Codemasters wydają wojnę World of Warcraft i uderzają z koreańskim hitem.

Myślicie, że na pewno będę teraz pisał, jak to nie zabija nóż, czy pistolet maszynowy MP 40 i jak to gry komputerowe są dyskryminowane i prześladowane. Będę stawał w ich obronie i wskazywał, że szaleńcy są szaleńcami i że jeśli ktoś nie potrafi odróżnić wirtualnych zbrodni od rzeczywistego zabijania, to musi się leczyć.

A jednak…

W porządku – wszyscy to wiemy. Gdyby zakazać wyświetlania brutalnych filmów, gdyby zakazać wydawania gier z przemocą w roli głównej, gdyby Carl Johnson nie mógł zatłuc z bejsbola wybranego przechodnia – świat byłby uboższy, smutniejszy i mniej kolorowy dla 99,99% populacji zdrowych ludzi, którzy wiedzą, że to tylko zabawa, że krew jest na niby, a policjant w GTA to tylko teksturowany zestaw wielokątów z odpowiednio dobranym samplem dźwiękowym… Byłoby gorzej, smętniej i byłaby cenzura. A skoro zabraniamy sprzedaży gier komputerowych, to ostatecznie trzeba by zakazać również sprzedaży filmów, książek i myślenia.

A jednak…

Oj, powiem szczerze, że obawiam się nieco linczu czytelników po tym, co napiszę w następnym akapicie bo, yessiree, to jest kalanie własnego gniazda, zaprzeczanie temu, czym się fascynuję i co tak naprawdę uwielbiam jako niepowtarzalną i magiczną wręcz dziedzinę rozrywki. Po tym, co napiszę w następnym akapicie zapewne stanę po stronie najgorszych łotrów tego świata – razem z Billem Gatesem, Georgem W. Bushem, Motion Picture Association of America czy McDonalds’em. Proszę uniżenie o łagodny wymiar kary.

A jednak…

Czy gra komputerowa absolutnie nigdy nie może być impulsem dla mordercy, żeby zrobił tę okropną rzecz i odebrał komuś życie? Czy z całą pewnością można orzec, że to nie gra komputerowa była katalizatorem czyjegoś szaleństwa? Czy bez jakichkolwiek wątpliwości da się powiedzieć, że gdyby ziomki z Columbine nie grały w Dooma to doszłoby do tej samej tragedii? Bo oglądaliby filmy, bo czytaliby książki, bo fascynowaliby się bronią? Ja tego na 100% nie wiem, może ktoś wie – wszechwiedzących jak zwykle proszę o kontakt.

A więc…

Czy gdyby 99,99% zdrowych ludzi mieszkających na tym świecie zgodziłoby się odmówić sobie tej przyjemności i nie zagrać w kolejną odsłonę GTA to czy coś by to zmieniło? Zapewne nie – szaleńcy wciąż dostawaliby co jakiś czas małpiego rozumu i wyruszali na miasto zabijać. Nie zmieni tego ani cenzura, ani zakaz posiadania broni, ani dwudziestoczterogodzinna kontrola ludzkich umysłów. Ale czy gdyby zakazanie wydania jakiejś gry uratowało jakieś ludzkie życie, czy gdyby dzięki temu w jednym domu na świecie nie stała się tragedia… to czy nie warto by się było nad tym zastanowić?

Oczywiście…

Tak się nie stanie i ja jako człowiek o zdrowym rozsądku tego nie chcę. Ale chyba można na chwilę przystanąć i w chwili słabości się zastanowić – a może tak byłoby lepiej?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here