Atrakcje wizualne?

Czas zmykać…

Legendary napędza Unreal Engine w rewizji 3.0, ale nie popadajcie w euforię. Już w recenzji Hour of Victory pisałem, że nie zapewnia to grze sukcesu, ani nie sprawia, że widzimy na ekranie grafikę miłą dla oka. Tak też niestety jest również w przypadku Legendary. Panowie ze Spark Unlimited to po prostu… bardzo słaby zespół grafików, programistów, koderów i Bóg jeden raczy wiedzieć kogo tam jeszcze mają. Jeśli na usługach tej firmy jest kucharz i sprzątaczka, to pewnie również są to fachowcy pośledniego sortu. Pod względem wizualnym Legendary prezentuje się dość marnie. Owszem niektóre stwory wyglądają przyzwoicie. Ot choćby wspomniany wcześniej golem oraz gryfy, ale już napotykane postaci prezentują się znacznie gorzej. Twarze ludzi są paskudne, sylwetki jakieś takie spłaszczone. Do tego wszystkiego dochodzi bardzo marny, ogólny „dizajn”. Powiedzmy to szczerze – Spark Unlimited nie potrafi robić poziomów w swoich grach. Posłużę się przykładem. Już na samym początku po szaleńczym biegu przez niszczony przez kataklizm Manhattan zmykamy do stacji metra i mrocznego magazynu. Co musimy zrobić? Ot mamy ściśle określoną ścieżkę i nie ma zmiłuj – musimy skakać po kontenerach, wchodzić na drabinki i tak dalej. Dlaczego się tego czepiam? W końcu jest to gra wideo i takie rzeczy są nagminne. Owszem są, ale poziomy zaprojektowane w Legendary rażą swoim wykonaniem. To nierzeczywiste, prostackie plansze, dekoracje na których poustawiano „przeszkadzajki” – ku wielkiej frustracji gracza.

Gdzie mój legendarny komputer?

Legendary testowaliśmy w wersji na platformę PC, choć wątpliwą przyjemność obcowania z tym tytułem mogą mieć także posiadacze konsol Xbox 360 i Playstation 3. Wymagania sprzętowe najnowszej produkcji od Spark Unlimited są relatywnie niskie. Na komputerze wyposażonym w dwurdzeniowy procesor AMD, dwa gigabajty pamięci RAM oraz kartę graficzną GeForce 9800 GT mogłem cieszyć się pełnymi detalami i naprawdę wysoką rozdzielczością. Przypadek sprawił, że w grę bawiłem się również na wiekowym Radeonie X1950 PRO (reszta konfiguracji jak wyżej) i z kronikarskiego obowiązku muszę donieść, że w rozdzielczości rzędu 1280×1024 przygody Charlesa Deckarda chodziły bezproblemowo.

Niewielkie wymagania sprzętowe to chyba jedyna, naprawdę duża zaleta tej prostackiej ze wszech miar strzelaniny. Zawsze coś!

Games for Idiots

Na celowniku!

Dla świętego spokoju w tym miejscu powinienem przejść do podsumowania i zakończyć tę recenzję. Niestety muszę wspomnieć o trybie sieciowej rozgrywki. Czułbym się całkowicie rozgrzeszony gdybym tego nie zrobił – w żaden papierowy periodyk w Polsce recenzujący to wybitne dzieło nie zająknął się nawet na temat multiplayera. Całkiem słusznie. Dlaczego? Ponieważ nie ma o czym pisać. Wystarczy rzucić okiem na pudełko na którym widnieje złowieszcze logo Games for Windows. Tak, po sieci sobie raczej nie pogracie. Moje wysiłki uruchomienia sieciowej zabawy spełzły na niczym (niedowiarkom służę screenshotami). Broń Boże, nie winię za to dystrybutora tej produkcji – w końcu nie ma on wpływu na to jak Microsoft podchodzi do klienta w pięknym kraju nad Wisłą.

Chaos na ulicach…

Jeżeli chcecie grać w Legendary po sieci to kupcie wersje konsolowe. Tylko tutaj drobna uwaga. Miałem okazję przez kilka godzin bawić się w wersję na Playstation 3 i muszę być szczerzy. Gra miejscami ostro przycinała. Jakby co to uczciwie ostrzegałem!

Co z tym fantem zrobić?

Orzeł biały?

Cóż mogę dodać na koniec? Czy powinienem zachować nomen, omen legendarny „obiektywizm” i napisać, że z pewnością znajdą się gracze, którym ten tytuł się spodoba? Nie, nie mogę tego zrobić. Absolutnie nie mogę polecić Wam tej gry. Jest naprawdę słaba, a na rynku znajdziecie szeroki wachlarz pierwszoosobowych strzelanin, które są znacznie lepsze. W dodatku Legendary, prezentująca poziom gier rodem z City Interactive w wersji na PC kosztuje prawie 100 złotych, a za przyjemność obcowania z tą produkcją na X360/PS3 trzeba wyłożyć ponad dwie setki. Naprawdę legendarna cena!

Panom ze Spark Unlimited zabrakło chyba talentu, albo nie mieli dość pieniędzy, aby Legendary stało się czymś więcej niż koszmarnym gniotem, na który, uwierzcie na słowo – naprawdę szkoda czasu i mamony.

Są takie produkcje, które wyglądają bardziej niż przyzwoicie kiedy się je ogląda lub o nich czyta. Przeglądając screeny z tego rodzaju gier mamy nadzieję, że będzie dobrze, a zabawa będzie przednia. Tak właśnie sądziłem o najnowszej produkcji od Spark Unlimited przed jej premierą. A potem w TO zagrałem.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

21 KOMENTARZE

  1. Na screnach wygląda całkiem spoko. Nigdy też nie grałem w tego Turning pointa. Grał ktoś w to? Serio taka bida z nędzą?

  2. Krótko i zwięźle – trzymajcie się z dala od tej gry. Nie oferuje świetnej grafiki, ciekawej historii. Engine Unreala praktycznie nie jest wykorzystany. Jedynie element zdobywania tej magicznej energii wydaje się trafiony, ale i tak nie ratuje to całości. Fabuła wydaje się być robiona pod twory które wychodzą za 20 zł. Idziemy jak po niewidzialnej linie w kierunku „wspaniałego” finału, zero jakiejkolwiek swobody. Żenada, dla mnie 1,5-2 maksymalnie. Wraz z Turning Point największe nieporozumienia jeżeli chodzi o nowsze FPS-y.

  3. Miałem pożyczone. Na szczęście pożyczone. Sam pomysł z puszką padnory nawet niezły, ale za to za wykonanie i całą resztę należało by twórców wsadzić do puszki. Szare, jałowe, nudne, do bólu liniowe, brzydkie, płaskie i co tam jeszcze. Jedyną rzeczą przyzwoicie wykonaną są gryfy, które to całkiem mi się podobały. Szkoda tylko ze pomimo usilnych prób z mojej strony, żadnemu z nich nie udało się mnie porwać, choć ludzi z ulicy porywały w ilościach hurtowych. ;)Dwa słowa Bida z Nyndzą.

  4. Grałem w wersję na Xboxa. Gdyby podczas sesji w Legendary dostałby Rroda to nawet nie miałbym do niego pretensji. Absolutnie żadnych pretensji. Ktoś pyta o Fall of Liberty? To jest jeszcze gorsze od Legendary. Naprawdę!!!!!

  5. Grzegorzu, byłby z Ciebie dobry krytyk 🙂 Mówiąc szczerze czytając tą recenzję miałem bardzo mieszane odczucia, przede wszystkim ze względu na pewną stronniczość. Zaznaczam że nie grałem we wspomniane przez Ciebie gry, a recenzję odwiedziłem bo. . . przypominała mi „I am Legend” którego jestem fanem :-)Po pierwsze graficznie wydaje się że Legendary nie odbiega od wielu, wielu. . . wielu produkcji na PC i Xboxa więc krytyka akurat tego jest tu trochę bezsensowna. Grałem w wiele gier i wielu rzeczy się już czepiałem, nawet do Fable miałem górę zastrzeżeń. (ach te powtórzenia „wielu” :))Chociaż rzeczywiście jest ten wspomniany wachlarz gier ładniejszych to mimo wszystko. . . bywało gorzej prawda? :-)Z tego co się czyta to człowiekowi pewnie spodoba się pomysł z Puszką Pandory, bardzo innowacyjny jak dla mnie. Tutaj też pewna riposta za krytykę potworów. Pamiętaj że nikt na dobrą sprawę nie wie co miała wywołać mityczna Puszeczka, mogło z tego wyjść nawet monstrum wyglądające jak kaczuszka do kąpieli, who knows. Pomysł samego startu akcji również jest przyjemny, tylko że potem naprawdę może być tragicznie. Nie będę oceniał dalszych działań bo przecież nie mam o tym pojęcia, mam jednak nadzieję że kiedyś powstanie gra oparta o podobny pomysł która zadowoli Was do takiego stopnia że ponownie nakłonicie mnie do kupienia nowego tytułu, będę na to czekać.

  6. Widziałem Turning Point. Wolałbym zjeść suchą psią karmę niż spędzić z tym czymś choćby minutę. Skoro cipanowie 😉 zrobili LEżendary to podziękuję.

  7. kolabor666 sucha karma dla psów jest dobra:D Serio;p A szkoda, że gra taka słaba się okazała bo zapowiadało się ciekawie;]

  8. W Legendary nie grałem jeszcze, ale czytając Wasze komentarze chyba muszę zagrać :)Nie rozumie nagonki na Turning Point. Grałem, ukończyłem z przyjemnością. Gra oczywiście nie była doskonała, ma swoje błędy. Ale klimat i świat bardzo mi się spodobał. Uczucie jak połączenie Wolfensteina z HL2. Bardzo przyjemna strzelanka, być może dlatego mi podobała bo nie oczekiwałem jakiegoś wybitnego tytułu.

  9. Dobra recenzja Grzesiu, ale warto byłoby przystopować z tym ‚nomen omen’, bo ostatnio często się to pojawia w twoich tekstach i uwierz. . . . . . . potrafi być denerwujące 😉

  10. a mi tam się ta gra podobała, ot proste fpp w starszym stylu, 30 minut walczenia i przedzierania się, a potem boss. Liniowa owszem ale za to trzyma spójną akcję i nie ma baboli (pozdrawiamy „czyste niebo”). Grywalność też niezła, jakoś nie miałem ochoty przerywać gry. przy kompie trzyma niejednolitość – mordowanie urozmaicają epizody typu golem, minotaur czy kraken, poziomy też nie są jakoś specjalnie monotonne. Najbardziej podobały mi się fragmenty z duszkami – wchodze do pokoju, przede mna zaczyna unosić się lodówka i zastawia mi wyjście, a tymczasem w kracie wentylacyjnej coś bestialsko ryczy. Ogólnie smaczków raczej nie brakujePłytka i przygłupia fabuła? hmmm no niezaprzeczalnie, ale ale „jestem indianinem i porwało mnie UFO”, „rozbiłem się na obcej planecie”, albo „eksperyment naukowy umożliwił obcym abordażowanie naszej planety!” brzmi lepiej? nie, a brzmi znajomo? o właśnie! bo to „fabuły” najlepszych gier fpp. Strzelanka nie książka, nie ma się co dziwić, że gra polegająca na machaniu palcem wskazującym ma adekwatnie do tej czynności lotną fabułę. Nie o to chodzi i nie ma co za to ganićCo do niezgodności z mitologią przecież każdy z nas może stanowczo stwierdzić, że tak golem nie wygląda!,- no troche to już czepialstwo na wyrost(chyba, że autor bywał w puszcze pandory to zwracam honor :). Twórcy nawet dodali jakąś encyklopedię czy tam bestiariusz, w którym conieco tłumaczą i opisują. Drobiazg ale też im się chwaliOgólnie gra nie jest jakąś rewolucją ale zapewnia w miarę przyzwoitą rozrywkę, osobiście dałbym jej 6. Było by więcej ale trochę za krótka ta produkcja. P. S Szmirą to było Blacksite Area 51 a jej daliście 5

  11. Taka słaba ocena? OMG, muszę w to zagrać i przekonać czy na prawdę takie słabe. Poważnie, to moja pierwsza myśl. Wydaje mi się, że słabe oceny lekko boostują zainteresowanie grą. . . Jakby dostała 6-7 to bym wcale nie pomyślał o jej zakupie 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here