Edytor charakteru…i kolorów

Wspominałem już, że wolałem zostać osobą dorosłą, a nie nastolatkiem. Decyzję tę podjąłem po zapoznaniu się z jedną z kilku nowości dostępnych w trzeciej odsłonie gry. Są nią cechy osobowości/charakteru naszej postaci. W sumie w The Sims 3 znajdziemy ich 64 – podzielono je na kilka kategorii. Postaci dorosłe mogą wybrać pięć z nich, a młodsze cztery.

Wątróbka mistrzem kuchni!

Zazwyczaj ułatwiają nam one życie i pozwalają robić rzeczy, których inne postaci albo nie mogą robić wcale, albo przychodzą im one z trudem. Bazując na swoim „prawdziwym ja” wybrałem takie cechy jak geniusz, perfekcjonista, nie lubi dzieci, niespokojny sen i zdaje się komputerowiec. Jeszcze jedną nowością, którą poznamy przed rozpoczęciem zabawy jest wybór ulubionego koloru oraz rodzaju jedzenia i muzyki. Nie zauważyłem, by akurat te rzeczy wpływały na rozgrywkę, ale skoro są w grze, to podejrzewam, że do czegoś służą.

Ostatnią istotną częścią naszej wirtualnej osobowości jest pragnienie życiowe. To konkretny, trudny do zrealizowania cel. Osiągnięcie go przyniesie spore korzyści, ale nie będzie proste i na pewno sprawi, że sporo się napracujemy.

Do tej pory nie wspomniałem o innym, bardzo ważnym elemencie gry. Tworząc postać wybieramy rzecz jasna jej ubiór. Nasze ubranka znów podzielono na ciuchy do ćwiczeń, strój wyjściowy, to w czym śpimy itd. Wydaje mi się, że na starcie możemy przebierać w większej ilości ubrań niż w poprzedniej części Simsów, ale nie to jest w tej chwili najbardziej istotne.

W grze kupimy auto?

Świetną nowością, a zarazem banalnym w obsłudze narzędziem jest nieznany do tej pory edytor kolorów. Dzięki niemu w dowolnej chwili możemy „przemalować” dosłownie każdy element gry. Działa to na takiej zasadzie, że wybieramy dowolny kolor z dostępnej palety i nakładamy go na wybrany przez siebie obiekt. Na barwach nie kończy się zresztą lista dostępnych opcji. Możemy też wybrać jedną z dziesiątek tekstur. Znajdziemy wśród nich różne rodzaje kamieni, drewna, tkanin, skór, plastików, plecionek, wzorów geometrycznych itd. Jest tego za przeproszeniem od cholery i jeszcze trochę.

A teraz wyobraźcie sobie, że każdą z tych tekstur możemy w parę sekund nałożyć nie tylko na dowolny przedmiot, ale też na różne jego części. Marzyłeś o drewnianej czapce z metalowym daszkiem? Da się zrobić. A może chcesz mieć fioletowe włosy z odrostami w jodełkę? Nie ma problemu. Zawsze chciałeś kupić telefon z marmuru, którego podstawa pokryta jest tapetą w planety albo misie? Gustu ci nie zazdroszczę, ale w trzecich Simsach możesz stworzyć i takie cudo. Słowa uznania należą się studiu Maxis za stworzenie tak prostego w obsłudze, a zarazem tak potężnego narzędzia. Nie chcę nawet myśleć co będzie kiedy miłośnicy gry zaczną publikować w sieci tysiące swoich własnych tekstur. Ten „niby drobiazg” jest moim zdaniem najbardziej zaskakującą i najciekawszą nowością w grze. Po prostu musicie go wypróbować w akcji.

Co jeszcze?

Muszę też wspomnieć o kilku innych detalach. Henryk Wątróbka na początku zabawy postanowił zostać kucharzem. Oczywiście nie od razu stałem się szefem kuchni. Najpierw musiałem pracować na zmywaku czy po prostu roznosić różne potrawy, za co rzecz jasna nie dostawałem worków wypchanych forsą. Na całe szczęście atrakcyjność gry zwiększają wydarzenia losowe, z którymi mamy dość często do czynienia. Już pierwszego dnia pracy ktoś przypadkowo zamknął mnie w chłodni za co dostałem odszkodowanie.

Skoro już o robocie mowa, to inną nowością jest możliwość wyboru tego, co będziemy w niej robili. Jako osoba zatrudniona w restauracji mogłem przespać swoją zmianę na blacie albo tyrać jak dziki, obijać się, poznawać współpracowników, a nawet włazić w tyłek szefowi. Dzięki rozmowom, dobrym wyborom możemy też poznawać cechy charakteru innych Simów. Ten drobiazg pozwoli nam szybko wyprowadzić ich z równowagi albo zaskarbić sobie ich przyjaźń.

Albo prom kosmiczny

W trakcie zabawy prawie non stop towarzyszą nam czasowe modyfikatory nastroju (wpływają na naszą postać przez kilkadziesiąt minut albo parę godzin). Nie posprzątałeś w domu i wszystko zarasta pleśnią albo po prostu nie wyspałeś się? Zaczynający się dzień raczej nie będzie należał do najlepszych. Wszystko w domu błyszczy, a ty spełniasz każdą zachciankę swojego Sima? Na pewno wszystko co zrobisz będzie łatwiejsze i bardziej przyjemne.

Codziennie możemy też spełniać marzenia naszej postaci. Mogą one być prozaiczne (zamów i zjedz pizzę, kup przedmiot warty przynajmniej XXX simoleonów) albo bardziej wymagające (opanuj jakąś umiejętność). Spełnianie zachcianek wirtualnego ludzika daje nam punkty, za które odblokowujemy „nagrody szczęścia życiowego”. Są one czymś w rodzaju specjalnych umiejętności, ułatwiających jego cyfrowe życie. Znajdziemy wśród nich takie cuda jak wzmożona płodność, legendarny gospodarz, stalowy pęcherz czy bohater biura. Ich nazwy powinny mówić same za siebie.

Ostatnimi „świeżymi” drobiazgami, które udało mi się wychwycić są możliwość ustawiania mebli pod kątem 45 stopni i wydarzenia związane z pracą. Mój początkujący kucharz w pewnym momencie otrzymał możliwość wzięcia udziału w konkursie na najlepszego szefa kuchni, a właściciel knajpy, w której pracowałem innym razem „zasugerował”, że powinienem sprowadzić do niej swoich znajomych. Nie zdążyłem tego potwierdzić, ale wydaje mi się, że są one uzależnione od wykonywanego zawodu.

Lepiej żyć w wirtualnej rzeczywistości?

Gra jest naprawdę ładna

Już na zakończenie wspomnę o tym, że bawiłem się The Sims 3 w rozdzielczości 1680×1050 z „podkręconymi” opcjami grafiki. Podobała mi się gra cieni, które wydłużały się i skracały w zależności od tego jaka akurat była pora dnia i na co padało światło. Nie zauważyłem natomiast zmiennych warunków atmosferycznych. Niestety obawiam się, że przeciętny pecet nie poradzi sobie z pokazywaniem takiej grafiki z odpowiednią liczbą klatek na sekundę. W siedzibie EA gra działała bardzo dobrze, ale też komputer testowy był zawodnikiem z najciężej kategorii wagowej.

Żaden sprzęt nie powinien mieć natomiast problemów z odtworzeniem bardzo przyjemnej muzyki i świetnie zrealizowanych efektów dźwiękowych. Ich autorem jest niejaki Steve Jablonsky. Człowiek ten pracował wcześniej chociażby przy filmie Transformers czy serialu Desperate Housewives. W grze The Sims 3 udowodnił, że zna się na swoim fachu. Oprawa muzyczna to na pewno kolejny mocny punkt tej produkcji.

I to już wszystko co w chwili obecnej mogę powiedzieć na temat nowego dzieła Maxis/EA. Pomimo tego, że prawdziwi hardkorowcy udają, że w takie pozycje się nie gra, mnie zabawa tym tytułem sprawiła dużo przyjemności. Podejrzewam, że podobnie będzie w przypadku wielu innych wielbicieli elektronicznej rozrywki.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

11 KOMENTARZE

  1. Może by tak zamiast symulowania życia w wirtualnym świecie wyjść na słoneczko i poszukać sobie prawdziwych przyjaciół i znajomych?

  2. Może by tak zamiast symulowania życia w wirtualnym świecie wyjść na słoneczko i poszukać sobie prawdziwych przyjaciół i znajomych?

    Powiedział Luwan siedząc przed komputerem. . .

  3. Jezuuu musze zataić wszelkie informacje o tej grze przed moją siostrą. . . . Simsy to największa plaga jaka kiedykolwiek zagościła na moim komputerze 🙁

  4. A ja tradycyjnie – stworzę postać, wpiszę kody na $$, wybuduję jakąś dobrą chatę, urządzę. . . i zostawię grę młodszemu rodzeństwu ;p

  5. Słyszeliśmy 😀 Ci, którzy mają „młodsze” siostry albo blokują w przeglądarkach odpowiednie słowa, albo już ściągają 😀

  6. Oczywiście za wszystko odpowiedzialni ci z RELOADED ;-)Seria The Sims zawsze była nie tylko świetną symulacją ale i możliwością bezpiecznego testowania socjologicznych zależności. Najbardziej śmieszy mnie fakt, iż wszyscy krytykują, a jednak tak wiele o grze wiedzą ;]

  7. możliwością bezpiecznego testowania socjologicznych zależności.

    Ja lubiłem topić rodzinę simów w basenie 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here