Śmiało można powiedzieć, że w ubiegłym roku nareszcie rywalizacja Fify z Pro Evolution Soccer nabrała rumieńców. Pojawiło się wiele głosów, mówiących o tym, że piłka od Elektroników w końcu była odrobinę lepsza. Starcie futbolowych gigantów w sezonie 08/09 miało ostatecznie rozstrzygnąć spór. Czy ekipa EA Sports zdołała zrobić to na swoją korzyść? Czytajcie dalej!

W tenisa grałem może 3 razy w życiu, z czego raz na korcie. W TV oglądam go naprawdę od święta. Na komputerze grałem w niego ostatni raz jeszcze na moim C-64. Mój najbliższy kontakt ze światowym tenisem ogranicza się do faktu, że 5 lat temu byłem w Paryżu właśnie w czasie rozgrywania w tym pięknym mieście turnieju tenisowego na kortach Rolanda Garrosa. Mimo tego zdecydowałem się zobaczyć, czym stał się przez te lata tenis na komputerach. To, co ujrzałem nieco mnie zaskoczyło…

Feel the difference

Game

Jako, że o Virtua Tennis 3 mogliście już poczytać na Valhalli dzięki Bartoszowi Kwietniewskiemu (opisującemu wersję na Xboxie 360) ja postaram się ograniczyć do wrażeń jakie towarzyszą rozgrywce na PC.

Pierwsze, co rzuca się w oczy po uruchomieniu gry to jej oczywista „konsolowość”. Brak możliwości przemieszczania się po menu za pomocą naszego ulubionego gryzonia skazuje nas na skakanie po menu przy użyciu klawiszy kierunkowych (ewentualnie pada). Choć oczywiście nie jest to jakąś szczególną wadą gry, przyznam, że mnie, zagorzałemu PeCetowcowi przez jakiś czas nieco to przeszkadzało i wielokrotnie łapałem się na tym, że zupełnie bez sensu szarpię mysz w oczekiwaniu na pojawienie się strzałki.

Pod względem zawartości wersja XBOX i PC niemal się nie różnią (poza jednym wielkim brakiem w wersji PC, o czym napiszę później). Wygląd menu, opcje etc. wszystko pozostało dokładnie takie same jak w wersji konsolowej. To, czego niestety zabrakło to statystyki gracza (choć instrukcja mówi że są one dostępne – swoją drogą ciekawa sprawa, czyżby ktoś na to nie zwrócił uwagi przy drukowaniu instrukcji do gry w wersji na konsole i komputery osobiste?). I choć może nie jest to najistotniejszy element gry jednak szkoda, że go zabrakło. Zawsze fajnie by było zobaczyć ile godzin się grało, jak często wygrywało i przegrywało. Jak często gramy forehandem, backhandem, a ile razy udało nam się zagrać efektownego smecza? Jednak nie statystyką człowiek żyje…

Ładnie i miodnie, ale…

Set

Gra zachowała mechanikę z konsoli. Mamy, więc do dyspozycji pojedyncze mecze, turnieje, różnego rodzaju zabawy na korcie, no i przede wszystkim tryb kariery. Ten sprawdza się rewelacyjnie. Tworzymy gracza od podstaw – wygląd, podstawowe parametry, strój etc. i rzucamy się w wir światowego tenisa. Treningi i mecze sparingowe pozwalają nam rozwijać umiejętności. Podzielone na grupy odpowiadają za różne cechy naszego zawodnika. Są więc treningi typowo biegowe (praca nóg), poprawiające serwis, grę wolejem, czy zagrania po odbiciu. W akademii tenisa możemy ćwiczyć też bardziej skomplikowane zachowania na korcie – zdobywanie punktów crossem, returnem, backhandem, forehandem etc. Dzięki temu, niezależnie czy na tenisie się znamy czy nie – VT3 po prostu nauczy nas podstawowych zasad tej gry. Kiedy wreszcie uda nam się podszkolić i opanować podstawowe umiejętności będziemy mogli spróbować naszych sił z innymi zawodnikami podczas turnieju rankingowego. Zależnie od odnoszonych zwycięstw nasza pozycja w światowym rankingu będzie wzrastać. Każda wygrana przybliży nas do wymarzonego pierwszego miejsca. To, czego mi zabrakło to możliwości sprawdzania na bieżąco całości rankingu. Oczywiście jesteśmy informowani, na którym miejscu jesteśmy, ale nie do końca wiemy, kto jest przed, a kto za nami.

Kolejną rzeczą, która mi się nie spodobała jest „jednokierunkowość” rankingu. Wygrana w prawie każdym przypadku oznacza nasz awans (chyba, że gramy w turnieju z dużo słabszymi od siebie zawodnikami – wtedy zwycięstwa nic nam nie dają), natomiast ani razu nie zdarzyło mi się w tym rankingu spaść. Choć można powiedzieć, że się czepiam, brak „ruchomości” rankingu sprawia, że emocje są dużo mniejsze. Nasza kariera zmienia się w ten sposób w bezustanne, niczym niezagrożone pięcie się do góry.

Jedyną kwestią pozostaje, jak długo zajmie nam wspięcie się na sam szczyt. Myślę, że można było tą walkę bardziej zdynamizować i przez to uczynić rozgrywkę dużo bardziej emocjonującą. Tym, co odbiera również nieco przyjemność gry jest zdecydowanie za niski poziom trudności w trybie kariery – niestety w tym przypadku wersja PC i XBOX niczym się nie różnią. Początek kariery jest pasmem naszych miażdżących zwycięstw, dopiero w okolicy 100 miejsca w rankingu (zaczynamy z 300-ego) zaczynają się problemy, aby po chwili zniknąć i znów przemienić się w serię naszych spektakularnych sukcesów. Słabością, która ostała się również z wersji XBOX jest kompletnie beznadziejna muzyka towarzysząca grze. Była na tyle fatalna, że po 5 ją wyłączyłem.

Match

Rzeczą, o której należy wspomnieć jest sterowanie. Gra podobnie jak było to na konsoli zachowała swoją niesamowitą intuicyjność. 4 klawisze kierunkowe + 3 odpowiedzialne za różne rodzaje uderzeń (top spin, slajs, lob) w pełni pozwalają nam cieszyć się rozgrywką. Nasz zawodnik biega, wykonuje efektowne smecze, rzuca się do piłek na granicy jego zasięgu. Jednym słowem – wszystko to, co możemy oglądać w TV podczas prawdziwych zawodów tenisowych.Choć możemy grać za pomocą klawiatury zdecydowanie przyjemniej gra się przy użyciu pada. Gra jest wtedy jeszcze bardziej intuicyjna. Nie oznacza to, że przy użyciu klawiatury jest trudniejsza. Celowo rozegrałem kilka meczy właśnie w ten sposób i bez najmniejszych problemów potrafiłem grać na tym samym poziomie, co przy użyciu pada. Trzeba przyznać twórcom, że intuicyjność, a przez to wprost niewiarygodna miodność gry zasługuje na mistrzostwo. Choć jak pisałem z tenisem na komputerze miałem do czynienia jakieś 20 lat temu bez najmniejszych problemów odnalazłem się w rozgrywce w VT3. Co więcej, w życiu nie przypuszczałbym, że tak wiele frajdy i radości sprawi mi granie… w tenisa!

Grafika stoi na wysokim poziomie. Korty, zawodnicy, ich zagrania, ruchy, gesty towarzyszące udanym i nieudanym zagraniom – wszystko wygląda bardzo ładnie i cieszy oko. A co najważniejsze działa płynnie nawet na średniej klasy sprzęcie (mój Athlon 2500+, 512 RAM, GeForce 7300 GT radził sobie bez najmniejszego zająknienia).

Wielki brak

Największą wadą VT3 na PC jest brak trybu multiplayer. Gra o tak olbrzymim potencjale, tak prosta i intuicyjna w użyciu aż prosi się o możliwość gry z kolegą przez sieć. Niestety twórcy nie zaoferowali nam tego trybu. Teoretycznie pozostaje nam gra w kilka osób na jednym komputerze. Problem tylko, że mnie nie udało się tego trybu uruchomić. Nie wiem, może jestem „sprawny intelektualnie inaczej”, ale po prostu nie byłem w stanie uruchomić gry w trybie dla dwóch graczy. Możliwe, że wymaga ona podłączenia dwóch padów do komputera – choć wydaje się to kompletnym idiotyzmem, biorąc pod uwagę możliwość gry z klawiatury. I choć w menu widoczne były oznaczenia dla 4 graczy, tylko to przeznaczone dla pierwszego z nich było aktywne. Szkoda również, że pomimo nazwania mojego gracza w trybie kariery, podczas wszystkich meczy na tablicach na korcie zamiast mojego nicka – Jolo, widniało paskudne Custom Player. Bzdura, a jednak drażni.

Zaskoczenie

Pisałem na początku, że Virtua Tennis 3 mnie zaskoczył. I tak było. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pomimo bardzo poważnego moim zdaniem braku – gry sieciowej – VT3 jest pozycją niesamowitą. Przyznam, że dawno nie spotkałem już tak miodnej gry sportowej. Przywykłem już do faktu, że każdy kolejny tytuł zmusza mnie do opanowania co najmniej 10 klawiszy (plus kombinacje) pozwalających mi sterować zawodnikiem. Tutaj okazało się, że można to niezwykle efektywnie i efektownie zarazem zrobić za pomocą trzech, a właściwie dwóch klawiszy (loba, używałem niezwykle rzadko). Sprawia to, że VT3 jest grą dla każdego. Co więcej, Virtual Tennis 3 świetnie sprawdza się jako środek odstresowujący po ciężkim dniu w pracy. Nie wymaga od nas małpiej zręczności, pozwalając nam po prostu cieszyć się rozgrywką. Uczucie, które dawno nie towarzyszyło mi w grach sportowych na PC. Niezależnie czy lubicie tenisa czy nie – Virtua Tennis 3 jest pozycją, w którą po prostu warto zagrać, choćby dla zobaczenia ile przyjemności można z tego czerpać.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. Kiedyś zagrywałem się w pierwszą część z kumplem. . . on na padzie ja klawiaturcę. . . czas mijał szybko. . . Ból że nie ma możliwości gry przez internet. . . Mimo wszystko to VT. . . może niedługa się sskuszę na trójeczkę. . .

  2. Jeśli chodzi o grę w kilka osób na jednym komputerze to tak jak pisałeś trzeba mieć 2 pady żeby grać w 2 osoby żeby w 3, 3 pady a w 4, 4 pady, trochę to bez sensu jest to też pozostałość po konsoli. Ale tak gierka jest bardzo przyjemna.

  3. Aż podzieliłem się wrażeniami, napisałem swoją króciutką recenzje w encyklopedii. Sama recenzja od was bardzo dobra. Zgadzam się z tym że VT lubi się niezależnie od tego czy lubimy tenisa czy nie. Virtua Tennis część pierwsza, przekonała mnie do serii pomimo że w ogóle ten sport mnie nie interesuje 🙂 Po prostu przyjemność z grania jest tak duża.

  4. z tymi padami to nie do konca prawda gdyz po podlaczeniu 2 padow gra co prawda je wykrywa ale tylko w ustawieniach, nawet po podlaczeniu 3 grac we dwoch sie nie da. . . . .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here