Swoimi spostrzeżeniami na temat next-genowej grafiki Spector podzielił się w rozmowie z dziennikarzami serwisu GamePro. Twórca Deus Ex stwierdził „Hardware nie jest rozwiązaniem naszych problemów z fabułą. W rzeczy samej, może być tak, że sprzęt next-gen spowoduje, iż będzie nam jeszcze trudniej skupić się na rozwoju fabuły i interakcji między poszczególnymi postaciami”. Komputerowa legenda uważa, że stworzenie grafiki na urządzeniach next-gen wymaga dużego nakładu pracy, a więc i czasu „Ludzie oczekują wysokiego poziomu grafiki. Jego osiągnięcie powoduje, iż mniej czasu można poświęcić na stworzenie fabuły”.

Spector uważa, iż historie opowiedziane w grach można podzielić na trzy gatunki:

Kolejka górska – ekscytująca historia tworząca iluzję, która pozwala myśleć, iż gra zawiera wiele emocjonujących zwrotów akcji. Koniec końców ten typ gier zmusza nas do podążania z góry wyznaczoną ścieżką. Zdaniem twórcy, tego typu fabuła coraz rzadziej pojawia się w elektronicznej rozrywce, nie zaniknie jednak nigdy.

Model „Will Wright” – gry typu The Sims czy SimCity. Budują fabułę w oparciu o podejmowane przez graczy decyzje zamiast narzucania wielu elementów przez ich twórców. Tworzone są wokół idei mówiącej, iż gracze są w stanie sami opowiedzieć i podzielić się lepszą opowieścią niż, te które przekazują autorzy poszczególnych tytułów.

Fabuła generowana proceduralnie – Do takich tytułów zalicza się według niego Facade (http://www.interactivestory.net/). Tego typu gry są w stanie same zmieniać swą fabułę „w biegu”, dzięki czemu nie podąża ona żadnymi utartymi ścieżkami. Według twórcy Deus Ex, gry tego typu oferują nam olbrzymią swobodę, pozwalając jednocześnie „odkrywać wewnętrzną przestrzeń związków międzyludzkich w takim samym stopniu, jak zewnętrzną powłokę świata zaprezentowanego w grze”.

Ciężko jest nie zgodzić się przynajmniej z niektórymi uwagami autora Deus Ex. Dwie z trzech konsol nowej generacji za swój największy atut uważają olśniewającą grafikę. Pecety drepczą im po piętach. Wystarczy spojrzeć na taki tytuł jak Crysis. Wymagania ma olbrzymie, ale wiążą się one jedynie ze sprzętem, stojącym na biurku czy podłodze. Wyobraźnia i myślenie nie są atrybutami potrzebnymi do grania w tego typu produkcje. Czy czeka nas, więc zalew odmóżdżających, ale ślicznych pozycji, czy też jest w świecie elektronicznej rozrywki miejsce dla takich perełek, jak kilkukrotnie wspominany już Deus Ex. Co myślicie na ten temat? Kiedy w ogóle ostatni raz graliście w grę, która zachwyca opowiadaną historią – jaki to był tytuł? Podzielcie się z nami swoimi przemyśleniami.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

10 KOMENTARZE

  1. Stare przygodówki pomimo tego, że fabuła była liniowa poteafiły wciągnąć na długie tygodnie. Może dlatego, że trzeba było pomyśleć i powiązać fakty a nie przesunąć zielony kamień w lewo a czarny w prawo i „zagadka” rozwiązana. Z tytułów które pamiętam, a które miały naprawdę rozbudowany świat była gra „Might&Magic” – chyba piąta część. Pomimo braku jakiegokolwiek 3D, przesuwania się skokowo po polach, była strasznie rozbudowana i miała mnóstwo questów. To już „Larry” jest lepszą przygodówką niż niektóre obecnie proponowane tytuły, które zajmują GB na dysku a tylko dlatego, że tekstury i muzyka tyle zajmują. A fabuły brak, albo jest szczątkowa.

  2. „Kiedy w ogóle ostatni raz graliście w grę, która zachwyca opowiadaną historią – jaki to był tytuł?”Perełki z ostatnich paru lat, w jakie grałem: Fallout 2, Baldur’s Gate 2, Fahrenheit (Indigo Prophecy), Vampire: The Masquerade – Bloodlines (w szczególności polecam dwa ostatnie tytuły, gdyż sądzę, że są one nieco niedocenione). Teraz czekam na The Witcher, który typem rozgrywki już bardzo mocno przypomina mi Fallouty i Bloodlines – chyba się nie zawiodę.

  3. requiemourn – ostatnio tez dorwalem Bloodlines. Powiem Ci ze w tak dobra gre nie gralem juz kupe lat (za wyjatkiem wspomnianego przez Ciebie Fahrenheit ktorego ocena spada o polowe jesli dojdzie sie do samego konca i pominietego Psychonauts). Wszystko w tym tytule od klimatu, przez niesamowite postacie, swietna fabule i powalajace z nog dialogi oraz programy radiowe pokazuje jak dobrze w tym co robili odnajdywali sie ludzie z Troiki. Az przykro myslec o tym, ze firma ta juz nie istnieje i nigdy nie wyda kolejnego rownie znakomitego tytulu 😐

  4. Fallout2. . a w ciagu kilku najblizszych tyg jestem pewien ze wciagnie mnie Stalker. . niestety grafika jest w obecnych czasach bardzo wazna. . .

  5. Heh, a w moim przypadku grą której fabuła wytapetowała mną ściany był właśnie. . . Deux Ex. Wspaniałe, cudowne, doskonałe dzieło Warrena Spectora. Choć od tego czasu przez mój komputer przewinęło się sporo dobrych gier żadna nie dorastała do pięt Deus Eksowi i jego drugiej części (która choć uproszczono w niej gameplay nadal miała świetną fabułę). I nie tylko dlatego, że DX ma bardzo ciekawą fabułę jako taką, ale przede wszystkim z powodu drugiego dna. Przeprowadzanych tam analiz tego, czy ludzie potrzebują Boga i dlaczego go stworzyli (rozmowa z prototypem AI Morpheus w domu Evereta) czy rozmów z Helios-JC w 2 części kiedy wykłada on swój pogląd na stworzenie idealnego świata etc etc. Jak na razie nie udało mi się znaleźć gry, która tak świetnie poruszałaby tematy które mnie właśnie najbardziej interesują. Btw. Spector mówił jakiś czas temu w wywiadzie, że chciałby stworzyć kolejną część Deus Ex, jednak Eidos nie chce/nie chciał sprzedać praw. Mam jednak nadzieję, że następna część powstanie, bo szkoda by było zostawić tak świetnie rozpoczęty świat w którym tyle zostało jeszcze do opowiedzenia. Osobiście też uważam, że dzisiejsze gry zbyt mocno skupiają się na grafice. Oczywiście ona też jest ważna, bo miło się gra kiedy obrazki na ekranie wyglądają realistycznie, ale poprawianie grafiki nie powinno się odbywać kosztem game-play’u i historii. Co innego kiedy gra (jak np. DX w swoim czasie) ma jednocześnie świetną grafikę i dobry gameplay. Przykre jest to, że tak na prawdę my, gracze, mamy w takim stanie rzeczy swój udział, podobnie jak np. recenzenci. W wielu recenzjach można spotkać stwierdzenie, że „w tej grze grafika jest genialna. Gra ma jednak kijową historię ale tutaj to nie ma znaczenia – ocena 8/10” oraz, że „ta gra ma na prawdę dobrą fabułę, żeby jeszcze miała lepszą grafikę było by 7, a tak 6/10”. Z kolei ostatnio u mnie w szkole właśnie został poruszony temat gry Crisis. Myślałem, że kumplowi zaraz odpadnie głowa jak tylko pojawił się ten tytuł. A co ja na to? Stwierdziłem, że „Crisis jest do kitu”. Od razu na mnie naskoczyli: „Do kitu? Porąbało cię?! Widziałeś tą grafikę?!”. . . Nic dodać, nic ująć.

  6. Katmay – rzeczywiście, końcówka w Fahrenheit była jakby dorobiona na siłę i zupełnie mi tam nie pasowała (szczególnie ze względu na wprowadzenie jednej konkretnej „postaci”). Ale i tak mało która gra do tego stopnia zaangażowała mnie w wydarzenia dziejące się na ekranie – choć to zapewne też częściowo zasługa ciekawie rozwiązanych sekwencji zręcznościowych i prowadzenia dialogów, a nie tylko samej fabuły. A jeszcze tak odnośnie samego tematu – dla mnie takim najlepszym przykładem gry, którą mogą ubóstwiać tak media jak i gracze za, jak mi się wydaje, samą grafikę jest Oblivion. Dla mnie to zwyczajnie masa zmarnowanego potencjału, który powinien być wykorzystany na stworzenie bardziej angażujących questów i świata i załatanie wielu technicznych niedociągnięć (niezwykle dziurawy system rozwijania postaci, jednorazowe nagrody za questy i trudność przeciwników zależne od poziomu bohatera (najbardziej poroniony pomysł jaki kiedykolwiek został zaimplementowany do RPGa), etc. ). Jedynym zauważalnym dla mnie ulepszeniem w stosunku do Morrowinda i Daggerfalla było otwieranie zamków wytrychami.

  7. Co do fabuły, to faktycznie ciężko z tym w dzisiejszych produkcjach. Z klasyki to faktycznie na pierwszych miejscsch znajdują się przygodówki ze starych czasów (Monkey Island, Indiany, Beneath a steel Sky, Dreamweb, Simon the Sorcerer itd. . . ). Niestety w dzisiejszych czasach nawet ten najbardziej wymagający fabuły gatunek zszedł na psy. Sztuczne, plastikowe, prerenderowane tła w których wieje pustką, zagadki na poziomie 6-cio latka, fabula rodem z filmow z wytwórni TROMA itd. Przyklady? proszę bardzo – wychwalana pod niebiosa Siberia – nudny, pusty, bezklimatyczny zlepek screenów z glupkowatymi zagadkami, Tunguska – piękna grafika i nic więcej, odcinkowy Sam&Max – oj daleko i to bardzo daleko padł od oryginału sprzed lat, itd itp. Jednak nie jest aż tak źle, ostatnio pochłonął mnie Dreamfall, choć nie jest to przygodówka w klasycznym tego słowa znaczeniu oraz Fahrenheit też całkiem ciekawy. Doskonałym przykładem, dlaczego tak się dzieje w ambitnych produkcjach, jest historia Bloodlines’a i Troiki – chyba każdy wie jak skończyla się w tym przypadku chęć zrobienia czegos nieprzeciętnego i klimatycznego. Ludzie niestety już nie potrzebują i nie chcą mysleć podczas grania, przyjemność sprowadza się refleksu i liczby fragów. Nie to że mam coś przeciwko frafowaniu, poprostu nadeszło nowe pokolenie graczy, które wymaga już czego innego, a nam starym dziadom pozostaje powracanie do klasycznych dzieł ze stajni Sierry czy Lucasarts.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here