Do tego wszystkiego należy dodać, że nowa forma wojny nie istniałaby, gdyby nie wprowadzono zmian na mapach. Już przy pierwszym uruchomieniu ich podglądu można zauważyć, że otwarte dotąd przestrzenie, zastąpiono podziałem na sektory, a każdy z nich ma swoje surowce mineralne, dlatego prędzej czy później przyjdzie potrzeba poszerzenia swoich włości. Każdy fragment mapy ma miejsce centralne czy jak kto woli bazę wojskową, której przejęcie automatycznie dołącza teren do królestwa. Wcześniej jednak musimy uporać się nie tylko z wrogim generałem i jego wojskiem, lecz także z fortyfikacjami, które opóźniają dojście do bazy. W zależności od obranej drogi gracz może natrafić na dwa rodzaje umocnień: drewnianą palisadę, z którą poradzą sobie strzelcy, a także kamienny mur, którego sforsowanie wymaga posiadania armat.

Prestiż i trzy torowa gospodarka

Pierwsze trailery S7 pokazywały trzy alternatywne drogi do sukcesu: wojskowy, handlowy oraz duchowny (w zasadzie technologiczny). Żeby jednak zdecydować się na kierunek rozwoju (później można go zmienić), musimy wcześniej odblokować dostęp do ulepszeń. Do tego służą punkty prestiżu, które otrzymujemy za pewne osiągnięcia na mapie. Czasami wystarczy podbić sąsiednie ziemie, innym razem wybudować kościół i opracować technologie, a mając nadwyżki kamienia zawsze można postawić ekskluzywny i nic niewznoszący obiekt lub rozbudować baraki/gildie handlową/kościół. Wraz z awansem na wyższy poziom, gracz otrzymuje jeden punkt, który może rozdysponować w drzewku ulepszeń. Ilość dodatków nie jest imponująca, lecz w zupełności wystarcza, by popchnąć gospodarkę w kierunku zwycięstwa. Do wyboru mamy między innymi: ulepszanie murów, możliwość najęcia geologa (nie znajduje złóż surowców lecz śladowe ilości materiałów w całkowicie zużytej kopalni), brukowane ulice czy rozbudowę magazynów.

Zdecydowanie najważniejszym dodatkiem jest możliwość wybudowania baraków, gildii handlowej i kościoła. Każdy z nich odpowiada za inny aspekt rozgrywki, które pomogą nam doprowadzić księżniczkę Zoe do zwycięstwa. O wojsku napisałem już kilka zdań, lecz dodam tylko, że jeżeli nie zakupimy koszar, armię rekrutujemy w tawernie, która dostarczy tylko dwie podstawowe jednostki: żołnierzy i strzelców. Aby otrzymać dostęp do konnicy czy armat, musimy ulepszyć wybudowane wcześniej baraki wojskowe. Gildia handlowa służy do dokonywania wymiany z miastami położonymi dalej od naszego królestwa (tutaj przydatny jest dostęp do portu) albo z wioskami dostępnymi na mapie. Sam handel jest bardzo prosty: rekrutujemy kupców, wybieramy cel i określamy co za co wymieniamy – potem wystarczy zatwierdzić wybór i czekać aż tragarze dostarczą towar do gildii, a stamtąd trafi do odpowiedniego punktu na mapie. Rozwój technologii także jest przydatny, szczególnie w początkowej fazie rozgrywki (np. zwiększenie szybkości wydobycia surowców). Tutaj także nie jest trudno, wręcz można powiedzieć bardzo intuicyjnie: tworzymy mnichów, wybieramy rozwój, zatwierdzamy wybór i czekamy. Należy mieć jednak na uwadze to, że każdej chwili w drogę może nam wejść przeciwnik, który do momentu ukończenia badań może przebić naszą ofertę wysyłając więcej kapłanów.

Gromadź punkty i wygrywaj

Punkty prestiżu i dostęp do dodatków, pozwalają nam szybciej dojść do zwycięstwa. Jak już wspomniałem w Settlers 7 możemy wygrać na trzy sposoby. Pierwszym, znanym już od 17 lat, jest podbicie zamku przeciwnika – innymi słowy zgromadzenie armii i stopniowe podbijanie sektorów. Drugi sposób jest kombinacją wojny i gospodarki, i polega na gromadzeniu tak zwanych punktów zwycięstwa, podzielonych na dwie kategorie: statyczne i dynamiczne. Pierwsze z nich są dostępne tylko dla nas i nikt, poza nami, nie może ich uzyskać. Drugie natomiast mogą przechodzić z rąk do rąk, więc zdobycie danego celu nie koniecznie oznacza, że jesteśmy krok od zwycięstwa. Punkty zdobywamy za wykonanie określonego warunku (np. zdobycie min. 30 złotych monet) lub po wykonaniu misji dodatkowej, którą możemy odnaleźć w neutralnych strefach. W chwili zdobycia ostatniego punktu zwycięstwa rozpoczyna się odliczanie, którego zakończenie automatycznie rozstrzyga potyczkę na korzyść gracza z kompletem gwiazdek.

Mam bardzo mieszane uczucia w stosunku do tego systemu. Z jednej strony świetnie sprawdza się w sieciowej potyczce, gdy stajemy przeciwko prawdziwemu graczowi i staramy się tak prowadzić rozgrywkę, by zwyciężyć, ale także podłożyć jak najwięcej kłód pod nogi wroga.

W samej kampanii jest on jednak morderczy i może zniechęcić do dalszej zabawy. Punkty zwycięstwa poznajemy bodajże w siódmej misji i od razu musimy stanąć twarzą w twarz z krzemowym przeciwnikiem, który bez litości będzie dążyć do wygranej (co gorsze – początkowo pierwszy zbierze komplet punktów).

Jakkolwiek byśmy nie poznali punktów zwycięstwa, był to dobry krok firmy Blue Byte, choć należało go trochę delikatniej przedstawić graczowi. Jednak należy otwarcie przyznać, że w tym momencie Settlers 7 przemienia się w produkt, jakiego dotąd nie widzieliśmy – szybki, dynamiczny i wymagający podjęcia prawidłowych kroków, bo złe mogą doprowadzić do porażki. Skończyła się era powolnego budowania, planowania i przechodzenia kilka godzin jednej mapy. Teraz albo grasz szybko, albo przegrywasz.

Cukierkowo-komiksowo

Do oprawy audio-wizualnej nie mogę się w żaden sposób przyczepić. Lektorzy zostali poprawnie dobrani i choć część wymawianych kwestii nie pokrywa się z animacją ruchu warg, to i tak w ogólnym rozrachunku nie jest źle. Pewnego rodzaju ewolucja zaszła w oprawie graficznej: tła wykonano nieco żywszymi kolorami, a w to wszystko wkomponowano groteskowo wyglądających Osadników.

Jak w większości gier strategiczno-ekonomicznych kamerę możemy ustawić pod praktycznie każdym kątem. Ciekawie także prezentuje się zoom, który pozwala nam na własne oczy zobaczyć produkcję towaru (najniższe położenie znajduje się na poziomie terenu), aż do ogólnego rzutu na mapę, który przedstawia podział mapy na strefy oraz surowce w danym rejonie.

DRM i inne wady

Tylko Hefalumpów brak…

Settlers 7: Droga do Królestwa w ogólnym zarysie jest udanym produktem, lecz zawiera kilka wad, które mogą powodować frustrację graczy. Gra oferuje możliwość płynnego przybliżania i oddalania mapy (aż do widoku strategicznego, w którym widzimy tylko obrys stref i znajdujące się tam surowce), lecz niestety pojawiają się problemy z podpowiedziami w postaci strzałek wskazujących dobra. Lasy i zwierzynę NIEtrudno przeoczyć, ale już np. bardzo łatwo można nie zauważyć ławicy ryb lub kopalni ukrytej w jakimś wąwozie. Poza tym kampania (z drobnym wyjątkiem w postaci wspomnianej już siódmej misji oraz ostatniej – dwunastej) jest bardzo prosta i wręcz nudnawa.Kilkakrotnie napotkałem na dziwny problem: po zakończeniu misji nie mogłem przejść do następnej misji. Żeby popchnąć fabułę do przodu musiałem najpierw wyjść do menu, wczytać stan gry tuż przed zwycięstwem i dopiero wtedy mogłem iść dalej.

Ostatnią kwestią jest kontrowersyjny system zabezpieczeń, którym od pewnego czasu stosuje Ubisoft. Niedawno mogliście przeczytać recenzję Assassin’s Creed 2 Bartka Kotarby, który nie miał żadnych problemów z DRM. Ja natomiast przez pierwszy tydzień po zakupie Settlers 7 nie mogłem w ogóle pograć, bo serwery Ubisoftu były przeciążone i wyrzucały mnie po 2-3 minutach od uruchomienia mapy. Jednak w chwili, gdy czytacie te słowa problem ten powinien być naprawiony, bo od dłuższego czasu nie pojawiły mi się żadne błędy. Ponadto wraz z wprowadzeniem systemu Uplay, gry Ubisoftu dokonują kopii zapisów rozgrywki na serwerach i synchronizują je z tymi na dyskach twardych. Tutaj niestety pojawiają się problemy, gdyż nie zawsze przechodzi to tak szybko i sprawnie jak powinno (a czasami w ogóle nie udaje się przesłać zapisów), lecz na szczęście zawsze możemy tą opcję wyłączyć.

Jest lepiej

Seria Settlers już nie wróci do swoich korzeni – nie ma, co się łudzić. Jednak siódma część osadniczej sagi idzie już w znacznie lepszym kierunku niż obie wcześniej wydane odsłony. Płaszczyzna ekonomiczna, choć bardziej spłaszczona niż np. w Settlers 2, jednak trzyma w miarę solidny poziom. Walka przestała przypominać tą znaną z RTSów, a punkty prestiżu/zwycięstwa świetnie dynamizują rozgrywkę, co także ma pozytywny wydźwięk w potyczkach sieciowych. „Niebiesko bajtowi” muszą jeszcze dopracować sam interface, naprawić kilka niedoróbek i dopiero wtedy będzie można śmiało powiedzieć, że dostaliśmy Osadników, o jakich od dawna marzyliśmy. Na chwilę obecną jest dobrze, tak na 8/10 dobrze.

17 lat temu na rynku zadebiutowała gra Settlers niemieckiej firmy Blue Byte. Początkowo mogli ją poznać posiadacze Commodore Amiga 500, lecz wkrótce trafiła także na PC, gdzie również święciła triumfy. Niedawno, dzięki firmie Ubisoft, do rąk graczy trafiła siódma część jednej z najpopularniejszych gier ekonomicznych. Czy „niebieskim bajtom” uda się naprawić wizerunek, nadszarpnięty premierami bardzo słabych piątej i szóstej części Osadników?

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

11 KOMENTARZE

  1. Myslalem, ze lezacego sie nie bije. . . Ale wykopanego z grobu i lezacego to juz chyba mozna. . . . Ide plakac w samotnosci wpatrujac sie w pudelko The Settlers 3.

  2. Przez 2/3 recenzji autor pisze, że gra jest średnio-kiepska. Dodatkowo zabezpieczenia skutecznie uniemożliwią grę (pomijam już fakt, że bez stałego dostępu do internetu nie ma co myśleć o rozgrywce) A na koniec niespodzianka – ocena 8. . . ?Byłem kilka dni temu w Media Markt kupić Settlers 7, ale akurat nie mieli – chyba dobrze się stało bo po kiepskiej 5 i 6 ostatnia część też nie wygląda obiecująco. Czwórka chyba jednak zostanie niepokonana

    • Pierwsza wersja była na Commodore Amiga a nie na Commodore oraz Amiga 🙂 Trzeba czytać Wikipedię dokładnie 🙂

      Racja – Settlers pojawiły się na Commodore Amiga i PC. Powiedziałbym inaczej: jak nie pamiętasz to sprawdź na Wikipedii 😉 Dzięki za informacje – już zgłosiłem do wyższych rangą, by to poprawili.

      Przez 2/3 recenzji autor pisze, że gra jest średnio-kiepska. Dodatkowo zabezpieczenia skutecznie uniemożliwią grę (pomijam już fakt, że bez stałego dostępu do internetu nie ma co myśleć o rozgrywce) A na koniec niespodzianka – ocena 8. . . ?

      Płytka fabuła nie jest wadą, bo ona była/jest/będzie tłem samej rozgrywki (o czym wspomniałem). Magazyny – są absurdalne, ale też wiem, że stare dobre przenoszenie towarów od flagi do flagi nie wróci, więc chcąc pograć w nowe Settlersy trzeba polubić stawianie magazynów co kilka kroków (sam system wadliwy nie jest, lecz niewygodny dla fana pierwszych dwóch części Osadników). Akapit „DRM i inne wady” – te „inne wady” to są drobnostki, które wymieniłem, bo rzuciły mi się w oczy. Najuciążliwszym błędem jest uniemożliwienie przejścia do następnej misji kampanii. DRM – Może jest to zło, ale problem z nim miałem, cytując: „przez pierwszy tydzień po zakupie Settlers 7”, bo „serwery Ubisoftu były przeciążone i wyrzucały mnie po 2-3 minutach od uruchomienia mapy”. Po pojawieniu się patcha błędy się nie pojawiły, więc DRM przestał być problemem. Można dyskutować czy to jest dobry system zabezpieczeń czy nie, ale faktem jest, że później nie miał żadnego wpływu na rozgrywkę.

  3. Nie mam pojecia skad sie wziela ocena 8/10 dla tej gry. Stwierdzenie ze gra jest porazka jest i tak dosc lagodnym okresleniem dla tego nieporozumienia. Ogolnie gra jest kompletnym zerwaniem z mechanika Settlersow, czyms za co ta gre cenilismy. Obecnie jest polowe mniej opcji i mase rzeczy sie robi wrecz automatycznie. Interfejs jest zaprojektowany chyba pod katem ludzi ktorzy sobie nie radza z najprostszymi czynnosciami. Kolejna wada to wrecz zalosny poziom intelektualny tej pozycji. Dialogi w grze sprawiaja wrazenie jakby byly napisane przez kompletnego kretyna z IQ plyty chodnikowej. Glowna bohaterka jest po prostu kompletna debilka i nie da sie sluchac jej debilnych rozmow z tym tlustym staruchem, ktory wszystko nam objasnia jakbysmy umoczyli przedszkole. . . Cala otoczka gry jest faktycznie bajkowa. Niestety jest to bajkowosc w najgorszym tego slowa znaczeniu, bo adresowana do 5-letnich dziewczynek. Naprawde nie wiem co kierowalo ludzmi z Ubi w trakcie tworzenia tej gry, bo poziomem reprezentuje produkcje na Facebooka. Wlascicie jedynym wiekszym plusem sa dosc male wymagania sprzetowe, choc wynikaja one rzaczej z dosc prostej grafiki. Wszystkie obiekty sa maksymalnie uproszczone i bardzo kiepsko oteksturowane. Ale powiedzmy ze w tego typu grze grafika nie jest najistotniejsza sprawa. Troche tylko irytuje niedzialajacy VSYNC. Nie wiem, moze trzeba pogrzebac w plikach ini. Podsumowujac, odradzam kupno tej gry kazdemu kto jest fanem serii The Settlers, chyba ze jest wspomniana 5-latka z pokaznym kieszonkowym, ktorego nie jest w stanie wydac na lalki Barbie.

  4. Małe wymagana sprzętowe? No ja dziękuję. Zakupiłem, faktycznie różni się bardzo od serii ale mam nieodparte wrażenie że jednak jej bliżej do poprzedniej niż „oryginalnej” serii. tak a’propo DRM UBI 🙂 http://beachestatelagunareal. com/Ubisoft_vs_Pirates.html

  5. spoko oko, gra się nie zmarnuje bo mam w domu „połykacza” settlersów pod każdą postacią :)gif z drmem mnie też rozwalił 😀

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here