Pragnę zakomunikować, że grafika jest po prostu doskonała. Square, twórcy gry, podobnie jak ludzie z Polyphony, którzy stworzyli Gran Turismo, posiadają jakieś nadludzkie umiejętności wypruwania resztek sił z, jakby nie patrzeć, nieco leciwej PlayStation 2.

Mapy są potężne, filmów jest multum i wyglądają świetnie, a nieco mniej niż zwykle mangowe postaci wyglądają przekonywująco. Co prawda ograniczona moc obliczeniowa daje się we znaki, w związku z czym o szusowaniu po świecie bez przeładowań a’la World of Warcraft można zapomnieć, ale nie jest to jakiś dramatyczny problem, tym bardziej, że same walki są porywające i wyglądają świetnie.

Zmiany systemowe

Najpoważniejsze zmiany zaszły w samej rozgrywce właśnie. Twórcy serii do zawsze cierpią na syndrom gorących rąk, co oznacza mniej więcej tyle, że każda nowa pozycja w serii różni się dość znacznie od swojej poprzedniczki.

Zmiany dotyczą głównie systemu walki, choć należy przyznać, że od zawsze jego twórcy poruszają się w pewnych wyznaczonych wcześniej ramach. W dwunastce największa innowacją są Gambity, czyli nowy sposób na automatyzowanie walki innych członków drużyny. Poprzez wprowadzanie kilku standardowych komend i określenie ich priorytetów, każda postać wykonywać będzie odpowiednie zadania w miarę potrzeb. Jak to działa?

Final Fantasy XII przedstawi zupełnie nowy system walki.

Postać może atakować każdego wroga i odrywać się od walki w celu uleczenia kolegi, jeżeli stan jego zdrowia spadnie poniżej pewnego poziomu. Recenzenci kochają gambity, gracze zaś niekoniecznie, gdyż brakuje im manualnego wstukiwania każdej komendy. Nowy system zaś powoduje, że gra „gra się sama”, zaś gracz musi dokonywać zmian jedynie w przypadku dramatycznego obrotu spraw na gorszy.

Final Fantasy XII zapowiada się co najmniej epicko. Z pewnością będzie to jedna z lepszych pozycji, jakie kiedykolwiek ukazały się na konsole. Z punktu widzenia PC-towca muszę jednak stwierdzić, że Final Fantasy niczym nie powala, szczególnie biorąc pod uwagę, że dziś wszyscy grają w World of Warcraft i Obliviona.

Bardzo wiele rozwiązań, oraz ogólna prezentacja świata, zdają się być żywcem przeniesione z właśnie z World of Warcraft o można sobie w tym momencie zadać pytanie jaki właściwie to ma sens. Finale zawsze były inne od wszystkiego. Na własne oczy przekonamy się o tym pod koniec tego roku. Z pewnością będziemy śledzić tą grę – zostańcie z nami!

[Głosów:0    Średnia:0/5]
1
2
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułXIII – komiksowo
Następny artykułColin w błotku

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here