Ilekroć mam przed sobą kilka dodatkowych wolnych dni obiecuję sobie, że powrócę do tytułów, które z różnych przyczyn nie mogłem ukończyć wcześniej. Czasem powód jest prozaiczny. Nie miałem czasu, ponieważ goniły zawodowe obowiązki. Czasem po prostu nie miałem dość dużo determinacji aby ukończyć jakiś etap i po prostu odłożyłem grę na półkę. No, ale przecież mamy święta, wolne! To najlepszy czas na granie. Czyżby? Ja co roku mam ten sam dylemat. Wiele sobie obiecuję. A to dokończę grę X, poszukam starych Save’ów i zainstaluję z powrotem jakiś przebój, którego (ku mojej hańbie) nie ukończyłem dawno temu. I jak co roku prawie nigdy nie udaje mi się zagrać porządnie w cokolwiek.

W moim przypadku jest ku temu kilka powodów. Pierwszy i najważniejszy łączy się z moją pracą. Skoro szeroko rozumiana branża elektronicznej rozrywki jest moim codziennym zajęciem to ostracyzm i złe spojrzenie rodziny jest całkowicie zrozumiałe w momencie, kiedy próbuje w świątecznym okresie zasiąść do ulubionego komputera lub konsoli. No bo patrząc na to z boku. Czy wypada zajmować się pracą w wolne dni? Oczywiście, że nie! Tak widzą to osoby postronne. Nie zabiera się pracy do domu. Tak więc w świąteczny czas jestem ofiarą własnego zawodu. Przemykam między członkami rodziny, jak tylko mogę staram się uciec do mojej ulubionej rozrywki. Czasem się udaje, na ogół jednak nie.

Ciekawa gra komputerowa przegrywa zatem z telewizją. Bo jakoś nikt nie protestuje, że przez całe święta gra włączony telewizor. „Potop”, „Gliniarz z Beverly Hills”, „Krzyżacy” i kilka innych żelaznych pozycji, którymi raczą nas stacje telewizyjne w Wielkanoc jest powszechnie akceptowanych. Gry już nie. No, ale przecież oglądanie Krzyżaków w trampkach (przyjrzycie się uważnie!), perypetii Andrzeja Kmicica i maślanych oczu Oleńki Billewiczówny jest już narodową tradycją. Tradycją pod jajeczko, kiełbaskę i wódeczkę! Scenariusz jest zatem taki: siedzę za suto zastawionym stołem. Dzielę się jajeczkiem. Pochłaniam mięsiwa, sałatki, wędlinkę, sosik tatarski i „wiosenny” z rzeżuszką. Zagryzam korniszonkiem. Potem spacerek i od początku. Obiadek, sosik, jajeczko i kiełbaska. Na koniec ostatni akord mordowania żołądka – wielkanocne baby, mazurki itd. W domu, u rodziny. Rodzina u nas. My u rodziny. Różne warianty tej samej historii. Świąteczne życzenia…kiełbaska, jajeczko… i tak przez dwa dni. Przyznam się szczerze, że jestem ofiarą kochanej familii i to podwójnym. Zarówno od strony matki, jak i ojca święta obchodzi się bardzo tradycyjnie. Rodzina matki pochodzi ze Lwowa. Mam więc „wschodni” styl świętowania (obawiam się, że obraziliby się za to określenie). Rodzina papy to z prostej linii zakopiańscy górale. Wyobraźcie sobie teraz to wybuchowe świąteczne połączenie. Nie bez kozery po uroczystych dniach biorę urlop… tylko po to żeby kapeczkę odpocząć.

Niestety w te święta znowu nie udało mi się ukończyć Obliviona. To prawdziwy wstyd! Ta gra ma już długą brodę, a ja nadal jestem w przysłowiowym lesie. W normalne dni nie mam czasu. W święta muszę poddać się kieratowi tradycji. Zazdroszczę dzieciom. One mają dobrze. Przyjdą do stołu na ciasto a potem hulaj dusza – mogą robić co chcą. Dorośli stają się niewolnikami konwencji.

Ja nie pograłem w te święta. Nawet nie zaproponowałem włączenia Nintendo Wii. Już sobie wyobrażam najedzonego pętami kiełbaski wuja grającego w Wii Sports. To byłby prawdziwy horror. Od lat obiecuję sobie, że zamiast świętować ucieknę gdzieś w góry, lub nad morze. Niestety nie wiem, czy rodzina by mi to wybaczyła.

Na szczęście Wielkanoc już się kończy i… no właśnie będę mógł znowu grać. Tyle, że (niestety) „zawodowo”. A przyjemność? Przyjemność zginęła między kieliszeczkiem beherovki i pętkiem białej kiełbaski z chrzanikiem.
Alleluja!

[Głosów:0    Średnia:0/5]

16 KOMENTARZE

  1. Moim zdaniem to te święta są raz w roku i naprawdę powinno się je spędzić z rodziną. Myślę, że i tak wielu graczy Ci zazdrości bo mimo iż robisz to z obowiązku zawodowego, to jednak grasz. Bardzo dużo. Większości z nas jednak uniemożliwia to praca lub szkoła i mógłbyś odpuścić sobie choć na te 5 dni. Krzywda Ci się nie stanie. 🙂 I tak jest zawsze, że jeżeli wiele sobie obiecujesz to musisz obejść sie z niesmakiem, a kiedy nastawiasz sie na „lipę” to często zostajesz mile zaskoczony. Wesołych Świąt 🙂

  2. Wiecie moi mili święta w Polsce to prawdziwy cyrk. Boże Narodzenie= wielkie sprzątanie i przewracanie chałupy oraz szwendanie się po rodzinach. Najlepsze, że jak nigdy w roku przekonujemy się, że z rodziną zwłaszcza tą dalszą najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Oczywiście standard u rodzinki czyli stół fura żarcia, wódeczka, dla pań wino i gadki u przysłowiowej d. . . marynie. Zazwyczaj w końcu na wokandzie pojawia się polityka i „zaczyna się dziać”. Wiadomo dwóch Polaków trzy poglądy. Po odbębnieniu umizgów do rodziny wracamy w domowe pielesze, oglądamy badziewie w telewizorni, bo jutro do tyry. Powyższy schemat powtarza się na Wielkanoc, z tą różnicą, że kobiety mają gorzej poprzez dyngus wiadrami w wykonaniu blokersów i innych dresów. No i gdzieś mi się zapodział podpunkt o obowiązkowej wizycie w kościele i sutej ofiarze na tace. Pewnie po to żeby proboszcz mógł przycinać najnowszą Hondzią jak z reklamy.

  3. A ja pograłem w dawno obiecywany sobie tytuł NWN2. Nawet daje rade, choć za diabła nie potrafię załapać tego całego silnika AD&D leżącego pod spodem. Jakieś setki cyferek, niezrozumiałe dla mnie oznaczenia i rzesze do niczego nie służących duperelnych itemów w stylu „super hiper chustka do nosa, 2k10 +2, efekt ognia, wymaga rzutu obronnego przeciwko katarowi +25”. Ratunku, ja przecież chcę głównie chwycić ciężki majcher w dłoń i porozłupywać kilka czerepów, w takt ciekawie opowiedzianej historii. Na całe szczęście miałem niezłego pomocnika, siedzącego mi cały czas na kolanach i ratującego mnie radami w stylu „tato, weź większy topór”, albo „musimy kupić miecz”. Facet ma 4 lata, więc rady te wywoływały u mnie poczucie silnej dumy, poza tym to jego pierwszy rpg, – nie wymagajmy zbyt wiele ;]Generalnie święta jak to święta, minęły jak każde dłuższe wolne. Ja tam nie narzekam.

  4. Ja wreszcie ruszyłem Titan Quest, prace olałem, od jutra trzeba będzie nadrobić. . . ale co wyklikałem przez parę dni to moje. Nie rozumiem jak taka gra mogła przejść prawie niezauważona przez fanów diablo2Udało mi sie tez rozruszać mój klan ET Quake Wars. W tym tygodniu otwieramy swój własny otwarty serwer rankingowy. :>Rozpoczyna sie tez czysto polski Cup, organizowany przez quakewars.pl

  5. Szczerze to to już przed poprzednimi świętami przestałem się definiowac jako osobę wierzącą, i świąt jako takich sam nie obchodze. Ale że „Ignavis sepmer feriae”. . . 😉 Oczywiście wraz z rodzinką odpicowałem dom, obżarłem się jak pewien sympatyczny skądinąd ssak powszechnie oskarżany o obżarstwo, wymęczyłem z tą cześcią familii, z którą nei mieszkam pod jednym dachem. Jednak udało mi się uniknąć życzeń z okazji świąt od znajomych (bo co to za życzenia wysyłane taśmowo. . ?), wizyty w kościele i jedzenia białej kiełbasy (bo nei lubie, hehe). Gdyby mnie to jeszcze interesowało, powiedziałbym że ciezko grzesze, klnąc niemożebnie na prędkość łacza (1/4 umowy. . . $^%#%^&%&^%). A co do grania. . trochę sie udało. Trochę w PESa6, trochę w Audiosurf, i po raz kolejny odbiłem sie od (copper, nie bij!!) Deus Exa. Nie podchodzi i już. . Przede wszystkim jednak sie wyspałem 😉 I mam to szczęscie, że jutro odpoczne po świetach, a do szkoły dopiero w środe 😀

  6. Szczerze to to już przed poprzednimi świętami przestałem się definiowac jako osobę wierzącą

    To w sumie tak jak ja, tyle że ja już nie pamiętam kiedy ostatni raz stwierdziłem, że wierzę w cokolwiek innego, niż własne możliwości 😉 No dobra, wierzę jeszcze, że doczekam się wreszcie pluginu do silnika na który czekam od paru tygodni i wnerwia mnie to jak. . . aaaale nie o tym mowa. Co do samych świąt jeśli chodzi o tzw. tradycje. . . Do kościoła już mnie nikt nie ciągnie. Nie widzę tam nic dla siebie ciekawego. A rodzinkę też mam wyrozumiałą i niespecjalnie religijną (termin „wierzący niepraktykujący” kłania się i pozdrawia szanowną publiczność). Chatę trochę odpicowałem bo wiadomo – raz na jakiś czas się przydaje ;). A białą kiełbaskę lubię :PPograć też pograłem, choć trochę mi się to granie nie kleiło. Mimo to zaliczyłem kolejny fragment Penumbry (w wielu kwestiach genialna, a w innych przeciętna gra) i wypróbowałem demko Sins of a Solar Empire. Niestety dopiero dzisiaj i trochę krótko, ale najważniejsze są dwie rzeczy – zdaje się mieć najlepsze z Homeworld i Master of Orion a ponieważ obie te gry bardzo lubię to jestem w niebie. I jeszcze mi chodzi bez najmniejszych zająknięć (pewnie do pierwszej większej bitwy ale mniejsza z tym, mam jeszcze sporo w dół do minimalnych ustawień więc jest git) co zdecydowanie można zaliczyć do cudów świata. Podziękowanie za rozsądek dla twórców. Wnerwiało mnie natomiast coś innego – PUSTKA. Pustka w necie, pustka na ulicach, wszystko pozamykane, dajcie żyć! Valhalla pusta, porażka. Święta – spora szansa, że wpadnie kasa do wydania na jakąś grę a tu kicha, sklepy pozamykane i mogiła. Natomiast w necie taki ruch ze tylko wziąć ołówek i wbić sobie między żebra. Nie mam co prawda problemu ze znalezieniem sobie zajęcia – mam co robić – ale czuję się tak, jakbym siedział w pustym pubie z barmanem niemową. . . Nazwijcie to uzależnieniem jeśli chcecie 😛

    Przede wszystkim jednak sie wyspałem 😉

    A ja nie i łeb mnie boli. . . :/

    copper, nie bij!!

    hahaha, widzicie jaki respekt, drżyjcie śmiertelnicy ;D Dobra, żartuję. . . 😛

  7. Coopertop co to za gra ktorą robisz ? 😛 Chetnie bym zagral xD

    No to będziesz musiał jeszcze trochę poczekać 😉 Długie trochę 😉 Choć nie takie długie jak z DNF mam nadzieję, lol ;D

  8. coppertop, w koncu sie przyznasz 😉 a jesli bedziesz potrzebował kilku wikingów do przemacerowanie gry na lewo i prawo w beta-testach to się zapisuje 😉

  9. coppertop, w koncu sie przyznasz 😉

    Do czegóż to? 😉

    a jesli bedziesz potrzebował kilku wikingów do przemacerowanie gry na lewo i prawo w beta-testach to się zapisuje 😉

    Oj, żebyś Ty wiedział ile osób już się zapisało ;D Na pewno skorzystam, ale tak jak mówię – jeszcze długa droga.

  10. Skoro wszyscy omawiają gierki, które usiłowali w święta ruszyć, to ja także. Starałem się przejść troszeczkę Rome Total War. W tejże grze najbardziej irytuje mnie głupota komputera, który nie potrafi w automatycznie rozgrywanej bitwie sensownie dowodzić. Kuriozalne jest kiedy ja odnoszę „heroiczne zwycięstwo”, a komputer „przeciętną porażkę”. Może mi się coś knoci z pamięcią ale chyba w pierwszym Medievalu komputer zachowywał się sensowniej. Przy okazji gier, które przechodzimy latami to u mnie ciągle króluje Morrowind. A to dlatego gdyż zawsze lubię przechodzić grę dokładnie co na czasie odbija się okrutnie. Oczywiście staram się choć troszeczkę „popykać” w Europę Universalis 2 i przybliżyć moment „Pax Byzantica” albo „Pax Polonica”. Coppertop: W kwestii SoaSE mamy podobne zdanie i zamiłowanie do gier „kosmicznych” również. Dodam tylko, że Sins of a Solar Empire potwierdza pewną regułę. Mianowicie gry które wyglądają kretyńsko na pierwszych zapowiedziach i trailerach, często okazują się być prawdziwymi perełkami i vice versa. Gry szumnie zapowiadane wręcz pływające w „hype’ie” okazują się zwykłym marketingowym shitem. No cóż wedle przysłowia g. . . zawsze na wierzch wypływa.

  11. a do mnie przyszedł był kuzyn z nowego pokolenia graczy – te głupie 12 lat młodszy – złożyliśmy mini LAN-party i na obrazowym przykładzie UT2003 pokazałem mu, że skila trza ćwiczyć w światek i piątek bo inaczej miętkim sie jest . . . a jak już napasłem swoje ego kilkudziesięcioma egzekucjami na nie-dość-szybkim-kuzynie włączyłem sobie stare dobre Hearst of Iron II no i ponownie moje ego – po kilku ciosach prostych – wróciło na swoje miejsce. . . skila trza ćwiczyć w światek i piątek bo inaczej. . .

  12. „Swiątek, piątek, bez wolnej niedzieli” cytując film „Pieniądze to nie wszystko”. Pewnie kuzyn grał zazwyczaj w GTA i dlatego w UT szło mu opornie. A Hearts of Iron 2 nie jedno ego przywróci na swoje miejsce i niejeden kręgosłup ideologiczny wyprostuje. Dobra gra. Bardzo.

  13. A ja pograłem. . pardon – pobawiłem się z kuzynem (lat prawie 4) samochodzikami, pomogłem braciom koncepcyjnie w robieniu modeli szybowców (‚-Ej, a dlaczego on spada?”-Dodaj ogon i popraw balans plasteliną’) I oczywiście naświętowałem się w gronie rodzinnym. Nie pograłem praktyczenie nic, chwilkę w Lineage 2 i wczoraj odpaliłem stare dobre Disciples 2 by przejść kawałek jakiejś dodatkowej kampanii – bardzo sympatyczna gra i nadal mnie ciągnie niemiłosiernie 🙂 pozdrawiam

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here