Szósta rano. Dzwoni budzik informując mnie, że czas wstawać do pracy. Zwlekam się z łóżka. Łazienka, kuchnia i ląduję przed komputerem wmuszając we wciąż śpiący organizm naprędce przygotowane śniadanie. Szum odpalanych wiatraków, chwila czekania na uruchomienie okienek i już włączam przeglądarkę. Noc tym razem była łaskawa. Wiatry wiejące z kierunku NE sprawiły, że moja łódka z rozłożonym spinakerem przez 5h pokonała dobre 100 mil morskich. Nie zmienia to jednak faktu, że przez ostatnie godziny wiatr osłabł, a przede mną rozpościerała się strefa ciszy, której za wszelką cenę musiałem uniknąć. Rzut oka na prognozy pogodowe. Za 12h wiatr w tej strefie osłabnie jeszcze bardziej. Co gorsza, zmieni kierunek na niekorzystny dla mnie. Nadszedł więc czas zmiany kursu. Kilka kliknięć i zamiast spinakera na maszt powędrował code zero, a łódka powoli wykonywała zwrot na kurs 239 zwiększając prędkość do przewidywanych 13.9 węzła. Jeśli przez następne 24h utrzymam ten kurs i prędkość powinienem być zdecydowanie bliżej pierwszego punktu kontrolnego – Ilha de Fernando de Noronha. Ta noc to również awans aż o ponad tysiąc pozycji w klasyfikacji generalnej. Obecnie jestem na 21000 miejscu. To konsekwencja tego, że do zabawy dołączyłem zbyt późno, aby załapać się na rywalizację z najlepszymi od początku tego etapu. W drugim– z Cape Town do Cochin będzie już zdecydowanie lepiej. Ten etap traktuję jako dobrą rozgrzewkę przed właściwymi zmaganiami.

Od dwóch dni do mojego porannego rytuału obejmującego przegląd serwisów informacyjnych dołączył jeszcze jeden element – wirtualne regaty. Mowa oczywiście o oficjalnej grze Volvo Ocean Race, która daje nam możliwość zmierzenia się z trasą wyścigu. Wszystko czego potrzebujemy to przeglądarka internetowa.

Po wejściu na stronę http://www.volvooceanracegame.org/home.php i dokonaniu rejestracji możemy ruszać do boju. Pozostaje jeszcze tylko wybór kolorów jednostki (kadłuba i żagli) oraz nadanie jej unikalnej nazwy. Mój Blue Moose (jakżeby inaczej mógłbym nazwać mój jacht?!) ma oczywiście niebieski kadłub i czerwono-niebieskie ożeglowanie.

Grafika spełnia wyłącznie funkcję użytkową – uproszczona do schematycznego przedstawienia oceanu, łódki, kontynentów i naniesionych na wodę strzałek symbolizujących kierunek i siłę wiatru sprawdza się doskonale. Sercem gry jest panel boczny, w którym określamy kurs oraz rodzaj ożeglowania, którego chcemy używać. Opcje zaawansowane (za które musimy jednak zapłacić) pozwalają ponadto na programowanie zmian kursu i automatyczną zmianę żagli. I to właściwie wszystko.

Gra jest banalnie prosta, a co najważniejsza zupełnie nieabsorbująca. Jedyne czego od nas wymaga to optymalizacja kursu raz na jakiś czas. Biorąc jednak pod uwagę, że rozgrywka toczy się w czasie rzeczywistym to nawet jeśli nie znajdziemy chwili dla VOR danego dnia nic wielkiego się nie stanie. Odcinki, które musimy pokonać są tak olbrzymie, że raczej nie grozi nam zderzenie z lądem. Co najwyżej nasza trasa nieco się wydłuży i spadniemy o kilka miejsc w klasyfikacji.

Pozornie zniechęcająca prostota gry jest jej największym atutem. Dlaczego? Bo w wirtualne regaty VOR może bawić się każdy. Może dlatego ilość zarejestrowanych graczy sięga 40 tysięcy?

Wirtualne regaty to doskonała rozrywka, dla każdego ceniącego sobie spokojną rywalizację. Ja od dwóch dni bawię się rewelacyjnie. No i pnę się w górę w klasyfikacji!

Wy też powinniście spróbować!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

4 KOMENTARZE

  1. mojarzupa —> ładnie to tak się porywać na bezbronną łódeczkę? 🙂 Gra to czysta nawigacja, żadnej „akcji” tam nie ma, tylko wiatry, zągle i odpowiednie kursy. Dla fanów żeglarstwa przednia zabawa, zresztą dla nie-fanów możliwe, że też. Wlaśnie próbuję się „załapać” na potężny układ, który rozwinie się przede mną za 36h z wiatrami wiejącymi po 25 kts – pytanie czy zdążę na czas dopłynąć w odpowiednie miejsce żeby się pod ten front podczepić. . .

  2. No i lipa – nie udało się i wylądowałem w samym centrum ciszy. Wiaterek dmucha 4 węzły, a ja muszę halsować jak szalony, żeby w ogóle posuwać się do przodu. Boli. . .

Skomentuj Kuba Wojtkowiak Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here