PC to niezaprzeczalny lider ewolucji gier wideo, ale ja go kocham za jeszcze jedną, ważną rzecz. Za to, że zmienił na zawsze moje postrzeganie gier i wniósł powiew świeżości, jakiego wcześniej nigdy nie zaznałem. Wychowywałem się na Spektrumnie – i choć tam też było kilka oryginalnych gier strategicznych, a niektórzy producenci stawali na głowie, żeby urozmaicić rozgrywkę (i np. dodać nieistniejący dla firmy Sinclair kolor brązowy), większość wczesnych gier to były strzelanki/nawalanki/wyścigi/klony Atic Attack. Rozwalało się kolejne dziwaczne sprajty i… tyle. Komputer był wtedy wydarzeniem, ale same gry nudziły niesamowicie.

I wtedy przyszedł pecet. I okazało się, że są na niego dziwne gry. Na przykład gra „w rozwój cywilizacji”. Albo choćby „gra w budowanie miasta”. Wow. Jak to? To już nie że strzelam, nie wysadzam w powietrze i nie macham mieczem tylko… buduję drogi i wyznaczam działki pod zabudowę? To niesamowite. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem SimCity (wtedy jeszcze firmowane tylko i wyłącznie przez Maxis), od razu się zakochałem. Cudownie było tworzyć, planować, wytyczać i podpinać prąd… no i ta gra miała jeszcze jedną zaletę – praktycznie nie dało się w nią przegrać 🙂

I tak się zaczęła moja przygoda z city builderami. Przecudowne Castles. Świetna seria Caesar. Potem także Twierdza… W różnych wymiarach – czasem z dopracowanym modelem bitewnym, czasem z elementami RPG… ale tak zwany podgatunek city builderów dawał mi naprawdę sympatyczną odskocznię od godzin spędzanych przy Quake, Ultimie czy Total Warze. SimSeria tak się rozrosła, że można było tworzyć własne budynki w SimTower, czy zarządzać gospodarstwem rolnym w SimFarm. A Theme Park? Theme Hospital? Później Rollercoaster Tycoon? A ile godzin spędziło się grając po kabelku szeregowym w Transport Tycoona? Te chwile były magiczne.

Spotkałem się wielokrotnie z twierdzeniem, że SimCity 2000 było szczytowym osiągnięciem city buildersów. Dla mnie to zawsze będzie wersja 3000 – już dojrzała, z całkiem niezłą grafiką, dużą ilością budynków i niezapomnianymi landmarkami. Fakt, że w środku zaplanowanego przez siebie miasta można było (po wysiedleniu kilkuset mieszkańców) postawić Petronas Towers, zawsze będzie mi się dobrze kojarzył… No i ta panorama miasta z góry… aż się czuło jakąś podniosłość tej chwili…

Aż nagle, ni stąd ni zowąd city buildery zaczęły wymierać. Niektórzy zapewne zwalą to na coraz większą dominację konsoli, a przede wszystkim na fakt, że tego typu gry ciężko się przenosi na platformy sterowane padem. I pewnie będą mieli rację. Ale ja nie chcę dać city buildersom umrzeć! Jeszcze niedawno (trzy lata temu? Heh) zagrywałem się w Children of the Nile, a tu nagle nie mam czego budować! Tak, są jeszcze niedobitki – Settlersi… na siłę można tu wcisnąć także Spore albo najnowsze, acz bardzo zmodyfikowane SimCity. Wszyscy płaczą choćby za przygodówkami czy symulatorami lotu, a tymczasem powoli znika kolejny, bardzo ciekawy gatunek.

Czy rzeczywiście niszczenie tak świetnie się sprzedaje? Czy w przyszłości pozostaną nam już tylko shootery (świetne), wyścigi (świetne) i sportówki (świetne). Przez długi czas sądziłem, że to całe gadanie o wymierających gatunkach to tylko marudzenie sfrustrowanych fanów przygodówek. Ale okazuje się, że po cichu, acz nieubłaganie ten los wkrótce może spotkać też city buildersy… NIE!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

10 KOMENTARZE

  1. Oj tam, ja już na Commodore 64 zagrywałem się w SimCity : ). A na konsolach swego czasu też było sporo tego typu gier. Wprawdzie niewiele, ale jakaś namiastka była. Choćby te Theme Parki, Hospitale itp, SimCity też były (2000 to chyba się na wszystko w swoim czasie ukazało). Inna sprawa, że chyba rzeczywiście nie porażały jak na PCtach (chociaż przy takim Theme Parku spędziłem duużo czasu grając na PSX). Teraz tylko taka bida i wydawcy boją się wypuścić na rynek coś, gdzie się nie strzela. Ale najciekawsze w tym wszytskim było to, że skrupulatnie budowało się miasto, dopracowywało, rozbudowywało. A potem słało się potworka, ufo czy inną katastrofę i z przyjemnością oglądało jak nasze dzieło jest niszczone : ).

  2. kocham city buildery, gram w niej od czasow SimCity (jedynki) czy Transport Tycoon, ba gram w te pozycje nadal i sa moimi ulubionymi (np. w Transport Tycoon Deluxe gram do tej pory). Gralem we wszystkie SimXXX, z City to jednak najnowsze: SimCity 4 jest dla mnie najlepsze. (oczywiscie najgorszy gniot co ma SimCity w nazwie – Societies – nie istnieje dla mnie). Zadnej grze do tej pory nie udalo sie stworzyc namiastki tego co oferowal Transport Tycoon, a wiele probowalo (Transport Giant, Industry Giant, Traffic Giant, etc etc), za Theme Parkiem nie przepadalem (moze ta cukierkowa grafa) ale RollerCoaster Tycoon wymiata – oczywiscie RCT3 zepsuli tak jak SC:Societies . . . wszystko psuja 🙁 Zobaczymy jak bedzie z Cities XL

  3. Cechą charakterystyczną city-builderów oprócz oczywiście postawienia na tworzenie a nie niszczenie jest. . . czasochłonność. Tak na dobrą sprawę w SimCity nie ma określonego celu. Po prostu gramy aż nam się znudzi. Co to daje? Nieograniczony gameplay. Nawet Civiliziation kiedyś się kończyła a w SimCity można grać i grać. Jak to się ma do dzisiejszych pseudo-standardów, gdzie grę, którą przechodzi się w 10 godzin nazywa się długą? Co mogłoby uratować ten gatunek to multiplayer. Najlepiej taki massive multiplayer. Wyobraźmy sobie MMOSimCity w którym każdy gracz może założyć i rozbudowywać swoje miasto. Interakcja z innymi graczami polegałaby na wymianie handlowej, tworzeniu wspólnych inwestycji (Euro 2012 ;)), łączeniu infrastruktur itp. Można by być Putinem, który zakręca kurek z gazem dla sąsiednich miast. Można by założyć Unię SimCity i debatować nad kolorem goździka (swoją drogą autentyczny temat jednego z posiedzeń senackiej komisji ds. Unii Europejskiej). Co do konsol, to zostawiłbym tam gry dla „trigger-happy” graczy 😉

  4. Dla mnie wszelkie „simy” skończyły się wraz z nadejściem ery 3D. Twierdza, SimCity, RCT, RT, Theme Hospital – wszystkie te gry były i nadal są świetne. Oczywiście jeżeli bierzemy pod uwagę tylko i wyłącznie ich starsze wersje :)Ostatnio kupiłem sobie Hospital Tycoon. Po 10 minutach gry żałowałem wydanych pieniędzy. Zaraz potem odkopałem sobie stare Theme Hostpial. Grałem dobre kilka godzin.

  5. Nie sprzedają się zbytnio , trzeba myśleć , planować , takie gry są za trudne na dzisiejsze czasy, jak czytam że jakiś 16to letni młodzian ma problemy z elementami gry które są w instrukcji po polsku w jakimś tpp to jakoś nie wyobrażam sobie żeby rozwijał przemysł metalurgiczny w industry giant. W wielu grach problem rozwiązuje się za pomocą przycisku odpowiedzialnego za strzał a nie przeglądaniu tabel , cięcia kosztów i dodania jakiegoś elementu.

  6. o właśnie, mam to samo! Ostatnio chciałem zagrać w coś takiego, ale po za Anno którego interfejsu nigdy nie opanowałem nie mam nic. . . Simcity zagrzebane gdzieś, nie wiem gdzie (bez aluzji :P) a do tego też rzadko udawało mi się aby moja metropolia dobrze prosperowała (uwierz mi że da się tam przegrać ;)). Nie mniej jednak. . . noOooO, macie jakieś tytuły godne polecenia? A przy okazji, Settlers 2 nie chodzą pod XP? Nie mogę za cholerę ich zainstalować, trwa to wieki i żadnego efektu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here