Nie wszystko złoto…

Oczywiście nie wszystkie wybory dokonane przez BioWare okazały się trafione. Niestety, wyjątkowo słabym pomysłem okazało się drzewo rozwoju umiejętności. Szczególnie w przypadku magów. Nie pozwala bowiem ono na swobodny wybór zaklęć, ale ustawia je w kolejki. Dlatego, aby wybrać Ognistą Kulę nie dość, że musimy osiągnąć odpowiedni poziom magii (co jest jak najbardziej normalne), to jeszcze wcześniej musimy wyuczyć się dwóch innych zaklęć z dziedziny ognia, których przydatność jest co najmniej wątpliwa (szczególnie w przypadku płonącej broni). Z przykrością muszę stwierdzić, że dobrze znany system z NWN sprawdza się zdecydowanie lepiej.

Zaskakującym rozwiązaniem jest również wspólny ekwipunek drużyny. Nie liczcie więc na to, że potężni wojownicy będą robić za drużynowe muły. Nic z tych rzeczy. Co gorsza, ekwipunek podzielono na „sloty”, gdzie każdy z nich zarezerwowany jest dla innej rzeczy. Co to oznacza? Że jeden kwiatek zajmuje dokładnie tyle samo miejsca co jedna zbroja płytowa. Głupie to i irytujące, a doskwierający nam brak miejsca w ekwipunku stanie się dla nas chlebem powszednim.

Stare przysłowie wojów mówi: Nie zapatrz się w cycki…

Choć pisałem o tym, że DA jest generalnie grą trudną nie ustrzegł się on powszechnych dla dzisiejszych gier ułatwień. Członkowie drużyny w czasie potyczki nie giną, a tylko tracą przytomność, a zaraz po zakończonej walce nasze paski zdrowia, many i wytrzymałości wędrują ku górze, abyśmy już po chwili znów mogli przystąpić w pełni sił do kolejnej bitwy. Z jednej strony skutecznie dynamizuje to rozgrywkę, z drugiej – pozbawia zabawę elementu dramatyzmu.

Dyskusyjnym jest również ograniczenie ilości członków drużyny do czterech osób. Optymalnym rozwiązaniem wydawałoby się w tym przypadku powiększenie tego zestawu o jeszcze jedną (dwóch magów, dwóch wojowników i złodziej) gdyż przejście gry ze złodziejem w drużynie na wyższym poziomie trudności może okazać się problematyczne w świetle niektórych starć, gdzie zestaw 2 x mag + 2 x wojownik ledwo dawał radę.

Smaczki

Jak już napisałem, fenomen Dragon Age polega na tym, że to co znane podaje nam na nowo, w odpowiednio dostosowanej do dzisiejszych czasów formie. Kanadyjczycy postanowili do tego dobrze znanego i smakowitego dania dorzucić kilka nowych akcentów. Jednym z nich jest mocno reklamowany w materiałach promocyjnych pies mabari. Choć początkowo wydawało mi się, że to zupełnie niewarty uwagi element im dłużej grałem i wykorzystywałem Reksia (tak go nazwałem, na część mojej ukochanej bajki z dzieciństwa!) tym bardziej mi się on podobał. Pies wchodzi w skład drużyny zapełniając jedno z miejsc (co wydawało mi się początkowo marnotrawstwem). Szybko jednak okazuje się, że mabari jest świetnym sojusznikiem dominującym na polu bitwy szybkością i zwinnością. To wyjątkowo skuteczna broń przeciwko wrogom uderzającym z dystansu.

Inną rzeczą wartą wspomnienia jest fakt iż zależnie od dokonanego przez nas wyboru rasy i klasy postaci w różny sposób rozpocznie się nasza przygoda w Fereldenie.

Choć za każdym razem ostatecznie trafimy pod skrzydła Duncana i Szarej Straży, sam fakt takiego zróżnicowania wydaje się wyjątkowo udanym pomysłem.

Mag rozkręca imprezkę

Nie chcąc zdradzać zbyt wiele z fabuły gry, napiszę tylko, że choć nie znajdziemy w niej nic odkrywczego należy zaznaczyć, że twórcom udało się zbudować niezwykle wciągającą historię. Poszło im to na tyle dobrze, że choć spędziłem już z DA kilkadziesiąt godzin, wciąż siadam do gry z ochotą i ciekawością tego co czeka na mnie za zakrętem. Przekonywujący, pełen emocji świat wspiera równie ciekawa wizja Pustki – krainy snów, zamieszkałej przez potężne demony. Wszystko to tworzy wyjątkowo smakowitą mieszankę, która chwyta gracza i nie chce puścić.

Uczta

Nie ukrywam, że Dragon Age był dla mnie jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą premierą tego roku. Premierą, z którą wiązałem równie dużo nadziei co obaw. Te ostatnie rodził zalew materiałów promocyjnych, co jak wiemy czasem staje się metodą na wciśnięcie nam gry przeciętnej udającej tylko dobrą produkcję. Drugim wątpliwym elementem była grafika, do której wprawdzie nigdy nie przywiązywałem jakoś nadmiernie wagi, jednak w tym przypadku nie prezentowała się ona zbyt okazale. Dziś mogę powiedzieć, że obawy były bezzasadne. Wprawdzie w porównaniu z najnowszymi produkcjami Dragon Age wypada średnio, jednak zupełnie spokojnie oprawę można uznać jako zadowalającą, a na pewno nie odbierającą przyjemności z gry.

Bardzo dobra jest natomiast muzyka. Znajdziemy tam wszystko to, co powinno znaleźć się na ścieżce szanującego się RPGa. Jest i odpowiednia nuta patosu pasująca do zwycięskiej bitwy, ale także i brzmienie tajemnicy kojarzące się z mrocznymi lochami czy jaskiniami.

Morrigan

Warto zaznaczyć, że pomimo wpadki z wadliwą serią płyt, która trafiła do sklepów (i recenzentów) polski dystrybutor gry wyszedł z tego ambitnego projektu obronną ręką. Wprawdzie w produkcie finalnym znalazło się kilka słownych wpadek, jednak polonizację Dragon Age można uznać za udaną. Grę większości podkładających głosy można ocenić dobrze, choć równocześnie trudno wskazać jakieś wybijające się role. Ot, solidny produkt, który tylko od czasu do czasu zgrzytnie słabszym czy niewłaściwie dobranym poziomem głośności nagrania.

Podsumowując – Dragon Age pomimo swoich słabości okazuje się wyśmienitym daniem dla każdego fana RPG. To gra, która przywraca gatunkowi należne mu miejsce i potencjał dowodząc, że na pecetach wciąż można grać w największe hity. Ode mnie gra dostaje solidne 9 z zaznaczeniem, że to produkcja inna od tych, które zwykły ukazywać się w ostatnich latach – wymagająca, czasem nawet irytująca, zmuszająca do myślenia i pełna treści, które tylko czekają abyśmy zanurzyli się w świecie wykreowanym przez twórców. To gra, na jaką wielu z nas czekało od lat.

Zobacz także: recenzja Dragon Age: Początek (Xbox 360)

BioWare od lat przekonuje nas o tym, że jeśli chodzi o tworzenie gier RPG, nie mają sobie równych. Może właśnie dlatego wszyscy z taką uwagą obserwowaliśmy nową premierę tego studia – Dragon Age. Czy po raz kolejny frazesy o następcy mitycznego już Baldur’s Gate okażą się jedynie gadką PRów? Czy hardcorowe gry RPG rodem z PC już na zawsze zostały złożone na ołtarzu konsoli i lekkostrawnej rozrywki dla mas? O tym i jeszcze paru innych rzeczach dowiecie się czytając ten tekst.

Plusy

Minusy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

11 KOMENTARZE

  1. 8 maks. Fajnie się łupie, ale jeśli głośno reklamuje się tą grę jako następcę Baldur’s Gate, to trzeba oczekiwać więcej. Powiedzcie mi, w czym ta gra jest lepsza od takiego Drakensang? Szczerze mówiąc, dużo lepiej grało mi się w takie Mass Effect, które nie udawało, że jest czymś więcej jak kosmicznym h’n’s. Dragon Age jest płytkie jak miska mojego Mabari, ta cała „mroczność” polega chyba tylko na tym śmiesznym efekci juchy, która plami nasz pancerz (zabawnie to wygląda podczas dialogów). No i te szopki z polskim wydaniem. . .

  2. Hehe, Mass Effecta nazwał hack and slashem. Co za nietrafione określenie :/ W złości na DA pojechałeś soviet, pojechałeś. A jeżeli ME naprawdę kojarzy ci się w małym nawet stopniu z H’n’S to gratuluję.

    • Hehe, Mass Effecta nazwał hack and slashem. Co za nietrafione określenie :/ W złości na DA pojechałeś soviet, pojechałeś. A jeżeli ME naprawdę kojarzy ci się w małym nawet stopniu z H’n’S to gratuluję.

      Jakoś nie mogę wymyślić innego określenia na Mass Effect. OK, niech będzie: „gra akcji z elementami RPG”. Taki Rainbow Six: Vegas z lepszą fabuła i w kosmosie. Co do tego „gniewu”: wymieniłem elementy, które najbardziej mnie bolą, więc wyszło na to, że gra mi się nie podoba. Wprost przeciwnie, gra się bardzo dobrze i trudno się oderwać, ale i tak wolę Faerun :P.

  3. Cóż, mi DA zdecydowanie przypadł do gustu. Jest to jedna z najlepszych pozycji w którą dane mi było ostatnio zagrać. Jednak dobry rpg z rzutem izometrycznym i pauzą taktyczną to jest to 🙂 Długo się zastanawiałem czy instalować oryginalne głosy, czy polski dubbing i muszę powiedzieć, że nie zawiodłem się na na naszej rodzimej wersji. A kto mówił, że rpgi mają być w przyszłości krótkie,temu zaraz w słusznym szale kawał ciała zaraz utnępozdrawiam 🙂

  4. Wystarczyło napisać – „Gra RPG z shooterowym systemem walki TPP”. I to wystarczyłoby. Z Mass Effecta jest taki H’n’S jak z Diablo gra RPG. Miałem się wypowiedzieć na temat recenzji i zapomniałem 😉 Jest ona bardzo ciekawie napisana dzięki temu czytało mi się ją przyjemnie. Co najważniejsze wyniosłem z niej kilka przydatnych informacji na temat gry, w którą oczywiście jeszcze nie grałem (W tym tygodniu zaczynam przygodę z DA). A to jest IMO najważniejsza cecha recenzji – przekazanie w niej informacji dzięki którym czytelnik może sobie wyrobić jakąś opinię o recenzowanym produkcie. Tak jest w przypadku tekstu Bartosza, którego pióro trzyma, jak zwykle, bardzo wysoki poziom.

  5. U mnie dopiero na nowym komputerze DA się uspokoił i chodzi bez problemów o których wcześniej wspominałem. A naprawdę byłem o krok przed zmianą na wersję konsolową.

  6. recenzja jak zwykle oki, ale nie porwala mnie. tj nie porwala mnie w taki sposob ze musze juz dzis zagrac w da 😉 szczerze mowiac mialem sie za wielkiego koserwatyste, ale cale to gadanie o oldskulu zamiast mnie przyciagnac – bo nieskromnie mysle ze to tacy jak ja sa glownym targetem tej gry – cale to gadanie sprawilo ze, nawet jesli to nieprawda, o da zamiast o nastepcy baldurow (choc wolabym nastepce baldura wlasnie :P) zaczalem myslec jako strategicznych puzzlach przeplatanych dialogami. i wiecie co, wogole mnie do tego nie ciagnie. zajomy kupil da, jak skonczy to zagram. a powiedzial ze zajmie mu to chwile bo jest on – takze starej daty – ale graczem z doskoku. a tak wogole – pierwszy dodatek do ostatniego nwn u mnie przepadl – nie pamietam oc tam biegalo, ale zdaje sie gralo sie z timerem, a poki nie jest to alien breed odpuszczam. z rozpedu odpuscilem tez drugi dodatek. nie udalo mi sie teraz skonczyc takze risena. wbrew temu co pisza i mowia (moim zdaniem gowno za przeproszeniem prawda) risen jest znacznie gorszy od gothicow. nawet 3-go. bo o grze nie stanowi to czy jest zabugowana czy nie. co stego ze risen nie byl, skoro byl to po prostu nudny, niezapadajacy w pamiec klon g3 na dokladnie tym samym silniku, z dokladnie tymi samymi rozwiazaniami etc. gothica 3 w przeciwienstwie do wiekszosci wspominam dobrze, risen znuzyl mnie w 3 czy 4 akcie w ktorej z jaskin z kawalkami zbroi czy broni czy czego tam, bo nie pamietam. a o co mi chodzi ? kurcze nie wiem, ale chyba naprawde da sie wyrosnac z gier. chyba naprawde po okresie hardkorowosci przychodzi okres kiedy nasz czas pozwala nam tylko na gry – hehe – casualowe (feara 2 gralem z tydzien, kiedys styknalby dzien). a przede wszystkim czlowiek jesli juz gra to w tytuly bardzo precyzyjnie wyselekcjonowane z tych setek gier, a kiedy okazuje sie ze nawet one moga zawiesc. . . coz, napewno sie nie cofne i nie zostane znowu nalogowcem, teraz producent gry MOCNO musi walczyc o moja kase, oj mocno. ps: zima przyszla wiec ja praktykuje teraz takie gierki 😉 http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?t=8671

  7. Obiecywałem sobie że nie sięgnę po DA po tylu ilościach filmików reklamowych i zapewnieniach o następcy Baldura,ale poszedłem kupiłem i naprawdę dobrze się bawię. Ciekawa historia, fajne interakcje między członkami zespołu. Podoba mi się wprowadzenie, próbowałem już rozpoczynać 3 typami postaci i obiecuje sobie ze przejdę grę pewnie jescze kilka razy aby sprawdzić jaki ma to wpływ na rozgrywkę. Minus i to poważny za DLC, dla mnie generalnie jest chamstwem wypuszczanie przygód zbroi dodatkowych jednostek itd do juz zakupionego produktu. Niestety widać że ta mania ogarnia coraz więcej produkcji :/Na szczęście są jeszcze starsze pozycje w które można się bawić korzystając z pomysłów fanów. DA jest niezły daje 8/10 bo to jednak nie do końca baldur ;).

  8. lovebeer myślałem, że tylko ja tak mam. Kiedy byłem młodszy świat był chyba piękniejszy. Teraz mimo, że DA jest fajny to nie gra mi się w niego już tak jak w stare RPGi. Nie wiem co jest ze mną gry już mnie tak nie bawią, szybciej się nudzą. Niby gram w tego DA ale jak odejdę od kompa to mnie nie ciągnie z powrotem. Grafika jest momentami okropna, ale jakoś to nie wadzi. Niewidzialne ściany to lekka przesada, bo są wszędzie po chamsku zrobione. Fajna gra ale to już chyba nie to co kiedyś.

  9. Doskonała gra nie grałem w Baldur`s Gate w czasach jego świetności (a dzisiaj po prostu straszy oprawą i interfejsem więc już się nie przekonam) więc nie mogę się odnieść czy rzeczywiście DA może się nazywać jego spadkobiercą. Pewnie nie ale kogo to obchodzi. Mimo że gra ma swoje wady to w Dragon Age gra mi się po prostu świetnie. Wspaniała gra nieidealna ale może druga część poprawi jej słabości. Kiedyś uważałem się za fana Mass Effect, jednak spłycona (ale za to niesamowicie efektowna) dwójka trochę mnie rozczarowała. Wolę DA.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here