Kolejne wcielenie LMA Manager 2007, tym razem na PlayStation 2. Czarnulka to już sprzęt dnia wczorajszego, ale mimo wszystko jeszcze trochę może.

Symulatory to niezwykle specyficzny gatunek gier. Z definicji niszowy, skierowany do ścisłego, najczęściej wąskiego grona odbiorców. I choć niektórym symulacjom udaje się przebić do głównego nurtu to większość pozostaje grami postrzeganymi właśnie jako „specyficzne”. Stąd zdziwienie i pewne rozbawienie w oczach znajomych kiedy z wypiekami na twarzy opowiadałem im o zmaganiach w „Silent Huntera” czy relacjonowałem przygody z „Railroad Simulatorem”. O reakcji mojej żony na „Bus Drivera” nawet nie będę wspominał. Mimo to, należę do grona graczy, których z niewyjaśnionych do końca przyczyn tego typu tytuły pociągają. Nie wszystkie i nie zawsze, ale jednak. Pewnie dlatego nasz DROGI WÓDZ (koniecznie wielkimi literami!) dał mi możliwość zapoznania się nieco egzotycznym tytułem – Symulatorem Farmy.

Wiejska sielanka?

Kombajn w akcji

Recenzowany tytuł, jak sama nazwa wskazuje, daje nam unikalną możliwość wcielenia się w posiadacza gospodarstwa i poprowadzenia go ku świetlanej przyszłości. Oczywiście, aby odnieść sukces będziemy musieli robić wszystko to, co każdy porządny rolnik robi na co dzień. Jako przeżarty do szpiku kości i w 150% zadeklarowany mieszczuch początkowo miałem spore problemy z określeniem tych jakże elementarnych podstaw. Szczęśliwie jednak gra wykorzystując samouczki stopniowo wprowadziła mnie w arkana bycia wzorowym rolnikiem. W ciągu kilku sekund znalazłem się za kierownicą potężnego traktora, a wirtualny przewodnik kazał mi zaorać pole. Podczepiłem więc do mojej piekielnej maszyny pług (!) i ruszyłem do boju. Efekt zmagań po przejściowych problemach ostatecznie został oceniony pozytywnie, a ja rzeczony pług wymieniłem na… siewnik.

Kilka chwil później było już po wszystkim. Po raz pierwszy w życiu zaorałem i obsiałem pole! Co z tego, że zrobiłem to na ekranie komputera. Jak na mieszczucha mogłem być z siebie dumny. Niestety, szybko okazało się, że obsianie pola nie jest ostatnią czynnością. Następnie trzeba było je nawieźć. Na szczęście w Szkółce Wzorowego Rolnika znalazł się i rozsiewacz, czyli maszyna do nawożenia. Dopiero po tej wzniosłej czynności mogłem pomyśleć o zebraniu plonu. Aby tego dokonać musiałem zmienić traktor na jeszcze bardziej imponującą maszynę, czyli potężny kombajn. Przyznam, że przez moment poczułem się jak przodownik pracy z PGRu pod Suwałkami. Zebrane zboże wyładowałem do naczepy, zaś sam przystąpiłem do podejmowania z pola siana i przerabiania go na wielkie sprasowane bele. Potem pozostało już tylko koszenie trawy za pomocą kosiarki talerzowej i oczywiście kultywacja. Brzmi dziwnie? Uwierzcie mi, czułbym się chyba bardziej swojsko uganiając się za obcymi po statku kosmicznym.

Poza samouczkiem gra oferuje całą serię zadań, które możemy wykonać – mają one na celu bezboleśnie wprowadzić nas w świat gry. Będziemy więc mogli zmierzyć się z czasem na torze przeszkód ustawionym dla naszego traktora (również z naczepą), zepchniemy kamienie z pola korzystając z lemiesza, pobawimy się w budowanie wieży z palet za pomocą łyżki ładowacza zamocowanej z przodu naszego traktora, czy wreszcie będziemy przerzucać bele siana na czas. Z zadań mniej stresujących czekają na nas raczej nudne wycieczki po charakterystycznych miejscach wyspy, na której przyjdzie nam bawić się w rolnika. Na wykonanie wszystkich tych zadań potrzeba nie więcej niż pół godziny.

Homo rolnicus

Na „wiejskim” podwórku

Głównym elementem gry jest jednak Kariera. W trybie tym odziedziczymy farmę i pewną kwotę, która umożliwi nam bezproblemowy start. Akcja gry toczyć się będzie na wyspie. Poza farmą znajdziemy na niej kilka istotnych dla nas punktów. Po pierwsze – miejsca gdzie będziemy mogli sprzedać plony – port, młyn i browar. W każdym z nich ceny poszczególnych produktów rolnych będą się różnić, dlatego jako chcący szybko zarobić rolnik będziemy musieli stale śledzić owe zmiany, tak aby sprzedać z jak największym zyskiem. Drugim ważnym obiektem okaże się Stacja Fendt – miejsce, gdzie wraz z postępem gry i zarobionymi pieniędzmi będziemy mogli nabyć nowe maszyny. Wybór sprzętu, który możemy zakupić jest spory – od różnych typów siewników, żniwiarek, naczep, lemieszy i kultywatorów po zupełnie nowe traktory i kombajny. Każdy z tych sprzętów ma określoną wydajność i parametry pracy, toteż zależnie od tego czym będziemy się na farmie zajmować powinniśmy pod to dopasować listę zakupów.

Poza tymi dwoma kategoriami obiektów na wyspie znajdują się inne charakterystyczne miejsca (takie jak latarnia morska, kamienny krąg czy supermarket), które nie odgrywają jednak żadnej roli w grze.

Na samej farmie również znajdzie się kilka istotnych punktów. Poza parkingiem dla maszyn, znajdziemy tam: cysternę z paliwem, silosy do przechowywania plonów, miejsce zrzutu tychże, a także miejsce gdzie będzie można wyładować skoszoną trawę. Silosów, a co za tym idzie typów upraw są w Symulatorze Farmy cztery – jęczmień, rzepak, pszenica i kukurydza. Miejscem uprawy będą rozrzucone wokół farmy pola. Niektóre z nich już na samym początku są obsiane, a nam pozostaje tylko odpalić kombajn i zebrać plon.

Gra od samego początku pozostawia nam pełną dowolność działań. Możemy orać nowe pola, zbierać z już obsianych, gromadzić zboża w silosach lub od razu sprzedawać je w punktach skupu. Znudzeni rolniczą rutyną będą mogli wybrać się na poszukiwania porozrzucanych po wyspie butelek, które należy zutylizować.

Aby łatwiej orientować się w topografii wyspy twórcy oddali w nasze ręce GPS, w którym poza mapą znajdziemy podstawowe informacje na temat cen zbóż w punktach skupu, ilości plonów w silosach, czy nawet prognozę pogody na kilka następnych dni.

Kupujemy homary

Niestety GPS tylko pozornie okazuje się pomocny gdyż nie przewidziano możliwości swobodnej manipulacji mapą – nie możemy jej zbliżyć, oddalić czy przesunąć. Obraz jest uzależniony od naszego położenia i prędkości pojazdu (im szybciej jedziemy tym większy obszar pokazuje elektroniczna mapa). Wszystko to przekłada się na to, że mapa jest po prostu bezużyteczna, a ja zamiast korzystać z tego wynalazku posługiwałem się papierowym odwzorowaniem wyspy zamieszczonym w instrukcji gry.

Day by day

W czasie zabawy praca na roli zdominuje naszą aktywność. Praktycznie bezustannie możemy (musimy?) coś robić. Wszystko przez to, że twórcy gry skrócili czas wegetacji wysianych roślin do minimum. Dlatego niemal zaraz po wysianiu nasze pola zaczynają się zielenić, kwitnąć, żeby po chwili już było na nich zboże gotowe do zbioru. Co dziwne, nie udało mi się zlokalizować w grze opcji pozwalającej pominąć noc, albo choćby przyspieszyć upływ czasu w trakcie jej trwania. Nie chcąc więc bezczynnie czekać na poranek nie pozostaje nic innego jak kontynuować prace w polu. W końcu od czego są reflektory w traktorze czy kombajnie? Dziwne to, ale może jako przodownik pracy z PGRu pod Suwałkami po prostu jesteśmy zobowiązani do pracy również po zmierzchu? W imię wyrobienia 1500% normy! Niczym legendarny Aleksiej Stachanow, choć ten biedaczek harował akurat w kopalni. Kto wie…

Aby zwiększyć produktywność naszej farmy możemy zatrudnić pracowników, którzy wykonają za nas zlecone prace kiedy my będziemy robić coś innego. Oczywiście nic za darmo.

I to mniej więcej tyle. Problem w tym, że wszystkie opisane przeze mnie powyżej aktywności rolnicze są… morderczo nudne. Praktycznie każda z nich sprowadza się do uruchomienia ciągnika, podczepienia do niego odpowiedniej maszyny (pługa/siewnika/rozrzutnika/kultywatora – niepotrzebne skreślić) i wyruszenia w pole. Potem wystarczy uruchomić rzeczone urządzenie i przez następne kilkanaście(dziesiąt) minut kręcić się po polu siejąc/orząc/nawożąc. O ile w przypadku innych symulatorów aktywności nasze przerywane są awariami, atakami na konwoje czy choćby koniecznością zatrzymywania się na przystankach i wyrabianiu się w czasie zgodnie z rozkładem, tutaj cała nasza zabawa ogranicza się do jeżdżenia po polu. Najbardziej emocjonującą rzeczą jaka może się nam przytrafić jest zachód słońca, deszcz lub ewentualnie odczepienie maszyny od ciągnika jeśli będziemy poruszali się ze zbyt dużą prędkością. Ba! Nawet nią nie musimy się specjalnie martwić – wystarczy uruchomić tempomat i problem z głowy!

Przewóz zbiorów czas zacząć

Z jednej strony siadając do Symulatora Farmy miałem świadomość, że jest to produkt niszowy (jak każdy symulator), ale niestety jego niszowość mnie przerosła. Obawiam się, że będzie tak w przypadku większości graczy, poza niezwykle wąską grupą pasjonatów tego tytułu/tematyki. Mnie niestety Symulator Farmy nie przekonał do zostania rolnikiem, co więcej, znudził mnie niemiłosiernie. Zbyt statyczny charakter zabawy działa niezwykle nużąco i demobilizująco. Szczytem tego zjawiska i najlepszym podsumowaniem był moment kiedy podczas kolejnego orania pola, gdzieś tak w okolicach północy, najzwyczajniej przysnąłem. Zorientowałem się dopiero po chwili kiedy mój traktor zamiast jechać po prostej zaczął dziwnie skręcać przecinając w poprzek orane pole.

MODni pasjonaci

Środowisko graczy pełne jest jednak pasjonatów i „świrów”, którzy godzinami potrafią siedzieć nad tytułem, który większość zarzuciłaby po 10 minutach zabawy. Tak jest i w tym przypadku. Jak udało mi się zorientować Symulator Farmy ma całkiem prężnie działające środowisko moderów, którzy swoją pasję doprowadzili do perfekcji. Efektem tego są dziesiątki maszyn, których nie znajdziemy w oryginalnej wersji gry. Potężne, super nowoczesne traktory na gąsienicach, kombajny bardziej przypominające statki kosmiczne niż dobrze nam znane Bizony oraz cała masa obiektów, które możemy wykorzystać w grze. Pasjonaci swojskich klimatów też znajdą coś dla siebie – na forum znalazłem co najmniej kilka świetnych modeli rodzimych Ursusów. Znudzeni zwiedzaniem wyspy będą mogli ściągnąć również nowe mapy. Jest to niezaprzeczalny dowód na żywy i aktywny odbiór recenzowanego produktu przez środowisko fanowskie.

Orać czy nie orać – oto jest pytanie

Z przykrością muszę stwierdzić, że Symulator Farmy zupełnie do mnie nie trafił. Liczyłem na ciekawą, choć całkowicie egzotyczną przygodę. Dostałem nudny, pełen braków produkt, który nijak nie potrafił mnie do siebie przekonać. O średniej grafice, przenikaniu obiektów i tym podobnych sprawach wspominać nawet nie mam zamiaru gdyż byłoby to kopanie leżącego. Co z tego, że w grze występuje jakiś model ekonomiczny skoro jedynym czynnikiem popychającym mnie do wysiłku ma być wizja zakupu szerszego siewnika czy pługu. Problem w tym, że jego zakup nie zmieni nic. Sianie/oranie będzie wciąż tak samo nudne – ograniczając się do jechania po polu z tą samą prędkością. Gdyby choć można było w jakiś inny sposób rozwinąć swoje gospodarstwo – poprzez budowę nowych obiektów lub hodowlę zwierząt. Twórcy mogli włączyć do gry bardziej zaawansowane mechanizmy ekonomiczne (konkurencja, rynki lokalne, eksportowe) – mogłoby to skutecznie zatrzymać gracza przy recenzowanym produkcie. Ograniczenie jego aktywności tylko i wyłącznie do prac polowych jest w tym przypadku zdecydowanie niewystarczające.

A może jako zadeklarowany mieszczuch nie dostrzegam ukrytego piękna i przyjemności płynącej z obcowania z (wirtualną) naturą? Nawet jeśli tak jest, gra dostaje ode mnie czwóreczkę z uwagą, że pasjonaci tematu mogą spokojnie dorzucić do niej co najmniej dwa punkty. Mnie – powtórzę to jeszcze raz – Symulator Farmy nie był w stanie do siebie przekonać. A szkoda, bo mogło być ciekawie i nietypowo.

W grach komputerowych wcielałem się już w pilota, gwiezdnego pirata, pogromcę smoków, lekarza, superbohatera, maszynistę, dyktatora i kierowcę autobusu. Nigdy jednak nie przyszło mi nawet do głowy, że kiedyś przyjdzie mi wcielić się w… rolnika. Cóż, gry potrafią zaskakiwać.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

1 KOMENTARZ

  1. Juz daawno temu mozna sie bylo wcielic w farmera, dzieki SimFarm. Gra wydana 1993, ale nadal bardzo milo sie w nia pyka. Polecam.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here