Nie, nie – nie uciekajcie jeszcze. Wbrew pozorom nie będę dalej drążył tematu cen gier wideo. Po prostu d_c z takim fajnym przekąsem cieszył się, że o nim wspomniałem w blogu, że postanowiłem pójść o poziom wyżej i umieścić go w tak zwanym lidzie (czy też jak kto woli: leadzie. Albo „wprowadzeniu”). Jeszcze trochę, a będzie miał szansę trafić do tytułu bloga, ale to już za stosowną opłatą ;P

Nie będę już więc truł o cenach, tylko wrócę do innego oklepanego tematu, czyli kryzysu peceta. Choć jestem przeciwnikiem tej teorii spiskowej, co już nieraz wyrażałem na łamach tej szacownej publikacji, nawet do mnie dotarło, że skoro i ja kupiłem sobie konsolę, to PC jakiśtam kryzys przeżywać musi. Większy, czy mniejszy – nieważne. Faktem jest, że to biadolenie producentów gier na PC skądś się brać musi.

Jak jednak wspomniał szacowny czytelnik Valhalli, to, czy ktoś uważa, że PC przeżywa kryzys, zależy od tego, w jakim miejscu się znajduje. Gwarantuje, że można znaleźć na tym łez padole setki, a nawet tysiące wydawców, producentów i dystrybutorów, którzy mają świetne gry, potrafią je świetnie sprzedać i bynajmniej nie mają na co narzekać. Tak, tak – oni jeżdżą szybkimi sportowymi brykami i mają miliony dolarów na kontach.

Czy taki Mike Morhaime, założyciel i prezes Blizzard Entertainment narzeka na recesję na rynku PC? Nie sądzę. Wspólnie z przyjaciółmi stworzył najbardziej kasowe MMORPG wszech czasów, w wolnych chwilach gra w prestiżowych turniejach pokerowych, a w założonej przez pracowników Blizzarda kapeli rockowej Level 80 Elite Tauren Chieftain gra na basie. Jego dziecko zapewne będzie trzymało się świetnie jeszcze długo, a on może spokojnie bawić się życiem. Produkując gry – uwaga – na PC.

Czy właściciele Activision, którzy doskonale radzili sobie na rynku konsolowym są masochistami? Po co łączyć się z firmą, tworzącą gry praktycznie tylko na pecety? Gdyby PC było w kryzysie, fuzja Activision z Blizzardem nie miałaby sensu. A jednak ruch ten przez wielu analityków został oceniony bardzo dobrze. Skoro PC zmierza ku zagładzie, to dlaczego cały świat czeka na kolejne odsłony WOWa, Diablo i Starcrafta?

Zostawmy zresztą już tego Blizzarda. Co by powiedział Gabe Newell, gdyby zapytać go, czy śpi spokojnie po nocach, bo PC wkrótce umrze? Gdyby wierzył w krach rynku gier na PC raczej nie inwestowałby w Steama, nie bawił się w Portale i Team Fortressy, tylko natychmiast zacząłby produkować gry na konsole. A tymczasem tylko czekać, kiedy gruchnie w świat wiadomość, że powstaje Half-Life 3. Wtedy dopiero zobaczymy potencjał graczy pecetowych.

Jasne, może i rynek PC nie rozwija się tak dynamicznie, jak reszta branży. Może i kilka(naście) kiepskich firm, które kiedyś radziły sobie jako-tako, teraz musiało zwinąć interes. Ale prawda jest taka, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeśli tylko za pazuchą mamy świetny produkt – najlepiej takiego World of Warcraft albo Half-Life, to żadne kryzysy nam niestraszne. Możemy spokojnie dziubać swoje perełki i rozwijać rynek pecetowy. A słabsi? Cóż, ich prędzej czy później i tak spotkałby smutny los – niezależnie od kryzysu.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

12 KOMENTARZE

  1. Narazie jako jedyny zagłosowałem na NIE, ale tylko dlatego, że taki Half-Life nie jest grą MMO,a kojarzy mi się tylko i wyłacznie z PC (mimo że Orange Box pojawił się również na konsole) ;p Sądzę, że przyszłością PC są również bardziej wymagające gry FPP i wcale nie chodzi mi tu o wymagania sprzętowe. :}

  2. Zapomniano o jakże ważnym przykładzie dobrej kondycji Pc-tów, jakim jest seria Sims ;-). Gra, która dla mnie była nudna i prosta, i której nie dawałem większych szans na rynku okazała się być dla Maxis dojną krową. W kategorii ilości dodatków przebije ją chyba tylko kolejna część. Gdyby się odciąć od wiecznie powtarzanych Blizzard( które praktycznie osiadło na mieliźnie i serwuje gry ze swoich trzech uniwersów), i Valve to ciężej jest poszukać czegoś znaczącego. Jest jeszcze Ubisoft, który z małej firmy produkującej kolejne edycje Raymana stał się potentatem. Eidos już nie świeci takim blaskiem jak kiedyś, Id Software po trzeciej odsłonie Dooma także musiało mieć nietęgą minę po bardzo mieszanym przyjęciu swego dziecka. Konwersje z konsol na Pc takiego Mass Effect,GTA IV,Assassin’s Creed. Wydawanie gry na wszystkie platformy jeszcze ujdzie, ale według mnie wymusza uproszczenia, co nie zawsze się sprawdza(Fallout 3). Nie wspominając zabugowania dwóch wymienionych pozycji (+ Stalker: CS). A i tak większość pozycji to kontynuacje kontynuacji bądź kopie innych tytułów. Ten obraz poprawia ME(mam nadzieję) i Dead Space. Rozumiem, że chodzi o tłuczenie pieniędzy na grach na blaszaki, ale nie mogłem się powstrzymać od krótkiej dygresji. Nie chce wymieniać dalej konkretnych gier, bo musiałbym wejść na nowy temat, mianowicie hitów i gniotów roku 2008, a chciałbym to zrobić w innym ,przeznaczonym do tego temacie. Aha, zapomniałem o 3D Realms i Duke Nukem Forever. To jest dopiero solidna firma wspierająca Pc-ty ;).

  3. no jak uslyszalem ze DMC 4 slabo sie sprzedal na pc przez piractwo to mnie to zabilo. . . skoro gra jest slaba (a moim zdaniem DMC 4 bylo dobre moze na konsolach ale pc to troche inna bajka) to wiadomo ze sie nie sprzeda. . . niech tworcy zaczna robic dobre gry na ktore warto wylozyc kase a nie wciskaja nam badziewie i jeszcze mowia ze to piractwo

  4. . . . Jeszcze trochę, a będzie miał szansę trafić do tytułu bloga, ale to już za stosowną opłatą. . .

    Podaj numer konta. 😉

  5. Nie męczy was już to? Jakby było dobrze to konsole nie byłyby priorytetem dla wydawców. Prosta zależność regulowana przez mechanizmy rynkowe i żadna umysłowa ekwilibrystyka i przykłady ” z rękawa” o tym, że „muszą się bardziej starać twórcy” tutaj nie pomogą. Spójrzcie prawdzie w oczy to przez złodziejstwo na PC teraz rynkiem gier rządzą konsole. Oczywiście ktoś napisze ze na Xie też jest piractwo, ale niech zauważy, że ze sprzedaży gier na Xa producent wychodzi in plus o PS3 nawet nie ma co wspominać bo piractwa tam nie ma co jest o ironio dla wielu powodem do kpin.

  6. W 100% zgadzam się z kolabor666. Dajmy tu jako przykład Fallout 3, który de facto też jest przygotowany z myślą o konsolach – cena na PS3 ~170 zł, cena na XBox ~180 zł, cena na PC ~100zł. Mimo tak drastycznej różnicy z ukłonem w stronę blachy, torrenty aż puchną od całej tej złodziejskiej ferajny. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, dotyczy to również złodziei – „po co mam wyrzucać w błoto stówkę, jak mogę sobie w to pocykać zupełnie za darmo? Ukradnę tak jeszcze ze 4 gry i będę miał na nową ‚uber-wypaśną’ komórkę i wraz z nią lansik po całym gimnazjum, no czyż nie?”

    • W 100% zgadzam się z kolabor666. Dajmy tu jako przykład Fallout 3, który de facto też jest przygotowany z myślą o konsolach – cena na PS3 ~170 zł, cena na XBox ~180 zł, cena na PC ~100zł. Mimo tak drastycznej różnicy z ukłonem w stronę blachy, torrenty aż puchną od całej tej złodziejskiej ferajny.

      Bo ta gra nie jest warta funta kłaków. Za ułamek tej ceny możesz dostać pakiet F1, F2 i BoS’a, które zapewniają znacznie więcej, dużo lepszej rozrywki (w dodatku pozbawionej bugów). Jeżeli twórcy cofają się w rozwoju to niech nie dziwią się, że portfele im chudną. Rynek PC jest stosunkowo stary przez co gracze mają masę świetnych alternatywnych zakupów. Jeżeli produkt nie jest b. dobry (a ten jest średni i w dodatku niedopracowany) to zginie, zwłaszcza jeśli podaje się za dziedzictwo takich przełomowych tutułów

      Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, dotyczy to również złodziei – „po co mam wyrzucać w błoto stówkę, jak mogę sobie w to pocykać zupełnie za darmo? Ukradnę tak jeszcze ze 4 gry i będę miał na nową ‚uber-wypaśną’ komórkę i wraz z nią lansik po całym gimnazjum, no czyż nie?”

      Owszem są niereformowalni idioci, którzy ściągają wszystko jak leci. Są jednak raczej w mniejszości (było tu kiedyś ukazane jakieś badanie na ten temat). Sporo ludzi ściąga grę z braku wiarygodnego dema, po czym zapewne by ją kupili gdyby nie jej mizerna jakość. .

  7. takie biadolenie jest juz od dobrych 10 lat. powazni ludzie nie biora go nawet na powaznie – to ze rynek pc sie nie rozwija tak jak rynek konsolowy nie oznacza iz jest w recesji. jednym slowem – baju baju 😉

    • takie biadolenie jest juz od dobrych 10 lat. powazni ludzie nie biora go nawet na powaznie – to ze rynek pc sie nie rozwija tak jak rynek konsolowy nie oznacza iz jest w recesji. jednym slowem – baju baju 😉

      Nic dodać, nic ująć. Rynek idzie po prostu wolniej w troche innym kierunku ot co 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here