To było jak doznanie deja-vu. El Matador tworzony był przez ostatnie lata z jedną prostą ideą przyświecającą jego genezie – stworzyć udany klon Maxa Payne’a. Jakkolwiek trywialnie brzmi to wyzwanie, to nie jest ono wcale takie proste do zrealizowania. Od czasu, kiedy pierwsza część Maxa Payne’a została wydana, tak naprawdę żadnemu producentowi nie udało się stworzyć drugiej, równie płynnej i zoptymalizowanej produkcji.

Vic to najlepszy agent jakim dysponuje DEA. Teraz musi posprzątać kolumbijski bajzel!

Próbowano… a jakże! Ale w każdym z przypadków bullet-time nie wypadał zbyt imponująco – wizualnie było super, ale aby w pełni z niego korzystać? To już było wyzwanie, któremu nikt jeszcze nie podołał. Czy aby na pewno? Otóż drodzy czytelnicy udało się to zespołowi Plastic Reality, który przed laty zadebiutował dosyć marną wariacją na temat Eidosowej serii Commandos. Korea: Forgotten Conflict była taką produkcją, o której chciało się jak najszybciej zapomnieć! Z El Matador było i jest inaczej! Producenci od samego początku obiecywali, że jeśli ktoś grał w Maxa Payne’a, to w El Matador będzie się czuł równie dobrze.

Witajcie w Kolumbii. Kraju mlekiem i kokainą płynącym.

Witajcie w Cartagenie. Mieście, w którym każdy nosi spluwę!

Jeśli nigdy nie widzieliście Wojen Narkotykowych na wideo bądź w telewizji, to spieszymy z wyjaśnieniem, że w tym kraju cały czas amerykańscy agenci DEA starają się rozbić w pył wszystkie kartele narkotykowe, jakie tylko istnieją. Właśnie miał nastąpić kolosalny krok w eksterminacji kokainowych baronów… tyle tylko, że zamiast baronów, to baronowie wybili wszystkich tropiących ich agentów podczas szturmu na kwaterę główną DEA w Kolumbii. Wyczyn ten przypisuje sobie nowy kartel, nazywający się La Valedora, który niepostrzeżenie stał się najpoważniejszym i największym producentem narkotyków na świecie. Reakcja rządu amerykańskiego na kolumbijską rzeź mogła być tylko jedna – odwet! Ale tym razem DEA rozegra to po swojemu! Do akcji wkracza Victor Corbet, tajny agent do zadań bardzo specjalnych, którego jedynym celem jest ujawnienie i zamordowanie przywódców kartelu La Valedora wszelkimi możliwymi środkami! Pomocni w akcji rozbicia kartelu mają być dwa asy kolumbijskiego departamentu do zwalczania narkotyków – kapitan Carlos Enterdador i porucznik Mia Rodriguez. Wspólnie, bez najmniejszych skrupułów, pokażą wszystkim bandziorom i handlarzom narkotyków dlaczego nie zadziera się z amerykańskimi agentami do zwalczania narkotyków!

Co się tyczy Victora Corbeta to z czystym sumieniem można powiedzieć, że jest on wielkim miłośnikiem Maxa Payne’a. Jego idol zrobił na nim tak kolosalne wrażenie, że nasz bohater postanowił nauczyć się jego wszystkich sztuczek. Trening czyni mistrza i tak oto Vic posiadł wiedzę spowalniania czasu i nauczył się ją wykorzystywać do eliminacji wszystkich swoich oponentów. Muszę przyznać, że byłem pod wielkim wrażeniem bullet-time’u proponowanego przez twórców El Matadora. Jest on bowiem prawie wierną kopią tego, z którym mieliśmy do czynienia w grach Max Payne. Są oczywiście pewne mankamenty, jak przeskoki animacji czy zacięcia spowodowane zbyt wygórowanymi wymaganiami sprzętowymi (szczególnie podczas większych strzelanin), ale ogólnie rzecz biorąc elmatadorski bullet-time każdemu przypadnie do gustu. Vic jest dosyć zwinnym agentem – potrafi skakać we wszystkie strony z wykorzystaniem spowolnienia czasu, by wtedy dokładnie wycelować i oddać precyzyjne strzały (zazwyczaj śmiertelne) w swoich oponentów. Lot kończy się szybkim przewrotem, który w niecałą sekundę przywraca bohatera do czynnej akcji.

Maksymalnie bolesny i odległy płacz…

Piękna dżungla. Prześliczna plaża. No i Victor bezkompromisowo mszczący się na zabójcach swoich kumpli z DEA!

Los zwany vendettą (oczywiście w imię prawa i sprawiedliwości) przeniesie nas do Kolumbii. To właśnie tam przyjdzie nam rozprawiać się z bandziorami. Jest to bardzo przyjemna odmiana, gdyż brudne i cuchnące ulice Nowego Jorku chyba każdemu zdążyły się już znudzić. Producenci wyszli ze słuszną inicjatywą, aby połączyć najmocniejsze elementy Max Payne z Far Cry. Jaki jest efekt? Totalna sieczka w zwolnionym czasie w przepięknych, chciałoby się rzec, tropikalnych klimatach. Żaru tropików tutaj nie znajdziemy, ale kolumbijskie plaże i dżungle wypadają równie ślicznie, jak te w Far Cry. Być może dzięki tej lokalizacji El Matador stał się największym pecetowym rywalem równie tropikalnego Just Cause i chociaż na płaszczyźnie konsolowej przegrywa z kretesem ze swoim konkurentem, to w kwestii pecetowej miażdży go kompletnie (w tym miejscu należy się wam słowo wyjaśnienia: jedynym powodem dla którego El Matador przegrywa z Just Cause na konsolach jest taki… że El Matador wyszedł wyłącznie na pecety). Jakby na to nie patrzyć w tej produkcji poruszać się będziemy po prawdziwych miejscach, a nie po wyimaginowanej wyspie jak w Just Cause. Gdzie więc nasz bezkompromisowy agent będzie zwalczać narkotykowych baronów? Isla de Mentor, Medellin, San Jose, Cartagena, Buenaventura, a nawet w Bogocie. Producenci postarali się jak najwierniej odzwierciedlić realia tych miejsc, przez co rozgrywka staje się jeszcze bardziej przyjemna.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

5 KOMENTARZE

  1. Slogan powinien być „zerżnąć i zarobić”. Max Payne to podstawa, ze screenów otoczka wygląda ja Far Cry, miasto jak Battlefield 2, HUD i efekt rozmazywania jak w FEAR. Coś mnie odpycha od tej gry.

  2. a czemu? jak z zalozenia miala to byc czysta akcja to wlasnie przez Ciebie przytoczony mix wydaje sie przepisem na sukces – jesli tylko dobrze wykonane, a wynika z recenzji, ze tak jest to bomba! ja lece czytac wiecej o grze i cos czuje ze moge sprobowac bo wlasnie szybkiej akcji mi czasem brakuje ostatnio 😉

  3. Czy przypadkiem nie tęsknicie za gameplayem z Maxa Payne’a? Wiadomo już, że prędko MP3 nie zobaczymy. Alan Wake się robi i robi wszystko wskazuje na to, że nie będzie to gra podobna do Maxa. Nie było dotąd gry, która mogłaby zająć miejsce Payne’a. El Matador też go nie zastąpu, ale idealnie wypełnia pustkę. Żzyna na maxa – ok. . . ale rewelacyjnie zrobiona i przez to gra się super!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here