono wiele ulepszeń, rozwinięć, w stosunku do oryginału. Z drugiej strony setting gry jest nam już doskonale znany toteż nie wywołuje tak wielkiego wrażenia jak za pierwszym razem. Nie oznacza to jednak, że kontynuacji zabrakło klimatu. Co to, to nie. To wciąż piękne, zapierające dech w piersiach, często przerażające nas Rapture, którym zachwycaliśmy się kilka lat temu.

Ode mnie gra dostaje solidne 8.5. To zdecydowanie jedna z najważniejszych premier PC A.D. 2010. Czy gra roku? – za wcześnie by o tym mówić. Wszak przed nami wciąż wiele gorących pozycji…

Moja pierwsza wizyta w Rapture około dwa lata temu była tyle fascynująca co i zaskakująca. Choć grając w Bioshock sporo po premierze wiedziałem z czym mam do czynienia, to muszę przyznać, że produkcja ta mnie urzekła. Głównie za sprawą klimatu i oryginalnego settingu jaki udało się stworzyć jej autorom. Z tym większą ciekawością sięgnąłem po jej kontynuację.

Plusy

Minusy

[Głosów:1    Średnia:5/5]

2 KOMENTARZE

  1. Wprawdzie wspomniane komory można wyłączyć, jednak któż skorzysta z tej opcji mając możliwość bezstresowego grania?

    Na przykład JA 😉

  2. E tam, bezstresowe granie FTW ; )Kupiłem w dniu premiery, ale ledwo tydzień temu zacząłem. ME2 ma priorytet ; ). Początek mnie zmasakrował – miażdży równie mocno co w jedynce. Ale później jakoś wszystko się uspokaja i po 5h zaczeło mnie to lekko nużyć. Ale cóż. Brnę dalej – z przerwą ostatnio na nowe DLC do ME2 (priorytet, bardzo fajny priorytet) i jakiś meczyk od czasu do czasu. . . Wybacz jolo, ale recenzji nie chcę jeszcze czytać. Skoro wywaliłem dwie stówki na gre, co mi się baaardzo rzadko zdarza, nie chcę niczym jej spoilować ; ).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here