Tak, PlayStation Portable, Nintendo DS czy nawet komórka, bardzo się przydają, ale raczej podczas jazdy autobusem. Co prawda można się strasznie wkurzyć, gdy co chwilę ktoś nas potrąca, trudno trafić w przyciski, nic nie słychać z powodu ogólnego gwaru, a w dodatku za trzy sekundy wyczerpią nam się baterie, ale w końcu GRAMY W BIEGU. Wspomniane platformy mobilne robią niesamowitą karierę, ja sam mam wspomnianego PSP-ka i jestem zadowolony. Ale jak widać, nie jest to spełnienie marzeń, a chciałbym zagrać w coś więcej, niż Chinatown Wars na malutkim ekraniku. Co robić?

Z kolei „porządna konsola”, taka jak Xbox 360 czy PlayStation 3 bardzo by się przydała w trakcie wyprawy na trzydniową balangę. Prawdziwe gry, SingStar, wygodne kontrolery i lans. Problem w tym, że aby zabrać cały ten szmelc do domku nad morzem, trzeba najpierw odłączyć wszystkie kable, spakować w pięć pudełek, a następnie zatachać do samochodu. A to parę dobrych kilogramów. Na miejscu trzeba to wszystko znowu wypakować, podłączyć do telewizora (o ile ma się właściwe kable) i przeczytać, że w 50 Hz to możemy sobie pograć w te gry, których akurat nie mamy. Super. No i po zakończeniu zabawy, znów trzeba wszystko odłączyć, spakować i wracać do domu.

I dlatego właśnie ja na wyjazd zabieram najwspanialszą platformę mobilną, jaką wynalazł człowiek – peceta klasy notebook. Zintegrowany z własnym monitorem, stosunkowo lekki i poręczny, potrzebuje tylko gniazdka sieciowego, a i bez niego potrafi się przez jakiś czas obejść. Kiedy dałem się naciągnąć na tzw. „growego notebooka”, przez jakiś czas żałowałem. Ani on growy, ani notebook (bo ciężki). Ale na takie wyjazdy, jak w tym tygodniu – nadaje się idealnie. I w dodatku – rzecz nie do przecenienia – można z niego wysłać e-maila albo sprawdzić, co się dzieje na Pudelku! Eeee, to znaczy na Valhalli rzecz jasna.

A i wybór gier jest na tę okazję idealny. Zamiast stresować się grami akcji albo strzelankami z konsoli, odpalę sobie Civilization albo Championship Managera i podczas gdy reszta ekipy będzie grillować kiełbaski albo jeździć na rowerach, ja będę klikał niezwykle poręczną myszką. Może wrócę do dawnych gier. Może odpalę jakąś przygodówkę z gazety i skończę ją w ten przepiękny weekend? To się dopiero nazywa global chillout. A jeśli wieczorem nie będzie co robić, albo spadnie deszcz, zawsze można na lapku odpalić jakiś fajny film z DVD. I pomyśleć, że to wszystko w jednym urządzeniu.

W pogoni za nowościami i „super grafiką w urządzeniach przenośnych” często zapominamy o tym, co i tak mamy pod ręką, a z czego nie korzystamy. Jako nawrócony niedawno konsolowiec powinienem tu pimpować za zabawkami Sony czy Nintendo, a tymczasem po raz kolejny tworzę wpis ku chwale peceta. Ale prawda jest taka, że nawet stary Gameboy nie uratował mi życia tyle razy, co laptop. Kiedy na kogoś czekałem. Kiedy nie miałem co robić. Kiedy wyjeżdżałem na wakacje, a okazywało się, że basen nieczynny. Nie zwracałem się wtedy w kierunku komórki, czy PSP-ka, bo to rozrywka maksymalnie na godzinę. Kiedy potrzebowałem chwili zapomnienia, wyciągałem lapka. Najlepsze urządzenie do grania mobilnego, jakie można sobie wymyślić.

No to jadęęęęęę!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. I dlatego właśnie ja na wyjazd zabieram najwspanialszą platformę mobilną, jaką wynalazł człowiek – peceta klasy notebook. Zintegrowany z własnym monitorem, stosunkowo lekki i poręczny, potrzebuje tylko gniazdka sieciowego

    Moje doświadczenia z notebookami są zupełnie inne ;)1. Od kilku lat to są nie-przenośne komputery domowe, ktoych prawie nikt nie odłącza od gniazdka2. Wozić mam laptopa? Wolę nosić cegły3. Notebook na świeżym powietrzu? Widziałem takie cuda ostatnio. W reklamie operatora telefonii co to dawał Pawłowi i Gawłowi Internet „od tego samego operatora”. Gaweł okazał się idiotą bo miał w lecie na plaży swojego przenośnego. Pewnie jeszcze piaskiem go posypywał! Kondolencje. 4. Modne i świecące jak jajca panele (szklane?) w notebookach sprawiają, że jak świeci słońce to wolałbym sobie szpikulcem od grilla poharatać gałki oczne niż włączyć „przenośnego”. 4. Trochę prywaty – chciałbym dorwać tę osobę, która na laptopach z Celeronem instaluje pakiety Windows Vista. Chciałbym tę osobę spotkać w ciemnej uliczce. Bardzo.

  2. A może warto na te parę dni zostawić kompa w domu i wybrać się w góry pooddychać świeżym powietrzem ;)Jeśli chodzi o sprzęt mobilny to osobiście nie rozstaje się nawet na chwilkę z iphonem. Z jednej strony telefon ale z drugiej świetna konsola do gier. Film też można zobaczyć od czasu do czasu a i sam w sobie nie wymaga targania za sobą torby z ciężkim laptopem.

  3. . . . odpalę sobie Civilization albo Championship Managera i podczas gdy reszta ekipy będzie grillować kiełbaski albo jeździć na rowerach, ja będę klikał niezwykle poręczną myszką. . . .

    Ale teraz to sobie chyba jaja robicie towarzyszu Malacar, co nie?ps. @osio –> no to graba, ja również uważam laptopy za skrajny chłam. Od zawsze. Ot, taki cienko piszczący, wykastrowany, brzydki, nieporęczny, delikatuśny PC-cik. . . 😉

  4. digital_cormac nie no ja co dzień pracuję na lapku ale w domu i sobie chwalę do chwili jak celeron mi się zapycha na Viście co się zdarza np po 2/3 godzinach. Teraz chce kupić jakiegoś mocniejszego z 4 gb ramu 2 rdzeniowy. . taki chyba wystarczy do internetu i nie zacznie mi mulić jak otworzę w nowych zakładkach np. 10 fotek które chcę sciągnąć żeby dodać do Valhalowej galerii :)ps – mój stary często zabiera laptop do pracy i musi je wymieniać co jakieś 8 góra 10 miesięcy. Tak mu często padają

  5. Zawsze można odpocząć od komputera 🙂 A jeśli chce się grać, to laptop jest naprawdę fajny – nawet taki lżejszy, bez grafiki itp. pozwala na odpalenie ton starszych, bardzo ciekawych tytułów, no i film zawsze fajniej obejrzeć na tym kilkunastocalowym monitorze, niż na ekraniku podręcznej konsoli. Moje typy na laptopa ostatnio to Grim Fandango + Battle for Wesnoth (to nawet całkiem nowe) a rozrywki dostarczają dużo. pozdrawiam

  6. No to trochę niektórzy przegięli z tą jazdą po laptopach jak dla mnie. Ja tez uważam je za jeden z najlepszych wynalazków ostatnich lat. A teraz dlaczego:Oczywiście żal mi ludzi którzy jak napisał osio maja laptopa zamiast desktopa – to tak nie działa, a żaden szpan to w dzisiejszych czasach 🙂 I jak wiadomo przenośny (podreślam „przenośny” a nie do stawiania na biurku) laptop nigdy mocą nie dorówna desktopowi. U mnie jest układ prosty – do grania konsola – do internetu, pracy, czasem filmów i oczywiście na częste wyjazdy – laptop :)Co do awaryjności – trochę przesadzacie. Osobiście mam wiekowego już laptopa HP, który u mnie pracuje praktycznie non-stop i. . . ciągle działa bez zarzutu. Co do służbowego (bo i taki posiadam) nie wymieniam go co 8-10 miesięcy. No, ale można trafić różnie. Pozdrawiam. PS – A jak napisał michrz – najlepiej na wyjazd od kompa w ogóle odpocząć. . . o ile praca pozwala 😉

  7. goora wiesz, ale mnie co paradoksalnie mimo wszystko w domu lepiej pracuje się na notebooku właśnie. Na stacjonarnym gram, na lapku pracuję.

    Co do służbowego (bo i taki posiadam) nie wymieniam go co 8-10 miesięcy

    lapek + helikopter = częsty zgon

  8. też mialem przez rok notebooka zamiast stacjonarki i to sie nie sprawdza. Teraz mam mocną stacjonarkę do gier i pracy i 14″ laptop przenośny. Często na wyjazdy zabieram ze sobą, mam tam ulubione klasy heroes3, age of wonders: shadow magic. Choć raczej używam go głównie do sprawdzania maili i dostepu do administrowanych serwerków.

  9. 4. Modne i świecące jak jajca panele (szklane?) w notebookach sprawiają, że jak świeci słońce to wolałbym sobie szpikulcem od grilla poharatać gałki oczne niż włączyć „przenośnego”.

    Ten kto to wymyślił te panele powinien zostać idiotą stulecia. I nawet nie trzeba słońca żeby się o tym przekonać – wystarczy że jest dzień. Na dodatek ten debilizm tak się rozprzestrzenił (przyjął?) że właściwie jest w każdym laptopie. Na spółkę z Vistą montowaną właściwie w każdym laptopie naprawdę potrafią zniechęcić do przenośnych komputerów.

  10. Szklana powłoka (która notabene wcale nie jest ze szkła) to wynalazek, który miał zatuszować fakt, iż matryce na których go montowano to w rzeczywistości chłam. Podnosił kontrast, głębię czerni, kolory stawały się żywsze itd. Nie zmieniało to jednak faktu, iż tandetna matryca pozostawała tandetną matrycą. Teraz montują go praktycznie do każdego modelu laptopa i większości nawet dobrych, markowych lcd, w których potrzebny jest jak piąte koło u wozu. Paranoja.

  11. „(. . . ) podczas gdy reszta ekipy będzie grillować kiełbaski albo jeździć na rowerach, ja będę klikał niezwykle poręczną myszką. . . „Pytanie wobec tego: po jakiego grzyba w ogóle jechac na ten weekend i taszczyc laptop??? trochę to śmieszne. jak jest okazja wypic piwko na świezym powietrzu i spędzic ‚ostro’ czas ze znajomymi, nawet przez myśl mi nie przychodzi zabieranie laptopów/konsol i czego tam jeszcze. Tym bardziej że to tylko 3 dni. Już chyba tyle to można wytrzymac?

  12. Dobra, dobra, sam z siebie zrobiłem takiego nerda wyjazdowego. Właśnie wróciłem i nie odpaliłem kompa ani razu. Za to byłem (prawie) na Helu, na rowerze. Jestem zdrowy (także na umyśle) ;P

  13. Tak jak pisalem wcześniej kupiłem nowy laptok i się prawie pobeczałem ze szczęścia, że w końcu nie muli mi kompik jak otworzę więcej niż 3-4 okna FFoxa itd, ale jednak wziałem lapa z 2 gb ramu a nie 4 😉 była okazja więc kupiłem takiego. Niestety panel oczywiście świecący „szklany” jak psie jajca. Kiedy zapytałem nieśmiało „znawcę” sprzedawce czy nie ma już normalnych paneli ten spojrzał na mnie z góry jak na jakiegoś kosmitę i rzekł : no wie pan takich badziewi już nie ma i dobrze!Znawcy Krwia jego mać!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here