Branża gier komputerowych jest przez wielu analityków uważana za tą, która ma największy potencjał spośród wszystkich gałęzi przemysłu rozrywkowego, a w przyszłości będzie notować największy wzrost i tym samym generować olbrzymie dochody. Nie wiem wprawdzie jak obecny kryzys gospodarczy wpłynie na te prognozy, jedno jest jednak pewne – na stole leżą olbrzymie pieniądze i trudno sobie wyobrazić, żeby z każdym następnym rokiem owa wartość malała. Zdecydowanie bardziej prawdopodobną opcją jest wzrost tego rynku, nawet w obliczu kryzysu (niektórzy twierdzą, że okres kryzysu gospodarczego dla branży rozrywkowej jest czasem żniw). W obliczu takiej wizji kwestią istotną dla wielu osób z branży i spoza niej jest kwestia załapania się na ten wyścig po worki wypełnione naszymi pieniędzmi.

Specyfika rynku gier pozwala wielu wciąż mieć nadzieję na to, że pomimo pozornie ukształtowanych ram uda się na niego wedrzeć przebojem dzięki rewolucyjnemu wynalazkowi czy pomysłowi. Przykłady można mnożyć – fenomen WoW, The Sims, czy wreszcie sukces Wii oparty na rewolucyjnym kontrolerze. Możliwości osiągnięcia sukcesu w dużym stopniu definiuje jedynie nasza wyobraźnia.

Kolejnymi liczącymi na odniesienie spektakularnego sukcesu są Steve Perlman i Mike McGarvey, którzy wpadli na pomysł tyle banalny co przełomowy. Usługa OnLive oferująca grę na PC bez jego posiadania to faktycznie rewolucja. Jednak czy realna?

Idea sprzedawania ludziom możliwości grania na PC w maksymalnych ustawieniach bez kosztownego upgrade’owania swojego domowego piecyka jest co najmniej ciekawa, żeby nie powiedzieć genialna.

Tzw. target dla usługi jest. I to liczny. Zaryzykowałbym twierdzenie, że na świecie żyje co najmniej kilkadziesiąt milionów potencjalnych klientów OnLive. Wszak jedyną myślą która nigdy nie opuszcza pecetowca to obawa o to czy wypuszczany właśnie na rynek tytuł uda mu się uruchomić na domowym sprzęcie. A co gdyby kwestia hardware’u przestała być problemem?

No właśnie, tu rodzi się pierwszy problem. Paradoksalnie pomysł Perlmana i McGarveya może paść ofiarą własnej atrakcyjności. Oczywiście jesteśmy sobie w stanie wyobrazić działanie takiego systemu w przypadku 10, 100 czy może nawet 1000 użytkowników. Ale jak olbrzymimi mocami obliczeniowymi musiałby OnLive dysponować żeby obsłużyć ich kilka milionów? W końcu nie mówimy o serwerach poczty elektronicznej ale o maszynach, które dla tysięcy graczy musiałyby w tym samym czasie generować płynnie działający obraz z gier pokroju Crysisa i jego zasobożernych następców. I to w optymalnych ustawieniach!

Konsekwencją tego jest drugi problem – przepustowość łącz. Pakiety wysyłane w takim przypadku będą ważyły wielokrotnie więcej niż obecnie wysyłane w czasie rozgrywek sieciowych. Nawet przy powszechnych już na świecie szerokopasmowych łączach może okazać się to nie lada wyzwaniem. Internetowy Trzeci Świat czyli kraje pokroju Albanii czy Polski z góry można wykluczyć z grona beneficjentów tej usługi. Czy wykluczonych nie będzie zbyt wielu, aby zachwiało to opłacalnością projektu?

I ostatnia kwestia, równie istotna jak dwie poprzednie. Pomysł Perlmana jest na tyle przełomowy, że gdyby technicznie udało mu się to zrealizować (przy rozsądnej cenie usługi) bez wątpienia wywróciłby rynek PC do góry nogami. Konsekwencje będą dalekosiężne i nie ograniczą się tylko i wyłącznie do rezygnacji z dystrybucji pudełkowej gier. Popularność OnLive będzie przede wszystkim potężnym uderzeniem w producentów podzespołów komputerowych. Kto wie czy dla wielu nie będzie to cios śmiertelny? Pytanie czy obecni potentaci napędzający bezustannie wyścig zbrojeń tak łatwo złożą broń? NVidia, ATI, Intel, AMD – każda z tych firma z dnia na dzień straciłaby potężną ilość potencjalnych klientów. Jasne, serwery OL też muszą na czymś działać – trudno jednak porównywać zapotrzebowanie OL z globalną sprzedażą podzespołów. Na dodatek powiązania producentów hardware’u z softwarowymi potentatami są dziś niezwykle silne. Na tyle, że nie wiem czy OnLive miałby szansę złamać ten układ.

Nie chcę pisać, że OnLive jest skazany na porażkę. Koncepcja jest słuszna i bardzo prawdopodobne, że właśnie tak będzie wyglądać przyszłość gier i grania. Kwestią dyskusyjną jest natomiast to czy idea ta nie wyprzedza jeszcze rynku i jego możliwości? Moce obliczeniowe, przepustowość łącz no i wreszcie obecny, ugruntowany na obecną chwilę kształt rynku są czynnikami, które obecnie poddają w wątpliwość istnienie OL.

Z drugiej strony, wszystkie wielkie odkrycia i przełomy wyprzedzały epokę – może tak jest i w tym przypadku?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. Jest jeszcze jeden problem. W zasadzie to nie problem, ale kwestia podejścia do tego typu rozrywki. Jako gracz typowo pecetowy, za którego uważam się w pierwszej kolejności, doskonale wiem, że granie na PC to nie tylko samo przyswajanie zawartej w grze historii/obrazu/dźwięku. Niezwykle ważną dla mnie częścią grania jest granie na moim własnym sprzęcie, który sam od lat sobie pielęgnuję, składam, rozwijam, dbam o niego itd. Sama przyjemność odpalenia jakiejś gry na wysokich ustawieniach na wypielęgnowanym przeze mnie sprzęcie daje mi już dużo satysfakcji. Nic w tym dziwnego, przecież sam go stworzyłem, korzystając ze zdobytej przez lata wiedzy. Odpalanie gry poprzez usługę typu OnLive wydaje mi się o wiele mniej atrakcyjne. To coś jak oglądanie filmu na polsacie (no może przesadziłem, polsat to krańcowy szmatławiec). Chodzi mi o to, że jakoś dziwnie grało by mi się z myślą, iż gra hula na jakimś bliżej niezidentyfikowanym sprzęcie, tysiące kilometrów od mojego wygodnego fotela. Czegoś z całą pewnością by mi tu brakowało. Nie wspominam już, że w przypadku, gdy pojawiły by się jakieś problemy techniczne, nic nie byłbym w stanie poradzić – przyszło by jedynie czekać, aż jakiś niezidentyfikowany gość na drugim końcu świata usunie problem, a mając pewne doświadczenie z technikami z drugiego końca świata, mogę z całą pewnością powiedzieć, że mają oni zazwyczaj serdecznie gdzieś, jakie ty masz akurat problemy. Zresztą nie dziwię się im wcale – oni w sumie tylko tam pracują i mają własne. Nie chcę tu brzmieć jak jakiś krańcowy oportunista, ale na prawdę nie widzę nic ciekawego w usłudze OnLive. Nie ma ona jak dla mnie do zaoferowania nic, czego bym nie miał teraz, a co więcej może mi za to sporo odebrać.

  2. O OnLive głośno wszędzie. . . 🙂 ja też już o tym tutaj pisałem. Cały ten pomysł jest po prostu „do kitu” i nie ma co się nad tym więcej zastanawiać. Ludzie, którzy grają dwie godziny dziennie zasiadając do tej samej gry via OnLive od razu „wyczują” że to nie to samo. . . i machną na to ręką. A wszystko za sprawą praw fizyki i specyfiki działania Internetu. Żeby to działało jakoś sensownie ISP musiałoby takie serwery stawiać w swoich sieciach szkieletowych. I już widzę dostawcę usług, który stawia sobie taki pożeracz łącz. . . i „obciążacz” infrastruktury. . . pakiety strumieni video są małe (np 188 bajtów – czyli zawsze wazą tyle samo – taka uwaga do tekstu) ale jest ich baaardzo dużo. . . To nie jest fakt bez znaczenia dla niektórych urządzeń sieciowych. Nie będzie żadnej rewolucji tylko rozczarowanie. . . 🙂 może i ta usługa ruszy, ale używać tego będzie naprawdę garstka z garstki graczy. Gry uruchamiane lokalnie na konsoli, czy na PC nie znikną. . . a będą ewoluować w full HD 🙂 Skompresowany obraz full HD to minimum 10 megabitów na sekundę (!) – kto ma takie łącze w domu działające stabilnie jak skała z taką prędkością? Ceny gier via OnLive będą wyższe niż ceny zwykłych wydań. Mówił o tym chyba nawet pan w prezentacji OnLive. „Że jak ktoś nie musi wydawać na sprzęt to będzie musiał zapłacić za grę więcej” I co, . . . bulimy więcej i mamy super grę gdzie ruszenie myszką skutkuje „obrotem głowy” z widocznym opóźnieniem, a na ekranie nie mamy super obrazu HD z AA8x i Anizo 16 tylko KOMPRESOWANY obraz video (taki jak trailery filmów, które oglądamy przez sieć), zapchane łącze, wkurzoną rodzinę – bo nie mogą odebrać poczty i strony im „mulą” . . . 🙂 naprawdę. . . rewolucja. heh

  3. . . . czy autor czytał podobny artykuł na Imperium Gier (WP)?Moim zdaniem, to może być drugie Wii. Oczywiście nie chodzi mi o rewolucyjny kontroler, ale małą (?) rewolucję, jaką za sobą niesie. Pomysł, jak widać daje wątpliwości. Nie inaczej było z Wii, które w chwili zaprezentowania światu (a później podania nazwy 😉 wzbudziło spore kontrowersje, a analitycy wróżyli rychłą porażkę Nintendo, kolejną na rynku stacjonarnym po GameCubie. Jak się okazało, było to wróżenie z fusów, a sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Myślę, że podobnie może być OL (jak to ładnie autor skrócił). . . Wiele pada argumentów, że granie bez świeżego pudełka to nie to samo, że nie można dotknąć płyty itd itp. Racją, też jeszcze się przyzwyczajam do dystrybucji cyfrowej, ale powiedzmy sobie wprost- po rynku wtórnym widać, że niekoniecznie jesteśmy tak ogromnie przywiązani do swoich gier, a dystrybucja cyfrowa cały czas rośnie w siłę (toż to nawet gry w konkursach na V są wysyłane w postaci kodu! :). Poza tym rynek gier komputerowych cały czas cierpi na update hardware’ u. Na rynku konsolowym wychodzi to z kolejną generacją, a na PC masz wolną rękę. Są tego plusy, ale pojawia się problem, kiedy kupiony PC w pewnym czasie nie spełnia już naszych wygórowanych wymagań. Co w takim wypadku robimy? No cóż, najczęściej wchodzimy na strony ze specyfikacjami technicznymi i dajemy upust naszym emocjom w poście poniżej, kiedy nasz komp spełnia je lub nie. Uczucie „sprzęt jest już kupiony” i „nie mam forsy” zbyt często dokucza posiadaczom popularnych blaszaków. W tę dziurę próbuje wgryźć się OnLive. Czasem, niestety, warunki zmuszają nas, do pewnych działań, a brak gotówki wydaje się w tym wyjątkowym przypadku sprzymierzeńcem dla producenta. OnLive podpięty pod telewizor i wszystko działa. Specyfikacja odchodzi w zapomnienie, czeka nas tylko granie. Bardzo wygodne podejście, czyż nie? Dlatego wróżę OL sukces, wciąż pozostaje wiele wątpliwości typu cena, piractwo, szybkość transmisji, jakość odbieranego obrazu, ale odstawmy je do premiery. Ten projekt powstaje już kilka lat, więc technologię mają raczej dopracowaną (jak to bywa w przypadku kilku lat) a już nie raz byliśmy zaskakiwani przez branżę elektroniczną w dziedzinie cudów techniki. Podsumowując- ten projekt ma zadatki na PC v2. 0 i przyszłość mu się maluje ciepłymi barwami. Pod koniec tego roku przekonamy się, czy OnLive nie wyprzedza swoich czasów. ( (L) OL)

  4. Moze i by cos z tego bylo. Juz teraz mamy Quake Live itp. Niby instaluje sie u nas w domu, ale czemu nie mialo by byc sciagane. Internet tak jak wiekszosc technologii sie rozwija – moze nie tak szybko jak np karty graficzne, ale i tak juz jest nie najgorzej. W takiej Japonii raczej nie beda sie martic o przepustowosc lacz. Pytanie tylko co bedzie obslugiwalo tylu graczy na raz? Pewnie jakis taki ala SkyNet? ^^Swoja droga fajna sprawa by byla, gdyby po kupnie jakiegos odbiornika nie musialbym sie martwic o konfiguracje. Ale znajac zycie zaraz pojawily by sie nowsze odbiorniki, trzeba by wykupywac „patche” konfiguracji i ogolnie ceny mogly by byc narzucane jak sie komukolwiek podoba ^^ Ah ta globalna kontrola.

  5. Na gamesindustry. biz jest artykuł o tym że Crytek prowadził badania nad strumieniowaniem gier od roku 2005, w roku 2007 porzucili temat. . . CEO z Cryteka twierdzi, że takie usługi mogą pojawić się dopiero w roku 2013/15. . . ze względu na jakość łącz w prywatnych domach. . . Dodał, że nie mają nic wspólnego z OnLive ale pozwolili im testować serwis na ich grach. . . i „It will be interesting to see how it happens under millions of users. Let’s say more than a few hundred users, how it will behave. ” Co moim zdaniem pokazuje dość sceptyczne spojrzenie na to zagadnienie. . . Do tych dat dodałbym kilka lat w Polsce. . . O ile jakość tak renderowanych gier zadowoli graczy. . . co bardzo dobrze pokażą beta testy. . . Ja twierdzę, że wymagających graczy taka usługa nie zadowoli. . . ze względu na specyfikę tego pomysłu.

  6. ringod—> nie nie czytałem, ale jak się domyślam moje przemyślenia wcale nie są oryginalne i wiele osób podziela tą opinię (co dobrze widać w waszych komentarzach)

  7. pomysl fajny. . ale to jak z samochodami na wode 😀 nawet jezeli byloby mozliwe. . to wielcy potentaci paliw sie na to nie zgodza i zrobia wszystko zeby uniknac czegos takiego ;p tu jest tak samo. . . wszystkie firmy produkujace sprzet beda na sile zatrzymywac onlive. . . po za tym najwiekszym problemem jest lacze internetowe. . chociaz gdzies tam pisali ze 1. 5mb na nizszych detalach. .

  8. A co z piractwem? Prędzej czy później i tak by to obeszli. . . A jak wiadomo większość piractwa jest jednak na komputerach. Moim zdaniem ten projekt nie wypali. A co do komentarza nr. 3 to nie znaczy że jak wii sie udało to musi się OnLive udać.

  9. IMHO pomysł OL jest bardzo ciekawy, fizycznie realizowalny i ma szansze powodzenia. Jasne, że wprowadzi dużo zamieszania ale tak to jest zawsze z rewolucyjnymi pomysłami. Obalę kilka mitów z niektórych wypowiedzi:- mała szybkość łącza: jak będzie trzeba to się zwiększy PL jest trochę zacofane w tym temacie ale nie jesteśmy pępkiem świata, jak ktoś miał dostęp do niezłych sieci akademickich to wie, że transfery z drugiego końca kraju albo globu na poziomie megabajtów to żaden problem, przy takim strumieniu możliwy jest dobrej jakości obraz HD- do grania wystarczyła by przeglądarka WWW z jakimś pluginem (najpewnie Flash), casual już dłużej nie będą narzekać, że grafika jest drewniana- dostęp do grubej rury od strony serwera: bez przesady to się pięknie zrównolegla, można serwery rozrzucić po całym globie żeby były blisko enduserów, patrz na google (youtube) – to się da zrobić, jest tylko kwestią ceny- szerokie nowe możliwości: brak konieczności instalacji, możliwość dzierżawienia gry (zagram godzinę, zapłacę 1E za godzinę zamiast 49E za całą płytkę), mogę zagrać u kolegi, u siebie w domu, w pracy 😉 w autobusie na komórce – ciągle w tą samą grę z kontynuacją- wyższa cena: patrzy wyżej, dodatkowo patrz na różnicę w cenie gry na PC i konsole, jest ogromna a ludzie kupują jednak gry na konsolę, jeżeli gra będzie sprzedana za cenę gry konsolowej (jak widać można) to różnica do ceny gry PC będzie tak duża że pokryje z nawiązką utrzymanie serwerowni z grubą rurą- znacznie lepsze wykorzystanie sprzętu, nikt nie gra 24/7 serwerownia może tyle chodzić, może być umieszczona tam gdzie prąd jest tani, starsze GPU mogą obsługiwać starsze gry, nowsze GPU nowsze gry – bardzo duże pole do optymalizacji- w zasadzie to nie trzeba PC tylko wystarczy trochę bardziej rozbudowany TV z dostępem do internetu, już teraz są TV z USB do oglądania zdjęć a najtańsza karta graficzna NVidia z seri 8 potrafi robić (przy okazji) dekompresję H264 w rozdzielczości HD bez problemów- karty graficzne zdrożeją 🙁 to źle ale z drugiej strony enduser już ich nie będzie potrzebował, przynajmniej w takim kształcie- IMHO największym zagrożeniem technicznym dla tego projektu może być duże opóźnienie w czasie reakcji, nikt nie lubi jak FPS ma laga pomiędzy przesunięciem myszki a reakcją, musi być na poziomie 100ms i mniej a to będzie trudne, ale od czego są specjaliści z telekomunikacji :)Kończąc. Pomysł bardzo fajny, może nieźle namieszać ale jeszcze nie teraz, będą przeciwnicy jak i zwolennicy (patrz święta wojna PC<->Konsole). Na pewno będzie ciekawie 🙂

  10. ja uważam, że to nie ruszy. lag mniejszy niż 100ms nonstop przy transferze w obie strony? raczej fikcja, ale za 10 lat czemu nie

  11. @kwant: odnośnie łącz, operatorzy internetu sprzedają swoje usługi powyżej swoich możliwości. . . i to żadna nowość (tak się składa że wiem to i owo na ten temat). Jasne, że przepustowość łącz będzie rosła, ale ciągły, nieprzerwany transfer na poziomie 5 (potem 10) mbps per user to jest wyzwanie i będzie w przyszłości (10 mbps). Poza tym „filmik” mpeg na monitorze TO NIE TO SAMO co obraz renderowany przez kartę lokalnie. To nie są żadne mity, tylko fakty. A to że CryTek badał temat i dał sobie spokój, też coś oznacza. Dali sobie spokój między innymi z tego powodu, że końcowa jakość usługi nie zależałaby w 100% od nich – tylko od firm trzecich też (ISP).

  12. @blowfish: jestem znacznie bardziej optymistyczny i wierze, że jest to możliwe, MS w latach bodajże 90 próbował robić usługi typu: applications as a service i stwierdził, że się nie da i przestał badać sprawę bo wtedy wszyscy mieli modemy w porywach do 56kbps, parę lat temu google to zrealizowało (gmail, gmaps, docs, etc. . . ) i działa, działa bo ludzie mają lepsze łącza, operatorzy również. Teraz wszyscy idą w stronę VoD wysokiej jakości, obejrzyj sobie na youtube filmiki nagrane i strumieniowane w HD, musisz mieć łączę >2mbps (ale do testów możesz sobie zbuforować na wolniejszym łączu), jakość jest o wiele lepsza niż filmiki kompresowane MPEG-1 na płytce CD którymi zachwycaliśmy się 10 lat temu. TV i Video na rządanie przez internet jest w tej chwili technicznie i ekonomicznie możliwe, problem jest raczej z bezwładnością ,,ludu” i problemami politycznymi (DRM, reklamy, etc. . . ). OL to nie to samo co VoD bo film można zbuforować cały albo przynajmniej kilka minut i nie będzie ,,rwało” podczas odtwarzania. Z interaktywnym materiałem się nie da, dlatego tu jest challenge według mnie. Podobny problem jest w rozmowach (SIP/Skype) i tam to można rozwiązać odpowiedni protokół i zapewniając mu odpowiedni QoS (quality of servce) na wszystkich routera pomiędzy nadawcą a odbiorcą. Musi mieć to wyższy priorytet, zapewniony transfer, etc. . . Nad tym muszą popracować spece od telekomunikacji, to jest tylko kwestią kasy. Jeżeli zyski będą spore to i fundusze się znajdą 🙂

  13. Pomysł ciekawy, jednak według mnie nie zrewolucjonizuje rynku. Urządzenie które rozwiązało problemy z częstym ulepszaniem sprzętu powstało już dawno temu i nazywa się konsola 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here