Słabości mapy nie rekompensuje interface. Choć pozornie wygląda na przejrzysty szybko okazuje się, że daleko mu do intuicyjności jakiej oczekiwalibyśmy. Niby wszystko jest. Zakładki dotyczące produkcji, dyplomacji, ministerstwo wojny etc. Niestety w praktyce połączenia tych paneli nie są wcale logiczne, co więcej, zabrakło niezwykle przydatnych opcji (jak możliwość zmiany porządku kolejki produkcyjnej dla regionów czy też dla całego państwa). Brakuje też w wielu przypadkach przydatnych informacji. Co z tego, że widzę, iż obecnie moje imperium pracuje nad budową lotniska skoro gra nie informuje mnie gdzie ono powstaje. Dopiero przegląd innego okna ujawni mi tą informację, nie pozwoli zaś szybko się do tego regionu przenieść. Zrobi to dopiero kiedy zamknę okno. Wszystko to sprawia, że im dłużej gramy (czyt. więcej jednostek i regionów mamy pod kontrolą) tym zabawa staje się coraz bardziej męcząca. W pewnym momencie po prostu samo zarządzanie imperium jest uciążliwe i zniechęcające.

Czołgi też są…

Niewystarczające wydają się również opisy jednostek. Są zbyt ogólnikowe informując np. że lotnictwo myśliwskie służy do zdobywania walki powietrznej. Nie rozstrzyga natomiast różnic między Spitfire’em, a Hurricanem. Podobnie zresztą jest w przypadku broni pancernej. Wprawdzie pojawiają się informacje dotyczące opancerzenia jednostki, jego prędkości, ale nic o sile ognia co niezwykle utrudnia oszacowanie wartości bojowej takiego pojazdu. Jest tylko tajemniczo brzmiący atrybut „potencjał”, który jednak niewiele mówi tym bardziej, że ten parametr posiada również Winston Churchill. Wymienione braki informacyjne sprawiają, że ciężko zdecydować jaki powinien być skład budowanej przez nas armii i raczej poruszamy się w tej kwestii po omacku.

Nienajlepiej też prezentują się opcje dyplomatyczne. Wprawdzie mamy tam cały zakres działań, ale podczas rozgrywki nieodparcie towarzyszyło mi wrażenie, że dyplomacja jest tylko koniecznym dodatkiem. Wszystkie działania wynikały z mojej inicjatywy. Negocjacje handlowe zostały sprowadzone do zaoferowania państwu jednego z surowców, którym dysponujemy. Niestety nie wiemy na jak długi czas zawieramy umowę, nie ma też możliwości ustalenia szczegółowych warunków płatności (a przynajmniej mnie nie udało się takowych znaleźć). Dopiero po fakcie dowiadujemy się, że umowa została zawarta na 20 tur (na co nie mamy wpływu), a płatność którą ustaliliśmy jest płatnością jednorazową z góry. Nie ma możliwości płacenia w ratach co miesiąc, a szkoda, bo często takie rozwiązanie byłoby lepsze.

Europa w ogniu

Nie popisano się również projektując AI komputerowych przeciwników. Nie mogłem uwierzyć kiedy zobaczyłem hitlerowskie okręty (pancernik i łódź podwodna) szarżujące na moje ugrupowanie składające się z 3 pancerników i dwóch krążowników. Jeszcze większe zdziwienie wywołały lądujące w Szkocji wojska niemieckie pod dowództwem Ericha von Mansteina. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że lądowania nie poprzedziło żadne rozpoznanie terenu (np. szpiedzy czy lotnictwo), co skończyło się masakrą desantowanych wojsk, bo w okolicach Londynu miałem 3 potężne armie właśnie szykowane do ataku na tereny Rzeszy.

Moje zdumienie wywołały też koszmarnie długie czasy wgrywania zapisanych save’ów. Są one tak niemiłosiernie długie, że za pierwszym razem zacząłem się obawiać czy gra się najzwyczajniej w świecie nie zawiesiła. Chyba pierwszy raz w życiu byłem zawiedziony, że tak się nie stało.

Zgiełk bitewny

Wojna…

Nadzieje budziła natomiast możliwość rozegrania bitwy w czasie rzeczywistym. Niestety i w tym przypadku czekał mnie zawód. Obie bitwy, które rozegrałem w ten sposób zakończyły się zmasowanym szturmem na siły przeciwnika. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że pomimo przygotowanych przed starciem skrótów klawiaturowych przypisanych do poszczególnych formacji, w samym środku bitwy część z nich najzwyczajniej w świecie się „rozprogramowała”. W efekcie czego nagle kompletnie straciłem kontrolę nad moimi wojskami pancernymi i piechotą. Ta błyskawicznie wpadła pod ostrzał przeciwnika ponosząc olbrzymie straty. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego jak zaznaczyć wszystko co pałętało się po mapie i skierować frontalnie na siły przeciwnika. Efekt – bezmyślne zwycięstwo.

W czasie walki poza podstawowymi działaniami typowymi dla jednostek lądowych mamy możliwość skorzystania z wsparcia lotniczego (myśliwskiego i bombowego) jak i artylerii okrętów. Niestety jak pokazało doświadczenie nasza rola jako dowodzącego wojskami sprowadza się do wskazania im celu, a bardziej wyrafinowane taktyki chyba raczej nie wchodzą w grę. Również oprawa wizualna owych wirtualnych bitew nie zachwyca, choć w takim tytule to raczej kwestia drugoplanowa.

Na tarczy?

Partyzanci…

Podsumowując muszę niestety stwierdzić, że choć War Leaders – Clash of Nations sprawia początkowo dobre wrażenie szybko ginie pod ciężarem niedociągnięć. Tym bardziej to bolesne, że gra wydawała się niezłym kompromisem między modelem Civilization i serii Total War. Tytułu nie ratują takie smaczki jak stylizowane na wojennych kronikach filmowych czarno-białe filmiki generowane na enginie gry ilustrujące przełomowe wydarzenia wojenne czy też po prostu sam okres, o którym War Leaders traktuje. Przykład ten pokazuje, że nie wystarczy mieć pomysł, ale trzeba go jeszcze właściwie zrealizować.

Mimo tych cierpkich słów z mojej strony nie potrafię ocenić gry jednoznacznie negatywnie. W pierwszym etapie zabawy grało mi się w nią całkiem przyjemnie. Wszystkie bolączki tego tytułu wychodzą dopiero w bardziej zaawansowanym stadium zabawy. Gdyby nie ta cała masa utrudniających grę bugów byłby to zapewne całkiem dobry, choć na pewno nie wybitny tytuł.

Trudno mi też powiedzieć czy wszystkie niedociągnięcia, o których piszę nie zostały rozwiązane przez twórców gry w kolejnych łatkach. Nasz rodzimy dystrybutor niestety zaoferował nam w pudełku wersję 1.0. Szkoda. Świat bawi się już wersją 1.2. Może ona wyeliminowałaby wielki żółty napis ERROR na czerwonym tle jaki pojawił mi się zastępując niebo i gwiazdy otaczające Ziemię? Panowie z CD Projekt – czekamy na patcha!

Druga wojna światowa to obok średniowiecza jeden z okresów, który najczęściej stanowi inspirację dla twórców gier. Heroiczne zmagania, dramaty ludzkie, przesuwające się fronty wreszcie fantastyczne wojenne wynalazki od radaru i Spitfire’a po Enigmę i Tygrysa budzą olbrzymie emocje. War Leaders – Clash of Nations jest kolejną grą strategiczną, której autorzy liczą na to, że rzucając nas w czasy Hitlera i Stalina rozbiją bank. Czym im się to uda?

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here