Kompleksy są rzeczą złą, a według mnie są nawet przyczyną większości sporów, konfliktów i wojen na świecie. Kompleksy trzeba u siebie zwalczać i wyzwalać się z nich, kiedy tylko jest okazja. Nie należy ich podsycać. Ale z drugiej strony nie mówienie o pewnych ułomnościach tylko potwierdza, że mamy kompleks. Dlatego przemyślałem sprawę i postanowiłem poruszyć dwie kwestie, które według mnie wskazują na fakt, iż branża gier wideo nie może jeszcze konkurować z przemysłem samochodowym, filmowym czy płynem do zmywania naczyń.

Pierwsza sprawa to podejście nas samych oraz naszych przedstawicieli – redaktorów i dziennikarzy, nazwijmy ich „growych”. Oto za każdym razem, gdy w świecie pojawi się informacja, że taką a taką grę wykorzystuje się w jakimś „poważnym celu”, wszyscy rzucają/rzucamy się na ten nius jak na świętego Graala. „O mój Boże, profesor Tobias Shaeffter z King’s College stwierdził, że w maszynach do rezonansu można wykorzystać tanie karty graficzne z pecetów! Gry przyczyniły się do ratowania życia ludzkiego!”. „Armia Zangaro wykorzystuje Armed Assault do ćwiczenia swoich szwadronów śmierci! Czyż to nie niesamowite?!” krzyczą ziny, vortale i czasopisma na swoich stronach, jakby na siłę próbując się upewnić że gry mają swoje miejsce w dzisiejszym świecie i potrafią wnieść wiele do innych jego dziedzin. Spokojnie, moi drodzy. Jeśli mają, to nie trzeba o tym bębnić na każdym kroku. Nie wyobrażam sobie, żeby inżynierowie z NASA „jarali się” faktem, że ich pomysły ułatwiają ludziom życie. To dla nich oczywiste i powinno być oczywiste dla nas. Wiele rozwiązań wykorzystywanych w grach przyczynia się do lepszego życia nas wszystkich. I już.

Drugi „kompleks” jest według mnie czysto ekonomiczny. Oto, gdy już jakiś producent/dystrybutor wypruje sobie żyły i puści nam reklamę swojego produktu w telewizji, jesteśmy wniebowzięci. „Łałłał, trzysekundowy spot gry, w którą będę chciał zagrać! Fantastycznie, niesamowicie, kultowo!”. Tuż za (zwykle) kiepsko zmontowanym, „naszym” spotem z podpisami pojawia się co prawda piętnastosekundowa reklama płynu, który potrafi umyć tysiąc talerzy, a w którym straszy znana aktorka, ale to nam już nie daje nic do myślenia. Skoro nasza branża nie potrafi wygenerować takich obrotów (a tym samym nakładów na promocję) co wytwórcy widelców, to – że się tak wyrażę – z czym do ludzi? Dlaczego firm z naszej branży nie ma w zestawieniach 100 największych przedsiębiorstw Forbesa? Są tam żwirownie i kopalnie piasku, to dlaczego nie producenci gier?

Odpowiedź jest prosta – rozwijamy się dynamicznie, ale jeszcze nie jesteśmy na tyle wielcy, żeby konkurować ze żwirowniami. GTA IV bije rekordy otwarcia wszech czasów i pokonuje na głowę sprzedaż np. filmów na DVD ale do producenta czipsów paprykowych jeszcze mu daleko. Nie piszę tego, żeby jakoś zgnieść i zdusić branżę, która mnie żywi, ale trochę mnie denerwuje to całe – czasem nawet histeryczne – trąbienie, że oto gry wideo przebiły się do świata ignorantów. Po pierwsze jeszcze nie do końca się przebiły, a po drugie – kiedy już się przebiją, to wtedy nie trzeba będzie o tym trąbić. Wszyscy uznają to za normalny stan rzeczy. I tego nam wszystkim życzę. Howgh.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. Strasznie dziwny tekst. . . Co takiego dziwnego ze reklamy gier rzadko pojawiaja sie w telewizji??? Producenci gier wola przeznaczac swoje pieniadze na rozwoj , oprogramowanie i sprzet niz na reklamy. Biarac pod uwage ze budzety nie sa nieskonczenie wielkie mozna powiedziec ze sa wzorem do nasladowania pod wzgledem racjonalnosci wydatkow. Tym bardziej ze gracze maja swoje oczekiwania, i byle reklama ich nie nabierze na zakup. Sa dema, screenshoty i cale mnostwo zapowiedzi i recenzji. Reklama jest tu naprawde zbyteczna. . .

  2. Pozwolę sobie z jedną rzeczą się nie zgodzić:

    Drugi „kompleks” jest według mnie czysto ekonomiczny. Oto, gdy już jakiś producent/dystrybutor wypruje sobie żyły i puści nam reklamę swojego produktu w telewizji, jesteśmy wniebowzięci. „Łałłał, trzysekundowy spot gry, w którą będę chciał zagrać! Fantastycznie, niesamowicie, kultowo!”. Tuż za (zwykle) kiepsko zmontowanym, „naszym” spotem z podpisami pojawia się co prawda piętnastosekundowa reklama płynu, który potrafi umyć tysiąc talerzy, a w którym straszy znana aktorka, ale to nam już nie daje nic do myślenia. Skoro nasza branża nie potrafi wygenerować takich obrotów (a tym samym nakładów na promocję) co wytwórcy widelców, to – że się tak wyrażę – z czym do ludzi? Dlaczego firm z naszej branży nie ma w zestawieniach 100 największych przedsiębiorstw Forbesa? Są tam żwirownie i kopalnie piasku, to dlaczego nie producenci gier?

    Z punktu widzenia promocji telewizja czy radio jest dla gier komputerowych chyba najgorszym możliwym rozwiązaniem – i nijak to sie ma do obrotów, kapitału czy popularności branży. Patrząc na rzecz marketingowo tak samo jak bezsensem jest reklamowanie płynu do mycia naczyń w internecie albo w pismach „Pies i kot” czy „Ginekologia po dyplomie” tak samo bez sensu jest reklamowanie gier w mediach, które do ogółu graczy nie docierają albo docierają w mniejszym stopniu od innych. W końcu kiedy gram albo korzystam z internetu to nie oglądam raczej równocześnie telewizorni, prawda?A druga rzecz to to, że ciężko jest w ogóle zorganizować jakiekolwiek badania rynku, które pozwoliłyby na zorientowanie się, w przerwach jakich programów gry reklamować. Nie mówię o programie o grach, w końcu jest coś takiego na TV 4, bo to oczywiste, że to dobra pora, ale raczej o całym szeregu inych kanałów i pór emisji. No bo kiedy reklamować? W trakcie sportu, wiadomości, przed filmem – co oglądają gracze?

  3. Fajny artykuł. Zwięzły i ciekawy. A co do kompleksów to zaznaczyłem ‚nie’, ale nie jestem pewien czy nie mam. Może jak ktoś jakiś wymieni to się okaże że i ja taki mam.

  4. Po pierwsze jeszcze nie do końca się przebiły, a po drugie – kiedy już się przebiją, to wtedy nie trzeba będzie o tym trąbić. Wszyscy uznają to za normalny stan rzeczy. I tego nam wszystkim życzę. Howgh.

    Znaczy, życzysz sobie żeby gry jeszcze bardziej schlebiały masowym prymitywnym gustom, bo to zwykle idzie w parze z przebiciem się do mainstreamu;)

  5. Naprawdę uważacie, że nie ma reklam gier w telewizji (najlepszym nośniku reklam, jaki istnieje) bo to się nie opłaca?Dostrzegam zalety alternatywnych metod reklamy, ale nie umiem się oprzeć wrażeniu, że to tylko i wyłącznie z BIEDY. Ja jakoś proszku do prania NIGDY nie użyłem i nie użyję, a jednak ktoś go reklamuje w TV a nie tylko w pralkach 🙂

    • Ja jakoś proszku do prania NIGDY nie użyłem i nie użyję, a jednak ktoś go reklamuje w TV a nie tylko w pralkach 🙂

      wybacz mal, ale brzmi to nieco. . smiesznie 😀 rozumiem, że prać nie lubisz, ale myślę że styczność z podstawowymi środkami higieny osobistej warto mieć. . 😉

      Naprawdę uważacie, że nie ma reklam gier w telewizji (najlepszym nośniku reklam, jaki istnieje) bo to się nie opłaca?

      Po pierwsze, większośc kampanii reklamowych jest prowadzona przez wydawców. Niestety Ci nadwiślańscy, budżet mają faktycznie nieduży, i wolą reklamować się w pimach branżowych – taniej i bezpieczniej. Po drugie – spora cześć internautów i graczy, twierdzi że telewizji ogląda mało, niektórzy w ogole, a inni nawet TV nie mają ( no to już dla PCciarzy, bo konsolowcy TV bądź rzadziej monitor mieć jeszcze muszą 😉 )!Jest coś takiego jak grupa docelowa: jeśli leci brazylijska opera mydlana, to co zobaczymy w reklamach? Telezakupy, reklamy środków piorących, leków, sieci supermarketów. . Taki jest target tego bloku – kura domowa. Przecież reklama w tym samym czasie takiego GTA IV, odniosłoby wręcz odwrotny skutek. A ile jest w telewizji programów młodzieżowych? Oj mało. . . Oczywiście co popularniejsze filmy i seriale przyciągają także graczy, ale – czas antenowy jest wtedy sprzedawany po naprawdę wysokich cenach, jako gwarantujący szeroką widownię. . .

      • wybacz mal, ale brzmi to nieco. . smiesznie 😀 rozumiem, że prać nie lubisz, ale myślę że styczność z podstawowymi środkami higieny osobistej warto mieć. . 😉

        Nie będę wracał do wątku sprzed-długiego weekendu bo chyba wszyscy już powiedzieli, co chcieli, ale że padł cień na moją osobistą higienę, to muszę zareagować. Podstawowy środek higieny to mydło, pasta itp. Oczywiście, że w tym przypadku jestem targetem, złośliwcze ;). Ale proszku do prania NIE MAM POJĘCIA jaki trzeba kupić i absolutnie nie jestem targetem reklam takich proszków i NIGDY NIE BĘDĘ (mam nadzieję). W związku z tym producent tego proszku pokazując mi tę reklamę (a często to się zdarza) trafia kulą w płot. Co imho pokazuje najlepiej, że nie chodzi tylko o odpowiednią docieralność, tylko o brak kasy na promowanie gier.

  6. Powiem szczerze że telewizję oglądam bardzo rzadko – podejrzewam że inni gracze też wolą pograć np. w COD4 multi niż np. oglądać dziennik. Jeśli oglądam filmy to tylko z płyty(nie lubię reklam w środku fajnej akcji) i tu podejrzewam jest właśnie jest przyczyna tego że nie ma w TV reklam gier. Po jaką cholerę oglądać TV – jest tyle fajnych gier. Największym źródłem wiedzy o nowych grach jest dla mnie internet a szczególnie VALHALLA !!

    • Powiem szczerze że telewizję oglądam bardzo rzadko – podejrzewam że inni gracze też wolą pograć np. w COD4 multi niż np. oglądać dziennik.

      Polecam HBO, HBO2 i HBO COMEDY, choć u nas w mieście (na wiosce, jak to sie mawia 🙂 irytują one nas coraz bardziej, bo Straszny Film 4 oglądałem już ze 40 razy w przeciągu 2 miesięcy. Co najlepsze, kończy się on na HBO, przełączam na HBO Comedy, a tam sie dopiero zaczyna 😀

      Największym źródłem wiedzy o nowych grach jest [. . . ] a szczególnie VALHALLA !!

      Łaaaaa lizus! 😀 Co i kto ci za to obiecał? Adam, Siergiej czy Katmay :D:D:D:D:D:DTEEEEEEEŻ UWIELBIAM VALHALLE !!!!! Katmay czytasz to?? :D:D:D :):):):):):):):) Mi płacą gotówką za krytykowanie co 10 posta Adama, co 3 Siergieja i każdego Katmayta 🙂 Nie pytaj ile! Mam tyle już dzięki nim, jak to rymował Pih „Mieć tyle na koncie cyfr co ma pesel” 🙂 Pozdrawiam!

  7. Reklamy tv Microsoftu, Sun-a czy HP też ciężko znaleźć. Przemysł informatyczny wogóle najczęsciej używa Internetu do reklamy swoich produktów. Z grami jest jeszcze inaczej. Większość marketingu załatwiają sami gracze . . . . Spójrzcie na Valhalle . . . co to jest jak nie reaklama nowych produktów ? Screenshoty, filmiki, plotki o nowych tytułach . . ,. to jest prawdziwa i jedyna reklama. Cinematic trailers czym innym są jak reklamą ? Wszystkie te materiały są reklamą. Trudno sobie wyobrazić w Internecie website z nowinkami o nowej serii widelcy lub zupek Knorra. A podniecamy się tymi dodatkowymi sposobami wykorzystania naszej ulubionej rozrywki ponieważ są one wyjątkowe. To jest rozrywka w końcu. Nie byłoby dziwne czytać o tym, że ktoś leczy raka poprzez grę w pasjansa ?A „dziecięctwo” rynku leży gdzie indziej – to są obrażające się primadonny rynku, wieszcze opowiadający nam o upadku tego czy owego ( przygodówek, konsol, cRPG, PC-tów i tak w kółko ) no i na końcu dziennikarze i gracze nieświadomi faktu bycia narzędziem w rękach potężnych koncernów posiadających wielkie działy marketingowe. I wszyscy cieszą się, że ktoś wyniósł skądś filmik objęty NDA . . . nie rozumiejąc, że jego przedwczesna prezentacja ma swój cel itp itd . . .

  8. Przyznam szczerze, że przed telewizorem spędzam bardzo mało czasu, ale uderza mnie jedna rzecz. Mianowicie, równie często jak reklamy gier, pojawiają się reklamy książek czy płyt z muzyką. A to przecież z tymi branżami (oraz filmową) powinniśmy porównywać elektroniczną rozrywkę, a nie ze środkami czystości, samochodami czy ubraniami. Być może ilość czasu spędzana przed telewizorem nie daje mi odpowiednio szerokiej perspektywy, ale właśnie takie są moje odczucia.

  9. A ja zadam pytanie – czy musimy gonic zachod ? W zagranicznych telewizjach nie trudno dostrzec przewijajace sie, miedzy proszkiem do prania a WuCe pikerem, reklamy ned for spida, albo innego gta, ale czy to powod by robic to u nas ? Albo inaczej. . czy to aby jest dobry sposob na promowanie swego produktu ? Mnie to wyglada na wciskanie produktu konsumentowi na sile. Dla takiego producenta czipsow, proszku do prania, pasty do zebow. . . wydanie na reklame kilka tys. dolcow, nie robi roznicy, bo go po prostu na to stac. Oni kieruja sie zasada, im wiecej, tym lepiej (ciekawe dla kogo). Juz tylko czekac az reklamy bedziemy mogli, albo gorzej. . musieli ogaldac, podczas ladowania na marsie, ktore sponsorowane bedzie przez producenta srodka na hemoroidy. Takie pormowanie produktu potrafi predzej doprowadzic czlowieka do irytacji, niz zachecic do kupna czegos. Nieraz na stronie – nie powiem jakiej – czytalem sobie newsy ze swiata komputerow i gier, a tu na pol ekranu wywalilo mi wielki baner z reklama pomidorowej Knorr’a (w &*$^$ mam wasza pomidorowa. Jak bede chcial to zobaczyc, to wlacze sobie TV !). A teraz przyjmijmy, ze jestem fascynatem ogladania brazylijskich tasiemcow, a gry mnie zupelnie nie interesuja, i co 15 min. na ekranie telewizora wyswietla sie reklama najnowszych, pasjonujacych przygod Kapitana Zbika. Mowiac w skrocie, najlepiej produkt branzy komputerowej sprzeda sie w Internecie badz czasopismach tracajacych tematyka komputerowa. To jest srodowisko w ktorym najlepiej sie ta branza „czuje”, i tak powinno pozostac. Nie starajmy sie tego wdrazac w swiat „ignorantow”.

  10. IMO współczesny target gier komputerowych to już nie zatwardziali, hardcore’owi gracze z podkrążonymi oczami i trzęsącymi się od nocnego giercowania rękami. Tylko pokolenie yuppie posiadające wystarczającą siłę nabywczą aby prawdziwie atrakcyjnym targetem być. Gry komputerowe i konsolowe w tym zamyśle mają stać jedną z ‚zajawek’ młodej, bogatej klasy średniej. Komputery i konsole zaś kolejnym gadżetem który potwierdza status i świadczy o ‚byciu nowoczesnym’. Innymi słowy – chodzi o wypromowanie mody na granie w grupie posiadającej potencjalnie najwięcej kasy do wydania na szeroko pojętą rozrywkę. Nurt ten oczywiście nie jest jednorodny – mamy wszak gry bardziej i mniej casualowe. Tendencja jest jednak ta sama – wejść na rynek owej szeroko pojętej rozrywki dla zamożnych młodych ludzi niezależnie od tego czy interesuje nas ‚pan domu’ (w którym nie umarł jeszcze chłopiec i dla którego fajne jest postrzelanie z paintballa, wypad na kite surfing czy fragowanie z kumplami w Halo), czy pani domu (która lubi sobie z koleżankami pójść na fitness, do spa czy modnej knajpy a na ‚girl party’ pośpiewać w singstarra) czy ich pociecha (podjarana wii-lotem, simsami, nową pinnatą itd. )Reklamy produktów będą pojawiać się tam gdzie są skuteczne w kontekście tego ‚nowego’ targetu. Zwróćcie uwagę, że już teraz, poza branżą (gazetami, portalami etc. ), reklamy (i recenzje gier – bo to oczywiście co najmniej równorzędna forma promocji) pojawiają się np. CKM – piśmie typowo dla yuppies, a jeżeli chodzi o TV to w TVN24. Pozatym konsola coraz częściej bywa przedstawiana jako gadżet w piśmie LOGO. Przykłady z głowy – ale wydaje mi się, że dobrze pokazują opisaną wyżej tendencję. Oczywiście jak ze wszystkim – zachód jest pod tym względem daleko przed nami – i z tego względu należy się zgodzić ze zdaniem iż ta pewna ‚zaściankowa’ podnieta wywołana pojawieniem się reklamy / wzmianki w medium innym niż branżowe (przez autora tekstu określona jako kompleks) nie wynika ze specyfiki branży jako takiej – ale z naszego położenia geograficznego ;).

  11. Myślę że dobrą sprawą były by reklamy gier w TV. Nie dość, że taki bloczek reklamowy zyskał by na atrakcyjności (jak by wstawili w jakimś bloczku np zapowiedź starcrafta2 itp to bym się nie obraził), to jeszcze na dodatek trafił by do sporej liczby osób, które o grach nic nie wiedzą i wciaż myślą że grafika stoi na poziomie gier Rambo. . .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here