Pan Zbigniew jest w słusznym wieku i ma duży brzuch. Dorobił się dwóch dorosłych synów i dużego domu w Warszawie. Kieruje hotelem w Trójmieście, w związku z czym większość tygodnia spędza w trasie. Kiedy wraca zmęczony pod koniec tygodnia do domu, chce zrobić tylko jedną rzecz: odbyć trzygodzinny lot na linii Warszawa-Damaszek za sterami potężnego Airbusa.

Podobnych jak pan Zbigniew osobników w słusznym wieku, spełniających swoje młodzieńcze fantazje jest wielu. Żeby zostać profesjonalnym pilotem należy przejść długą drogę – na szkołach lotniczych zaczynając, a na serii egzaminów i latach lotów ćwiczeniowych kończąc. Ponadto warto wykazywać się doskonałą kondycją i orlim wzrokiem, czyli przymiotami, o które w dzisiejszych czasach coraz trudniej.

Każdy jest Ikarem

Powiedzieć, że wygląda to jak zdjęcie, byłoby banałem. A jednak.

Seria Flight Simulator od 26 lat jest swoistym antidotum na niespełnione marzenia z dzieciństwa. Gry umożliwiające latanie doskonale odwzorowanymi maszynami nad realistyczną kopią naszego globu rzeczywistego stają się nieraz przepustką do prawdziwego świata pilotów. Lata prac spowodowały, że z powodzeniem można nauczyć się sterowania niewielkim samolotem, by następnie przystąpić do egzaminu na stosowną licencję. Ale spokojnie, to ciągle nie takie proste – bez przeczytania kilkusetstronicowej instrukcji nikt nie poderwie z pasa nawet małej Cessny. Przynajmniej nie trzeba płacić za paliwo.

W społeczeństwie mamy ludzi z różnym fisiem. Niektórzy dopatrują się żydowskiego spisku i kolportują gazetki demaskujące zakonspirowanych synów rodu dawidowego. Inni lubują się w komunikacji miejskiej i wynajdywaniu najdłuższych linii autobusowych, które zaczynają się na „5”. Jeszcze inni kochają samoloty – nawet nie koniecznie latać nimi, ale budować je z plastiku lub fotografować na podejściu do pasa 15/33 na Okęciu. Co ważne, jest ich niezmiernie dużo. Gdy Microsoft zapowiedział, że nadchodzi kolejna, dziesiąta już część serii, zagotowały się miliony litrów krwi.

Trudno dziś wymyślić jakąś niesamowitą funkcjonalność, której nie było już w którejś z poprzednich części serii. Twórcy serii zaczynali skromnie – do dwóch kolorów wyświetlania dodano kolejne dwa. Następnie dorzucono kilka scenerii. Wersja z 1995 roku miała tekstury. Zaimplementowano pogodę i dodano więcej map oraz możliwość importowania scenerii. Teraz tendencja jest prosta jak budowa skrzydła – więcej, więcej, więcej, więcej!

Pozdrowienia z góry

Nowy Flight Simulator to przede wszystkim, i tu bez zaskoczeń, lepsza grafika, a to dzięki implementacji tekstur w większej rozdzielczości. Teraz trzeba będzie podlecieć naprawdę blisko ziemi, by doznać efektu totalnej pikselozy, czyli rozmazania. Teren jest intensywnie pofalowany i dosłownie zasypany domami i lasami. Oczywiście z bliska nie wygląda to przekonywująco, ale z góry już owszem. Koniec z płaskimi krajobrazami. Poza tym jest po prostu lepiej – Ziemia jest faktycznie okrągła, dzięki czemu można zwiedzić okolice polarne. Po prawdziwych szosach jeżdżą samochody. Jak ktoś się uprze, może nawet roznieść Boeingiem słonia na sawannie.

Policyjny helikopter nad autostradą. Obstawiamy, że będzie łapanie kryminalistów.

Puryści lotnictwa nie będą mieli już czasu do narzekania i ględzenia o niedokładnościach, gdyż nawet w trakcie kołowania na pas startowy będą musieli uważać na pojazdy lotniskowe, jak jeżdżące schody, wózki bagażowe i samochód pijanego komendanta ochrony. Wszystko to oczywiście na kilkuset realistycznie odwzorowanych lotniskach. Kiedy już wystartują, przywita ich kontroler lotu, który mówić będzie z akcentem strefy, w której akurat się znajdą.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

12 KOMENTARZE

  1. Kolejna część gry edukacyjnej dla terrorystów :). Przypomina mi się słynne zdjęcie z pokojem jakiegoś zapaleńca, masą minitorów i widokiem z jakiejś części FS. Co do wersji X: dlaczego taka cena i jaki sprzęt to uciągnie?

  2. Jeżeli gra będzie kosztować 300-400zł to oznacza, że do optymalizacji kodu raczej przykładać się nie będą bo jak ktoś może na grę wydać tyle kasy to dlaczego ma nie mieć najnowszego geforca czy innego radeona w SLI lub CrossFire. . .

  3. Ostatni FS z jakim mialem do czynienia to byla wersja ’98. Gdzies nawet stoi jeszcze joystick specjalnie do tej gry kupiony. . . moze to juz pora, zebym znowu zaczal latac?

  4. Nigdy nie rozumiałem skąd przyjemność grania w tą serię (sam grałem tylko w początkowe dwie), ale zawsze podziwiałem ludzi, którzy w to grają 🙂

  5. a ja nigdy nie garłem w tą serię. . i mi sie szczerze mowiąc nie spieszy 😉 wole ukraść coś w Thefie, albo skopaćkilka tyłków w Gothic 😉

  6. Symulatory lotu to chyba ostatni gatunek gier, po który miałbym sięgnąć. Czekam, aż ktoś zrobi coś totalnie uproszczonego, bardziej „zręcznościowego” niż wiernie kopiującego prawdziwy kokpit pilota 🙂

  7. Chętnie w coś takiego bym zagrał. . . Nigdy nie miałem do czynienia z serią, ale zawsze coś mi mówiło, że warto spróbować jakie to, co to, do czego to :):):) i takie tam pytania retoryczne:D:D:D

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here