O naszych polskich monopolistach można napisać książkę. Utrwalone przez lata monopole sprawiają, że firmy typu TP S.A., PKP czy Poczta Polska czują się bezpieczne na rynku. Konkurencja dopiero powoli się pojawia, ale w obliczu gigantów, z którymi musi się zmierzyć nie jest to łatwe. Nie mamy też się co oszukiwać tym, że szybko będzie lepiej. Jasne, sytuacja się zmienia na lepsze, ale dzieje się to baaaaaardzo powoli. I choć w licznych reklamówkach spece od marketingu zapewniają mnie, że oferowane usługi telekomunikacyjne są na najwyższym poziomie, poczta niezawodna, a koleje wygodne i pachnące ja wciąż widzę broniącą się przed konkurencją wszelkimi metodami „tepsę”, brudne i śmierdzące pociągi jeżdżące w tempie pędzącego ślimaka (polecam trasę W-wa – Łódź – 120km w ok. 3h!) i pocztę, której dostarczenie kartki na terenie kraju potrafi zająć 3 tygodnie (nie przesadzam – z życia wzięte!).

Nie chcę się wpisywać w typowy nurt krytyczny wobec tych firm, nie będę też pisał o tym, że we Francji przejechanie koleją 500 km zajęło mi 2h – powiedziano już na te tematy zbyt dużo, zresztą niewiele zmieniając w tej kwestii. Jednak za każdym razem kiedy wyjmuję ze skrzynki zmiażdżone pudełko z grą szlag mnie jasny trafia.

Ja rozumiem, że przesyłka nie jest opisana „szkło – fragile – attention”, ale czy to automatycznie dla pracowników poczty oznacza, że można nią rzucać, rozrywać, miażdżyć, łamać i diabli wiedzą co jeszcze?! Zrozumiałbym nawet gdyby tego typu sytuacja zdarzyła mi się raz, ale niestety zdarza mi się nagminnie.

A przypadki miałem już różne. Mistrzostwem świata (i braku wyobraźni listonosza, który roznosił pocztę w mojej okolicy) było wepchanie do niewielkiej skrzynki koperty z dwoma grami. Do dziś zastanawiam się jak on to zmieścił. Wystarczy powiedzieć, że potem miałem problem z wyszarpnięciem tego (bo wyjęciem nie można tego nazwać) ze skrzynki. Oczywiście pudełka były zmiażdżone. O dziwo, płytom nic się nie stało. Szczęśliwie ten listonosz już nie pracuje – obecny zawsze przynosi mi przesyłkę do domu.

Co z tego kiedy często stan owej przesyłki jest marny. Poszarpane koperty to właściwie standard. Raz dostałem nawet taką, której część była oderwana – ewidentnie ktoś otworzył przesyłkę – a potem komisyjnie zafoliowana (o czym informowała adnotacja przyczepiona do resztek koperty). Widać gra się paniom na poczcie nie spodobała (strategia – Narodziny Ameryki) i postanowiły dobrodusznie, że jednak ją dostanę.

Zdarzały się też połamane pudełka. Poobłamywane „chwytacze” instrukcji wewnątrz pudełka to standard. Zawsze zastanawiam się jak bardzo trzeba rzucać i trząść pudełkiem żeby je połamać. Będę musiał kiedyś zrobić test. Szczęśliwie na razie (odpukać!) nigdy nie udało się im uszkodzić płyty, choć ostatnio byli blisko. Opisywane przeze mnie wczoraj NWN2 prawie poległo w pojedynku gra VS poczta. Dowody zbrodni wskazują na dwuetapowość starcia. Pierwszy był cios, który zerwał płytkę z bolca (łamiąc go oczywiście). W drugiej fazie luźna płyta polatała sobie po pudełku. A że miała gdzie, a odłamany plastik w miejscu bolca stanowił świetną igłę rysującą to płytka po wyjęciu jej z zafoliowanego pudełka wyglądała jakbym nią szlifował ściany po remoncie! Przyznam szczerze, że mina mi zrzedła jak to zobaczyłem i wkładając „cedeka” do napędu powątpiewałem czy uda mi się zobaczyć ekran instalacyjny. O dziwo – udało się, a płyta wytrzymała nie tylko instalację, ale również ponad 100h gry. „Dzięki ci S.C. Johnson” za dobre powłoki chroniące na płycie.

Za każdym razem kiedy przydarza mi się taka rzecz zastanawiam się za jakie grzechy jestem skazany na taką instytucję, która nie szanuje mojej własności. Ktoś mógłby powiedzieć – „ale przecież, na razie nie uszkodzili ci żadnej gry”. Tylko nie tu leży problem. Uszkodzono opakowania, porysowano płyty. Niby nic, wciąż mogę grać, ale zmiażdżonego czy połamanego pudełka na półce sobie nie postawie. A może chciałbym?

Drodzy pocztowcy – kiedy następnym razem będziecie rzucać przesyłką zaadresowaną do mnie, pomyślcie. Będę wdzięczny. Naprawdę.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

19 KOMENTARZE

  1. kiedys prszyszla do mnie plytka – nie z gra coprawda ale z materialami do projektu. nie zmiescila sie do skrzynki (od jakiegos czasu skrzynki montowane w blokach sa znacznej wielkosci zauwazyliscie ? niestety to bylo wczesniej) na co pan listonosz znalazl rozwiazanie – zgial list zawartoscia na pol i jakos weszlo. teraz zdaje poczta znalazla na to roziwazanie – u mnie w miescie nie roznosi sie paczek !!! urzedowo dostaje sie awizo i trzeba osobiscie odbierac przesylke na poczcie. no to sie nazywa pomyslowosc. teraz czesto kupuje filmy i seriale na dvd. jesli nie sa zajeboscie zabezpieczone to raczej sie nie zdarza zeby pudelka byly cale, a juz o zabkach trzymajaych plyty nawet nie ma co mowic. a tak na marginesie – kupilem na amazonie serial ktory mial plynac miesiac – plynal 3 – znaczy watpie zeby plynal bo dopiero potem dowiedzialem sie ze oczywiscie w polsce podczas ‚okresu swiatecznego’ (czlyli gdzies od pazdziernika do mniej wiecej marca) byly jakies problemy. . . ale ja nie o tym – napisalem do amazona reklamacje a oni nastepnego dnia na swoj koszt wyslali nowa przesylke. to sie nazywa dbanie o klienta, co ? szczegolnie jesli na codzien mamy do czyniena z takim gownem. . .

  2. Niszczone przesyłki to tylko jedna kwesta – poruszony przez ciebie temat doręczanie to inna sprawa. Pobudowali sobie super wypasione sortownie, w których nie ma kto pracować. To co się teraz dzieje z terminami to jest autentyczna tragedia i nadaje się co najmniej na Strasburg. Nasi kochani pocztowcy przestawili całą rodzinę na płacenie rachunków przez internet, bo faktury pocztą przychodzą nawet i tydzień po ostatecznym terminie płatności. Co do uszkodzeń – w małych mieścinach (jak moja) jest o tyle lepiej, że listonoszy się zna, i w danym rejonie zawsze jest ten sam. Można się więc dogadać i nie ma żadnych problemów. Wbrew pozorom listonosz pracę może stracić bardzo szybko, choć teraz jest to zawód deficytowy i ciężko takiego brywkę kimkolwiek zastąpić, bo płace marne, a i pora roku nie nastraja do spacerów.

  3. Dlatego zawsze wole doplacic i wziasc kuriera. I nie chodzi mi tu tylko o gry, bo tych przez internet zazwyczja nie kupuje. Ale zamwiajac kurierem wiem, ze przesylka przyjdzie w dobrym stanie, choc nie zawsze szybciej.

  4. Mnie raczej to az tak nie dotyka, bo raczej niezbyt czesto kupuje gry za posrednictwem internetu, a jak juz w cos zainwestuje na Allegro, to raczej ludzie wysylaja to dzieki uslugom kurierskim. Choc jesli ja juz cos sprzedaje, to via Poczta Polska i nikt nigdy nie narzekal na stan plytek i pudelek, takze znowu nie demonizujmy – az takiego dramatu nie ma. A w kazdym razie – ja go nie doswiadczylem 😉

    nie będę też pisał o tym, że we Francji przejechanie koleją 500 km zajęło mi 2h

    Mowisz serio? O_o Tez mialem przyjemnosc jechacj TJV na trasie Paryż – Nantes i pociag o ile pamietam nie zapierniczal az tak szybko.

  5. nie będę też pisał o tym, że we Francji przejechanie koleją 500 km zajęło mi 2h

    Polecam Poznań – Olsztyn. Ok. 400km przez ponad 5h. A jeśli ktoś lubi ekstremalne przeżycia, to proponuję „Przemyślanina” relacji Rzeszów – Szczecin. Nikt z pasażerów nie przeżył podróży aby móc powiedzieć ile trwa :DCo do przesyłek, ja jakoś szczególnych problemów nie miałem. To, co mnie dobija, to notoryczne (!) łamanie terminów. Fakt, że poczta nie pracuje przez weekend też jest jakąś kompletną pomyłką.

  6. W kwestii dotrzymywania terminów – życzenia świąteczne przychodzą do tej pory. Stan przesyłek też bywa różny. Swego czasu kupowałem sporo płyt na allegro i pamiętam, że nawet te dobrze zabezpieczone dochodziły do mnie nieźle zmaltretowane. Musieli nimi nieźle ciskać, bo ułamać róg pudełka przez dwie warstwy folii bąbelkowej nie jest znowu tak łatwo. Poczta Polska ma zagwarantowaną wyłączność na przesyłanie listów o wadze do 50gram (z tego co pamiętam). Rynek pocztowy zostanie całkowicie uwolniony w 2009 roku. Próbowałem już korzystać z usług konkurencyjnego InPost – też mnie jakoś nie zachwycił. XXI wiek, a mam wrażenie że ta poczta jeździ po kraju dyliżansami zaprzężonymi w muły.

  7. Ja na szczescie takich przygod nie mam. kupowalem juz wiele rzeczy. Od telefonow komorkowych po laptopa i nigdy nic nei zginelo ani nei zostalo uszkodzone. Prenumerata gazet tez przychodzi bez problemow. Pozdrawiam mile panie na mojej poczcie 😀

  8. Temat jakze na czasie! Wlasnie wrocilem z poczty – odebralem paczke. I nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze musialem isc do okienka i laskawie pytac, czy jest juz moze przesylka na ktora czekam. Mam to notorycznie – „panowie od paczek” maja alergie na wypisywanie awizo i trzeba byc jasnowidzem lub wydeptywac regularnie sciezke do urzedu pocztowego zeby trafic na swoja przesylke. Oby panowanie PP szybko sie skonczylo – bo na poprawienie jakosci uslug, ktorych mierny charakter wypracowano przez lata, nie ma co liczyc.

  9. siergiej —> jechałem TGV na odcinku Paris – Besancon (via Dijon) czyli to jest jakieś ok 450km i śmignąłem to w 2. 5h (z 10 czy 15 minutowym postojem w Dijon!). Sam byłem zaskoczony, bo w pociagu w ogole nie odczuwało sie prędkości a musiał poginać średnio ok 200km/h żeby się wyrobić. Cichutko, płynnie, pełna kulturka – tak powinno się podróżować, a nie jak u nas 🙁mnemic —> z kurierami DHLa tez mialem przygody. Kilka razy zostawili mi paczki u sąsiadów, bo tak im było wygodnie, bo nie chciało im się przyjezdzać jeszcze raz. A pan jak mu na to zwróciłem uwagę – że zostawia paczkę u kogoś pomimo że ma obowiązek dostarczyć ją do rąk własnych – to był ciężko obrażony. O jednej paczce dowiedziałem się po 2 dniach że jest u sąsiada, bo znów przyszła paczka i jak zapytałem o tą pierwszą to kurier mi powiedzial ze zostawil u sasiada. A sąsiad mi jej nie przekazał bo wyjechał akurat. Delikatnie mówiąc byłem na kuriera wściekły i nawet miałem wredny pomysł zgłoszenia zaginięcia paczki (a gość miał przecież w papierach „mój” – fałszywy podpis odbioru – ciekawe co by wtedy zrobił. . . ) Ostatecznie dałem sobie spokój, ale DHLa nie polecam.

  10. Co do pociągów to wszystko, co zostało powiedziane do tej pory to nic. Absolutnym rekordem świata jeżeli chodzi o PKP, czymś w co właściwie nie da sie uwierzyć nie zaznając tego osobiście, jest trasa Bielsko-Biała —> Kęty. To tylko kilkadziesiąt kilometrów (jeździłem tam swego czasu codziennie do szkoły), ale te kilkadziesiąt kilometrów może zmienić psychikę człowieka niczym spotkanie oko w oko z Ted’em Bundy’m po zmroku. Otóż w mniej więcej w połowie drogi pociąg przejeżdża przez mieścinkę o nazwie Kozy, gdzie tory są pochylone o ok 25 stopni albo i więcej. To nie żart. Postawione na półce koło okna kartony z sokiem, po prostu spadają na ziemię (po warunkiem oczywiście, że sie nie przykleją). Nie wiem co za idiota dopuścił pociągi do ruchu po torach w takim stanie. Fakt, faktem, pociągowóz jedzie tam z prędkością ok 1. 5 km/h. Nie raz widziałem jak mijali nas pieszy. Co najzabawniejsze, ta sytuacja trwa nadal, czyli już ok 10 lat. Co do wspaniałej Poczty Polskiej rekordowa ilość głupoty tryskała z jej pracowników za czasów Amigi, kiedy to masowo wysyłaliśmy sobie dyskietki w kopertach (wtedy nie było takich z wymyślnych kopert z bąbelkami). Dla niewtajemniczonych dodam, iż 150-cio kilogramowe panie na poczcie, uzbrojone były w ciężkie stalowe stemple do bicia pieczątek na kopertach – resztę dopowiedzcie sobie sami. O właśnie, przypomniało mi się jak robiliśmy wtedy Pocztę Polską w konia :). Koperty z dyskietkami przesyłane były pomiędzy całymi siatkami kumpli po Polsce, a szkoda było przecież bulić tyle za znaczki, więc stosowaliśmy taka sztuczkę. Po przyklejeniu znaczka na kopertę, smarowało się go klejem biurowym, tak aby pokrył dokładnie całą jego górną powierzchnię. Klej po wyschnięciu był idealnie przezroczysty, więc nie było go widać. Baba na poczcie biła stempel. Koperta szła do kumpla, a on odklejał znaczek z koperty, zmywał wodą klej z góry (razem z częścią stempla) i na tym samym znaczku wysyłał dyskietkę dalej, stosując te samą technikę. Nasz rekord, to kilkanaście kursów na jednym znaczku. 🙂

  11. Meh. O Poczcie Polskiej nasłuchałem się już wielu miejskich legend i wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że i mi parę razy zdarzyło się doświadczyć potęgi pomysłowości pracowników tej instytucji. :/ Czekam z utęsknieniem, kiedy to PP straci monopol, wróżę jej wtedy jakieś 3 miesiące życia. :> Czekam w milczeniu, albowiem 30 lat na tym łez padole nauczyło mnie, że absolutnie najgorszą rzeczą jest denerwowanie biurwy. Smile and wave, boys. Just smile and wave. ;(Znacznie lepsze doświadczenia mam z kurierami – akurat mieszkam na końcu śwata, znaczy się, Warszawy, co ma też tą miłą zaletę, że w moich okolicach kurierzy kończą szychtę i zazwyczaj nie ma żadnego problemu, żeby umówić się po pracy, późnym popołudniem albo wręcz ciemną nocą. Niestety, sami kurierzy cudów nie sprawią. Przekonałem się o tym dzięki firmie CD Projekt. :> Zaczęło się od wybrakowanej EK Wiedźmina. W ramach wybrakowania wysyłali tylko pudełko z grą, koszulkę i jakieś papiery. Wszystko to zapakowane. . . w dwa luźne strzępki tektury poklejone taśmą, cud boski, że zawartość nie rozleciała się po całej furgonetce, bo niewiele brakowało. Do tego na liście przewozowym adnotacja, że w takim stanie przesyłkę dostarczył klient. :/ Wtedy pomyślałem, że może mieli urwanie pupy z tą EK i tak im się wymskło. Myślałem tak do czasu zamówienia NWN2 z dodatkiem i Orange Boxa. Kurier przywiózł je zapakowane w dwa strzępki tektury, przysiągłbym, że rwane tą samą ręką, co przy pakowaniu Wiedźmina! :> Tym razem fart się skończył i box Orange Boxa dotarł dość mocno połamany. Szczęściem nie jestem typem gracza, który pałuje się widokiem lśniących pudełek na półce, bo Byłaby Plaga Bicia[tm]. :>

  12. Sporo zamawiam gier i książek z internetu , ale z usług poczty korzystam tak rzadko jak się tylko da. Swoje jednak historyjki z nią związane też mam. Dosłownie ze dwa tygodnie temu wróciła do mnie nie odebrana paczka z materiałami promocyjnymi mojej firmy, które wysłałem do klienta. Powiem tylko, że koperta nie przypominała już siebie. Pognieciona i porwana. Zawartości też się trochę dostało, ale jednak większość przetrwała. Inną historię znam z drugiej ręki. Listonosz wsadził numer CDA z prenumeraty do skrzynki na listy. Ponoć by tego dokonać odstawił prawdziwe origami. Z pudełka od cd podobno wiele nie zostało, ale płyta o dziwo przetrwała. Kurierzy są o niebo lepsi, ale też nie idealni. Jak mieszkałem w Otwocku (30km od Wawy ) i zamawiałem paczki z Merlina ( też siedziba pod Warszawą ) to firmie kurierskiej coś się pokręciło i moje paczki szły przez to około tygodnia i to przez Siedlce, które nie dość, że są jakieś 100km od Wawy i to jeszcze zupełnie w drugą stronę niż Otwock. Trochę się wtedy wkurzałem jak o mały włos, a spóźniłby się zamówione prezenty gwiazdkowe. Jednak poza tą wpadką to kurierów muszę pochwalić. Przesyłki docierają z reguły w 24h. W dodatku dzwonią do mnie by spytać o godzinę o jakiej mogą mnie zastać pod podanym adresem. Nie ma problemu by zmienić przy takim kontakcie adres dostawy tak by było wygodnie i mnie i kurierowi. Do tego dorzućmy możliwość śledzenia paczki po jej numerze. I ani razu nie dostałem uszkodzonej paczki.

  13. Ja już kilka rzeczy zamawiałem przez internet. W tym, teraz boję się na samą myśl o tym, moją kartę graficzną. . . Na szczęście kurierem doszło w miarę szybko i sprawnie. Same pudełko razem z zawartością też jakoś wytrzymało. Jezu, co to by było, jakbym wziął Pocztą. . . Co do naszych kochanych kolei, to myślę, że sytuacja z „Dnia Świra” dobrze to ilustruje 😉 (aluzja deski klozetowej do Polski). Polecam obejrzeć tą sytuację, jak i cały film, bo jest dużo aluzji do Polski i jej stanu dzisiejszego ;).

  14. Ja Ci po prostu współczuje, co jest jednak najgorsze? To fakt, że jeśli pójdziesz na poczte i powiesz im/złożysz skargę na takie zaniedbanie to na pewno dostaniesz w odpowiedzi pare słów, które mają na celu jedynie wydalenie Cie z poczty z pustymi rękoma. Twój przypadek nie jest oczywiście jedyny i pewnie każdy z nas mógłby tu popisać się wieloma przykładami dotyczącymi poczty/pkp czy wielu innych instytucji w naszym kraju. Sam niestety – chociaż nigdy nie było to związane ze sprzętem/grami, uff! – miałem kilka przygód. W ubiegłym roku dla przykładu wysłano mi zgrzewke Red Bulli, jak mniemam smakowały one pracownikom poczty.

  15. na otarcie łez Panowie, absolutnie nei w temacie ( za co bardzo przepraszam ) ale wiem ze niektorzy pastwili sie nad biednym Witcherem ;> MOZE juz to bylo w komentarzach, chociaz staram sie na bierzaco czytac V. http://www.escapistmagazine. com/articles/view/. . . he-Witcherwredna i czepialska recenzja Wiedzmina. Ci ktorzy grali powinni sie usmiac 😀 a moze to ja mam spaczone poczucie humoru?no dobra, w temacie Poczty polskiej moge powiedziec tyle ze ja w zyciu bym sie nie odwazyl przeslac czegos cennego PP, wole kurierem doplacic te pare zlotych, ale miec pewnosc ze pazcka dojdzie cala i szybko 🙂

  16. Do mnie dotarła paczka z zamówionymi zegarami do auta, w stanie wskazującym na wyczerpanie fizyczne. Rozdarty karton, wystające kable (przypominalo to bombe zegarowa), grzechoczące części w środku. . . Do tej pory zastanawiam się czy aby wszystko dotarło. Widziałem kiedyś załadunek DHL w Gdyni. Kolesie wesoło wrzucali na pakę jakieś kartony. Latały aż miło. Następnie przygnietli je kartonami wielkości „malucha”. A te wesoło latające kartony to były monitory LCD.

  17. hehehehe Wiecie innych krajach tez nie jest lepiej. . . . Pracowalem w DHL angielskim i pakowalismy tam np. komorki na TIRa. To co sie dzialo to poprostu wola o pomste do Boga. Norma np bylo granie w noge nowa NOKIA N95. . . .

  18. w Dublinie na szczescie paczki dochodza cale:) listonosz „wciska” do skrzynki na listy tylko ciuchy (moja skrzynak miesci 2 koszulki lub 1 sukienke:D) a le jak czegos nie zmiesci to ciezko mu jest zadzwonic (nie wspominajac o pofatygowanie sie na 4 pietro, po prostu zostawia awizo.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here