Naturalnie tego typu gry również bywają lepsze lub gorsze. Co najciekawsze, to w nich właśnie najtrudniej określić co sprawia, że chce się grać. Opróżnianie kolejnych magazynków, jest albo przyjemne, albo z niewiadomych często przyczyn, zwyczajnie nudne.

Prawie nowa historia

W Shadowgrounds Survivor jesteśmy świadkami tej samej historii co w wydanym dwa lata temu Shadowgrounds. Jest ona opowiedziana tylko nieco inaczej, bo prowadzimy innych bohaterów. Zresztą nie okłamujmy się. Kogo obchodzi fabuła w grze, która zlicza nam ilość zabitych potworów, a po misji wartość niższa niż 100 to wstyd i hańba.

W udostępnionej wersji preview, wielkiego zróżnicowania środowisk nie było, ale ostatecznie ma ich być więcej niż baza wojskowa, laboratoria i tereny wokół. Po tym co zobaczyłem muszę stwierdzić, że mapki wyglądają całkiem nieźle, choć wiele obiektów zbyt często się powtarza. Taki jednak las wypełniony pająkami ma naprawdę mroczny klimat. Miejmy nadzieję, że zróżnicowanie terenu będzie spore i uczucie deja vu nie będzie towarzyszem zabawy.

Pozytywnie na budowę napięcia wpływa gra świateł. We wspomnianym już lesie bez latarki zobaczyć cokolwiek nie sposób, a cienie rzucane przez drzewa i inne obiekty wyglądają bardzo ładnie.

Jak po sznurku

Niestety, możliwości poruszania zostały bardzo ograniczone. W zasadzie idziemy jak po sznurku, bo otaczają nas albo ściany w korytarzach, albo drzewa i skały na zewnątrz. To nie jest gra RPG, ale brak przestrzeni może przyprawić o klaustrofobię. Wskazana byłaby mniejsza liniowość.

Niewiele też spotkałem rodzajów potworów. Przypominające zergi małe, szybkie bestie, ich więksi koledzy, ze dwa rodzaje większych monstrów oraz przerośnięte karaluchy. Nie podoba mi się też pomysł łączenia owadopodobnych-człekokształtnych potworów z technologią – broń plazmowa(?) zamiast dłoni. Może to na zasadzie wyrównywania szans, bo kiedy prowadzimy mecha (a raczej mechusia bo jest tak malutki, że aż słodki – jak to mówią kobiety) wszystko co żywe pada szybko i w ilościach hurtowych.

Niszczyć można też elementy otoczenia. Fizyka obiektów nie należy do bardzo zaawansowanych, ale miło jest patrzeć na latające kawałki szkła, wywracjące się regały czy przewracane skrzynki. Z tymi ostatnimi wiąże się też sprawa ulepszeń – znajdujemy je bowiem w specjalnych pojemnikach.

Napisałem już, że Shadowgrounds Survivor to nie RPG, ale kilka elementów właściwych temu gatunkowi udało się przemycić. Postacie rozwijają się po awansie na kolejny poziom, a zwiększać można odporność na obrażenia, zatrucia czy po prostu ilość punktów życia. Znalezione części pozwalają też ulepszać broń i tak oto shotguna można wyposażyć w większy magazynek, a miniguna postawić na ziemi w formie wieżyczki.

Ja, kolega i miliony obcych

Misje, dostępne w wersji testowej, były krótkie. Zdecydowanie zbyt krótkie, ale w zamian miejscami bardzo intensywne. Mam jednak nadzieję, że przejście jednej mapy zajmować będzie więcej niż 10 minut.

Oprócz połączonych fabułą (hahaha) zadań, dostępny jest też tryb „przetrwania”. Gracz zostaje w nim zrzucony na niewielką mapkę (będącą jednocześnie magazynem broni) i ma za zadanie przeżyć… jak najdłużej. Śmierć jest pewna bo amunicja w końcu się skończy, a potwory nie.

Zobaczymy też jak rozwiązana zostanie zabawa w trybie współpracy. Może będzie się dało powtórzyć akcje z Obcego, kiedy to czwórką postaci będziemy przedzierać się przez hordy stworów. Miniguny, shotguny i miotacze ognia pójdą w ruch. No i ten wykrywacz ruchu (jest i tutaj, ale nie „pika” tak klimatycznie – w zasadzie nie „pika” wcale).

Przetrwamy i bez

Po krótkim z grą obcowaniu stwierdzam, że jest na co czekać, pod warunkiem że zostanie ona wydana w rozsądnej cenie. Udostępnione misje były wciągające, ale też krótkie i mało urozmaicone. Graficznie i dźwiękowo jest… wystarczająco dobrze. Bez rewelacji, ale te nie są tu potrzebne. Przecież liczy się ilość a nie jakość:-)Shadowgrounds Survivor może być miłym „odstresowywaczem”, ale (i tu czas na banał) z oceną muszę wstrzymać się do czasu zagrania w pełną wersję.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

4 KOMENTARZE

    • takie gry czasami się przydają, dobrze zrobione zapewnia trochę frajdy . . . przypomina mi się Serious Sam 🙂

      dodam, że można przy okazji poćwiczyć swoją zręczność i reakcje, co później może się np. przydać w trybie multi, niekoniecznie w tej samej grze.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here