Wciel się w postać legendarnego przywódcy Aleksandra III Wielkiego i poprowadź swoje wojska ku zwycięstwu. Żeby tego dokonać będziesz musiał wykazać się sprytem i zmysłem taktycznym, który jest niezbędny na polu bitwy.

Z tych wszystkich rzeczy, za które wychwalano przyszły produkt, wierzyłem tylko w to, że będziemy mieli do czynienia z bitwami na ogromną skalę. Przecież grę robiła GSC, odpowiedzialna za Kozaków i American Conquest, więc autorzy musieli znać się na rzeczy. Zastanawiałem się jednak, czy nie okaże się, że HoAE nie będzie po prostu Kozakami przeniesionymi do świata fantasy. Nie miałbym co prawda nic przeciw, jednak wówczas nie można by mówić ja jakiejś wielkiej innowacji.

Skojarzenia z Władcą Pierścieni są w pełni uzasadnione

Sen z powiek spędzała mi też kwestia określenia gatunku. Twierdzono, że będzie to idealne połączenie strategii czasu rzeczywistego z RPGiem. Niby ciekawie to brzmi, ale jakoś nie mogłem sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądać. Myślałem o grze w stylu Spellforce, gdyż tam próbowano coś zdziałać w tym temacie, jednak nie była to próba zbyt udana, więc nadal moja ciekawość pozostała niezaspokojona. W końcu nadszedł dzień, w którym w moje ręce trafił egzemplarz prasowy gry. Szybko zainstalowałem (a raczej usiłowałem szybko zainstalować, bo sama gra jakby się nie spieszyła w tej kwestii) i zabrałem się do zabawy. Teraz mogę odetchnąć i z czystym sumieniem dołączyć się do grupy ludzi, którzy zachwalają ten produkt. Jest po prostu rewelacyjny!

Elhant superstar

Klimat w HoAE jest budowany od samego początku, kiedy widzimy intro. Oto wielkie miasto wpada w panikę, gdyż w jego kierunku nadciągają hordy nieumarłych. Wszyscy uciekają. Żołnierze pozostawiają cywilów na pastwę wroga i wykonują zmasowany manewr w kierunku tyłów. Temu wszystkiemu przeciwstawia się jeden bohater – elf o imieniu Elhant. Ma on odwagę, by samemu stawić czoła wrogowi i bronić miasta oraz obywateli, którzy liczą na jego pomoc. Nie boi on się mówić tego co myśli, nawet jeżeli jego zdanie jest sprzeczne z założeniami wodza, wytyka błędy i niedociągnięcia. Przez to oczywiście jest niezbyt lubiany przez władcę. Niestety jego postawa i uroda sprawia, że wpada on w oko córce wodza, która stara się trzymać jego stronę [któż z nas tego nie miał – przyp. red.]. Pełen zapału i energii Elhant stara się zmienić bieg wojny, która wydaje się już przesądzona.

Świat jest bardzo różnorodny; wygląda doskonale!

Zadania stawiane przed nami dzielą się na te główne i poboczne. Te drugie, jak się domyślacie nie mają wpływu na fabułę i jeżeli je wykonamy, to super, jeżeli nie to i tak nic się nie stanie. Czasami ich wykonanie, bądź niewykonanie, sprawia, że misję można przejść na kilka sposobów. Dzięki temu gra nie jest w pełni liniowa.

Cała kampania w grze została podzielona na 3 epizody, w których najczęśniej kierujemy głównym bohaterem. Czasami przyjdzie nam wcielić się w postać ukochanej Elhanta, bądź któregoś z sojuszników. Pierwszych kilka misji w grze skupia się przede wszystkim na aspekcie RPG. Nasze zadania polegają przeważnie na ratowaniu wiosek, zaciąganiu najemników i przede wszystkim zdobywaniu doświadczenia, dzięki któremu potem rozwijamy naszą postać. Każdy z bohaterów, którym przyjdzie nam kierować, posiada pewne opisujące go statystyki, jak punkty życia, many, szybkość czy zasięg strzału. W trakcie gry wraz z przechodzeniem postaci na wyższy poziom, wszystkie te statystyki ewoluują szybciej lub wolniej, w zależności jak szkolimy postać. Dodatkowo mogą one być modyfikowane poprzez używanie odpowiednich przedmiotów. Ekwipunek, który możemy używać za jednym razem został ograniczony do czternastu sztuk, w tym tarcza, pierścienie, części zbroi lub naszyjnik. Dalszych dziesięć przedmiotów możemy przenosić w naszym plecaczku z zamiarem zastosowania ich później, bądź w celu sprzedaży czy odstąpienia innemy bohaterowi. Ciekawostką jest to, że każdy przedmiot w grze ma pewne ujemne właściwości. Jeżeli tarcza dodaje nam kilka punktów do obrony, to ze względu na swój ciężar powoduje ona spadek szybkości. Trzeba przyznać, że to ciekawe rozwiązanie, nieczęsto stosowane w grach.

Gdyby Gandalf był strategiem

Po jakimś czasie naszym zadaniem jest założenie miasta i jego obrona. Wówczas zaczyna się część strategiczna gry. Mamy tutaj, podobnie jak w starym dobrym Warcrafcie ,zbieranie surowców, jak drewno i kamienie. Wszystko to służy do wybudowania i rozwijania naszej metropolii. Dzięki temu, co pozyskamy z natury stawiamy magazyny, koszary i szkolimy jednostki, które potem wysyłamy do bitwy.

[Głosów:0    Średnia:0/5]
1
2
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułMachanie łapami
Następny artykułMasywni Herosi

6 KOMENTARZE

  1. No właśnie nie ma żadnego konkretnego uzasadnienia czemu gra nie ma 9. 0 skoro jest taka wspaniala. Ale nie powiem recenzja bardzo mnie do niejzachęciła 😉

  2. Myślę, że pierwszym argumentem wyjaśniającym dlaczego gra nie dostała 9-tki jest fakt, że jest osadzona na silniku Kozaków, a więc nie powinna dostać więcej, gdyż oprócz tego, że jest zupełnie inną grą to bazuje na schematach już wcześniej opracowanych więc nie wnosi nic nowego do swojego gatunku. Tak samo jak Quake IV nie może dostać więcej niż Doom III. Albo dodatek do Homm5 więcej niż podstawka. Tak przynajmniej ja to rozumiem.

  3. Nieee, gra aby dostać najwyższe noty musi być dobrze rozreklamowana przez ważna firmy, które w jakiś sposób zachęcają do takcih ocen największe światowe serwisy, a potem to już jest zjawisko owczego pędu. Po przeczytaniu recki chyba sobie gre spróbuje, pod względem ilości jednostek w bitwach to żadna strategia od czasów Kronik Czarnego Księżyca mnie nie zadowalała. Tam, choć na dzisiejsze czasy nie było by nic genialnego, to przyjemnie patrzyło się na całe oddziały walczących wojaków.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here