W odległej przyszłości, zdziesiątkowana rasa ludzka chroni się przed groźnym wirusem w świecie pod szklaną kopułą. Tam właśnie żyje wysportowana zabójczyni, która nie cofnie się przed niczym dla wypełnienia zlecenia.

Już w ostatniej części Elementarza pisałem o Uwe Bollu, człowieku związanym z branżą elektronicznej rozrywki tylko pośrednio. Tym razem co prawda wędrujemy nieco bliżej gier wideo, ale wciąż pozostaniemy raczej w okolicach Hollywood. Panie i panowie, przed wami historia jedynego człowieka pojawiającego się w tych samych dowcipach co Chuck Norris – Vina Diesela. Strzeżcie się, Riddick nadchodzi!Oto Vin

Vin urodził się jako Mark Sinclair Vincent w Nowym Jorku, latem 1967 roku. Mimo iż posiada on tylko amerykański paszport, w jego żyłach płynie również włoska krew. Światu znany jest dzisiaj głównie jako aktor, choć tak naprawdę to na scenie udało mi się wystąpić dzięki niezwykłym zbiegom okoliczności. W wieku zaledwie siedmiu lat, ze swoim bratem bliźniakiem Paulem i kilkoma kolegami Mark zwykł szukać najróżniejszych wyzwań. Opowiadał swego czasu, że zdarzało im się na przykład jechać na rolkach, trzymając się zderzaka sunącej przez miasto taksówki. Wiele się zmieniło, gdy pewnego dnia zapragnęli włamać się do budynku Theatre for the New City, jednego z najważniejszych nie-broadway’owskich teatrów w Nowym Jorku. Jak można było się spodziewać, próba podjęta przez młodocianych wandali zakończyła się fiaskiem i Mark Sinclair Vincent wpadł wraz ze swoimi „ziomalami”. Jednak zamiast trafić na komisariat, znaleźli się pod czujnym okiem Crystal Field, dyrektor artystycznej wspomnianego teatru. Ta przekazała ich pod pieczę Barbary Garson, w której zatytułowanym Dinosaur Door, wyróżnionym nagrodą Off-Broadway Theater Award przedstawieniu dla dzieci wspólnie wystąpili. Dzięki temu oraz przez fakt, że dorastał przy swoim ojczymie, trudniącym się właśnie uczeniem aktorskiego fachu, zapałał miłością do sceny. Obdarzony przez naturę bardzo męską aparycją i niskim, głębokim głosem okazał się być urodzonym przyjacielem kamery – dlatego też udał się na studia aktorskie na Hunter College. Właśnie tam zaczął pisać swoje pierwsze scenariusze. Przy okazji, w tej nowojorskiej szkole wyższej po raz pierwszy skrzyżowały się drogi Vina i Edwarda Burnsa, z którym miał później wystąpić u boku samego Toma Hanksa.

Spis treści

Na bramce

Zanim jednak Diesel rozpoczął ostatni etap swojej edukacji, postanowił znaleźć sobie jakieś zarobkowe zajęcie i zaoszczędzić nieco „keszu”. Tutaj ponownie potwierdza się wszechstronność bohatera dziewiątej części Elementarza Wikinga. Jako nastolatek występował w filmie instruktażowym dla osób uczących się breakdance’u. Później, wykorzystując swoje cokolwiek imponujące gabaryty, zdołał znaleźć swoją pierwszą poważną pracę. Stał na bramce w jednym z najbardziej znanych nocnych klubów na Manhattanie. Właśnie podczas pracy w Tunnelu, bo o to miejsce chodzi, Mark Sinclair Vincent wpadł na pomysł, by zmienić swoje imię i nazwisko. Od tamtego czasu dla świata zaczął istnieć jako Vin Diesel. Vin od pierwszego nazwiska, z kolei Diesel to przydomek który nosił już wcześniej, odnoszący się do jego nieskończonych zapasów energii. Jest jednak jeszcze coś, co nasz dzisiejszy bohater wyniósł z dziewięcioletniej pracy na bramce popularnego nowojorskiego klubu. To jego sposób myślenia i zasady, którymi Vin kieruje się w życiu. Sam mówi o tym w sposób prosty, choć może niezbyt parlamentarny: Zamknij usta, uważaj na siebie i pracuj, póki ci dupa nie odpadnie. Może niezbyt błyskotliwe, za to najwyraźniej trafione, biorąc pod uwagę fakt, że Diesel w tej chwili jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy Hollywood, a jak sam mówi, doszedł do tego przede wszystkim ciężką pracą.

Wróćmy jednak do historii solidnie zbudowanego Amerykanina o włoskich korzeniach. Pisałem już, że poszedł na studia do Hunter College. Po trzech latach spędzonych na uczelni, ex-Mark Vincent ruszył do Los Angeles, z nadzieją na podbicie serc hollywoodzkich producentów. Jego plany spełzły na niczym – w sercu światowego przemysłu filmowego nie szukano osób z doświadczeniem zdobytym wyłącznie w teatrze. Zrezygnowany, wrócił do domu, gdzie otrzymał prezent od swojej mamy. Delora Vincent wręczyła synowi książkę Rocka Schmidta, zatytułowaną „Feature Films at Used Car Prices”. I w tym momencie Vin Diesel postanowił wziąć sprawy w swoje dwie, potężne łapy. W 1994 roku sięgnął głęboko do kieszeni zawierającej oszczędności, by kosztem 3 tysięcy dolarów zrealizować swój pierwszy filmowy projekt. Multi-Facial to krótkometrażowa produkcja inspirowana właśnie ówczesnymi problemami Vina jako aktora. Jak można się domyślić, Diesel poradził sobie zarówno z reżyserią, jak i produkcją oraz odtwarzaniem głównej roli. Multi-Facial został zaprezentowany na festiwalu filmowym w Cannes w 1995 roku i zyskał pozytywne recenzje. Przed jego twórcą otwarła się droga do dalszej kariery.

Ochroniarz?

Były ochroniarz musiał jednak w jakiś sposób znaleźć fundusze na to, by zrealizować kolejny film. Założył więc we współpracy z Georgem Zakkiem istniejące do dziś One Race Films, a później przez dwa lata zaciskał pasa, pracując w Los Angeles jako sprzedający żarówki telemarketer i zdołał zgromadzić prawie 50 tysięcy dolarów, przeznaczonych później na Strays, jego kolejny film. Również tym razem, w pewnym stopniu, udało się mu odnieść sukces. Opowieść o zakochanym gangsterze trafiła na Sundance Film Festival – największy w Ameryce festiwal kina niezależnego. Produkcja Vina ponownie zebrała przychylne opinie, ale nie zdołała na siebie zarobić. W takim układzie Diesel po raz drugi już musiał wrócić do domu na tarczy, chociaż miał scenariusz na kolejny film, Doormen, opowiadający o życiu bramkarza.

U Spielberga

Słońce Peru?

W końcu jednak szczęście ponownie uśmiechnęło się do wszechstronnie utalentowanego aktora. I to w taki sposób, o jakim większość ludzi w tym fachu może sobie co najwyżej pomarzyć. Pewnego dnia do Diesela zadzwonił sam Steven Spielberg, zaintrygowany jego dotychczasowymi osiągnięciami. Zaproponował mu rolę w Saving Private Ryan, gdzie miał zagrać u boku Toma Hanksa. Vin oczywiście propozycję przyjął, zdając sobie sprawę, że kolejna szansa by pracować z najwybitniejszymi postaciami współczesnego kina może się już więcej nie powtórzyć. W 1998 roku wystąpił w filmie jako szeregowy Caparzo i od tego momentu jego kariera nabrała prawdziwego rozmachu.

Już w kolejnym roku wykorzystał swój niezwykły dar i dostał główną rolę w filmie animowanym Iron Giant, gdzie podkładał głos pod tytułowego bohatera. Kolejne wielkie sukcesy, przyszły na przełomie mileniów. Vin dostał jedną z głównych ról w Boiler Room oraz zagrał w dwóch filmach, z którymi kojarzony jest do dzisiaj. Rok 2000 to przede wszystkim rola Riddicka w Pitch Black, wciąż pozostająca znakiem rozpoznawczym Diesela, chociaż od tego czasu minęło już prawie 10 lat. Zresztą, właśnie za występ w tym filmie Vin dostał nagrodę Blockbuster Entertainment Award dla ulubionego aktora publiczności. Musiał się jednak nad nim sporo namęczyć – prototypowe soczewki, które wyjmować mógł tylko specjalista, czy problemy z klaustrofobią na pewno nie pomagały w osiągnięciu takiego sukcesu. Z pewnością łatwiej było grać w kolejnym kinowym hicie, The Fast and the Furious, gdzie wystarczyło nieco zmodyfikować Mazdę RX-7, jaką Diesel miał jeździć, by… mógł się w niej bez problemu zmieścić. Za zagranie Dominika Toretto otrzymał wynagrodzenie w wysokości około 2 milionów dolarów, a sam film zyskał sobie ogromną popularność.

W Lochach

Riddick?

Powoli dochodzimy do momentu, w którym w życiu Vina gry komputerowe pojawiają się jako dobry biznes – po prostu kolejna z miliona rzeczy, które Diesel potrafi zrobić tak, by zielone banknoty same na niego spłynęły. Należy jednak pamiętać o tym, że „Riddick” jest, że tak powiem, graczem zaprzysiężonym. Zaczynał jako fan papierowych RPG-ów, a w Dungeons & Dragons bawi się podobno od ćwierćwiecza. Napisał nawet przedmowę do 30 Years of Adventure: A Celebration of Dungeons & Dragons, książki upamiętniającą trzydziestolecie istnienia Lochów i Smoków. A potem jakoś tak wyszło, że Mark Vincent, a później Vin Diesel uwielbiał spędzać wolny czas przy kolejnych grach wideo – jest zadeklarowanym fanem Grand Theft Auto III, Maksa Payne oraz World of Warcraft.

[Głosów:0    Średnia:0/5]
1
2
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułPlany Capcomu na E3
Następny artykułNowe screeny z End of Eternity

1 KOMENTARZ

  1. ja bardzo lubię Vina Diesel’a;] Można powiedzieć, że pcha swoją gębę gdzie tylko może, ale kompletnie mnie to nie drażni, a wręcz przeciwnie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here