Choć może nie jestem maniakiem gier cRPG gram w nie relatywnie dużo. Lubię kiedy gra ma linię fabularną, kiedy mogę wcielić się w herosa i po raz kolejny uratować świat. Tą chęć potęguje jeszcze fakt, że swego czasu dość poważnie zaczytywałem się literaturą fantasy (do której wciąż lubię wracać). Dlatego co pewien czas sięgam po cRPGa, żeby przeżyć kolejną przygodę.

I choć wciąż potrafię doskonale bawić się w Forgotten Realms czy innych uniwersach zawsze była jedna rzecz, która kłuła mnie w tych wizjach – niespójność językowa. Niezależnie z kim rozmawiałem zawsze posługiwał on się mniej lub bardziej, ale jednak „grzecznym” językiem. O ile jest to zupełnie zrozumiałe w sytuacji kiedy rozmawiamy z takim na przykład Lordem Nasherem w Neverwinter Nights 2, o tyle jest mocno zaskakujące i sztuczne kiedy w ten sam deseń odzywa się do nas mieszkaniec dzielnicy portowej Waterdeep. A przecież nie raz musiałem w czasie mojej przygody w NWN 2 czy Baldur’s Gate obcować z najgorszej maści mentami, złodziejami, mordercami, którzy bez zmróżenia oka zadźgaliby własną matkę. I co? I nic. Mówili coś w stylu „ej bratku, uważaj bo porachujemy ci kości!”. Fajnie, informacja została przekazana, nawet zrozumiale, ale gdzie tu autentyczność i klimat przedstawionej sytuacji? Gdzie brutalność przestępczego świata, gdzie wrogość, która wyraża się również agresją słowną? Czy mam rozumieć, że twórcy naprawdę wierzą w to, że taki portowy „rzeźnik” zjadający małe dzieci na śniadanie właśnie w ten sposób ostrzegłby mnie przed naruszeniem wcześniej zawartej z nim umowy?

A może wiarygodność prezentowanej sceny została złożona na ołtarzu poprawności językowej i ratingu gry? Bo przecież odpowiednio wulgarny język od razu ten rating podbije, a co za tym idzie ograniczy docelowe grono odbiorców – a tego jak wiemy wydawcy wyjątkowo nie lubią. Niestety w ten sposób marketing odbija się na spójności wizji przedstawionej w grze. Bo od takiego bandziora zamiast grzecznego „porachowania kości” bardziej bym oczekiwał czegoś w stylu „ej, kurwa, jeśli nawalisz, spuszczę ci taki wpierdol, że długo będziesz mnie wspominał”. I w tym momencie czas wrócić do anonsowanego we wstępie Wiedźmina. Choć słyszałem wiele na temat tego, że świat w tej grze nie jest czarno-biały i wszechobecny jest w nim brud i zepsucie aż gęba mi się uśmiechnęła kiedy jakiś napotkany krasnolud zbluzgał mnie na czym świat stoi, a paser Talar w Wyzimie Klasztornej zaczął rozmowę od „to co kurwa, pohandlujemy?”. I żebym nie został źle zrozumiany. Nie oczekuję przekleństw w grach bo je lubię i uważam, że są fajne. Wręcz przeciwnie, jako człowiek pracujący słowem jestem wyjątkowo wyczulony na estetykę języka i w życiu codziennym staram się unikać przekleństw. Irytują mnie też osoby, które ubóstwo swego słownika tuszują przecinkowaniem „kurwami”. Niemniej jednak potrafię docenić sprawnie i sensownie użyty wulgaryzm jako formę językową. I właśnie takim przypadkiem jest Wiedźmin gdzie każda przysłowiowa kurwa buduje autentyczny obraz slumsu i marginesu społecznego, w który musi zanurzyć się główny bohater. Język w tej grze staje się nie tylko sposobem komunikacji, ale integralną częścią całości, odpowiedzialną za kreowanie klimatu, służącego uwiarygodnieniu zaprezentowanej wizji. Dzięki takim zabiegom moje ulubione krasnoludy z pociesznych barczystych karzełków spotykanych w światach Forgotten Realms znów stały się butnymi, cwanymi i dosadnymi do bólu wojownikami/rzemieślnikami, którzy nazywają rzeczy po imieniu. Z ulic miasta zniknęły też kurtyzany, a zastąpiły je po prostu dziwki. Ten prosty zabieg językowy sprawia, że odbiór świata gry przez gracza diametralnie się zmienia. Poczucie zepsucia, brudu i upadku (również moralnego) jest jak dla mnie w Wiedźminie wręcz namacalne. I jestem przekonany, że w dużej mierze odpowiedzialny jest za to język, którym zwracają się do nas napotkane postacie.

Element ten zasługuje na uwagę i uznanie tym bardziej, że casus Wiedźmina jest unikalnym w skali globalnej! Oczywiście skazało to produkcję CD Projekt Red wyłącznie na dorosłego odbiorcę, ale czyż nie m.in. język i właśnie jego bezkompromisowość nie była tym za co tak bardzo pokochaliśmy prozę Sapkowskiego?

A co wy sądzicie o języku Wiedźmina? Czy gry powinny podążyć jego śladem czy może wciąż udawać, że światy RPGów zamieszkują sami grzeczni chłopcy?

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. „porachowania kości” bardziej bym oczekiwał czegoś w stylu „ej, kurwa, jeśli nawalisz, spuszczę ci taki wpierdol, że długo będziesz mnie wspominał”Mi sie to bardziej kojarzy z pijanymi gimnazjalistami, niz z bandytami czy zlodziejami 😛

  2. Świat Wiedźmina jest w ogóle dojrzalszy od Forgotten Realms. W FR nawet podczas wojny wszyscy sa radosni, ufni wobec innych itd. Choc lubie klimaty FR (niegdys duzo sie gralo w DnD) to Wiedzmin mnie zwalil z nog, wlasnie dzieki tak dobremu oddaniu klimatu prozy mistrza Sapkowkiego. W koncu poczulem sie jak w prawdziwym „sredniowieczu” a nie jak w bajce o zlym potworze chcacym zniszczyc swiat, a ktorego to jakis wiesniak, ktory staje sie super poteznym herosem z wielkim mieczem +5 zalatwia bez wiekszych klopotow. Rasizm, nieufnosc wobec innych, wrecz otwarta wrogosc, mocne slownictwo, seks i inne rzeczy sprawily ze Wieska chyba jeszcze przez dlugi czas nie usune z dysku. Chocby z sentymentu do sagi ;)Zeby jeszcze tylko dali jakis porzadny toolset, jak ten w NWN2. . .

  3. „Panie Magister-nie pierdol pan”Sprawnie użyty wulgaryzm to słodycz sama w sobie ale, jak wspomniał autor, zastępowanie interpunkcji „kurwami” jest żałosne

  4. Hehe, w końcu można sobie poprzeklinać, nikt tego nie odbierze źle, nikt tu bana za to nie da. Szkoda tylko (a może nawet i dobrze ?) że wypada używać wyłącznie cytatów 🙂 . Nie mogę sobie nic fajnego przypomnieć poza tekstem krasnoluda „pieprzyć koegzystencję” 🙂

  5. Mam na ten temat nieco odmienne zdanie. Co prawda język w cyfrowym wiedźminie wyróżnia się pozytywnie na tle innych tytułów. Niestety grałem zaraz po odświeżeniu sagi i język w grze raził mnie trochę nieudolnym naśladownictwem tamże użytego.

  6. Sposób w jaki wysławiają się tacy Talar czy Siemko to absolutne mistrzostwo w budowaniu odpowiedniego klimatu. Albo ten karczmarz z pierwszego aktu. Bardzo mi pasują rzucane przez nich teksty z jednego powodu – gdybyśmy takich spotkali w naszym świecie, wyrażaliby się w podobny sposób. A tekst Talara po tym jak mówimy mu, że wierzymy jego słowom „No raczej, k***, nie inaczej” po prostu zwalił mnie z nóg ze śmiechu. Wiedźmin mnie zaskakuje prawie na każdym polu, od sposobu walki po styl wyrażania się różnej maści oprychów. Nie przypuszczałem, ze dzieło CD Projektu będzie pod tymi względami tak dobre. Zobaczymy jak z historią bo na razie jestem w 2 akcie więc dużo jeszcze przede mną. Ale trzymam kciuki i mam nadzieję, żę po genialnym ME się na Wieśku nie zawiodę.

  7. Ja tam sie zgadzam z zdzichonem – Wiedzmin jest nierowny, momentami faktycznie jest na swiezo i na rowni z Sapkiem, nieraz sa na sile troche wstawiane hasla uzyte juz w kisazce, a czasem sa lekkie zgrzyty imo np. wlasnie to wspolczesne powiedzonko ‚raczej nie inaczej’. Tzn. i tak wypada to pozytywni, mimo ze nie do konca idzie w parze ze stylem ksiazki, po prostu raczej nie znalazloby sie cos takiego w sadze (przynajmniej o ile pamietam, czytalem ladne pare lat temu :>)

  8. Wiedźmin w polskiej wersji jest wręcz kopalnią powiedzonek – nie zdziwię się, jak „no raczej, kurwa, nie inaczej”, „nie pierdol, Magister”, „pięknie, kurwa, pięknie” czy „pieprzyć koegzystencję” wejdą do kanonu polskich one-linerów takich jak „zainwestuj w tik-taki, bo ci jedzie”, „usta-usta, Albercik, nie krępuj się”, „co się stało, że się zesrało” czy „jest tu jakiś cwaniak?”. Co do „ej, kurwa, jeśli nawalisz, spuszczę ci taki wpierdol, że długo będziesz mnie wspominał” w przypadku zbója, bardziej oczekiwałbym rzucania gwarą więzienną i uliczną. Naprawdę szkoda, że wielu zagranicznych twórców nie ma jaj, by bawić się językiem – na polskim rynku mielibyśmy wtedy ogromne pole do popisu dla tłumaczy (zobaczyć Baldur’s Gate w nieocenzurowanym tłumaczeniu Andrzeja Sawickiego – to jest to!).

  9. Wiedzmin jest nierowny, momentami faktycznie jest na swiezo i na rowni z Sapkiem,

    Można to zrzucić na to, że gra to nie książka, którą czyta się płynnie od A do Z. Gra ma inną strukturę ot i wszystko.

  10. Język którym napisana jest Saga, jest nieprawdopodobny. Praktycznie każda z występujących na kartach postaci, wyraża się językiem przynależnym do jej warstwy społecznej. To pierwsza rzecz która uderzyła mnie podczas czytania sagi. Wręcz nie mogłem się nadziwić, jak sprawnie i bezproblemowo Sapkowski posługuje się rozmaitymi rodzajami mowy, gwary, sposobem wyrażania się odmiennych postaci. Czysta poezja – czasami miałem wręcz wrażenie, że książka czyta się sama. W grze jest podobnie, choć wiadomo, książki i gry nie można porównywać. Ne da się z powodu zbytniej odmienności form przekazu. Co do przekleństw, nie lubię ich i drażnią mnie one, ponieważ zakłócają ciąg wyrażania się/rozumowania. W Wieśku jednak, podobnie jak w książce, są mistrzostwem świata. To jedna z głównych zalet tej gry – jej autentyczność. Tylko tu pojawia się pytanie. Jak będzie to wyglądało po przeniesieniu warstwy dialogowej na powiedzmy język angielski? Język polski jest przebogaty jeżeli chodzi o gwarowe, czy rzadko już używane słowa jasno kojarzące się ze średniowieczem np takie rozmaite chędożenia, życi, mordy, rębajły, kutasy, majchry, zawżdy itd. A w o wiele uboższym angielskim? Czy da się to przełożyć w taki właśnie sposób, aby nie wyszło kolejne „What’s the fuck it is?” Niby można zastosować staroangielski z jego dawnymi formami. Można, ale czy komukolwiek będzie się chciało?W każdym bądź razie gra straszliwie straci na ewentualnym nieudolnym tłumaczeniu, to pewne. (w wersję ang. nie grałem i nie zamierzam)

  11. Język którym napisana jest Saga, jest nieprawdopodobny.

    Z tym się w pełni zgadzam. Do Sapkowskiego po prostu ciężko równać.

    A w o wiele uboższym angielskim? Czy da się to przełożyć w taki właśnie sposób, aby nie wyszło kolejne „What’s the fuck it is?”

    A z tym nie do końca. Zabawa polskim to, ze względu na jego złożoność, rzeczywiście przyjemność. Możesz mi jednak wierzyć, że angielski (choć prosty konstrukcyjnie) jest również bardzo bogaty, choćby ze względu na to, że mówi w nim prawie pół miliarda ludzi rozsianych po całym świecie. Nie liczę tu wszystkich pidżynów, czyli języków powstałych przez połączenie angielskiego z językiem narodów skolonizowanych przez Brytoli. . Wybierz się kiedyś do knajpy z Irlandczykiem, Australijczykiem i robotnikiem władającym cockney i zobaczysz jaki bogaty to język :)Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak bogato i kreatywnie można kląć po angielsku, to doradzam zapoznać się z komiksową serią „Preacher”Co do przekleństw w komputerowym Wiedźminie, to drażniły mnie dość mocno. Nie ze względu na ich obecność jako taką, ale jakieś takie nieakuratne ich używanie. Często miałem wrażenie, że scenarzyści nie posługują się takim językiem na co dzień, znają go „z drugiej ręki” i po prostu brak im wyczucia.

  12. co do przekleństw to w W są jak najbardziej na miejscu, jednak są miejsca gdzie po prostu wypadły sztucznie i na siłę i tym miejscem są rozmowy z Talarem właśnie. Jego wulgaryzmy brzmią pompatycznie i bez przekonania, byle by były. Warto też zagrać w The Longest Journey, tam w Arkadii jest krótki dialog z niezłą wiązanką, brzmi jeszcze bardziej koślawo niż wypowiedzi Talara, trochę jakby teletubiś mówił „kurwa”. Aktor po prostu położył ten kawałek nie wiedząc czy to bajka czy, w sumie to on bajki dubbinguje, więc nie miał pewnie innej perspektywy :). Faktem jest, że scenarzyści nie radzą sobie z właściwym stosowaniem bluzgów o ile w mowie potocznej zapewne wychodzi im to (zapewne jak wszystkim) „od serca” o tyle w napisanych dialogach czuć niepewność i nieporadność co przekłada się na odbiór tego przez nas.

  13. Moze i bylo tak w jednym czy dwu miejscach z Talarem, poza tym gdy go poznajemy nieco nie pasuje on do wczesniejszego klimatu gry, troche kontrastuje z reszta, moze wydawac sie zbyt wspolczesny. I nie tyle on sam jest nienaturalny, co jego wstawienie do gry wydawac sie moze dziwne. Ale jak sie go lepiej pozna to wychodzi, ze ogolnie postac udana, wrecz jedna z lepszych. I nie zgodze sie , ze razi brakiem autentycznosci. Jest tez bardzo dobrze zagrana, glos jest idealnie dobrany. Do takiej postaci moze i stosunkowo latwo znalezc aktora, zeby brzmialo to dobrze. Ale tu nie brzmi dobrze, tylko perfekcyjnie. Ostatni raz tak ciekawie zagrana po polsku postac widzialem chyba w BG – Imoen :)A co do utrzymywania klimatu ksiazki, to najlepszym punktem byla imo ta rozmowa z czerwonowlosa ksiezniczka na przyjeciu u tego pana na L, ‚Lojwardena’ (gralem z 3 miechy temu i juz nie pamietam imion :/). Chociaz moze to i z opowiadn Sapkowskiego, nie wszystko czytalem. . . Ale jesli to robota CDP to tu im to wyszlo chyba najlepiej (przynajmniej do tego miejsca , bo gry nie mialem czasu skonczyc)A tak w ogole to duza czesc dialogow pozostawiala we mnie wrazenie malego niedosytu – byly takie jakby troche za krotkie nieraz. I tez jestem ciekaw, jak to wyglada w angielskiej wersji – w recenzjach raczej pisali o ‚rigid dialogues’, czyli latwo sobie wyobrazic, ile z tego, co my mamy dostali na zachodzie. . .

  14. Jakkolwiek polski jezyk troche mnie irytuje (do ilu osób na świecie można trafic, pisząc po polsku? :P) tak uwielbiam jego elastycznosc, ktorą swietnie wykorzystuje sie wlasnie przy przeklenstwach 😛 Osobiscie staram sie raczej nie stosowac tego typu slownictwa (niestety, ze srednim skutkiem), ale gdy juz sie zdarza, to potrafi byc zabawnie. W naszej rodzimej mowie mamy tak wielki zasob wulgaymow i wszelkiej masci pejoratywnych okreslen, ze przeciez grzechem byloby zupelnie je pomijac 😉

  15. Skoro tak o wszystkim i o niczym, rzućcie jakieś przykłady gdy w standardowym pure fantast (jak kto woli forgotten realms) aż się prosi o soczystą kurwę. Jeśli chodzi o przekład na język angielski (nie widziałem) to odnośnie przekleństw ja widzę tam tylko typowo irlandzkie bluzgi 🙂 W przypadku książki, przekład stracił swój urok. „Idź wychędoż się sam” Zostało przetłumaczone na zwykłe „Go fuck yourself”. Tak samo jak na okładce The Last Wish mamy dopiskę „Geralt is a hunter”. Brzmi to trochę banalnie. Nie wspomnę już o wyśmiewaniu się z tłumaczenia samej nazwy wiedźmin na „witcher”. Bądź co bądź język stanowi potężną barierę i może zniszczyć niejedną historię. P. S. Chociaż na tłumaczenie Świata Dysku bynajmniej nie narzekam, zachowuje urok oryginału 😉

    • Skoro tak o wszystkim i o niczym, rzućcie jakieś przykłady gdy w standardowym pure fantast (jak kto woli forgotten realms) aż się prosi o soczystą kurwę.

      W samym Baldur’s Gate 2 jest całe multum – kaptury zabierają Irenicusa i Imoen, Linvaile wykręca się po raz kolejny od pomocy w ataku na Bodhi, Jaheira kolejny raz strzela focha. W WiedźMacu odpowiednik Korgana by nie wytrzymał i chociaż „kurważ ich macią” rzucił, a w Forgotten Realms wałek.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here